Śmiać mi się chciało z argumentów Zayn'a dlaczego akurat na te mieszkanie powinniśmy się zdecydować. Podobno jest on błyskotliwy, a w tej chwili robi z siebie idiotę próbując przekonać mnie do mieszkania, które było niesamowite.
- No ale popatrz tylko! Masz widok na miasto! Jeżeli nie podoba ci się wystrój zawsze możemy go zmienić! Lottie no! - spojrzał na mnie tym swoim błagalnym wzrokiem i szczerze nawet gdyby chciał kupić jakąś norę i spojrzałby tak na mnie zgodziłabym się. Chwila, co?!
- Zayn kochaniutki ja już dawno zdecydowałam. Jak tylko weszliśmy od razu wiedziałam, że to właśnie tutaj powinniśmy zacząć nasze nowe życie - odparłam, a on po chwili uśmiechnął się do mnie szeroko i chyba w przypływie impulsu przytulił mnie mocno do siebie.
- Pójdę po tego faceta od nieruchomości - powiedział i wybiegł z mieszkania szczęśliwy.
Uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam do dużego okna. Przede mną rozciągał się widok Londynu w samo południe. Ludzie chodzili po chodnikach nie zwracając na siebie uwagi. Samochody trąbiły na siebie na wzajem jakby to coś miało dać.
Może gdyby Harry nie okazał się skończonym dupkiem stałabym tutaj z nim? Może bylibyśmy szczęśliwą parą? Mogę się założyć, że chciałby zmienić wygląd salonu, a ja pewnie bym mu na to nie pozwoliła przez co byśmy się pokłócili, a potem by mnie przeprosił. Spędzalibyśmy wolny czas na jasnej kanapie. Oglądalibyśmy jego ulubione filmy. Wszystko robiłabym z nim. Co? Lottie przestań. Dlaczego ja w ogóle o nim pomyślałam? Dlaczego on cały czas siedzi w mojej głowie? Jesteś tu z Zayn'em. Tak. Z Zayn'em- moim przyjacielem.
- Lottie? - odwróciłam się gwałtownie słysząc cichy głos za moimi plecami. Przy stole w kuchni stał Zayn wraz z niskim i lekko przy grubawym mężczyzną. Podeszłam po woli do stołu i zobaczyłam, że na umowie o kupno mieszkania brakuję tylko jednego podpisu. Mojego.
Wzięłam do trzęsącej się dłoni długopis i tylko przez krótką chwilę zawahałam się. Czy aby na pewno tego chcę? Nim zdążyłam rozważyć wszystkie za i przeciw przycisnęłam długopis do kartki i złożyłam swój koślawy podpis. A więc to już.
Zayn
Widziałem, że się zawahała. Nie była pewna co do tego czy chce zamieszkać razem ze mną. Bała się mnie? Wątpię w to. Raczej bała się tego co to wszystko może nam przynieść. Bała się, że poczuję do mnie coś czego nie powinna.
Nie dziwię się jej.
Również się bałem. Wiedziałem, nie byłem wręcz pewny tego, że chcę to mieszkanie dzielić z nią ale bałem się tego co może się wydarzyć.
Obiecałem jej, że będziemy tylko przyjaciółmi, a jak na razie to tylko ona traktuję mnie jako przyjaciela. Ja po prostu nie potrafię tego zrobić.
To jak moje ciało reaguję na jej dotyk, jak moje serce przyspiesza gdy tylko ją widzę świadczy samo za siebie.
Nigdy nie będę wstanie traktować Charlotte Smith jak przyjaciółkę.
Lottie
Zdenerwowana stąpałam po schodach pnąc się w górę. Przyjechałam z Zayn'em do domu chłopaków po nasze rzeczy. Jak na razie nie spotkałam nikogo z czego bardzo się cieszyłam. Na prawdę nie miałam najmniejszej ochoty napatoczyć się na któregoś z chłopaków czy Perrie.
Malik już pewnie dawno pakuję swoje rzeczy, a ja nadal stoję przed drzwiami swojej dawnej sypialni i boję się nacisnąć tą głupią klamkę. Weź się w garść! Im szybciej to zrobisz, tym szybciej stąd wyjdziesz. Położyłam dłoń na chłodnej klamce i po prostu ją nacisnęłam popychając drzwi. To co zobaczyłam w środku nie tyle co mnie zdziwiło, a przeraziło. Wszystkie rzeczy jakie tutaj zostawiłam zostały wyrzucone z szuflad jak i z garderoby. Zdjęcia, które kiedyś poustawiałam na komodzie leżały na podłodze w potoczonym lub pękniętym szkle. A najgorszą częścią z tego wszystkiego był Harry, klęczący w środku tego bałaganu. Płakał co mogłam wywnioskować po jego trzęsących się ramionach.
