poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 45

- Musisz wybrać Lottie. Jeżeli zdecydujesz się tutaj zostać to zapomnę o tobie. Wymarzę cię z mojego życia, zapomnę, że kiedykolwiek coś do ciebie czułem - spojrzałam zszokowana na Harry'ego, a potem na Daniela, który wpatrywał się we mnie poważnym wzrokiem.
- Harry posłuchaj ja...
- Nie Charlotte. Tym razem nie dam sobie wmówić jakieś bajeczki, rozumiesz? Musisz wreszcie zacząć brać odpowiedzialność za swoje czyny. Musisz wreszcie wybrać: ja, albo... Albo brak mnie - ostatnie słowa wypowiedział cichym szeptem po czym wszedł po schodach zostawiając mnie na dole wraz z Danielem, który wyminął mnie i również udał się na górę.
Poczułam jak w moich oczach wzbierają się łzy, a smutek wypełnia całe moje serce. Bolało mnie to, że Harry miał rację. Zresztą tak samo jak Daniel. Obydwoje mają rację, i wiem, że starają się mi uświadomić  to jak bardzo źle postępuję. Tylko, że ja o tym wiem. Doskonale zdaję sobie sprawę z mojego postępowania, ale mimo wszystko nie mogę się wezbrać w sobie i zdecydować na to co jest dla mnie ważne. A nawet i najważniejsze. Nie umiem przekonać samą siebie, że to już czas aby ustatkować swoje życie ponieważ jest ze mną mała istotka, która oczekuję ode mnie wszystkiego najlepszego. Ja oczekuję tego względem siebie. Przecież nie mogę skazać swojego synka na życie bez ojca. Nie mogę skazać go na życie w udręce tak jak żyję ja.

Harry

Czy żałuję tego, że postawiłem jej ultimatum? Nie. Może to zabrzmieć okrutnie i egoistycznie z mojej strony, ale mam dość tego ciągłego czekania w stresie ponieważ nie wiem czy Lottie powie tak bądź nie. Musiała wreszcie się zdecydować, podjąć decyzję i zacząć słuchać własnego serca jak i umysłu. I jeżeli moje słowa miały jej w tym pomóc, to nie żałuję niczego co powiedziałem.
Spojrzałem na Jensena, który mimo późnej pory nadal nie spał tylko wpatrywał się w zabawki wiszące nad jego łóżeczkiem. Przysunąłem sobie krzesło i usiadłem na nim opierając ręce na szczebelkach łóżeczka. Mimo tego, że Jen nie był moim synem czułem inaczej. Czułem jakbym to ja był jego biologicznym ojcem, którego obowiązkiem jest bronienie go mimo wszystko.
- Gdybyś tylko mógł mi powiedzieć jaką decyzję podejmie twoja mama - wyszeptałem do niego i złapałem jego rączkę uśmiechając się w jego stronę.
Chłopiec zaczął spoglądać w moją stronę, a jego brązowe oczy od razu przypomniały mi kim jest jego ojciec. Lottie może wmawiać nam ile chce, że to nie Zayn jest ojcem Jensena, ale każdy i tak wie swoje.

