niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 35

Dziwnie się czułam siedząc z Zayn'em w samochodzie w drodze powrotnej do domu. Mieliśmy zostać jeszcze dwa dni u rodziców Malika, ale zostaliśmy zmuszeni do szybszego powrotu.
Wczorajszego wieczora gdy mieliśmy z Zayn'em kłaść się spać do chłopaka zadzwonił zdenerwowany Niall i niemal błagał nas abyśmy wrócili wcześniej ponieważ Harry wypisał się na własne żądanie ze szpitala i rozwala w domu wszystko co stanie mu na drodze.
Wiedziałam, że jest na mnie wściekły za to, że zignorowałam jego SMS-a, którego wysłał mi dwa dni temu, ale nie mogłam znów zmieniać swoich decyzji. Kochałam Zayn'a i chciałam z nim być nie zważając na Harry'ego.
Wiem, że Zayn nie był zadowolony z zaistniałej sytuacji, a fakt, że musiałam porozmawiać z Harrym pogarszał tylko całą sytuację.
- Zayn? - chłopak odwrócił głowę w moją stronę i posłał mi pytające spojrzenie. - Możemy od razu pojechać do chłopaków? Chce mieć to już za sobą - powiedziałam cicho i miałam nadzieję, że nie zaczniemy się znów kłócić.
- Adam wiesz jak jechać - Zayn znów postanowił mnie ignorować, co w sumie było trochę dziecinne, ale nie mogłam nic na to poradzić.
Chciałam zrobić coś co pokaże Malikowi, że tylko on jest dla mnie ważny, ale nie miałam pojęcia co to miałoby być.
Powierzyłam mu całą siebie, a on najwyraźniej nadal wymagał ode mnie czegoś większego. Nie mogłam zrozumieć jak można tak szybko zmieniać swoje nastawienie. Tęsknię za tym czułym i delikatnym chłopakiem, z którym kochałam się dwie noce wcześniej. Pragnęłam aby znów trzymał mnie lekko za dłoń i szeptał, że wszystko będzie w porządku.
Oparłam się wygodnie i zamknęłam oczy wzdychając cicho.
***
Gdy podjechaliśmy pod same drzwi nie słyszałam niczego innego oprócz bicia swojego serca. Nie słyszałam niczego innego tylko swój przyspieszony oddech. Nie czułam się najlepiej pod względem fizycznym jak i psychicznym. Czułam się okropnie. I zapewne tak wyglądałam, ale jakie to miało teraz znaczenie.
Weszłam do środka jako pierwsza i od razu uderzyła we mnie kakofonia krzyków i tłuczonego szkła. Mimo iż nikt nie powiedział mi gdzie mam iść, ja wiedziałam. Przecież to było niemal oczywiste.
Zaczęłam wspinać się po schodach przybliżając się do przerażających dźwięków, aż wreszcie go zobaczyłam. Zobaczyłam diabła w skórze anioła, który łaknął zemsty i niszczył wszystko co przypominało mu o tak słabej istocie jaką jestem ja.
Nie byłam pewna czy mnie zauważył czy nie, ale nadal niszczył wszystko co kiedykolwiek dotykałam. Pokój został zdemolowany już po raz drugi przez tą samą osobę.
Nie zniszczył tylko pokoju. Zniszczył też siebie ponieważ go dotykałam. Czułam na skórze jago dłonie, na wargach jego usta. On czuł mój dotyk.
Jakby przez mgłę widziałam jak Louis wraz z Liam'em łapią Harry'ego za ramiona i starają się go unieruchomić, a Gemma i jakaś jeszcze jedna dziewczyna płaczą stojąc w kącie pokoju. To moja wina. 
Tylko ja mogłam go uspokoić i musiałam to zrobić ponieważ Harry mógłby zrobić coś czego będzie żałować.
Impulsem z mojej strony było podejście do zdenerwowanego chłopaka i oplecenie jego ciała rękoma. Zadrżał na mój niespodziewany dotyk, ale zaraz rozluźnił mięśnie i wyswobodził się z uścisku chłopaków po to by otulić moje przerażone ciało. 
- Lottie - jego usta znajdowały się tuż przy moim uchu i gdy odetchnął głęboko po moim ciele rozeszły się dreszcze spowodowane jego ciepłym oddechem.
- Już dobrze Harry. Jestem tutaj - odszepnęłam i poczułam jak moje serce rozpada się na kawałki. Teraz wszystko się wyda. Teraz nastąpił koniec wszystkiego.
Odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam lekko. Jego twarz wyglądała o wiele gorzej niż w szpitalu. Nie podobało mi się to.
- Odsuń się od niego Lottie. On może być niebezpieczny - odwróciłam się w stronę Zayn'a i spojrzałam na niego nie dowierzając temu co właśnie usłyszałam.
- Chyba sobie żartujesz - odparłam i ze spokojem obserwowałam jak twarz Zayn'a zmienia się w mgnieniu oka.
- Powiedz mu Lottie - Harry brzmiał na o wiele bardziej spokojnego aczkolwiek kryła się w jego głosie pewnego rodzaju złość i panika.
- Harry - po dość groźnym tonie głosu Louisa domyśliłam się, że brunet wie o tym co wydarzyło się w szpitalu. I teraz nasuwa się pytanie. Dlaczego nie chce aby Zayn się o wszystkim dowiedział? Przecież Louis od samego początku chciał mnie zniszczyć. Teraz ma okazję dokończyć swoje dzieło.
- Jeżeli ona mu nie powie ja to zrobię! - podskoczyłam lekko słysząc krzyk Harry'ego za mną. Złość powracała i to o wiele za szybko.
- Lottie o czym on mówi? - Zayn zrobił kilka kroków w moją stronę tak, że teraz dosłownie utknęłam między młotem, a kowadłem.
- O nicz...
- Była u mnie w szpitalu. Całą noc i powiedziała, że mnie kocha - Harry postanowił przerwać moje kłamstwa bez problemu wyznając całą prawdę. Usłyszałam tylko jak Zayn wciąga głęboko powietrze, a potem przeszywające spojrzenie wszystkich zgromadzonych osób w pokoju zaczęło wypalać mi dziurę w plechach.
- Kłamiesz. Chcesz nas znów skłócić, ale ci się to nie uda. Kocham Lottie, a ona kocha mnie i twoje jebnięte sztuczki tego nie zmienią. Nie wiem dlaczego...
- To prawda - wyszeptałam cicho i spuściłam na dół głowę. Czułam, że płaczę i czułam również, że to szybko się nie skończy. Ich dzisiejszym celem stało się zmiażdżenie mnie i na razie byli na idealnej drodze.
- Co? - spojrzałam na 'mojego chłopaka' i wtedy to wszystko się zaczęło. Jakby coś wybuchło we mnie rozbudzając wszystkie negatywne uczucia. Ból, strach, żal, smutek. Wszystko zaczęło mieszać się w jedność i zżerać mnie od środka. Po woli. Kawałek po kawałku pozbawiając mnie duszy.
- To prawda. Kocham was obu i nie wiem, którego bardziej - powiedziałam to. Ja to powiedziałam. Po tym wybuchłam płaczem. -  To wszystko twoja wina Harry! Gdybyś się nie założył byłabym z tobą! Nigdy bym nie pomyślała, że mogę kochać Zayn'a jak kogoś... Z kim mogę spędzić resztę życia.
- Moja wina?! No ty chyba sobie żartujesz!
- A co ja właśnie powiedziałam?! - łzy płynęły po mojej twarzy tworząc niewidzialne ścieżki, by na końcu spaść na podłogę. Wiem, że nie powinnam zwalać na niego całej winy, lecz po części to on zawinił. - To od ciebie się wszystko zaczęło.
- Obiecałaś! Mówiłaś, że go nie kochasz, że nic nie znaczy! - wtrącił się Zayn.
- Bo nie znaczy! Kocham tylko ciebie.
- W szpitalu mówiłaś inaczej! - krzyknął Harry.
- Gubisz się w swoich kłamstwach Lottie! Zdecyduj się kogo kochasz - wszyscy patrzyli na mnie. Kiedy stałam przestraszona, zdenerwowana i zapłakana. Czemu zawsze muszę odpowiadać na pytania, na które nie mam odpowiedzi. Wybuchłam jeszcze większym płaczem.
- Nie wiem, nie wiem tego, nie wiem ... - mamrotałam pod nosem trzymając się za głowę i nią kręcąc. Złapałam za włosy i zaczęłam je lekko szarpać. Czułam się samotna, mimo, że wszędzie otaczali mnie ludzie.
- Przez ten cały czas mnie okłamywałaś - stwierdził Zayn.
- Nie prawda - załkałam żałośnie. - Byłam z tobą całkowicie szczera.
- Mówiłaś, że mnie kochasz... - dopowiedział brązowooki.
- Bo kocham.
- To udowodnij - powiedział Zayn. - Pocałuj mnie.
- Nie mogę.
- Dlaczego?! - nie odpowiedziałam. Jestem zbyt rozdarta, moja głowa pulsowała od płaczu. Zayn wyglądał jakby miał ochotę mnie uderzyć.
- Dość! Uspokójcie się do cholery! - przerwała nam Gemma, siostra Harr'ego. Jej oczy były czerwone i opuchnięte od płaczu. Pewnie tak jak moje. Powoli podeszła do mnie omijając wszelkie szkło. W pokoju było cicho i jedyne co było słychać to moje szybkie i przerywane oddechy. Byłam na prawdę przerażona i oszołomiona. Złapała mnie za rękę i wyprowadziła z pokoju. Bez słowa przyprowadziła mnie do łazienki. Urwała troszkę papieru toaletowego i mi podała. Odebrałam po podziękowaniu i wytarłam mokre oczy i policzki. Usiadłam na ziemi opierając się o wanne. Gemma zrobiła to samo.
- Niezłe bagno dziewczyno - stwierdziła po westchnięciu.
- Ma się ten talent ściągania na siebie kłopotów - zakpiłam. - Dziękuję.
- Za co?
- Za zabranie mnie stamtąd.
- No cóż, wyglądałaś jakbyś miała za chwilę eksplodować - zaśmiałam się z jej doboru słów. - Przepraszam za mojego brata, on czasem zachowuję się gorzej niż kobieta w ciąży.
- Nie jego wina, że się w nim zakochałam - westchnęłam cicho. - Nie, czekaj. To jednak jego wina!
Zaczęłyśmy się śmiać. To zadziwiające jak szybko otrząsnęłam się za pomocą siostry Harry'ego. Niestety tylko na chwilę zapomniałam o problemach. Dlaczego nie mogę mieć normalnego życia, dlaczego moim jedynym problemem nie może być wybór co zjem na śniadanie, albo kolor bluzki do zakupu?
Wiedziałam, że muszę tam wrócić. Wiedziałam, że muszę zdecydować, tylko, że to było kurewsko trudne.
- Pójdziesz do nich? - spojrzałam na Gemmę i pokiwałam głową wstając z podłogi bez jakiejkolwiek gracji. Otwarłam drzwi i od razu napotkałam wściekłe spojrzenie Zayn'a. Poczułam ciarki, które rozeszły się po moim ciele.
- Masz kurwa zdecydować. Teraz. Mam dość tych wszystkich twoich kłamstw - jeszcze nigdy Zayn nie zwracał się do mnie takim tonem, ale nie winiłam go za to. Miał prawo być na mnie wściekły. Zresztą nawet ja byłam wściekła sama na siebie, że doprowadziłam do takiej sytuacji.
- Zayn... Nie umiem. Kocham ciebie i... Kocham jego - czułam jak łzy powracają wzbudzając we mnie odrazę do samej siebie.
- Nie można kochać dwóch osób naraz! - jego wrzask spowodował, że Gemma, która stała za mną stanęła przed brunetem i zaczęła coś do niego szeptać na co chłopak tylko się roześmiał.
- Zayn... Proszę cię... - zrobiłam krok do przodu, a on cofnął się jakby mój dotyk mógł go zarazić jakąś nieuleczalną chorobą.
- Skoro ty nie potrafisz zdecydować, ja zrobię to za ciebie. Masz dwie godziny żeby zabrać rzeczy z mojego mieszkania. Nie chcę cię więcej widzieć Charlotte - jego słowa były jak sztylet na moje już i tak poranione serce. Mojego mieszkania. Nie naszego, tylko jego.
Już nie było nas. Nie było Zayn'a i Lottie.
Zayn odwrócił się jak gdyby nigdy nic i skierował się w stronę swojego dawanego pokoju odsłaniając mi tym samym Harry'ego. Nie wyglądał na zadowolonego z obrotu całej sytuacji. 
Przyłożyłam dłoń do ust aby pohamować szloch i Bóg mi świadkiem, że miałam ochotę krzyczeć. Głośno i rozpaczliwie, ale zamiast tego zaczęłam głęboko oddychać i podeszłam do Harry'ego spoglądając mu głęboko w oczy.
- Gratuluję Harry. Zniszczyłeś nie tylko mnie i Zayn'a, ale także samego siebie - miałam wrażenie, że Harry z całych sił powstrzymuję się przed płaczem dlatego nie chcąc bardziej tego utrudniać po prostu odwróciłam się i zeszłam ze schodów.
***
Ciężko mi było spakować swoje rzeczy skoro tak niedawno je rozpakowywałam. Nie mogłam uwierzyć, że mój związek rozpadł się po ponad dwóch tygodniach. Mieliśmy z Zayn'em więcej problemów niż nie jedno małżeństwo i nie podołaliśmy postawionemu nam wyzwaniu. Albo może inaczej. Ja nie podołałam. Zawiodłam siebie, jego, Harry'ego i wielu, wielu innych.
Spojrzałam ostatni raz na pokój, w którym spędziłam kilka nocy w bezpiecznych ramionach Zayn'a i przymknęłam za sobą drzwi mocno ściskając w dłoni białą kopertę.
Zeszłam ze schodów i napotkałam pełny troski wzrok Adama. Zayn'a na szczęście jeszcze tutaj nie było. Nie chciałam się z nim widzieć. Nie dałabym rady znieść jego obojętnego zachowanie wobec mnie.
- Zaniosłem twoje torby do taksówki - powiedział i uśmiechnął się do mnie lekko co sprawiło, że w moich oczach pojawiły się łzy.
- Dziękuję - odparłam i westchnęłam cicho. Niedawno stałam przed tym ogromnym oknem i zastanawiałam się jak będzie mi się mieszkało z Zayn'em, podczas gdy on rozmawiał z właścicielem kamienicy. Teraz to wydaję się jak odległe o lata świetlne wspomnienie. - Och. Dasz to Zayn'owi gdy wróci? Nic mu nie mów, po prostu mu to daj - wyciągnęłam rękę i podałam ochroniarzowi kopertę i uśmiechnęłam się słabo.
Nim wyszłam z mieszkania pożegnałam się z psem i odeszłam. Po prostu zniknęłam tak jak mnie o to poprosił.