- Harry? - zapytałam cicho. Chłopak podniósł głowę do góry ukazując mi swoje czerwone oczy oraz łzy na policzkach.
- Lottie... - wyszeptał i wstał chwiejąc się delikatnie. - Wróciłaś. Tak bardzo się bałem, że już cię nigdy nie zobaczę. Bałem się, że cię straciłem.
- Bo straciłeś - może i zachowywałam się jak bezduszna suka ale nie potrafiłam inaczej. Jakąś godzinę temu marzyłam o tym, aby to Harry kupował ze mną mieszkanie, a teraz mam ochotę skrzywdzić go równie mocno co on mnie.
- Nie mów tak - pokręcił głową jakby chciał pozbyć się moich słów ze swoich myśli. - Nie mogę cię stracić. Przecież on... Przecież on powiedział, że wszystko będzie dobrze.
- Jesteś pijany? - zapytałam widząc dziwne zachowanie Harry'ego. Na prawdę liczyłam na przeczącą odpowiedź, no bo serio kto miałby ochotę użerać się z pijanym Harrym?
- Tak. Nie. Nie wiem. Może. Boże Lottie tak bardzo chciałem cię zobaczyć.
- No i zobaczyłeś. A teraz wyjdź. Muszę się spakować - ominęłam go i zaczęłam zbierać wszystkie rzeczy po czym bez składania wpychałam je do torby, którą przyniosłam wraz ze sobą.
- Co ty robisz?
- Jak to co? Nie widać? Pakuję się - chciałam się do niego nie odzywać. Chciałam go zignorować leczy nie umiałam tego zrobić. Na prawdę. Coś kazało mi mu odpowiadać nawet jeżeli moje wypowiedzi miały brzmieć wrednie.
- Ale po co? Myślałem, że... Myślałem, że wrócisz tutaj. Do nas. Do mnie - wyprostowałam się i spojrzałam na niego.
- Do was? Do ciebie? Kpisz sobie ze mnie Harry? Sądzisz, że po tym wszystkim co mi zrobiłeś chciałabym tutaj zamieszkać? Patrzeć na ciebie i przypominać sobie o tym co mi zrobiłeś? Jesteś żałosny - w jego oczach na nowo zamigotały łzy, a mnie ścisnęło serce. Daj spokój. Ty też przez niego płakałaś.
- Wiem Lottie. Wiem jestem żałosny i jestem idiotą ale proszę cię. Nie wręcz błagam nie wyprowadzaj się. Zostań tutaj - to jak do mnie mówił zrobiły na mnie wrażenie. Na prawdę.
W mojej głowie zrodziła się myśl aby rzucić to wszystko w cholerę i zostać tutaj z nim. Może wtedy udałoby mi się uporać z tymi wszystkimi uczuciami? Może udałoby mi się nawet wybaczyć mu te wszystkie kłamstwa?
- Harry? Wszystko w porządku? - zapytałam i położyłam dłoń na jego ramieniu chcąc go jakoś uspokoić.
- Nie zasługuję na to abyś mnie dotykała - powiedział i ściągnął delikatnie moją dłoń.- Jestem chujem, Lottie.
- Przestań - przerwałam mu momentalnie. - Przestań tak o sobie mówić - dodałam spokojniej i chwyciłam jego smutną twarz w moje dłonie - Jesteś
cudownym chłopakiem Harry.
- No
właśnie nie. Jestem kretynem, Lottie. I tak bardzo cię przepraszam.
Gdybym wiedział... Boże gdybym był choć trochę mądrzejszy.
-
Harry proszę cię powiedz wreszcie o co chodzi bo zaczynam się bać.
Serio - moje serce przyspieszyło na tyle, że słyszałam jak krew krąży w
moich żyłach z coraz większym ciśnieniem.
- Gdy
do nas przyjechałaś... Louis do mnie zadzwonił i złożył pewną
propozycję. Ja na początku nie chciałem się zgodzić dopóki cię nie
zobaczyłem. Potem... Jakoś tak samo wyszło, że się zgodziłem.
- Na co się zgodziłeś? Jaką propozycję złożył ci Louis?
-
Zgodziłem się na... On chciał się założyć. Chciał się założyć o ciebie.