Lottie

Leżałam rozłożona na miękkiej sofie z przymkniętymi oczami. Nadal zastanawiałam się nad tą sytuacją na schodach. Ja wiem zachowuję się jak dziecko, ale ja po prostu panikuję. Jak ma się czuć osoba po zawodach miłosnych z dzieckiem, która sama ledwo sobie radziła? Co prawda mam Daniela i rodziców, ale to nie zmienia faktu, że oni nie pomogą mi z wyborem. Nie oszukujmy się, wybór nie jest łatwy. Jest piekielnie trudny. Zayn, Harry. To jedyne myśli kłębiące się w mojej głowie.
Zayn, moje serce należy do niego. A może należało? Może już nie zależy mi na nim jak kiedyś? On ma teraz Perrie, ma z nią dziecko. Czy, aby na pewno chcę znowu psuć związek mojej kuzynki i mulata? Może i była suką dla mnie, ale nie dziwię się jej. Odbiłam jej chłopaka, myślę, że zareagowałabym podobnie. Jej też należy się szczęście. Ona też przeżyła nie mało. Gdybym tylko mogła cofnąć czas i naprawić wszystkie błędy. Mogłam nie przyjeżdżać, ale wtedy nie poznałabym Daniela, Harry'ego oraz reszty chłopaków, lecz do nich mam nijaki stosunek. Z resztą z wzajemnością.
Westchnęłam i przejechałam po brzuchu. Jeśli, ktoś kiedyś myślał, że po ciąży jest się znowu super szczupłym to się grubo mylił. Wstałam, a raczej zwlokłam się z podłoża i przeciągnęłam rozglądając się dookoła. Harry był u Jen'a, a Daniel poszedł do sklepu. I chwała mu za to, bo zgłodniałam, a w lodówce same mleko, masło, papryka i ketchup. Niby bym mogła napić się mleka, ale bez płatek to jakoś tak głupio. Może czas na spacer z Jensenem? I jemu i mi dobrze to zrobi. Powolnym krokiem poszłam do pokoiku mojego małego. Otworzyłam po cichu drzwi i zastałam tam śpiącego Harry'ego. Był to bardzo słodki widok. Sięgnęłam po jakiś koc i go okryłam. Pogłaskałam po policzku Jensena, po tym jak podeszłam do jego kojca.
- Czas wstawać kochanie, idziemy na spacer - szepnęłam do chłopca, a on zamrugał i popatrzył na mnie swoimi dużymi oczami. Wyjęłam go i przebrałam w ubranka odpowiednie do temperatury i stanu na dworze.
- Lottie? - cichy zachrypły szept bruneta wyrwał mnie z transu. - Co się dzieje?
- Idę na spacer z Jen'em. Śpij dalej - poleciłam mu zbierając kolejne rzeczy na spacer.
- Idę z wami - oznajmił zdejmując koc i przecierając oczy. Po chwili machnął grzywką na bok i oblizał usta patrząc na mnie przymrużonymi oczami. Pomógł mi przenieść rzeczy do wózka, a ja wsadziłam do niego małego. - Jest taki uroczy i piękny, ma to po tobie.
Podziękowałam mu cicho i  zaczerwieniłam się posyłając mu uśmiech. Wyszliśmy z domu wcześniej pozostawiając kartkę oznajmującą, gdzie jesteśmy i zakluczeniem domu. Pchałam w ciszy wózek i patrzyłam na drogę.
- Moglibyśmy wpaść gdzieś zjeść? Umieram z głodu - zapytałam go, gdy mijaliśmy jakąś knajpkę, z której wylatywały różne zapachy.  Chłopak pokiwał głową i wskazał ręką na restaurację, którą wcześniej minęliśmy. Kierowaliśmy się tam i po chwili on był w środku zamawiając jedzenie, a ja siedziałam przy stoliku na dworze czekając na niego. Po paru minutach się zjawił oznajmująca, że jedzenie będzie za parę minut, i że to zwykłe hamburgery, frytki cola. Nic nadzwyczajnego czyli to co w nim lubię.
- Dzisiaj wyjeżdżam - powiedział cicho i rozłożył daszek od wózka, aby ochronić małego przed promieniami słońca. 