Zayn

Zayn,
        wiem, że jesteś na mnie strasznie zły i w sumie ci się nie dziwię. Zawaliłam na całej linii, ale na prawdę nie wiedziałam co mam zrobić. Nie mogę powiedzieć, że cię nie kocham bo byłoby to kłamstwem, ale nie mogę również powiedzieć, że jesteś jedyny do którego żywię takie uczucia. Przykro mi, że to wszystko zabrnęło aż tak daleko. Nie proszę cię o wybaczenie, bo wiem, że go nie dostanę. Chcę cię prosić tylko o to abyś nie winił Harry'ego. To on powiedział ci prawdę, to on jest bohaterem, a ja tchórzem. 
Pewnie cię to nie interesuję, ale jeżeli miałbyś kiedyś ochotę przeczytać coś mojego dla ciebie otwórz drugą szufladę w biurku. Ty dałeś mi cząstkę siebie i ja chcę dać coś tobie. 
Mam nadzieję, że nie nienawidzisz mnie tak bardzo jak ja siebie. 
Dziękuję za wspaniałe dwa tygodnie.
Kocham cię, Lottie x  

A więc to koniec. Tak to miało wyglądać? Miała odejść ponieważ bała się prawdy? Bała się swoich uczuć? Odeszła przeze mnie. Zabrała wszystko co było dobre. Chciałeś aby odeszła. Nie. Nie chciałem. Chciałem aby została przy mnie. Chciałem aby poszła za mną do pokoju i zaczęła wszystko tłumaczyć. Chciałem aby mówiła rzeczy, które nie mają sensu. Chciałem aby była. 
Teraz już za późno. 
Odeszła.  
-----------------------------------------------------------------
Cześć c: Na prawdę jestem kurwa mać dumna, że zrobiłam taką dramę :D Dziej się dzieje :P Mam nadzieję, że nie znienawidzicie mnie za bardzo. Ogromne masive thank you za wszystkie komentarze. To na prawdę pomaga i już przymknę oko na fakt, że robimy szantaż :)
Do następnego! 
Kamila♥

Hej, pozdrawiam was z nieba, ponieważ przez Kami umarłam :) Tak po prostu, zbieramy armie? Ona nie chce zdradzić zakończenia z kim będzie Lottie :c Zaza ty idioto! Zobaczysz jak ci z buta w jade do domu i ci powiem co mam na języku to się nie pozbierasz! Gdzie ona teraz pojedzie?! Debil jak nic! Jeszcze raz pozdrowienia z nieba :) XD
Irish Cat♥

13 komentarzy= nowy rozdział

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 34 Część 2

 Uwaga! Rozdział zawiera treści erotyczne przeznaczone dla osób pełnoletnich. Jeżeli nie chcesz tego czytać, proszę pomiń tą notkę.

Po chwili poczułam jak Zayn obejmuje mnie ramieniem i całuję w czubek głowy. 