Wygra ten, który pierwszy się z tobą prześpi - wyszeptał i spuścił głowę
na dół.
Moje ręce zsunęły się z jego twarzy i zawisły bezwładnie wzdłuż
mojego ciała.
- Nie mogę. Nie potrafię, a może nie chcę. To wszystko... To za dużo jak dla mnie Harry - spuściłam głowę i znów poczułam się jak wtedy gdy brunet wyznał mi to, że się o mnie założył. Wszystko powróciło ze zdwojoną siłą.
Odwróciłam się do niego tyłem i znów zaczęłam pakować swoje rzeczy. Siłą powstrzymywałam łzy cisnące mi się do oczu. Nie mogłam płakać. Nie przy nim i nie w tym domu.
- Lottie - szepnął bardzo blisko mnie. Wyprostowałam się i zostałam odwrócona w jego stronę. Harry przez chwilę wpatrywał się w moje oczy, potem spojrzał na moje usta i po prostu mnie pocałował. Z całym żalem jaki w sobie krył, ze smutkiem, miłością i złością.
To było coś czego potrzebowałam od wielu dni. Jego idealne usta napierające na moje. Jego dłonie na mojej talii utrzymujące mnie przy nim. To wszystko było idealne. Było nasze. Ja byłam jego. I przez tą krótką chwilę nic się nie liczyło. Nie było żadnych kłamstw, kłótni czy łez. Byliśmy tylko my i to było niesamowite.
- Chcę abyś była szczęśliwa - wyszeptał z ustami tuż przy moich. Jego ciepły oddech otulał moją twarz. Jego duże dłonie pewnie trzymały moje ciało.
- Skoro tak to zostaw mnie w spokoju - nie kontrolowałam swoich słów. Nawet nie pomyślałam nad tym co chcę mu powiedzieć. Po prostu to zrobiłam i od razu zaczęłam żałować.
Harry odsunął się ode mnie, zsunął dłonie z mojego ciała i pokiwała lekko głową.
- Dobrze - odpowiedział i powstrzymując łzy skierował się w stronę drzwi. - Przepraszam - szepnął i odszedł zostawiając mnie samą.
Chciałam krzyczeć. Nie wrzeszczeć aby wrócił. Aby znów mnie pocałował. Byłam pewna, że gdybym to zrobiła wróciłby. To dlaczego tego nie robię? Dlaczego nie krzyczę? Bo nie mogę...
Dopiero teraz uświadomiłam sobie dwie rzeczy. Kocham go mocniej niż myślałam.
I to, że on wcale nie był pijany. On po prostu wariował. Wariował z miłości i tęsknoty do mnie.
***
***
- Wiedziałaś jak to się może skończyć Lottie - powiedział Zayn ze skruchą w głosie. Siedziałam tu od dziesięciu minut opowiadając mu to co dziś się stało. Pociągnęłam nosem i zamknęłam oczy. Jakby to miało w czymś pomóc. Próbowałam zapomnieć o wszystkich problemach.
- Będąc tutaj miałam poczuć się lepiej, a wiesz co? Jest jeszcze gorzej - powiedziałam. Nie kłamałam. Byłam załamana emocjonalnie. Chciałam tu zamieszkać i uciec od Harrego, ale jakaś część mnie chce być blisko niego. Ciągle przed oczyma mam jego smutny wyraz twarzy.
- Oh... - westchnął smutny. Możliwe, że mogłam usłyszeć troszkę rozczarowania w jego głosie. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Po chwili doszło do mnie co powiedziałam, a jak on mógł to zrozumieć.
- Zayn, ja nie to... - chciałam wyjaśnić, lecz chłopak mnie uprzedził.
- Nie tłumacz się. - warknął wkraczając na schody i znikając za ścianą. Jaka ja jestem głupia.
Świetnie i jak ja teraz go przeproszę? Cały czas biłam się z myślami podążając krokami Zayna.
Ruszyłam w stronę pokoju, do którego pewnie wszedł. Po cichu zapukałam. Odpowiedziała mi cisza. Ponownie zapukałam. Usłyszałam bardzo ciche "proszę". Weszłam do pokoju. Zayn leżał rozłożony na łóżku patrząc się w sufit. Delikatnie opadłam koło niego również patrząc na ten jakże ciekawy punkt.
- Co jest takiego ciekawego w tym suficie? - zapytałam sarkastycznie próbując jakoś rozluźnić atmosferę. Nie odpowiedział. - Zayn.. - szepnęłam. - Zaynii.. - spróbowałam jeszcze raz przybierając słodki głosik. - Zayn.. - jęknęłam.