- Wiem - odparłam i westchnęłam rozsiadając się wygodnie na krześle. Przez cały czas wpatrywałam się w Harry'ego, który patrzył na Jensena uśmiechając się przy tym lekko. 
- Będę za wami tęsknił Charlotte - powiedział nie patrząc na mnie. Jego głos drżał, a moje serce zacisnęło się słysząc smutek jaki przeważał w barwie jego głosu. 
- Nie będziesz - odpowiedziałam i odchrząknęłam aby pozbyć się niechcianej chrypki w moim głosie. Harry uniósł głowę i spojrzał na mnie tymi swoimi błyszczącymi, zielonymi oczami, które pokochałam. 
- Oczywiście, że będę. Kocham cię Lottie, kocham Jen'a i mimo wszystko na zawsze pozostaniecie w mojej pamięci - chwyciłam jego dłoń i ścisnęłam lekko jego palce.  
- Nie Harry ty... - nie skończyłam mówić ponieważ do naszego stolika podeszły trzy dziewczyny z wielkimi uśmiechami na twarzach. Od razu zorientowałam się o co chodzi dlatego puściłam dłoń Harry'ego i przyciągnęłam do siebie wózek bojąc się, że któraś z dziewczyn przez przypadek może go na przykład przewrócić. 
Po tym jak dziewczyny odeszły nie wracaliśmy do tematu wyjazdu Harry'ego ponieważ chłopak najwyraźniej nie chciał o tym rozmawiać. Podczas naszego szybkiego obiadu jeszcze kilka razy podchodziły do nas dziewczyny wyraźnie podekscytowane widokiem chłopaka dlatego postanowiłam dać mu czas na rozmowę z fanami i dałam mu wyraźny znak, że wracam z Jenem do domu ponieważ przyszedł czas na nakarmienie małego.
Z uważną uwagą śledziłam każdy ruch wskazówek czekając aż Harry wróci do domu i dokończymy naszą rozmowę. Nie mogłam już powstrzymywać swoich emocji dlatego miałam nadzieję, że chłopak szybko wróci. Jakby na zawołanie drzwi od mojej sypialni otwarły się, a do środka wpadł zdyszany Harry spoglądając na mnie smutno.
- Boże nie wiedziałem, że już tak późno. Muszę jechać na lotnisko. Tak bardzo cię przepraszam, że nie zdążyliśmy porozmawiać - powiedział w amoku wyciągając z szafy swoją spakowaną już torbę.
- Harry posłuchaj ja...
- Jezu gdzie mój paszport? - przerwał mi i zaczął otwierać wszystkie szuflady w nocnej szafce. Westchnęłam i podałam mu dokument, który leżał tuż obok łóżka. 
- Harry ja...
- Widziałaś gdzieś mój portfel? - znów zadał mi pytanie przerywając moją wypowiedź. Spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami czekając na moją podpowiedź. 
- Masz go w kieszeni - odparłam i zrezygnowana usiadłam na łóżku kładąc dłonie na kolanach i spoglądając na nie. 
- Ach tak, racja - poklepał się po kieszeni, w której znajdował się jego portfel.
 Byłam szczerze rozczarowana tym jak umiejętnie mnie ignorował i zachowywał się jakby jego wyjazd nic nie zmienił między nami. - A więc to już... Naprawdę będę za wami tęsknił - Harry spojrzał na mnie ze smutkiem wymalowanym na twarzy. 
- Harry bo ja...
- Nie, nie musisz mnie przepraszać ani nic z tych rzeczy. Idealnie cię rozumiem. Nie kochasz mnie, koniec bajki. Mam nadzieję, ze ułożysz sobie życie z kimś kto na ciebie zasłu...
- Styles! - krzyknęłam i wstałam zdenerwowana. - Lecimy z tobą okej? - powiedziałam spokojniej i wskazałam ręką na walizki, które stały w rogu pokoju. 
------------------------------------------------------------------------
A więc zbliżamy się do końca. Nie mam ochoty nic pisać bo i tak nikt tego nie czyta. 