Mimo szumu wody słyszałam jak Zayn śpiewa jakieś piosenki goląc się przy okazji. Dziwnie się czułam ze świadomością, że dzieli nas tylko matowa szyba, przez którą dzięki Bogu nic nie widać oprócz słabego cienia. Sprawdziłam to dwa razy nim pozwoliłam aby Zayn został ze mną w łazience podczas gdy będę brała prysznic. Jakoś trudno było mi się przyzwyczaić do tego, że Zayn będzie uczestniczył w moim życiu nawet w tych dość krępujących sytuacjach.
- Utopiłaś się tam? - usłyszałam jego rozbawiony głos, a potem ciche pukanie w szybę. Od razu zakręciłam wodę i sięgnęłam po ręcznik, który był umieszczony na półeczce za szybą.
- Chciałbyś - odparłam i owinęłam się szczelnie niebieskim ręcznikiem po czym otwarłam drzwi. Wzrok Zayn'a od razu zeskanował całe moje ciało.
- Oj chciałbym. Wtedy mógłbym zrobić ci sztuczne oddychanie - parsknęłam i pokręciłam głową widząc jego szeroki uśmiech na ustach.
- Mam nadzieję, że nie będziesz musiał mnie ratować - powiedziałam i wyminęłam go podchodząc do lustra. Musiałam wysuszyć swoje włosy nim wyjdziemy na basen. Tak Zayn wpadł na tak genialny pomysł i wynajął dla nas basen abyśmy mogli w spokoju spędzić razem czas. Oczywiście jego siostry były zachwycone tym pomysłem, ale ja jakoś nie szczególnie. 
Podczas gdy Zayn brał prysznic ja szybko ubrałam się w przygotowane wcześniej czarne spodnie oraz beżowy sweter. Nie widziałam sensu w siedzeniu w łazience dlatego po rozwieszeniu ręcznika wyszłam z pomieszczenia i wróciłam do pokoju Zayn'a skąd wzięłam swój telefon i kurtkę po czym zeszłam na dół, do salonu gdzie czekały na nas dziewczyny.
- Zayn się pindrzy przed lustrem? - zapytała Doniya i zmieniła kanał w telewizorze uśmiechając się lekko pod nosem.
- Nie wiem. Jak wychodziłam z łazienki to brał prysznic - nie pomyślałam o tym co chce powiedzieć i gdy słowa opuściły moje usta wszystkie trzy dziewczyny spojrzały na mnie zdziwione.
- Braliście razem prysznic? - zapytała Safaa, która mimo swojego wieku była bardzo... Obeznana. Nie powstrzymywała się przed tym aby mnie zawstydzać.
- Tak to znaczy nie. Osobno tylko, że gdy ja poszłam pierwsza on siedział w łazience - wytłumaczyłam im i doskonale widziałam jak Doniya próbuje powstrzymać uśmiech.
- Pamiętaj moja droga Lottie, że nikt nie będzie cię osądzał - Waliya dotknęła mojego ramienia i uśmiechnęła się w moją stronę. Miałam wielką ochotę zapaść się pod ziemie i to jak najszybciej.
- Hej, kto będzie kogo osądzał? - usłyszałam głos Zayn'a, który właśnie wchodził do pomieszczenia.
- Mówiłyśmy, że nie będziemy osądzać Lottie za to co z tobą robi - jego mina momentalnie się zmieniła. Był widocznie zażenowany zachowaniem swoich sióstr. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, ale wiedziałam, że to nie odpowiednie. Inne zdanie miały siostry Malik'a, które stały trzymając się za brzuch i ledwo łapiąc oddech. - Ale spokojnie, możecie robić co chcecie byle nie za głośno.
Kolejne salwy śmiechu rozniosły się po salonie. Stałam ze spuszczoną głową rumieniąc się bardziej niż zawsze. Poczułam jak Zayn wplątuje swoje palce w moje łącząc nasze dłonie. Ścisnął ją dodając mi otuchy. Byłam mu wdzięczna za to, że mnie wspiera. Pochylił się w stronę mojej twarzy i pocałował mnie w policzek.
- Nie przejmuj się to u nich normalne - usłyszałam jego szept zanim się odsunął. - Idziemy gromado.
Dodał troszkę głośniej, jak na zawołanie wszyscy ruszyli w stronę wyjścia. Oczywiście po marudzeniu o sposobie ich nazwania. Zayn obszedł samochód i otworzył drzwi od strony kierowcy.
- Ja siedzę z przodu! - wykrzyknęła Safaa.
- Nie, ja siedzę - stwierdziła Waliya.
- Wcale nie siedzicie, bo siedzę ja  - dodała swoje trzy grosze Doniya. Ze śmiechem oglądałam jak się przekrzykują. Doniya już zajęła miejsce z przodu
- A czemu niby ty?
- Bo jestem starsza.
- Ale i najgłupsza - mruknęła pod nosem Safaa starając się wypchać ją z samochodu.
- Słyszałam to! Odwołaj to co powiedziałaś!
Popatrzyłam błagalnie na Zayn'a, który miał najwidoczniej ubaw po pachy, lecz, gdy zobaczył moją minę odchrząknął wymownie, a wszystkie pary oczu łącznie ze mną skierowały się w jego stronę.
- Lottie siedzi z przodu, a wy z tyłu.
Dziewczyny mruczały tylko coś pod nosem, ale ustąpiły mi miejsca bez większych sprzeczek. Na szczęście reszta jazdy samochodem minęła bez problemowo. Okazało się, że droga trwała bardzo krótko. Gdy auto się zatrzymało wysiedliśmy z niego i weszliśmy do środka. Przywitał nas charakterystyczny zapach chloru. Było pusto, lecz mnie to nie zdziwiło. Zayn podszedł do lady i wszystko załatwił, a my w międzyczasie weszłyśmy do szatni. Na podłodze było pełno wody, a przy każdym kroku było słychać plask. Przyłożyłam swój zegarek do przyrządu, który odblokowywał szafki. Otworzyłam ją i wsadziłam do niej swój sweter i spodnie, które zdjęłam. Trochę się krępowałam, ale przecież były tam tylko siostry Zayn'a. Miałam na sobie bieliznę, którą po chwili sprytnie zamieniłam na swój turkusowy strój dwuczęściowy. Zawiązałam sznurki na szyji i włosy związałam w małego koczka. Mam nadzieję, że nie są obowiązkowe czepki. Nienawidzę ich, są bardzo nie wygodne i wyrywają włosy. Wyjęłam ręcznik i zatrzasnęłam szafkę w, której znajdywała się torba, którą przyniósł mi Zayn.
 Dziewczyny już dawno zawiesiły swoje ręczniki na hakach i moczyły się pod prysznicami. Zrobiłam to co one i wyszłyśmy na basen. Nie mogłam nigdzie znaleźć Zayn'a. Rozglądałam się, ale nie mogłam go zauważyć.  Podeszłam do brzegu toru i zamoczyłam stopę, którą po chwili zabrałam. Woda była cholernie zimna. Chciałam się wycofać i wejść do jacuzzi, ale poczułam lekkie pchnięcie, które wystarczyło, żebym wpadła do lodowatej wody. Pisnęłam zaskoczona i zagłębiłam się. Zaczęłam mocno machać kończynami próbując wydobyć się na powierzchnie. Kiedy już zaczerpnęłam powietrza obok mnie rozległ się plusk. Tylko plusk. Nie widziałam tej osoby, ale wiedziałam, że to Zayn.
- Weź oddech - usłyszałam przy uchu i natychmiast zrobiłam co kazał. Po chwili byłam już pod wodą. Otworzyłam oczy i ujrzałam bruneta. Przycisnął mnie do siebie i wypłynął  na powierzchnie.
- Zgłupiałeś?! - krzyknęłam przerażona tym, że mało brakowało a bym się utopiła. Poczułam jego wargi na moich i po chwili zdenerwowanie odeszło w nie pamięć. Poczułam uścisk na pośladkach i rozchyliłam wargi tym samym pozwalając wsunąć się językowi Zayn'a. Odsunęłam się od niego i dopłynęłam do krawędzi. Podparłam się rękoma i wstałam kierując się w stronę ciepłej wody. Siostry bruneta ganiały się, chlapały w oddzielnym sektorze. Kroki za mną uświadomiły mi, że mój chłopak idzie za mną.
Weszłam ostrożnie do ciepłej wody i spojrzałam na Zayn'a, który szedł tuż obok mnie powstrzymując swój głupkowaty uśmiech.
- No co? - zapytałam gdy zobaczyłam jak przygryza swoją wargę aby nie zacząć się śmiać. Na prawdę nie rozumiałam jego zachowania.
- Zachowujesz się jak babcia. Wody się boisz? - brunet szturchnął mnie lekko i najwyraźniej znudzony tak powolnym zanurzaniem się, wziął mnie na ręce i wszedł o wiele za daleko.
- Powiedzmy, że nie najlepiej radzę sobie z pływaniem - powiedziałam cicho i oplotłam rękoma szyję Zayn'a przez co zaczął się śmiać.
- Na prawdę? Nie umiesz pływać? - nagle, bez ostrzeżenia jego ręce zniknęły z mojego ciała i pewnie gdyby nie fakt, że się go trzymałam wylądowałabym w wodzie.
 - Umiem tylko... Mam z tym pewne problemy - wytłumaczyłam się i oplotłam go nogami w pasie. Wiedziałam, że siostry Zayn'a przyglądają się nam i na pewno potem będą starały się mnie zawstydzić.
- Okej więc przepraszam, że cię wepchnąłem do basenu. Nie wiedziałem, że masz problemy z pływaniem - odparł i pocałował mnie w policzek.
- Wybaczam - uśmiechnęłam się i opuściłam swoje nogi po czym puściłam się szyi Zayn'a. Momentalnie moje ciało zaczęło spadać. - Wow jest tutaj głębiej niż myślałam - powiedziałam gdy ręce Zayn'a znalazły się na moim ciele podtrzymując mnie u góry.
- Tutaj nie jest głęboko. Ty po prostu jesteś malutka - wywróciłam oczami na jego dość zgryźliwy komentarz i znów oplotłam go w pasie.
- Zanieś mnie gdzieś gdzie się od razu nie utopię - powiedziałam, a on zaczął się śmiać po czym posłusznie podszedł w stronę schodków, z których schodziliśmy.
- Zayn! Ścigasz się? - Doniya stała przy długim basenie, który był podzielony na twarzy tory. Nie wiem dlaczego, ale miałam wrażenie, że woda jest tam cholernie zimna.
- Chcesz przegrać? - zapytał mój chłopak i pocałował mnie w policzek nim pozwolił mi stanąć na własnych nogach.
- Podejmuję wyzwanie - odpowiedziała mu i uśmiechnęła się szeroko. Czułam, że Zayn nie ma najmniejszych szans ze swoją siostrą.
***
- O Boże to nie możesz być ty! - krzyknęłam przez śmiech i chwyciłam się za brzuch, a Zayn z cichym marudzeniem zabrał mi zdjęcie i schował je do kartonika.
- Już przestań się nabijać no - powiedział i przytulił mnie mocno do siebie chcąc najwyraźniej schować przede mną swoją twarz.
- Byłeś słodziutkim maluszkiem - odpowiedziałam i zachichotałam, a on odsunął się ode mnie i zmrużył oczy machając mi przed twarzą palcem.
- Ja nadal jestem słodziutki - powiedział i odsunął od siebie talerzyk aby czasem przez przypadek go nie zbić.
- Serio? - nim chłopak zdążył zareagować przycisnęłam swoje wargi do jego ust i pocałowałam namiętnie. - No ewentualnie może być - odparłam i oblizałam usta.
- Nie powinnaś tego robić - powiedział i strącił z łóżka karton ze zdjęciami po czym położył się na mnie. - Zdecydowanie nie powinnaś tego robić - mruknął z ustami tuż przy moich wargach. - Chcę cię pocałować. Mogę? - miałam wrażenie, że to co się stanie zepchnie naszą dwójkę na całkiem inny tor, ale w sumie to tego chciałam. Pokiwałam lekko głową, a on złożył na moich ustach tylko jeden pocałunek. Chciałam więcej.
- Zayn - jęknęłam niezadowolona i poprawiłam swoją pozycję pod jego ciałem.
- Chcę ciebie Lottie. Teraz - wyszeptał tuż przy moim uchu.
Zayn pocałował mnie delikatnie w usta i odgarnął włosy z twarzy. Czekał na moją odpowiedź i nie zamierzał mnie przekonywać. Chciał abym sama podjęła decyzję, która bądź co bądź może dużo zmienić. Może pokazać mi jaki Zayn jest na prawdę.
Nieraz rozmyślałam nad tym jak będzie wyglądać mój pierwszy raz. Sądziłam, że stanie się to w jakimś dużym pokoju z idealnie zasłanym łóżkiem. W okół nas miały leżeć płatki róż, a w powietrzu unosić się zapach z pałeczek zapachowych. Takie było moje wyobrażenie. A zamiast tego było coś ważniejszego.
Nie byliśmy w jakimś wielkim pokoju z mega wygodnym łóżkiem. W okół nas zamiast róż leżały porozrzucane zdjęcia i resztki po naszej kolacji. Zamiast zapachu kadzidełka był zapach Zayn'a. Ta idealna mieszanina jego perfum i dymu tytoniowego. I szczerze to było lepsze. Nie było jakiejś reżyserii byliśmy tylko my i to co ma się wydarzyć. To miało być tylko nasze.