- Co, Lottie? - zapytał. Przynajmniej mi odpowiedział. Sukces. Czujecie ten sarkazm?
- Nie chodziło mi o to, o czym pomyślałeś. Źle mnie zrozumiałeś - próbowałam znów się tłumaczyć.
- Żałujesz? - zapytał chłopak patrząc mi w oczy. Nie za bardzo zrozumiałam o co mu chodzi.
- Czego? - spytałam.
- Tego, że ze mną zamieszkałaś? - dosłownie parę sekund zajęło mi myślenie nad odpowiedzią. Czy żałowałam? Nie.
- Nie żałuję, a ty? - zapytałam drżącym głosem. Dlaczego ja tak reaguje? Dlaczego się denerwuję?
- Nie - po tej odpowiedzi uśmiechnęłam się pod nosem.
- Dziękuję Zayn.
- Za co? - jego mimika twarzy zmieniła się na zdziwioną.
- Za wszystko - odpowiedziałam szeptem.
- Idziemy na dół? - zaproponował.
- Szczerze? To tak. Mam wielką ochotę na jakąś pizze i dobry film - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Malik nic nie odpowiedział tylko złapał mnie za rękę i ściągając z łóżka pociągnął w stronę drzwi. Złapał po drodze telefon i puścił moją rękę.
- Chodź - powiedział chowając aparat do kieszeni. Ramię w ramię zeszliśmy na dół, obydwoje w lepszych humorach niż przed chwilą. Podszedł do jakieś torby i rozsunął ją. Wyjął z niej parę opakowań. Jak później sama się przekonałam były to filmy.
- Wybierz coś a ja zamówię pizze, jaką chcesz? - zapytał, a ja przez chwilę analizowałam jego słowa.
- Hawajską - uśmiechnął się do mnie i odszedł parę kroków wykręcając jakiś numer. Przeglądałam różne płyty. Piraci z Karaibów? Lubię ten film. Kucnęłam na kolanach przy sprzęcie. Kliknęłam parę przycisków i włączyłam film. W tej samej chwili do salonu wparował Zayn.
- Co leci? - zapytał.
- Co leci? - zapytał.
- Piraci z Karaibów - wyszczerzyłam się do niego. Wykrzywił usta, lecz po chwili odwzajemnił uśmiech.
***
Siedziałam na łóżku i po prostu patrzyłam na pustą ścianę. Nie mogłam zasnąć. Czułam się winna. Byłam w jednym mieszkaniu z byłym NARZECZONYM mojej kuzynki. Jak to wszystko musi wyglądać z boku?! Czuję jakbym ją wykorzystała. Nie mam pojęcia dlaczego. Przecież to nie moja wina, że Zayn się we mnie zakochał. Ja tego nie chciałam. Dlaczego przez jego błąd muszę cierpieć? Nie jestem na niego zła. Bardziej chodzi mi o to, że straciłam jedyną rodzinę jaką tutaj miałam. Czuję do niego lekki żal.
Ciekawe co robi Harry.
Przestań! Muszę przestać o nim myśleć. Muszę wyrzucić go ze swojej głowy, ze swojego serca, ze swojego życia. Muszę iść na przód, nie mogę się cofać. Muszę zapomnieć.
Nim zdążyłam się zastanowić nad tym co chcę zrobić wstałam z łóżka i na bosaka podeszłam do drzwi otwierając je po cichu. Przeszłam przez ciemny korytarz i nacisnęłam klamkę od brązowych drzwi, które ustąpiły mi miejsca z cichym skrzypnięciem. Podeszłam do łóżka i szturchnęłam śpiącego chłopaka.
- Zayn - szepnęłam szturchając go jeszcze mocniej. - Zayn - powiedziałam głośno, a on zdezorientowany podniósł do góry głowę spoglądając na mnie zaspanymi oczami.
- Lottie? Co ty tu robisz? - przetarł dłonią oczy i wyczekiwał mojej odpowiedzi.
- Nie mogę zasnąć - czułam jak rumieniec wkrada się po mojej szyi aby po chwili zakwitnąć na policzkach. Dobrze, że jest ciemno.
- Chcesz spać ze mną? - zapytał lekko zdenerwowany. Na mojej twarzy momentalnie wystąpił uśmiech.
- Myślałam, że nigdy nie zapytasz - odpowiedział, a on zaśmiał się szczerze po czym przesunął na drugą stronę łóżka robiąc mi miejsce.