Kamila♥

Hej kochani, przykro nam, że tak długo to trwało, ale Kami jest zapracowana, a ja się po prostu rozleniwiłam bardziej niż byłam. I mam małe pytanko nie związane z blogiem, miał ktoś kiedyś 'skinny pink diet'? Jak wam sie podoba rozdział? Ja szczerze chyba wolę Harry'ego. Nie wiem, mam mętlik w głowie ;-; Jak mijają wakacje? :)
Irish Cat♥

wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 44

~Muzyka~
Przekręciłam się na bok i położyłam rękę na miejsce, w którym powinien znajdować się Harry. Gdy moja dłoń napotkałam zimną kołdrę otworzyłam oczy i usiadłam na łóżku. W ciemności jaka panowała w moim pokoju dostrzegłam postać siedzącą na fotelu w rogu pokoju.
- Harrry?- zapytałam cicho i przetarłam oczy dłonią ziewając przeciągle. Postać podniosła głowę i nie wiem skąd, ale wiedziałam, że to on. I na dodatek się uśmiecha. 
- Ciii - odszepnął mi chłopak i dopiero wtedy zauważyłam, że na jego rękach znajduję się mój syn. Wstałam ostrożnie z łóżka i podeszłam do nich.
- Płakał? - zapytałam zdziwiona. Jestem w domu od dwóch dni i zawsze gdy Jensen w nocy płakał wstałam pierwsza. 
- Nie mogłem spać i zauważyłem, że on też, więc sobie tak tutaj siedzimy - wytłumaczył mi Harry i mimo mroku panującego w pokoju dostrzegłam jego lekki uśmiech.
- Mogłeś mnie obudzić spróbowałabym go uśpić -  powiedziałam i poprawiłam kocyk, który lekko zsunął się z rączki Jensena.
- Nie chciałem tego robić, a po za tym sam mogę to zrobić. Patrz już prawie śpi - odparł i wstał powoli starając się nie zbudzić zasypiającego chłopca.
Z wielką ostrożnością Harry ułożył Jena w łóżeczku i uśmiechnął się w moją stronę widocznie dumny i zadowolony, z tego co zrobił.
- Mogę cię zatrudnić jako niańka - zażartowałam i poukładałam maskotki, które były porozwalane po całym łóżeczku. Nie chciałam aby Jensen przez przypadek się ich wystraszył dlatego dołożyłam je na szafkę tuż obok łóżeczka.
- Mogę być niańką jeżeli ze mną wrócisz - momentalnie zaprzestałam układania pieluch gdy usłyszałam głos Harry'ego. Nadal byliśmy pogrążeni w mroku, ale oczami wyobraźni widziałam jego poważną twarz. Potrafiłam wyobrazić sobie nawet ten strach w jego oczach.
- Proszę cię nie zaczynaj tego teraz - powiedziałam i odwróciłam się twarzą do niego. Przez chwilę Harry stał na przeciwko mnie, ale w końcu chwycił moją rękę i wyprowadził mnie na korytarz zamykając za sobą po cichu drzwi.
Wiedziałam, że jego cierpliwość się kończy i wreszcie muszę mu odpowiedzieć, ale nie potrafiłam tego zrobić. W mojej głowie przez cały czas był mętlik i nie potrafiłam zdecydować o losie mojego dziecka jak i swoim.
- Pojutrze wylatuję do Londynu i muszę wiedzieć, na czym stoję - powiedział, a w jego oczach zobaczyłam strach jak zdeterminowanie.
- Harry ja... Nie umiem ci odpowiedzieć - odpowiadam i z bolącym sercem wracam do pokoju po czym od razu się kładę. Doskonale zdaję sobie sprawę, z tego, że go zwodzę, ale nie potrafię inaczej. Nie potrafię się zdecydować.

Harry 

Położyłem rękę na drzwiach i zamknąłem oczy. Nie mogłem się wściekać na Lottie ponieważ po części rozumiałem jej sytuację. Nie mogła się zdecydować bo bała się, że w Londynie wszystko się zepsuje. Tutaj miała pewność, że jej rodzice się za nią wstawią. Wiedziała, że ma jakieś oparcie, którego nie będzie miała jeżeli wyjedzie.
Westchnąłem i zgasiłem światło na korytarzu wchodząc do pokoju. Widziałem zarys sylwetki dziewczyny, która leżała na łóżku odwrócona tak, że jeżeli ja się położę ona będzie leżała do mnie tyłem. Nie widząc większego sensu w siedzeniu do rana położyłem się na łóżku i położywszy rękę na talii dziewczyny przyciągnąłem ją bliżej siebie od razu się do niej przytulając. Wiedziałem, że nie śpi tylko po prostu stara się mnie zignorować.
Pocałowałem ją w tył głowy zaciągając się jej wspaniałym waniliowym zapachem. To było to co chciałem czuć do końca życia. Chciałem leżeć z nią w łóżku każdego wieczora i mówić jak bardzo piękna i wspaniała jest. Chciałem całować jej czoło i życzyć dobrej nocy oraz śmiać się z tego, że mówi przez sen.
- Przepraszam - wyszeptałem z ustami tuż przy jej uchu po czym położyłem głowę na poduszce i starałem się zasnąć.
***
Gdy otwarłem oczy w pokoju było już jasno, a Lottie stała przy łóżeczku Jensena i uśmiechała się lekko machając maskotką przed twarzą jej synka. Wyglądało to dość słodko i zabawnie ponieważ chłopczyk tylko patrzył na maskotkę nie wykonując żadnych ruchów.
- Pomachaj mu tak dziewczyną przed nosem to od razu zacznie chodzić - powiedziałem, a Lottie odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła się szeroko odkładając zabawkę na półkę.
- Już myślałam, że prześpisz cały dzień - odpowiedziała i podeszła do mnie i pocałowała mnie w policzek. Nie powiem byłem lekko zszokowany jej zachowaniem i niezbyt wiedziałem jak mam się zachować.
- Wszystko w porządku? - zadałem najgłupsze pytanie jakie kiedykolwiek mogłem zadać. Lottie pokiwała delikatnie głową i wyciągnęła Jensena z łóżeczka.
- Idziemy na nasz pierwszy spacer. Idziesz z nami? - zapytała i położyła Jena tuż obok mnie na łóżku po czym zaczęła szykować dla niego jakieś ciuszki.
- A mogę? - zapytałem i aż zrobiło mi się żal samego siebie z powodu nadziei jaka zabrzmiała w moim głosie.
- A dlaczego nie mógłbyś? - Lottie zaśmiała się i znów zaczęła mówić do swojego synka. Uśmiechnąłem się pod nosem wyobrażając ją sobie za kilka lat, gdy Jensen będzie odpowiadał na każdy jej komentarz.