- Chcę ciebie - wyszeptałam i dotknęłam dłonią jego policzka. Nie rozumiałam zachowania swojego ciała, które wręcz błagało aby chłopak mnie dotknął. Dzieliłam z Zayn'em tylko jedno intymne przeżycie i chyba to starczyło abym się uzależniła od jego dotyku. W oczach Zayn zamigotała panika choć pewnie był przygotowany na moją odpowiedź.
- Na pewno? - zapytał cicho. Jego głos lekko drżał, a dłonie, które znajdowały się na mojej talii wydawały się chłodniejsze niż przed kilkoma minutami. Chłopak denerwował się tak samo jak ja i to czyniło tą całą sytuację jeszcze piękniejszą ponieważ nikt z naszej dwójki nie wiedział dokładnie co ma robić.
Zamiast odpowiedzieć po prostu pokiwałam głową i zsunęłam swoją dłoń z jego policzka na ramie, a potem na dłoń, która znajdowała się na moimi ciele.
Nie byłam pewna czy mój głos nie zdradziłby tego co działo się wtedy w mojej głowie. Na pewno Zayn wyczułby to jak bardzo się stresuję i zacząłby zadawać pytania, które w tej chwili nie są wcale potrzebne. Potrzebowałam tylko i wyłącznie Zayn'a.
Brunet najwyraźniej zauważył, że wpatruję się w jego usta ponieważ nachylił się nade mną i bardzo delikatnie pocałował moje wargi jakby chciał sprawdzić moją reakcję. W odpowiedzi na jego trochę nieśmiały gest położyłam ręce na jego szyi i przyciągnęłam bliżej nie chcąc tracić dotyku jego ust na swoich wargach. Jego pocałunki były niemalże idealne i przeznaczone tylko i wyłącznie dla mnie.
Zayn jęknął w moje usta gdy nieśmiało dotknęłam palcami jego brzucha podciągając do góry koszulkę. Czułam pod palcami jego delikatną skórę i mięśnie, które spinały się co chwilę pod moim dotykiem.
Malik oderwał się od moich ust i przy mojej pomocy ściągnął swoją koszulkę pozwalając mi zaledwie przez chwilę podziwiać swój idealnie wyrzeźbiony tors.
- Jestem za tym aby się tego pozbyć - powiedział cicho i podwinął lekko materiał mojej koszulki całując odkrytą skórę. Zamknęłam momentalnie oczy i przygryzłam wargę chcąc pohamować jęk. Nie byłam chyba zbytnio przygotowana na tak szybki obrót akcji. Nawet nie wiem dokładnie, w którym momencie Zayn pozbył się mojej koszulki, a o spodniach nie wspomnę.
- Boję się - wyszeptałam bardzo cicho, ale wiedziałam, że usłyszał. Jego ciało znieruchomiało nade mną, a ja bardzo po woli otwarłam oczy i napotkałam jego wzrok.
- Szczerze? Ja też - odpowiedział i uśmiechnął się lekko. Bał się. Tak samo jak ja. 
Nie myślałam za dużo gdy skierowałam swoje ręce w stronę jego spodni. Czułam jak moje palce drżą, ale mimo wszystko próbowałam wsunąć palce pod gumę od spodni i gdy wreszcie mi się to udało pociągnęłam materiał w dół. Zayn wiedział, że musi mi pomóc w tym wszystkim dlatego sam ściągnął do końca spodnie i na prawdę byłam mu za to wdzięczna. Nie sądzę abym była w stanie sama to zrobić.
- Pocałuj mnie - poprosiłam, a on dość ochoczo zaczął pieścić moje wargi błądząc jedną dłonią po moim brzuchu, a drugą dotykał mojego policzka.
Jego dłoń schodziła coraz niżej, aż wreszcie jego palce natknęły się na przeszkodę w postaci tasiemki od moich majtek. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego co zaraz nastąpi. I jeśli mam być szczera to nie mogłam się doczekać.
Dłoń Malika wsunęła się pod moją bieliznę, a moje nogi samowolnie rozszerzyły się na co Zayn uśmiechnął się podczas pocałunku. Usta Zayn znalazły się na mojej szyi podczas gdy palce zaczęły zataczać delikatne kółeczka na mojej łechtaczce.
Ciche westchnienie opuściło moje usta gdy chłopak mocniej przycisnął palce do mojego najczulszego miejsca.
Tym razem miło być inaczej. Zayn po jakimś czasie ściągnął moją dolną bieliznę i rozszerzył moje nogi, znów przyciskając swoje palce tam gdzie najbardziej chciałam je czuć. Tym razem jego ruchy stały się szybsze, a moje ciało zaczęło się lekko trząść gdy usta chłopaka wylądowały na moim obojczyku. O mój Boże. Mogłam tylko zamknąć oczy i jęczeć co jakiś czas. Moje ciało było pod jego pełną władzą i najwyraźniej Zayn zdawał sobie z tego sprawę.
Zważywszy na to, że Zayn nie zamierzał zmieniać sposobu zaspokajania mnie bez problemu mogłam dosięgnąć dłonią jego krocza co zrobiłam z lekkim niepokojem. To wszystko było dla mnie cholernie nowe i na prawdę nie wiedziałam co mam robić.
Gdy moje palce dotknęły dość sporej wypukłości Zayn jęknął w zagłębienie mojej szyi i zaczął szybciej pocierać moją łechtaczkę. Jego silne i szybkie ruchy doprowadzały mnie na koniec szybciej niż bym tego chciała, a gdy moje nogi zaczęły się trząść wiedziałam, że to właśnie ten moment. Zacisnęłam mocno oczy, znieruchomiałam rozkoszując się tą dziwną przyjemnością.
- Nadal tego chcesz? - głos Zayn'a był cichszy niż zapamiętałam i o wiele bardziej seksowniejszy. Nie byłam zdolna do wypowiedzenia żadnego słowa dlatego pokiwałam tylko głową. - Muszę to usłyszeć Lottie. Potrzebuję tego.
- Tak Zayn. Nadal tego chce - nie poznawałam głosu, który wydobył się z moich ust. Wszystko było teraz inne i ja sama czułam się inna. Dojrzalsza.
Malik nic już nie powiedział tylko sięgnął ręką w stronę szafki i wysunął jedną z szuflad wyciągając z niej srebrne opakowanie.  O kurde. Czułam się zażenowana gdy chłopak się podniósł odsłaniając tym samym moje do połowy nagie ciało. Gdy zorientowałam się co on robi od razu przeniosłam wzrok na sufit nie chcąc jeszcze bardziej się zarumienić.
Po zaledwie kilku sekundach ciepłe i bezpieczne ciało Malika znów znalazło się nade mną i nie mogłam się powstrzymać od zerknięcia w dół gdzie Zayn rozsuwał moje nogi jeszcze szerzej.
- Lottie posłuchaj mnie dobrze? - spojrzał mi w oczy, a ja pokiwałam głową. - To będzie dość nieprzyjemne i będzie boleć dlatego musisz mnie uważnie wysłuchać - Zayn podparł się na łokciu tuż obok mojej głowy. - Proszę cię skup się na mnie. Na moich słowach, dotyku - jego jedna ręka przejechała wzdłuż moich żeber, ale po chwili jego palce zniknęły. - Na moich pocałunkach - dodał szeptem i pocałował mnie w usta. Czułam tam na dole jego delikatny dotyk i w jednej sekundzie zdałam sobie sprawę z tego co robił. Odwracał moją uwagę.
Zacisnęłam mocno oczy gdy Zayn zaczął napierać swoimi biodrami na moje. Odsunął się ode mnie abym mogłam zaczerpnąć powietrza i wszedł we mnie do końca przez co syknęłam dość głośno i zacisnęłam dłonie na pościeli.
To było takie dziwne. Czułam ból, pieczenie i to było bardzo, bardzo niekomfortowe. Nie miałam pojęcia dlaczego ludzie tak bardzo uwielbiają seks. Jak dla mnie to było okropne.
- Skarbie mogę się ruszyć? - otwarłam oczy i napotkałam pełne zatroskania spojrzenie Zayn'a. Czułam jak w moich oczach wzbierają się łzy, ale mimo wszystko pokiwałam głową, a brunet bardzo po woli wycofał swoje biodra do tyłu. O boże przestań. - Wiem Lottie, wiem, że to boli - miałam wrażenie, że gdy ja zacznę płakać on zrobi to samo.
Nie chciałam przerywać tak ważnego dla nas momentu dlatego zamknęłam oczy i po prostu starałam się zrobić to co mi kazał. Skupić się na nim. Zignorować cały ból i po prostu czuć jego dotyk i pocałunki.
Trzy pierwsze pchnięcia były okropne, ale potem pieczenie zaczęło znikać choć uczucie dyskomfortu nadal towarzyszyło każdemu ruchowi Zayn'a.
- Kocham cię - wyszeptałam i dotknęłam jego twarzy. Chłopak oddychał zdecydowanie za szybko i mogłam bez problemy stwierdzić, że było mu dobrze nawet jeżeli ja odbierałam to całkiem inaczej.
- Ja ciebie też Charlotte, ja ciebie też - uśmiechnęłam się lekko gdy usłyszałam jak perfekcyjnie brzmi moje imię w jego ustach. - Boże długo nie wytrzymam -  nie chciałam aby to był już koniec nawet jeżeli ja nie czerpałam z tego korzyści. Pięknym widokiem było obserwowanie jak Zayn rozpadam się na kawałki i to po części dzięki mnie.
- Po prostu to poczuj skarbie. Po prostu poczuj - wspomniałam mu słowa, którymi obdarował mnie podczas naszego pierwszego zbliżenia. Zayn najwyraźniej musiał również to zapamiętać ponieważ na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech, a potem zamknął oczy i wiedziałam, że to jest to. Doszedł z moim imieniem na swoich ustach i to wydawało się niezwykle perfekcyjne.
***
Zayn obejmował mnie czule w pasie i spał spokojnie. Nie mogłam zasnąć od dobrej godziny i najwyraźniej wcale nie miałam przespać tej nocy.
Nie wiem co mnie podkusiło, ale ściągnęłam z siebie rękę chłopaka i po woli usiadłam na łóżku krzywiąc się lekko. Zayn mówił abym lepiej nigdzie sama nie chodziła, ale nie mam zamiaru spędzić reszty nocy na leżeniu i gapieniu się w sufit. Musiałam z nim porozmawiać. 
Chwyciłam bluzę Malika, która leżała na fotelu i wciągnęłam ją przez głowę. Gdy zrobiłam pierwsze kroki w stronę drzwi miałam ochotę się rozpłakać, ale przecież wiedziałam jakie konsekwencję przyniesie moja decyzja i musiałam teraz sobie z tym poradzić.
Zamknęłam po cichu za sobą drzwi od pokoju i przeszłam przez korytarz aby zejść po schodach. Przeszłam przez salon i otwarłam drzwi na balkon przelotnie zerkając na zegarek. Nie byłam jakoś specjalnie zdziwiona faktem, że nie śpię o trzeciej nad ranem. Za dużo się wydarzyło abym mogłam spokojnie spać.
Usiadłam ostrożnie na obitym w miękką poduszkę hamaku i zacisnęłam mocno oczy przełykając łzy. Boże. Wiele słyszałam na temat tego bólu po pierwszym razie, ale nigdy nie pomyślałabym, że może być aż tak źle.
Wyciągnęłam z kieszeni dresowych spodni swój telefon i przeszukałam listę kontaktów wybierając numer, który interesował mnie najbardziej.
- Cześć...
- Daniel słu...
-... tu Daniel. Skoro nie odbieram to coś robię więc zostaw wiadomość, a na pewno oddzwonię. No chyba, że jesteś moją byłą dziewczyną. Wtedy usuń mój numer - usłyszałam sygnał, po którym miałam zostawić wiadomość, ale zamiast się odezwać po prostu zakończyłam połączenie.
Siedziałam przez chwilę wpatrując się w gwieździste niebo aż mój telefon zaczął wibrować w mojej dłoni. Na ekranie zaczęła migotać koperta i imię nadawcy.
Od: Harry.
Potrzebuję cię. Proszę przyjedź. Kocham cię 
Przeczytałam kilka razy wiadomość i odłożyłam telefon na stolik.
- Lottie? Skarbie co ty tutaj robisz? - w drzwiach pojawił się zaspany Zayn. Spuściłam na dół głowę i przygryzłam wargę. Zostać czy pojechać?
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej :D Boże nawet nie wiecie jak się cieszę, że ten rozdział wyszedł tak zadziwiająco dobrze. Na prawdę trudno było mi napisać część +18 i mam nadzieję, że nie wyszło to za kiczowato. Dziękuję za wszystkie komentarze :D Mam nadzieję, że jeszcze trochę z nami wytrwacie i dacie radę dotrzeć do końca :) Heh wiecie, że wymyśliłam końcówkę oglądając Pamiętniki Wampirów? Jeżeli ktoś to ogląda to powinien również kojarzyć ostatnią piosenkę.  DELENA RZĄDZI
Pa! 
Kamila♥ 