Położyłam się obok niego i przykryłam ciepłą kołdrą. Po chili poczułam jak Zayn przytula mnie do siebie.
- Dobranoc Lottie - wyszeptał w moje włosy.
- Dobranoc Zayn - odpowiedziałam i wiedziałam, że teraz już zasnę.
Harry
Co ja robię ze swoim życiem? Lottie teraz siedzi z nim i bóg wie co robi, a ja? Użalam się nad sobą. Teraz ona ma wszystko - prawdziwego przyjaciela, dom. A ja? Nie mam nic. Spieprzyłem. Spieprzyłem wszystko. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że nie tylko swoje życie zepsułem, ale także Perrie, Zayna i co najważniejsze Lottie.
-------------------------------------------------------------------
Hej! Co tam, co tam? Rozdział jak zwykle opóźniony -.- Dzisiaj znów niestety bez Pauliny ale jej komputer nadal jest reanimowany- módlmy się za niego. Dziękujemy za wszystkie nominacje ale my się w to nie bawimy jednakże milutko nam :D
Od razu składam wam najszczersze życzenia, abyście nadal były takie świetne, abyście spełniły swoje marzenia aby te święta były dla was jak i waszych rodzin niezapomniane!
P.S- Ziallka do Sylwestra jeszcze daleko ale pewnie nie będzie mnie w domu :o
Kamila♥
Cześć! Przepraszamy ZNOWU za późne dodanie rozdziału XD Musicie nam wybaczyć, miałam wczoraj imprezę urodzinową. Dużo się dzieje co nie? Ja osobiście się cieszę, że ze sobą zamieszkali *-* Paczajcie tu! Wesołych Świąt i szalonego sylwestra Kotki ♥
Irish Cat ♥
wow jetsem pod wrażeniem rozdziału i wgl niech ona będzie z Harrym!!!
OdpowiedzUsuńrozdział genialny ale nie mogę zrozumieć Lottie wiem że ten zakład nie był niczym dobrym i mogło ją to zranić ale Harry ostatecznie przyznał się do błędu za nim do czegokolwiek doszło więc może nie powinna wziąć pod uwagę to że był z nią szczery i potraktować go ulgowo bo przecież go kocha <3
OdpowiedzUsuńale to tylko moje zdanie wszystko zależy od was :) także ja czekam na kolejny rozdział z wielką niecierpliwością
Wesołych Świąt <3
dziewczyny świetny rozdział wam wyszedł !
OdpowiedzUsuńrysunek piękny !!!!! cudo !!!
sto lat ( jeśli to były towje urodziny)
ps. życze wam wszystkim wesołych świąt
Dziękujemy, i tak to były moje urodziny dziękuję :)
UsuńHmm. Niestety, ale muszę to napisać. Pod względem gramatycznym to wasz najgorszy rozdział. Brakuje przecinków, zwłaszcza przed 'ale' i 'nie'. W czasie teraźniejszym, w liczbie pojedynczej, w trzeciej osobie nie ma końcówki 'ę' tylko 'e'. Poza tym wyłapałam jeszcze kilka błędów m.in 'te mieszkanie', zdanie zaczęte z małej litery i kilka innych. Nie piszę tego, żeby zrobić wam na złość. Uwielbiam wasze opowiadanie, ale takie błędy po prostu rzucają się w oczy. Pozdrawiam i życzę wesołych świąt.
OdpowiedzUsuńDziękuję, że to napisałaś. Rozumiem cię ale musisz nam to wybaczyć ponieważ nie miałyśmy za dużo czasu. Nie chciałyśmy znów opóźniać rozdziału dlatego jest dość dużo błędów. Sama postaram się to jeszcze dziś poprawić, ale nie wiem czy dam radę. Niestety, ja nie dam rady wyłapać wszystkich błędów, tak samo jak Irish Cat ale mimo wszystko dziękuję, że to napisałaś :)
UsuńFajnie,że ze sobą zamieszkali :) I fajnie że ona przyszła do Zayna do łóżka :) Lottie musi być z Zaynem,please :)
OdpowiedzUsuńRównież życzę Wam wesołych świąt :D Czekam na nn,pewnie już w 2014 :)
Proszę niech Lottie będzie z Zaynem prooooooszzzzzeeee . @TediBetii WESOŁYCH ŚWIĄT
OdpowiedzUsuńuhhhhh juz nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu! :D noooo alre blagam dziewczyny niech ona szybciej wroci do Hazzy :D
OdpowiedzUsuń