Lottie

Wyciągnęłam małą, granatową bluzkę, czarne spodnie i beżowy sweterek. Z dolnej szafki wyjęłam kolorowe skarpetki i cienką, beżową czapeczkę. Podeszłam do Jen'a i założyłam mu skarpetki i spodnie. Potem zajęłam się bluzką i swetrem. Zauważyłam, że Harry mi się przygląda.
- Mógłbyś podać mi kocyk? Jest w łóżeczku - poprosiłam go. Chłopak pokiwał głową i ruszył w stronę kojca kiedy ja pocałowałam w czoło mojego maluszka. Mały uśmiechnął się uroczo i pomachał rączkami. Patrzyłam w jego brązowe oczy i tak bardzo widziałam w nich Zayn'a. Od razu zaczęłam się zastanawiać co teraz robi, czy jest z Perrie, czy jest szczęśliwy. A może już nie są razem? Moje serce zabiło boleśnie na te myśli. Podeszłam do szafki nocnej sięgając po paczkę chusteczek i schowałam je do torby z przyborami, które by mi się przydały na spacerze.
- Proszę - brunet wyrwał mnie z amoku i podał kocyk. Złapałam go razem z czapką w jedną rękę, a drugą objęłam Jensena. Wyszłam z pomieszczenia i podeszłam do wózka na którym, zaczepione były małe zabawki, które hałasowały gdy się nimi ruszyło. Położyłam maluszka na kocu, który wcześniej nie udolnie poprawiłam. Trudno się rozkłada kocyk jedną ręką. Zawiązałam czapeczkę przy boku wózka. Obok mnie pojawił się Harry, który po zawieszeniu mojej torby zaczął zakładać buty. Poszłam w jego ślady i założyłam swoje trampki. Złapałam wózek i stanęłam z nim pod drzwiami czekając na Harry'ego. Brunet otworzył drzwi i nas przepuścił. Wyjechałam wózkiem i usłyszałam zamykanie drzwi i przekręcanie klucza. Chłopak szedł obok mnie opuszczając posiadłość moich rodziców. Nie do końca wiedzieliśmy dokąd się kierujemy. Żadne z nas się nie odezwało, czasem patrzyłam na niego kątem oka, lecz całą swoją uwagę powierzałam mojej małej fasolce. Złapałam jego rączkę i wesoło ją pomachałam na boki, na co chłopiec uśmiechnął się uroczo.
- Możemy przejść się do parku? Jest taka ładna pogoda, że mam ochotę tam iść - zapytałam z uśmiechem na twarzy, bruneta.
- Jasne! - odpowiedział mi z uśmiechem. Zaśmiałam się z jego ochoczości. Skręciłam wózkiem w bok i pokierowałam się do parku. Harry cały czas dotrzymywał mi kroku. Moje ręce powoli odpadały od ciągłego pchania wózka. - Może popchać za ciebie?
Nic nie odpowiedziałam na jego propozycję tylko pokiwałam głową i posłałam mu uśmiech. Wziął od mnie wózek i uśmiechnął się do Jensena i zaczął do niego robić głupie miny. Zaśmiałam się i rozejrzałam. W dali zobaczyłam dziewczyny, które dziwnie się na nas spojrzały, by po chwili zacząć biec z piskiem w naszą stronę. Przyśpieszyłam kroku pospieszając Harry'ego, który skupił się na moim maluszku.
- Harry! - zapiszczała jedna z dziewczyn. - Kocham cię! Zrobisz sobie ze mną zdjęcie?!
Stanęła przed nim odpychając mnie na bok. Miała krótkie czarne włosy i zielone oczy.  Fioletową bluzkę z napisem 'Kocham One Direction' i dżinsowe, krótkie spodenki. Miała około 15 lat, więcej jej bym nie dała. Druga dziewczyna trzymała w rękach aparat. Miała długie blond włosy z niebieskimi końcówkami, które współgrały z jej niebieskimi spodenkami i białą bluzką. Była uśmiechnięta i miała brązowe oczy.
Chłopak spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym 'wszystko ok?'. Odpowiedziałam nie szczerym uśmiechem i zaczęłam zdrapywać lakier z paznokci, kiedy oni robili sobie zdjęcia. Nagle Jensen zaczął płakać, a mi w głowie zapaliła się czerwona lampka. Szybko przecisnęłam się przez nie i podeszłam do mojego maluszka. Wyjęłam go z wózka i ułożyłam na rękach bujając na boki. Cicho zaczęłam śpiewać, a do mnie dołączył Harry. Chłopczyk powoli zaczął się uspokajać, a ja wytarłam jego oczka swoją ręką. Poprosiłam Harry'ego o chusteczkę, a on mi ją podał. Wytarłam zasmarkany nosek Jen'a i pogłaskałam go po policzku. Na całe szczęście się już uspokoił. Odłożyłam go do wózka i rozpięłam parę guziczków sweterka, który miał na sobie. Dwie fanki dziwnie na mnie spojrzały i odeszły z piskiem.
- Nie przejmuj się nimi, są zazdrosne - pocieszył mnie Harry. Kontynuowaliśmy nasz spacer do parku. Wjechaliśmy w jedną mniej zatłoczoną alejkę i spokojnie rozmawialiśmy na różne tematy. Większości szliśmy w cieniu, za co dziękowałam, bo gdyby nie on dawno bym się roztopiła z gorąca.