Hej kotełki, kolejny rozdział. Co o nim sądzicie? Ja uważam, że jest KHFAIBWAJIFBIAUFGWUF GWUAIFGAWFWUFGUIWAGF AUWIFGWIUF. Kami napisała kawał zajebistej roboty. To.było.GeNIALLne. Tyle od mnie XD Do następnego <3
Irish Cat♥ 
15 komentarzy = nowy rozdział

poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 34 część 1

Śmiałam się głośno gdy dłonie Zayn'a znów zacisnęły się w okół mojej talii chcąc tym samym przenieść mnie na swoje umięśnione ciało. Nie mogę powstrzymać się przed odepchnięciem jego rąk aby znów usłyszeć jego wesoły śmiech wypełniający pomieszczenie.
- Zrób tak jeszcze raz, a cię ugryzę - grożę mu i przykrywam się znów kołdrą chcąc odizolować swoje obolałe od śmiechu ciało od jego dłoni.
- Obiecujesz? - zapytał i odrzucił moje przykrycie na podłogę. Tym razem nie starał się mnie podnieść tylko sam zawisł nade mną i złożył jeden, krótki pocałunek na moich wargach.
- Masz dzisiaj dobry humor - odparłam i przejechałam palcem wzdłuż jego szczęki. Uwielbiałam go w takim stanie euforii i ogólnej radości.
- Nie tylko ja - odpowiedział i znów mnie pocałował tylko, ze tym razem nie odsunął się ode mnie tak szybko.
Rozkoszowałam się jego ustami pieszczącymi moje wargi i jeżeli miałaby to być ostatnia rzecz jaką zrobię przed śmiercią chciałabym go całować aż do końca.
Niby całowaliśmy się już nie raz aczkolwiek za każdym razem jest inaczej. Uczucia są silniejsze, a potrzeba bycia z nim staję się górującą sprawą.
Usta Zayn'a zjechały na moją szczękę aż wreszcie znalazły się na mojej szyi. Nie mogłam powstrzymać westchnienia zmieszanego z jękiem.
- Ktoś może wejść - powiedziałam cicho i zamknęłam oczy rozkoszując się chwilą przyjemności, którą niestety będę musiała za chwilę przerwać ze względu na moje obawy bycia nakrytym.
- Czy to nie jest zabawne? - wymruczał w moją szyję i podciągnął się na rękach. Jego wzrok odnalazł moje spojrzenie i byłam pewna, że znów zatapiam się w jego oczach tak samo jak on w moich.
- Nie. To krępujące - zepchnęłam jego ciało z mojego i usiadłam na łóżku. Przeciągnęłam się leniwie i zmusiłam swoje ciało do wstania. Zayn również to zrobił tylko, że zamiast dać mi w spokoju wyjść z pokoju objął mnie od tyłu i znów zaczął całować w szyję.
Podniosłam jego rękę do swoich ust i ugryzłam go tak jak wcześniej zapowiedziałam. Brunet zaśmiał się i puścił mnie rozumiejąc, że ma dać mi spokój.
- Groźna jesteś Lottie - powiedział i przeczesał swoje włosy palcami roztrzepując je jeszcze bardziej. O Boże. Wyglądał tak... Tak seksownie.
- Ostrzegałam - odpowiedziałam i odwróciłam się gdy usłyszałam jak drzwi od pokoju się otwierają. Z wielkim uśmiechem do pokoju wkroczyła Safaa i od razu mocno przytuliła swojego brata całkowicie ignorując moją osobę.
- Myślałam, że to tylko sen - powiedziała i puściła chłopaka po czym przytuliła... Mnie. Lekko skrępowana odwzajemniłam jej uścisk patrząc się na uśmiechniętego Malika. - Uważaj Zayn. Lubię ją - dodała jeszcze i jak gdyby nigdy nic wyszła z pokoju.
- Taa ja też ją lubię - Zayn cały czas patrzył mi w oczy i zaczął się do mnie przybliżać. Wiedziałam do czego zmierza dlatego pokręciłam tylko głową i zrobiłam unik przed jego malinowymi ustami.
- E-e-e nie ma. Idę pomóc twojej mamie w śniadaniu - powiedziałam i odepchnęłam go lekko od siebie. Zayn zrobił swoją popisową minę rzucił się na łóżko zakładając ręce pod głowę.
- Chcesz się podlizać? - zapytał i ziewnął przeciągle. Wzruszyłam ramionami i podniosłam kołdrę, która leżała na ziemi.
- Chce spróbować - odparłam i wyszłam z pokoju odprowadzona śmiechem Malika.
Czułam się w tym domu dziwnie... Dobrze. Można było wyczuć tutaj taką rodzinną atmosferę, brak kłopotów. Mogłam zachowywać się swobodnie i moje myśli zajmował tylko i wyłącznie brązowooki chłopak leżący do połowy nagi w pokoju. Nie było żadnych problemów. Żadnego Harry'ego czy Perrie. Byliśmy tylko my i teraźniejszość.
Zeszłam po schodach i bez problemu doszłam do kuchni, w której spędziłam wczoraj trochę czasu z Zayn'em. Jak się spodziewałam mama Malika już szykowała śniadanie krzątając się między szafkami.
- Dzień dobry. Mogę w czymś pomóc? - powiedziałam uprzejmie i uśmiechnęłam się lekko gdy spojrzenie kobiety wylądowało na mojej twarzy.
- O dzień dobry, Lottie. Byłabym ci wdzięczna gdybyś zrobiła kawę dla Zayn'a - odparła kobieta i wskazała głową na słoik z czarnymi granulkami.
Pokiwałam głową i podeszłam do szafki, w której znajdowały się szklanki. Wyciągnęłam jedną i nasypałam dwie łyżeczki kawy tak jak lubił chłopak.
- Przepraszam gdzie jest cukier? - zapytałam nieśmiało i spuściłam wzrok na swoje dłonie. Mama Zayn'a była bardzo pewną siebie kobietą co strasznie mnie onieśmielało.
- Zayn nie słodzi - powiedziała spokojnie i mimo tego, że na nią nie patrzyłam byłam pewna, że na mnie patrzy.
- Właściwie to... Słodzi. Od jakiegoś tygodnia - odpowiedziałam cicho i poczułam jak moje policzki zalewa rumieniec. Fakt Zayn nie słodził kawy dopóki nie zaczął podpijać mojej.
- Och, na prawdę? Cóż w szafce obok okna - powiedziała i gdy na nią spojrzała posłała mi szeroki uśmiech. - Zmieniłaś go Lottie.
- Ja? To raczej on zmienił mnie - nie sądziłam, że udało mi się dokonać jakichkolwiek zmian w brunecie. Jak już to Zayn pokazał mi, że muszę być bardziej otwarta, w niektórych sprawach.
- To nie jest ten sam chłopak Lottie. Może cię trochę urażę tym co powiem więc z góry przepraszam, ale sądzę, że Perrie miała na niego zły wpływ. Wiem, że nie powinnam tak mówić bo to twoja kuzynka, ale gdy go wczoraj zobaczyłam, zobaczyłam jak cię obejmuję, jak na ciebie patrzy zauważyłam jak bardzo różni się jego zachowanie przy tobie, a przy Perrie - spuściłam głowę i zagryzłam lekko dolną wargę.
Czy Zayn na prawdę traktował mnie inaczej niż Perrie? Nie raz widziałam jak okazują sobie czułości i na prawdę nie wydaję mi się, że traktuje mnie inaczej. Przytula mnie w ten sam sposób co ją, trzyma moją rękę tak samą jak jej. Robi wszystko to samo tylko może przesłanie jest inne.
Faktem jest to, że przy mnie Zayn uśmiecha się częściej, przytula zawsze gdy jestem blisko, trzyma za rękę nawet podczas snu. Może w tym tkwi różnica. Może tkwi ona w małych gestach prawie dla mnie niezauważalnych.
- Skarbie? Zawiesiłaś się? - zapytał Zayn stojący w drzwiach kuchni.
- Słucham? - zapytałam automatycznie.
- Moja mama pytała się czy wolisz kanapki z ogórkiem czy pomidorem.
- Och, z ogórkiem - dodałam z uśmiechem. Wybrałam co smaczniejsze.
Patrzyłam jak mama mojego chłopaka robi nam kanapki. Czułam się dziwnie, że jej nie pomagałam, ale uparła się, że da sobie rade, a my jesteśmy jej gości.
Bardzo uprzejma kobieta, mam nadzieję, że polubi mnie tak samo jak ja polubiłam ją.
Brunet objął mnie w pasie i położył swoją głowę na moje ramie. Musiał się pewnie mocno schylić by to zrobić. Po chwili poczułam, że lecę wypchnięta do przodu, z powodu wyprostowanej sylwetki Zayn'a. W ostatniej chwili złapał mnie za rękę i pomógł utrzymać równowagę. Byłam zszokowana jego zachowaniem, lecz głośne śmiechy wydostające się z progu kuchni utwierdziły mnie w przekonaniu, że to nie jego wina.
- Kto wypina tego wina
- Waliyha! - krzyknął lecz po jego uśmiechu widać było, że żartuje. Po chwili wszyscy się śmialiśmy.
- Oj no weź Zen, nie złość się - puściła do niego oko i znowu się zaśmiała. Najwidoczniej wszyscy mieli dzisiaj dobry humor. To chyba dobrze zwiastuje.
Gdy przyszła reszta jego rodziny zasiedliśmy do stołu i zajadaliśmy się pysznymi kanapkami pani Malik. Dołączyła do tego też kawa i herbata - jak kto woli.
- Na prawdę są smaczne  - dalej chwaliłam kanapki mamy Zayn'a.
- Dziękuję po raz kolejny - zaśmiała się. Widać było, że sprawiam jej przyjemność swoimi słowami. Machnęłam ręką i napiłam się herbaty, która przyjemnie parzyła mój spragniony język.
- Planujecie już ślub? - gdy usłyszałam to pytanie nie elegancko wyplułam resztki herbaty do kubka. Odchrząknęłam i wytarłam usta chusteczką. Moje policzki spłonęły rumieńcem.
- M-my jeszcze o tym nie myślimy - wyjaśniłam od razu. Nie chciałam by myśleli sobie nie wiadomo co.
- Och, na prawdę?
- Tak, nie wiemy co przyniesie jutro. Żyjemy chwilą.
- To bardzo ... ciekawe - skomentowała mama bruneta uśmiechając się. Chodź pewnie miała inne słowo na języku i nie chciała być nie uprzejma.
- Mamo jesteśmy ze sobą zbyt krótko aby rozmawiać na takie tematy - Zayn najwyraźniej postanowił pomóc mi w sprawnej zmianie tematu dlatego powiedział coś co było prawdą. Jesteśmy razem zbyt krótko.
-  Dobrze przepraszam, że w ogóle zapytałam - odparła kobieta i oparła się o krzesło. - Dzisiaj macie szczęście zostać w domu, ale jutro moje panny zasuwacie do szkoły - dziewczyny jęknęły wspólnie.
- Mamo nasz ulubiony bat przyjeżdża a ty nam każesz chodzić do szkoły - Waliyha poklepała Zayn'a po ramieniu i uśmiechnęła się słodko.
- Jestem waszym jedynym bratem - skwitował brunet i chwycił pod stołem moją dłoń.
- Może byś pomógł co? - Safaa zaczęła udawać obrażoną choć chyba każdy widział malujący się na jej twarzy uśmieszek. - Ja tam nie wiem jak ty z nim wytrzymujesz Lottie - dodała jeszcze i westchnęła teatralnie.
- Robi mi śniadania więc odkupuje tym swoje grzeszki - powiedziałam, a Zayn zakrył sobie usta dłonią i zrobił wielkie oczy. Chyba chciał coś powiedzieć, ale Waliyha zaczęła się głośno śmiać.
- Co ty masz do cholery na ręce? - zapytała przez śmiech i chwyciła się za brzuch cały czas się śmiejąc.
- Słownictwo młoda damo! - upomniała ją mama, ale kobiecie też było trudno powstrzymać śmiech.
Spojrzałam na rękę Malika i dojrzałam ślad po... Moich zębach. Od razu poczułam jak rumieniec maluje się na mojej twarzy.
- No i już wiesz dlaczego kołdra leżała na ziemi - Waliyha najwyraźniej nie zamierzała przestać się z nas śmiać gdy nawiązała do wizyt Safy w naszym pokoju dziś rano.
Nie wiedząc co zrobić spuściłam po prostu głowę i zaczęłam wpatrywać się w talerz. Po chwili poczułam jak Zayn obejmuje mnie ramieniem i całuję w czubek głowy.
Ciąg dalszy nastąpi...
----------------------------------------------------------------
Hej! Tak szybko i zwięźle. Następna część za tydzień, przepraszam za zwłokę do zobaczenia! :)
Kamila♥

Czeeść kotełki, troszkę późno rozdział, a to przez to, że wczoraj się źle czułam, bolała mnie głowa, miałam mroczki i okropną pracę z polskiego. Lubię polski i lubię pisac opowiadania, ale te dotyczyło 'Skąpca' i mieliśmy napisać o poznaniu się Walerego i Elizy oparciu na książce, której ... nie czytałam. Lecz udało się, no cóż nie ważne. Ważne, ze jest. Następny już na pewno pojawi się w niedziele, a moze nawet w sobote. Za nie długo majówka YEY, za nie długo test roczny z historii BUU. Się chyba rozpisałam XD Ciekawe kto to przeczyta XD Kocham wasze wierszyki, powymyślacie jeszcze? Uwielbiam je czytać i kocham czytać dłuuuuugie komentarze. Nie pogardzę paroma linijkami. Ja czasem pod Afterem potarfie pisać 11 linijek XD
Do zobaczenia. 
Irish Cat♥ 

niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 33

Z lekką pomocą Zayn'a stanęłam na równe nogi, ale gdy chciałam się od niego odsunąć świat przed moimi oczyma zaczął niebezpiecznie wirować. Chłopak musiał to najwyraźniej zauważyć dlatego wzmocnił swój uścisk wokół mojej talii.
- Lottie? Co ci jest? - zapytał lekko zdenerwowany. Nie odpowiedziałam mu dlatego bezpiecznie posadził mnie na łóżku cały czas spoglądając na mnie z poddenerwowaniem wymalowanym na jego perfekcyjnej twarzy.
- Nic mi nie jest – powiedziałam po chwili i dosunęłam jego dłonie z mojego ciała. Czułam pewnego rodzaju odrazę co do niego. Wiem, że nie powinnam bo pewnie cała ta kochanka to wymysł Perrie, ale jednak nie byłam do końca pewna, że mój chłopak jest niewinny.
- Jak to nic?! Do cholery prawie zemdlałaś! - krzyknął zdenerwowany i od razu wyprostował się i wczepił palce w ciemne włosy ciągnąć lekko za nie.
- Prawie robi dużą różnicę – szepnęłam cicho i zamknęłam oczy czując jak powoli ból głowy zaczynam atakować moje ciało.
- Nie dla mnie kochanie – odparł już spokojnym tonem i ukucnął przede mną kładąc swoje dłonie na moich kolanach.
Miałam ogromną chęć znów zrzucić jego dłonie, ale wiedziałam, że to byłoby za dużo. Nie zniósłby następnego odrzucenia z mojej strony. Zresztą dla mnie też nie było to wcale łatwe.
- To była twoja kochanka - wyszeptałam i zamknęłam oczy przygryzając wnętrze policzka. Łzy niebezpiecznie balansowały przy zetknięciu moich powiek.
- Tak, ale... - otwarłam oczy i wstałam gwałtownie czego Zayn najwyraźniej nie przewidział ponieważ zaskoczony przewrócił się i patrzył na mnie zdziwiony. - Daj sobie to wytłumaczyć. Tak to była moja kochanka - Malik wstał i spojrzał na mnie z góry. - Przespałem się z nią razy gdy byłem z Perrie. Oczywiście o wszystkim jej powiedziałem, a ona mi wybaczyła. Więcej nie widziałem się z tą dziewczyną. Przyrzekam.
Popatrzyłam na niego i spuściłam wzrok. Moja dolna warga znalazła się między zębami i była lekko zagryzana. Nie wiedziałam czy mu wierzyć. Już raz mnie zawiódł, nie chcę by to się powtórzyło. Liczyłam wszystkie 'tak' i 'nie'.  Przecież on mnie kocha prawda? Ja też go kocham. Powinnam mu wierzyć. Pokiwałam głową.
- Wierzę ci - powiedziałam cicho sądząc, że i tak Zayn tego nie usłyszy, ale myliłam się. Bardzo dobrze słyszał.
- Kocham cię wiesz? - zapytał dobrze znając odpowiedź, ale i tak moje serce zabiło szybciej.
- Wiem - uśmiechnęłam się, ale widząc jego minę dodałam. - Kocham cię i to się nigdy nie zmieni.
Podszedł do mnie bliżej zmniejszając odległość między nami. Moje serce dudniło, a ja starałam się je uspokoić. Miałam wrażenie, że on to usłyszy. Obdarował mnie najcudowniejszym uśmiechem jakim potrafił i położył swoją ciepłą na moim policzku. Przybliżył się jeszcze bardziej niż mógł i naparł swoimi ustami na moje. Całował mnie powoli ładując w to wszelkie emocje, by pokazać jak bardzo mu na mnie zależy. To cudowne uczucie wiedzieć, że kogoś obchodzisz.
Odsunął się od mnie i oblizał wargi. Złapał mnie za rękę i wyprowadził oniemiałą z pokoju. Kochałam jak mnie całował. Zeszliśmy do naszych niechcianych 'gości'.
- Na was już czas - rzekł surowo w stronę Perrie i... Byłej kochanki. Moja kuzynka rzuciła pogardliwe spojrzenie i z gracją wyszła z domu, Miranda również nie zwlekała.
- Dziwka... - rzuciłam cicho pod nosem. Zayn najwyraźniej to usłyszał, bo zaśmiał się . Dołączyłam do niego. A co? Nie miałam racji?
- Masz wyjątkowy dar komplementowania ludzi Charlie* - byłam zdziwiona imieniem jakim mnie nazwał. Dawno tak do mnie nie mówiono, byłam przyzwyczajona do 'Lottie'.
- Ughh... tylko nie Charlie - jęknęłam.
- Czemu? To bardzo ładne imię i pasuje do ciebie - powiedział pewny siebie.
- W sumie masz rację Javadd** - odgryzłam się.
- Ej! Ja nie użyłem twojego drugiego imienia - burknął patrząc na mnie spod byka, ale i tak wiedziałam, że żartuje więc, tylko się zaśmiałam. Na co on zrobił to samo - Chodź na śniadanie.
I znowu pociągnął mnie, ale tym razem w stronę kuchni, w której był już Adam.
- Cześć - przywitałam się, a po mnie Zayn. Puściłam rękę mojego chłopaka i podeszłam do lodówki wyciągając mleko. Z szafki wyjęłam płatki, a z innej miski. Nalałam do nich mleka i posypałam płatki. Położyłam na stole i sięgnęłam po łyżki, ale uprzedził mnie Zayn. Bardzo powoli jadłam śniadanie, gdy byłam w połowie brunet już kończył. Odstawił miskę do zlewu i oznajmił nam, że idzie na chwilę na górę, a ja mam zjeść całe śniadanie. Adam po chwili również odłożył miskę, a ja dalej się męczyłam. Nawet nie wiecie jaka byłam szczęśliwa, gdy zobaczyłam puste naczynie. Odłożyłam do zlewu miseczkę i zabrałam się za zmywanie, by zająć czymś ręce. Usłyszałam kroki i spodziewałam się Zayn'a. Oczywiście go ujrzałam, ale miał przy sobie dwie torby. Pierwsza myśl - chce bym się wyprowadziła. Druga myśl - on chce się wyprowadzić.
- Po co ci to? - zapytałam drżącym głosem bojąc się tego co usłyszę.
- Spokojnie, zabieram cię na wycieczkę - po tych słowach odetchnęłam z ulgą. - A co myślałaś?
- Nic.
Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego tors, jego ręce znalazły się na moich biodrach. Przyłożyłam policzek do jego piersi i wsłuchiwałam się w bicie serca. Ta chwila jednak nie trwała długo, bo Adam oznajmił, że musimy już wyjeżdżać.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam zaciekawiona.
- Niespodzianka - uśmiechnął się chytrze.
- Nie lubię niespodzianek - mruknęłam niezadowolona. Wyszliśmy z mieszkania, a potem bloku nie napotykając ani jednej fanki. Zayn zamykał drzwi, a Adam chował nasze bagaże. Mój chłopak otworzył mi tylnie drzwi, a ja wsiadłam. Obok mnie znalazł się szatyn. Wiadomo kto kierował. Zapięłam pas dla bezpieczeństwa i oparłam głowę na ramię chłopaka. Nie pytałam już gdzie jedziemy, bo i tak by mi nie powiedział.
Nie wiem ile czasu jechaliśmy. Po jakiś trzydziestu minutach po prostu przestałam zerkać na zegarek i wystarczyło mi to, że Zayn był tuż obok mnie. Wystarczało mi to, że byliśmy razem.
Nie mam pojęcia dlaczego ni stąd ni zowąd w mojej głowie pojawił się Harry. Wszystkie nasze wyznania mieszały mi się w jedno, ale wiedziałam, że nie mogę pozwolić znów opętać się swoim niesfornym myślom. Chciałam odpocząć. Chociaż chwilę. Chciałam poudawać, że między mną, a Zayn'em nie ma żadnego zakochanego chłopaka i byłej dziewczyny w ciąży. 
- Śpisz skarbie? - Zayn pocałował mnie w czubek głowy i dopiero wtedy zorientowałam się, że zamknęłam oczy.
- Nie. Myślę sobie - powiedziałam cicho i uśmiechnęłam się lekko w jego stronę. Dziwne, ale nawet obecność Adama jakoś mnie nie krępowała. Czułam się bardzo swobodnie.
- Wiem, że jestem taki świetny, że cały czas o mnie myślisz, ale teraz może zrobić sobie przerwę - Malik dźgnął mnie lekko w żebra na co odsunęłam się instynktownie.
- Wcale o tobie nie myślałam, i nie rób mi tak - uderzyłam go lekko w ramie przez co na jego pięknej twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
- Ale jak? - zapytał głupio i znów mnie dźgnął co oczywiście mu oddałam, nie chcąc być dłużna. Tylko był jeden problem. Mogłam go dźgać ile chciałam, jemu to nie przeszkadzało.
- Właśnie tak - odparłam i zrobiłam groźną minę.
- Tak? - znów jego palec wskazujący wylądował na moich żebrach.
Fuknęłam niezadowolona i przysunęłam się do drzwi odwracając twarz w stronę okna. Ostatkiem sił walczyłam nad uśmiechem, który chciał wkraść się na moją twarz.
- Lottie? - szepnął Zayn, ale zignorowałam go nadal wpatrując się w szybę. - Ej no Lottie. Lottie odezwij się. Lottie. Charlotte. Charlie. Smith! - zakończył krzykiem na co spojrzałam na niego oburzona.
- Słyszę cię głąbie - powiedziałam czym wywołałam śmiech u przysłuchującego się Adama. Spojrzałam na niego rozbawiona.
- No to dlaczego się nie odzywasz? - zapytał i uśmiechnął się szeroko napotykając moje spojrzenie. - Jesteś słodka gdy się denerwujesz - dodał po chwili.
- A ty uroczy gdy starasz się zwrócić na siebie uwagę - odparłam i zaczęłam się śmiać z powodu jego zniesmaczonej miny.
- Ja nie jestem uroczy Lottie. Ja jestem mężczyzną muszę wyglądać groźnie - powiedział niskim głosem i napiął swoje mięśnie.
- Uważaj bo ci koszulka pęknie - odezwał się Adam. Zaczęłam się śmiać razem z ochroniarzem podczas gdy Zayn nadal prezentował swoje muskuły.
- A niech pęka. Przynajmniej Lottie mi jej nie rozerwie - brunet poruszał zabawnie brwiami i oblizał swoje usta.
- Jesteś głupi - skwitowałam ze śmiechem i pokręciłam głową nie dowierzając, że udało mi się to zrobić. Udało mi się udawać. 
Nie zaprotestowałam gdy Zayn znów oplótł moją talię swoją ręką co było dość trudne zważywszy na pasy bezpieczeństwa, które oboje mieliśmy zapięte.
- Mam pomysł - powiedział i odpiął mój pas chwytając mnie w pasie po czym posadził mnie na swoich kolanach odpinając swój pas po to by przeciągnąć go przez moje ciało i przypiąć. W ten sposób mogliśmy razem siedzieć i nadal byliśmy zapięci.
- Jesteś głupi. Jak policja nas zatrzyma to ty będziesz się tłumaczył - powiedziałam, ale mimo wszystko cieszyłam się z pozycji jaką obraliśmy.
- No to się będę tłumaczył - wzruszył ramionami i przybliżył swoje usta do mojego ucha. - Teraz mogę cię macać po tyłku i Adam nie musi tego oglądać - wyszeptał, a moja twarz od razu pokryła się dorodnym rumieńcem.
- Jesteś głupi - powiedziałam ten sam komplement po raz trzeci przez co Zayn zaśmiał się głośno i pocałował mnie w policzek.
- Ale i tak mnie kochasz - powiedział i położył swoją głowę na moim ramieniu. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem.
- Ale i tak cię kocham.    
***
Gdy podjechaliśmy pod jakiś obcy dla mnie dom spojrzałam zdziwiona na Zayn'a, a on lekko poddenerwowany powiedział tylko 'niespodzianka' i odpiął pas zsadzając mnie ze swoich kolan. Bez problemu domyśliłam się gdzie przyjechaliśmy ponieważ pamiętam jak kiedyś oglądałam z Perrie jej zdjęcia z Zayn'am i tam właśnie na jednej z fotografii był ten dom. Dom Zayn'a. Z trudem wyszłam z samochodu cały czas patrząc szeroko otwartymi oczami na budynek.
- Ty chyba sobie żartujesz - powiedziałam i spojrzałam na swojego chłopaka, który wpatrywał się w budynek z lekkim uśmiechem i utęsknieniem.
- Nie. Kocham cię Lottie i nie widzę powodu aby moi rodzice nie poznali mojej dziewczyny - odpowiedział i podszedł do mnie splatając nasze palce razem.
- Zayn... Zobacz jak ja wyglądam. Zwykłe jeansy i rozciągnięta koszulka. Mogłeś mi powiedzieć, gdzie jedziemy to bym się ładniej ubrała - odparłam i zaczęłam przeczesywać palcami swoje włosy. 
- Wyglądasz pięknie. Nie masz czym się denerwować - pocałował mnie w policzek i pociągnął za sobą w stronę drzwi wejściowych. Przełknęłam zdenerwowana ślinę gdy Malik otworzył drzwi i przepuścił mnie jako pierwszą.
Od razu do moich nozdrzy doszedł zapach wielu ziół, ale przede wszystkim mogłam rozpoznać bazylię jak i imbir.
- Safaa znów się spóźniłaś! - krzyknęła jakaś kobieta z głębi domu, a sądząc po uśmiechu Malika musiała to być jego mama. Zayn znów chwycił moją dłoń i zaprowadził do kuchni, w której przy szafkach krzątała się kobieta z puszystymi brązowymi włosami.
- Nie sądzę abym był do niej aż tak bardzo podobny, ale jak coś to w ramach kary mogę umyć okna - powiedział mój chłopak, a kobieta odwróciła się do nas przodem i ze zdziwienia wypuściła z dłoni miseczkę, którą zapewne chciała schować do otwartej szafki.
- Zayn! - krzyknęła uradowana i rzuciła się w stronę syna. Zayn aby nie wywrócić się gdy jego mama zaczęła go przytulać puścił moją dłoń i mocno przytulił kobietę zamykając oczy i uśmiechając się szeroko.
- Cześć mamo - powiedział i otwarł oczy, które lśniły od łez. Łez radości. - Tak jakby mnie dusisz - dodał po chwili i zaśmiał się cicho.
- Och przepraszam - powiedziała i odsunęła się od syna ocierając policzki. - Zayn? Kim jest ta dziewczyna? - spuściłam głowę gdy uwaga tej dwójki skupiła się na mnie.
- Powiem ci jak będą wszyscy, ok? - powiedział i uśmiechnął się do mnie pocieszająco. - Zjadłbym coś. Jesteś głodna Lottie?
***
Siedziałam zamknięta w pokoju Zayn'a zagryzając wargę. Po tym jak Zayn oświadczył, że nie jest już z Perrie, a ja jestem jego nową dziewczyną zwiałam na górę pod wymówką zmęczenia. Na prawdę dziwnie się czułam gdy wszyscy na mnie patrzyli i oczekiwali z mojej strony jakiś komentarz, a ja mogłam jedynie siedzieć cicho ze spuszczoną głową.
Wstałam z westchnieniem z łóżka i podeszłam do komody stojącej obok okna. Byłam w tym pokoju z dobre czterdzieści minut i dopiero teraz zauważyłam zdjęcia stojące w ramkach tuż obok siebie.
Oczywiście kilka było z chłopakami, jakieś klasowe fotki, rodzinne zdjęcia i... Zdjęcia z Perrie. Na jednym była z rodziną Zayn'a, a na innym była tylko ich dwójka. Wzięłam do ręki fotografię i przejechałam palcem po postaci Malika.
- Lottie? - podskoczyłam słysząc swoje imię. Odłożyłam zdjęcie na szafkę i obejrzałam się za siebie napotykając wzrok jednej z sióstr mojego chłopaka.
- Słucham? - odezwałam się lekko zachrypniętym głosem.
- Chodź do nas na dół. Obejrzymy jakiś film dopóki mama i tata nie oddadzą Zayn'a - dziewczyna uśmiechnęła się do mnie miło, a ja pokiwałam głową i spoglądając ostatni raz na zdjęcie wyszłam za nią z pokoju.
- Przepraszam, wiesz może gdzie jest Zayn? - zapytałam się gdy zeszłyśmy na dół. Trzeba było słuchać jak się przedstawiała. Stwierdziłam gdy nie mogłam przypomnieć sobie imienia dziewczyny.
- W kuchni. Wiesz gdzie to jest? - pokiwałam lekko głową i posłałam jej nerwowy uśmieszek kierując się mam nadzieję w dobrą stronę.
Gdy chciałam wejść do pomieszczenia przystanęłam przy wejściu chowając się za futryną. Zayn nie był sam.
- Synu, ja rozumiem miłość i te sprawy, ale dlaczego tak szybko skreśliłeś Perrie? - tata Zayn'a nie wydawał się zdenerwowany, ale szczęśliwy też raczej nie był.
- Ona sama się skreśliła tato. Nie będę wam opowiadał wszystkie co się wydarzyło bo to bez sensu, ale wiedzcie, że to nie przez Lottie rozstałem się z Perrie. Dowiedziałem się o wielu rzeczach i uświadomiłem sobie, że ja jej nie kocham. Kocham Lottie i jeżeli miałbym wybierać po razu drugi postąpiłbym tak samo.
- Zayn spokojnie synku. Nie mamy z tatą do ciebie pretensji tylko mogłeś do nas wcześniej zadzwonić i powiedzieć o zaistniałej sytuacji. Na pewno postąpilibyśmy inaczej niż teraz - wiedziałam, że mama Zayn'a nawiązuję do katastrofy podczas obiadu.
- Mamo nie chciałem wam nic mówić przez telefon. Kocham Lottie i nie ważne co mi powiedziecie nie zostawię jej. Nie mógłbym bez niej żyć. A po za tym ona nie będzie miała wam za złe tej... Sytuacji. Zobaczycie, że pokochacie ją równie mocno co ja - uśmiechnęłam się słysząc z jaką dumną Zayn o mnie mówił. Proszę niech będzie wszystko dobrze.
----------------------------------------------------------------------
 *Chalie- to zdrobnienie imienia Charlotte
*Javadd- drugie imię Zayn'a
----------------------------------------------------------------------
Ja napiszę tylko tyle: 18 KOMENTARZY= NOWY ROZDZIAŁ 
Kamila♥
  Heeej misiaki! Dziś wyjątkowo bez dramy. Nie wiem co tu napisać... chyba to, że jestem lekko... zawiedziona? To chyba dobre określenie. Nie wiem czy nie podoba wam się to jak piszemy czy rozdziały są krótkie albo historia wam się nie podoba. Jest dużo obserwatorów , bo 71 a komentarzy LEDWO 8. Jest różnica nie? Może wolałyście poprzedniczkę? Nie wiem.. :c Po prostu udzielajcie się, dajcie znać, że to czytaliście. Niech wszyscy, którzy czytają tego bloga niech skomentują. Chodź jeden raz :) Do następnego ^-^
Irish Cat♥

niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 32

Budziłam się po woli czując niemiłosierny ból w plechach. Moja pierwsza myśl to: chyba zasnęłam na kanapie, ale potem wróciły wspomnienia. Przypomniało mi się jak przyszłam do Harry'ego.Przypomniało mi się to jak mnie dotykał. Przypomniały mi się jego słowa. Nasze słowa.
Podniosłam głowę i ze zdenerwowaniem spojrzałam na twarz bruneta. Miał zamknięte oczy i wyglądał jakby spał. Wczoraj też tak wyglądał. Po woli zaczęłam wyplątywać dłoń z jego uścisku i gdy wreszcie mi się to udało po cichu wstałam z krzesełka i chwyciłam bluzę, którą wczoraj powiesiłam na poręczy od łóżka. Nie wiem co mną kierowało, ale pochyliłam się nad Harrym i pocałowałam go w policzek. Chłopak mruknął coś pod nosem i przekręcił się na bok. Uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z sali posyłając krępujący uśmiech ochroniarzom. Obaj mężczyźni doskonale wiedzieli, że byłam z Harrym całą noc, ale mimo wszystko żaden nie wszedł do środka i nie powiedział, że muszę wyjść.
Przeszłam obok recepcji ze spuszczoną głową chcąc uniknąć spojrzeń pielęgniarek. Gdy byłam coraz bliżej szklanych drzwi zauważyłam grupkę dziewczyn z transparentami i zapłakanymi twarzami. Boże. Spuściłam głowę i naciągnęłam kaptur po czym szybko zbiegłam ze schodów. Gdy przechodziłam obok dziewczyn każda mówiła coś o Harrym. Każda chciała wiedzieć co z chłopakiem.
Droga do domu minęła mi o wiele szybciej niż bym chciała. Pod blokiem stały fanki, które najwyraźniej miały nadzieję zobaczyć Zayn'a. Znów schowana pod materiałem kaptura przeszłam obok grupki i po wyciągnięciu kluczy otwarłam drzwi. Zaczęłam wchodzić po schodach odwlekając to co nieuniknione.
Nacisnęłam klamkę od drzwi, a ta ustąpiła mi otwierając tym samym drzwi. Z szybko bijącym sercem przekroczyłam próg mieszkania i zamknęłam za sobą drzwi. Klucze rzuciłam na szafkę, a sama zaczęłam kierować się w głąb mieszkania.
W salonie zastałam siedzących na kanapie Zayn'a i Niall'a, a tuż obok telewizora leżał zwinięty w kłębek Lucky.
- Cześć - powiedziałam cicho zwracając na siebie uwagę obydwóch chłopaków. Zayn od razu zerwał się z miejsca, a Niall odetchnął z ulgą na mój widok. Nie zdążyłam nawet mrugnąć, a już znajdowałam się w mocnym uścisku Malika.
- Boże Lottie gdzieś ty była? - zapytał Zayn i odsunął się kawałek po czym zaczął przyglądać się mojemu ciału sprawdzając czy jestem cała. Fizycznie tak. 
- Zostawiłam ci karteczkę, że idę na spacer - powiedziałam i poprawiłam roztrzepane włosy, które zdecydowanie potrzebowały grzebienia.
- I co byłaś na tym spacerze całą noc? Wiesz ile razy do ciebie dzwoniłem? - teraz na miejsce troski u bruneta wskoczył gniew na moją osobę.
- Przepraszam, ale musiałam... Musiałam pomyśleć. A nie odbierałam bo bateria mi padła - wzruszyłam lekko ramionami i spuściłam głowę chcąc uniknąć jego spojrzenia.
- Całą noc chodziłaś po mieście? Czy ty jesteś poważna? Mogło coś ci się stać - znów Zayn przygarnął mnie do swojego ciała, a ja miałam wielką ochotę się rozpłakać.
- Byłam u Daniela - odparłam cicho i objęłam go rękoma w pasie. Wiem, że źle zrobiłam okłamując go, ale nie mam zamiaru nigdy mu powiedzieć co stało się między mną a Harrym. Przyrzekliśmy sobie coś wczoraj i ja mam zamiar dotrzymać obietnicy.
- Masz dzisiaj wolne. Dzwoniłem do twojego szefa - powiedział i pocałował mnie w głowę. Westchnęłam i odsunęłam się od niego przecierając oczy.
- Dziękuję. Pójdę wziąć prysznic - wspięłam się na palce i pocałowałam Zayn'a w policzek. Zaczęłam wchodzić po schodach, ale odwróciłam się jeszcze i uśmiechnęłam lekko. - Cześć Niall - dodałam i wspięłam się na górę.
Łóżko wyglądało tak samo jak je wczoraj zostawiłam co jest równe temu, że Zayn nie spał w sypialni. O ile w ogóle spał. Poczucie winy zaczęło zalewać moje ciało i na prawdę chciałam cofnąć się do wczorajszego wieczoru i zamiast wyjść z mieszkania chciałabym zostać z Zayne'em. Nie mogłam pojąć jak mogłam być na tyle głupia, że poszłam do Harry'ego i powiedziałam te wszystkie rzeczy, które powinny pozostać tylko i wyłącznie w mojej głowie.
Usiadłam na brzegu łóżka i schowałam twarz w dłonie. Nie mogłam już powstrzymać łez dlatego pozwoliłam słonym kropelką wypłynąć na wierzch zabierając ze sobą po trochę smutku jak i żalu. Jesteś żałosna. Och oczywiście, że jestem! Kocham dwóch chłopaków na raz i nie potrafię stwierdzić, który z nich jest dla mnie ważniejszy.