Zayn

Patrzyłem na małą dziewczynkę, która miała ciemne blond włosy i niebieskie oczy, które okalały ciemne, grube rzęsy. Miała jasną cerę i zaróżowione policzki. Jej nos wyglądał jak mój, ale reszta jak Perrie.
- Jest piękna - szepnąłem zatracając się w uroku tego maluszka, który leżał na rękach blondynki.
- Wiem - odszepnęła. - Bo nasza.
Posłałem jej zbolały uśmiech. Teraz wiedziałem, że nie mogę opuścić Perrie. Mamy razem dziecko, nie mogę zostawić jej samej. Mimo, że wiem, że poradziłaby sobie.
- Jak ty sobie to wyobrażasz? - zapytałem po cichu patrząc w oczy blondynki.
- Normalnie, a jak? Będziemy ją wychowywać, patrzeć jak dorasta. Może ktoś do niej dołączy, a potem się pobierzemy. - oznajmiła jak by to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- S-słucham? - zapytałem zdziwiony. Gdy zobaczyłem jej minę szybko dodałem. - Nie za szybko?
- Spokojnie, to dopiero za parę lat.- odparła i poprawiła kocyk przy główce małej.
Próbowałem uśmiechnąć się w stronę Perrie, ale byłem zbyt przerażony tym jak daleko wybiega ona w przyszłość. Przecież jeszcze wszystko może się zmienić.