Harry

Obudziłem się całkowicie sam i tylko wspomnienia w mojej głowie świadczyły o tym, że wczoraj przyszła od mnie Lottie. Wciąż słyszałem jej słowa w swojej głowie jakby były odtwarzane wciąż od nowa. Torturowały mnie, ale również dawały nadzieję. Na co? Sam chciałbym wiedzieć. Nie mam co się łudzić, że Lottie zostawi mojego przyjaciela tylko i wyłącznie po to aby być ze mną. Za bardzo go kocha aby zrobić coś takiego. Ciebie też kocha. Tak kocha, i co z tego? Uczucia są jednym, a czyny drugim. A skoro ona w tej chwili jest z nim to mówi samo za siebie.
Chyba powinienem być zły prawda? Powinienem chcieć zadzwonić do Malika i powiedzieć mu to wszystko co Lottie wczoraj powiedziała mnie. Powinienem, ale tego nie chcę. Dziwne, prawda? Ale sądzę, że gdyby nie łzy blondynki na pewno bym to zrobił mimo obietnicy, którą sobie złożyliśmy. Gdyby nie jej łzy już dawno bym wszystko mu powiedział. Ale tego nie zrobię. Nie chce skrzywdzić jej jeszcze bardziej. Już dość się przeze mnie wycierpiała.
Była taka... Zagubiona. Mówiła tak wiele. Mówiła rzeczy, które chciałem usłyszeć, ale wiedziałem, że Zayn już dawno je usłyszał. Czy to było złe? Oczywiście, że tak, ale byłem na tyle samolubny, że nie mogłem jej przerwać.  Że ja też cię kocham Harry. Dla mnie były to najpiękniejsze słowa na świecie.
Moje przemyślenia przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Ujrzałem tam Louisa. Poczułem dziwną chęć wygadania się mu, lecz nie wiedziałem czy mogłem. Chyba powinienem zatrzymać to dla siebie, prawda? Lottie raczej by nie chciała bym mu cokolwiek powiedział.
- Jak się czujesz? - zapytał lekko uśmiechnięty. Widziałem, że się przejmował.
- Bywało lepiej - wybełkotałem.
- Głupi jesteś wiesz? - powiedział w żartach, ale nie było mi ani jemu do śmiechu. - I po co to zrobiłeś co?
- Bo ją kocham - rzekłem prosto. To była prawda, kochałem ją i nic nie mogłem na to poradzić. A może nie chciałem?
- Harry, przejrzyj na oczy. Ona cię nie kocha! Bawi się twoimi uczuciami! - wykrzyknął zdenerwowany. Nic nie wiedział.
- Powiedziała, że mnie kocha Louis! - po tych słowach patrzył na mnie zdziwiony, a w mojej głowie zrodziła się myśl. - Ty chcesz mi ją odbić.
- Gorzej ci? - zapytał z kpiną. - Przecież wiesz, że jej nie lubię.
- Po prostu udajesz! Wmawiasz mi, że chcesz mnie chronić, a tak na prawdę chcesz mi ją zabrać!
- Ona nawet nie jest twoja! - krzyknął zdenerwowany. Również byłem na niego wkurzony. Miałem go za przyjaciela, a ten zachowuje się jak świnia. I jeszcze mi sugeruje, że.. Ugh.
- Wyjdź stąd, nie chce cię widzieć - powiedziałem z największą ilością złości w głowie, jaką potrafiłem. Louis nie czekając długo wyszedł, pozostawiając mnie znowu samego. Świetnie prawda? Znowu dźwięk otwieranych drzwi przerwał burzę pomysłów. - Powiedziałem, że nie chcę cię widzieć. Nie wyraziłem się ja...
- Ciebie też miło widzieć - burknął z sarkazmem Liam, który właśnie wszedł do tego pomieszczenia, które nawiasem mówiąc doprowadzał mnie do szaleństwa. Chciałem wyjść stąd i nie wracać. - Co się stało?
- Nic.
- To nie wyglądało jak nic. Wasze krzyki słyszeliśmy na korytarzu - przewróciłem oczami na co skarcił mnie wzrokiem.
- Mała sprzeczka - powiedziałem jakby nic się nie stało.
- O Lottie? - zapytał sam znając odpowiedź. Nic nie powiedziałem tylko patrzyłem przed siebie.
- Powiedziała, że mnie kocha wiesz? Nawet nie wyobrażasz sobie jakie to uczucie, gdy osoba, którą kochasz odwzajemnia to uczucie. Ale jest przeszkoda... - powiedziałem smutno.
- Zayn... - dokończył cicho jakby czytając mi w myślach. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Głupio co? - zaśmiałem się sam nie wiedząc dlaczego.
- Może i głupio, ale nie masz wpływu na to w kim się zakochujesz Harry - Liam usiadł obok mnie i tylko przez chwilę patrzył się na moje poranione nadgarstki. - Nawet nie wiesz jak nas nastraszyłeś - dodał i miałem wrażenie, że z chęcią by mnie uderzył.
- Liam chciałbym zostać sam. Nie wyspałem się - powiedziałem i uśmiechnąłem się lekko. Przyjaciel wstał i przytulił mnie lekko po czym wyszedł na korytarz.
Westchnąłem i zamknąłem oczy chcąc się przespać. W głowie zobaczyłem Lottie i mnie. Tuż obok niej.

Lottie

Jego śmiech był niesamowitym dźwiękiem. Czymś co bym mogła słuchać do końca swojego życia non stop. I jeszcze te dołeczki pojawiające się za każdym razem. 
- Już zapomniałem jaka jesteś - powiedział i delikatnie zaczął gładzić moją dłoń. Uśmiechnęłam się i cieszyłam tym delikatnym dotykiem, który był mi zakazany. 
- Zdecydowanie lepiej mi się z tobą rozmawia gdy się nie kłócimy - odparłam i poprawiłam jego opadające na oczy włosy. 
- Tak bardzo chciałbym abyś była moja - wyszeptał i zaczął wpatrywać się w moje oczy. Byłam na prawdę blisko niejgo. 
- Wiesz, że to niemożliwe - odszepnęłam i przełknęłam ślinę gdy mój wzrok powędrował w stronę jego ust, które były kuszące same w sobie. 
- Wiem Lottie. Niestety wiem - jego ręka powędrowała w górę i znalazła się na moim karku. To było już za wiele. 
Nie mogłam się oprzeć sile ciągnącej mnie do niego. Musiałam go pocałować. Czułam, że bez tego zwariuję. 
Gdy moje usta spotkały jego, świat w około zaczął wirować pochłaniając nas oboje w całości. Wiedziałam, że z tej wojny żadne z nas nie wyjdzie cało lub zwycięsko. Od samego początku byliśmy spisani na straty i nie ważne jak bardzo staralibyśmy się to zmienić i tak nic to nie da.  
- Tak bardzo cię kocham - wyszeptał tuż przy moim uchu. Przez moje ciało przeszedł dreszcz, a emocje w kształcie łez zamigały w oczach.
- Ja też cię kocham Harry. Ale wiesz, że to nic nie zmieni - odparłam i pogłaskałam jego policzek uśmiechając się przez łzy. 

Ktoś mną lekko szturchnął, a ja momentalnie poderwałam się z łóżka skanując przerażona wzrokiem pomieszczenie.
- Spokojnie kochanie, to tylko ja - tuż obok mnie dojrzałam lekko wystraszonego Zayn'a. Odetchnęłam z ulgą gdy doszło do mnie to, że zasnęłam i najwyraźniej cała ta scena z Harrym mi się przyśniła. To nie był sen. Nie był. To wydarzyło się na prawdę. Wczoraj. O Boże. 
- Wystraszyłeś mnie. Przepraszam - przeczesałam palcami jeszcze lekko wilgotne włosy i podeszłam do okna otwierając je. Nagle było mi strasznie gorąco.
- Wszystko w porządku? - Malik podszedł do mnie i objął mnie od tyłu kładąc swoją głowę na moim ramieniu po czym pocałował mnie lekko w szyję.
- Tak, po prostu... Ostatnio dużo się dzieję. Z chęcią wzięłabym wolne od kłopotów - wyszeptałam i oparłam się o jego ciepłe ciało.
- A ja z tobą skarbie - uśmiechnęłam się lekko słysząc jego delikatny ton głosu. - Rozmawiałem z Liam'em. Podobno z Harrym już o wiele lepiej.
- To dobrze. Może potem do niego pojedziemy? - odwróciłam się do niego przodem i zdążyłam zauważyć, jak marszczy czoło niezadowolony z mojego pomysłu.
- Może - powiedział i tym samym zakończył już temat Harry'ego.
Przytuliłam się do Zayn'a i zamknęłam oczy. Byłam w kompletnej rozsypce. Ku temu nie miałam wątpliwości.
Zayn jak i Harry niszczyli mnie razem nawet o tym nie wiedząc. Pomagali sobie w czymś co zapewne było dla nich zbawieniem. Zbawieniem byłoby dla nich to gdybym zniknęła.
- Co u Daniela? - zapytał brunet po kilku minutach ciszy. Przełknęłam zdenerwowana ślinę nie wiedząc co mam mu odpowiedzieć. Nie widziałam się z Danielem już długi czas i jedyne co wiem to, to, że został wypisany ze szpitala do domu aby tam do końca wydobrzeć.
- Dobrze. Jest już w domu - odparłam i wyswobodziłam się z jego uścisku. Zayn chciał coś powiedzieć, ale dzwonek do drzwi mu to uniemożliwił. - Otworzę - powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Przekręciłam zamek i otwarłam drzwi. Spodziewałam się wszystkich. Na prawdę, tylko nie jej.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam niezbyt miłym tonem. Perrie spojrzała w bok i tuż obok niej stanęła jakaś wysoka brunetka, która wpatrywała się we mnie jakbym była najgorszą osobą na świecie.
- Chce ci przedstawić Mirandę - Perrie uśmiechnęła się wrednie gdy tuż obok mnie pojawił się Zayn. - Ooo jak miło cię widzieć.
- Czego tutaj chcecie? - Zayn objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Dzisiaj nie będę rozmawiać z tobą. Lottie moja kochana chciałam abyś poznała kochankę Zayn'a.
Ręka, którą trzymałam na drzwiach zsunęła się na dół. Moje serce stanęło w miejscu, a oczy wpatrywały się w zmieszanego i przerażonego Malika. Co?

Zayn

To się nie działo na prawdę. To była tylko jakaś cholerna iluzja i za chwilę wszystko zniknie.
Poczułem jak Lottie wyplątuję się z mojego uścisku i wbiega po schodach na górę trzaskając drzwiami od sypialni.
- Jesteś gorszą suką niż myślałem - wysyczałem w stronę Perrie i zatrzasnąłem jej drzwi przed nosem. Zacząłem wbiegać po schodach aby po chwili zacząć walić pięściami w drzwi. Słyszałem jak raz po raz z piersi Lottie wydobywa się szloch.
- Odejdź! - krzyknęła gdy znów uderzyłem ręką w drzwi. Proszę nie. Tylko nie to. Nie mogłem jej stracić gdy dopiero co ją odzyskałem. Nie mogłem pozwolić aby to wszystko co Perrie próbuję zrobić się powiodło.
Chciałem coś powiedzieć, gdy usłyszałem huk w pokoju, tuczące się szkło, a potem cisza. Kurwa.  
-------------------------------------------------------------------------
Cześć. Na początek. WIELKIE PRZEPRASZAM.  Nie dość, że rozdział krótki to jeszcze bezsensu. I nie piszę tego po to aby potem były komentarze w stylu: nie prawda czy coś. Po prostu wiem jak jest. Ale już się tłumaczę. Od wczoraj jestem w okropnym stanie psychicznym. Mam problemy w związku, okropna kłótnia i w ogóle, więc trochę zrozumienia. Dziękujemy za wasze wierszyki! Są niesamowite :*
Nawet mi się końcówki nie chciało wymyślać :( 
Kamila♥

Hej kotki. Za rozdział podziękujcie Kami. To ona napisała większość :) Jesteśmy straszne! Drama Time :) Do następnego <3
Irish Cat♥