Lottie 

Wróciłam do domu gdy na dworze panował już mrok, a powietrze zrobiło się wilgotne od nadchodzącego deszczu. Już na podwórku widziałam jak po moim pokoju krząta się Harry z Jensenem na rękach, a potem światło zgasło i prawdopodobnie Harry'emu udało się uśpić chłopca. Mam nadzieję, że chłopak nie będzie na mnie bardzo zły za mojego nagłe zniknięcie po kolacji, ale potrzebowałam chwili wytchnienia. Musiałam wszystko sobie poukładać, a nie zrobiłabym tego pod bacznym spojrzeniem bruneta.
Ściągnęłam swoje sandały i rzuciłam je w kąt korytarza. Przetarłam kark ręką i zaczęłam iść w głąb domu, ale Daniel siedzący na schodach sprawnie mnie zatrzymał, wyrywając cichy pisk z moich ust.
- Czyś ty zwariował? - zapytałam cicho i przyłożyłam sobie dłoń do piersi ciężko oddychając. Brunet wstał ze schodów i spojrzał na mnie surowym wzrokiem.
- O to samo mógłbym zapytać ciebie - odpowiedział mi i ominął mnie wchodząc do salonu. Spojrzałam na niego całkowicie zbita z tropu.
- Nie rozumiem. O co ci chodzi? - podeszłam do niego i założyłam ręce na piersi czekając aż Daniel łaskawie wyjaśni mi co takiego zrobiłam źle.
- O co mi chodzi? Proszę cię Lottie wiem, że jesteś blondynką, ale nie kompromituj się - odpowiedział.
- Albo powiesz mi o co ci chodzi, albo idę spać - postanowiłam zignorować jego zgryźliwą uwagę.
- Kiedy odpowiesz Harry'emu? - zapytał i spojrzał na mnie twardym wzrokiem. Wciągnęłam raptownie powietrze do płuc słysząc jego pytanie.
- Ja... Daniel proszę nie mieszaj się w to - odpowiedziałam mu cicho i chciałam wyjść z salonu, ale chłopak chwycił mnie za rękę zatrzymując w miejscu.
- Już dawno jestem w to zamieszany. Masz zdecydować i przestać pogrywać sobie z nimi dwoma - doskonale wiedziałam, że chłopak ma rację, ale to nie było takie łatwe, jak się wszystkim wydawało.
- Myślisz, że o tym nie wiem? Kurde Daniel doskonale zdaję sobie sprawę z tego co robię, ale nie potrafię się zdecydować.
- No to cię rozczaruję. Musisz wreszcie być odpowiedzialna, bo gdybyś nie zauważyła masz syna - odparł poważnym głosem i wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że jedno z nas nie wyjdzie cało z tej kłótni i jestem prawie pewna, że tą osobą będę ja.
- Zauważyłam i przestań mnie wreszcie traktować jak tępą idiotkę!
- To przestań się tak zachowywać! - odkrzyknął.
- Miałeś mi pomóc! Miałeś mnie wspierać, a nie krytykować! Myślisz, że nie wiem, że ich krzywdzę? Oczywiście, że o tym wiem! - odwróciłam się i chciałam odejść, ale głos Daniela mnie zatrzymał.
- Którego kochasz? Tak naprawdę Lottie.
- Nie wiem - odpowiedziałam i zamknęłam oczy czując jak ból głowy atakuje moje ciało. Westchnęłam po czym otwarłam oczy i napotkałam zabolały wzrok Harry'ego.
---------------------------------------------------------------------
 Ups? Mamy małą osówkę w czasie, ale już tłumaczę why. Otóż zaczęłam pracę i w tamtym tygodniu chodziłam na 6 rano do 14 i jak wracałam to byłam zmęczona bardziej niż sądziłam. Teraz akurat mam na 14 do 22, ale udaję mi się wracać szybciej więc od razu siadam i wszystko nadrabiam. Wiem, że was zwodzimy, ale niestety taka sytuacja. DLATEGO NIE OBIECUJĘ, ŻE ROZDZIAŁ BĘDZIE CO TYDZIEŃ przynajmniej nie w lipcu. Sierpień mam wolny więc wtedy wszystko wróci do normy. Dziękuję za cierpliwość. Kocham was!
Kamila♥

Cześć, wakacjewakacjewakacjewakacjewakacje! I nagle niedziela stała się fajnym dniem, bo nie trzeba iść do szkoły następnego dnia :D I co sądzicie o rozdziale? Dziękujemy za wszystkie komentarze! Wszystkie czytamy i na prawdę jest to wielki kopniak w tyłek :D
Irish Cat♥