niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 31

To było coś czego nie mogłam pojąć. Nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że to mogłaby być moja wina. Czułam, że się rozpadam i za pewne gdyby nie mocny uścisk dłoni Zayn'a już dawno pędziłabym korytarzem ile sił w nogach byleby przekonać się, że Louis sobie z nas żartuję. Miałam wielką nadzieję, że on po prostu chce się odegrać na mnie za to, że powiedziałam Perrie o tym jak mnie traktował. Miałam nadzieję, że zaraz za rogu wyskoczy Harry z tym swoim głupim uśmiechem i powie, że to wszystko było ukartowane. Tak. Miałam nadzieję.
Niestety nic takiego się nie działo, a gdy doszliśmy pod drzwi przy których stało kilkoro ochroniarzy i chłopcy poczułam, że to mój koniec. Poczułam, że przegrałam ze swoimi łzami, ze swoim smutkiem. Z całą sobą.
Nie tylko ja płakałam. Niall również nie szczędził sobie łez, a Zayn stojący obok mnie pozwolił sobie na chwilę słabości.
Obudź się! Po prostu się obudź! 
Zamknęłam oczy i na prawdę chciałam przekonać samą siebie, że to tylko sen. Chciałam otworzyć oczy i znaleźć się w łóżku wraz z Zayn'em. Chciałam aby tego nie było, aby to wszystko po prostu zniknęło. Chciałam aby wreszcie było dobrze.
- Lottie? - bałam się podnieść powieki. Bałam się tego co mogę zobaczyć. Lśniące od łez oczy mojego chłopaka na prawdę w tej chwili mi w niczym nie pomogą. - Skarbie wszystko będzie dobrze - wyszeptał i mocno mnie przytulił. Stałam tam jak kamień nie wiedząc czy powinnam go objąć czy nie.
 Czułam się dość niezręcznie, ale wiedziałam, że nie mogę go odtrącić. Nie mogłam tego zrobić ponieważ moja miłość do niego była o wiele za duża, jak na moje małe serce.
Usłyszałam jak otwierają się drzwi i z sali wyszły bodajże dwie osoby, które po chwili zaczęły płakać i dość głośno szlochać.
- Chcę go zobaczyć - powiedziałam cicho i poczułam jak Zayn się spina, ale mimo wszystko odsunął się ode mnie starając się choćby lekko uśmiechnąć. Proszę nie udawaj. 
- Dobrze. Idź - westchnęłam i zrobiłam kilka kroków w stronę drzwi.
Tylko jedne głupie drzwi dzieliły mnie od widoku, który prawdopodobnie zostanie w mojej pamięci na zawsze.
Położyłam dłoń na klamce i nacisnęłam ją popychając przy tym drzwi. Zamknęłam oczy i weszłam do środka. Prawdopodobnie któryś z ochroniarzy zamknął za mną drzwi, a ja nadal stałam bojąc się otworzyć oczy.
Oczami umysły widziałam jego uśmiechniętą twarz, jego zielone błyszczące oczy, poburzone loki, które były takie przyjemne w dotyku. Właśnie takiego Harry'ego zawsze chciałam widzieć. Nie chciałam pamiętać tego gdy płakał lub gdy był smutny. To było dla mnie za wiele.
Bardzo po woli otwarłam oczy i pierwsze co zauważyłam to ogromne białe łóżko, a na nim jedna osoba. Słaba postać, do której były przyłączone różne kabelki, które monitorowały jego stan zdrowia.
Zrobiłam kilka kroków w przód i dojrzałam jego twarz. Był strasznie blady, miał zamknięte oczy, a ciemne loki tak bardzo kontrastowały z jego cerą jak i poduszką, że wydawały się niemal czarne.
Usiadłam na krześle postawiony tuż obok jego łóżka i  ostrożnie chwyciłam jego dłoń.
I wtedy to zobaczyłam.
Gdy kołdra zsunęła się z jego ręki dojrzałam biały bandaż okalający jego nadgarstek. O Boże. Ten widok jakby wyzwolił ze mnie tą najwrażliwszą część. Nie mogłam już opanować swojego szlochania czy łez wydobywających się z moich oczu. 
- Co ty zrobiłeś Harry - wyszeptałam i ostrożnie odgarnęłam kilka loków z jego twarzy. Jego skóra była przeraźliwie zimna i pewnie gdyby nie pikanie jakiejś maszyny pomyślałabym, że... Że odszedł. - Miałeś być szczęśliwy. Miałeś o mnie zapomnieć - dodałam i spuściłam głowę patrząc na nasze dłonie. Jego palce były o wiele dłuższe od moich, ale mimo wszystko splot naszych dłoni wydawał się wprost idealny.
My wydawaliśmy się idealni choć wcale tak nie było.
- Zapomniałem. Na chwilę - podniosłam głowę i zobaczyłam jak Harry po woli otwiera oczy. Nie były już takie same. Ta zieleń, która mnie inspirowała wydawała się tak strasznie odległa.
- Jesteś głupi - powiedziałam i zacisnęłam powieki chcąc zatrzymać jakoś łzy. - Jesteś... Jak mogłeś to zrobić?! Jak mogłeś być taki egoistyczny?! Dlaczego... - pokręciłam głową i po prostu siedziałam przy nim. Czułam jego wzrok na sobie, ale mimo wszystko nie spojrzałam na niego.
Harry jako jedyny po mojej przeprowadzce nie chciał mnie zniszczyć. Przynajmniej tak myślałam, ale potem gdy dowiedziałam się o tym zakładzie straciłam cały szacunek do niego. I nawet teraz gdy tylko pomyślę o tym co zrobił czuję ten rozrywający ból w środku, czuję jak zatracam się w czymś nieodgadnionym.
Wydaję mi się, że już wtedy miałam świadomość, że moja uczucia do Harry'ego są silniejsze niż bym chciała. Wydaję mi się, że gdy Harry przyznał mi się do tego co zrobił, ja przyznałam się sama sobie, że jednak go kocham. I zapewne byłbym z nim. Pewnie wybaczyłabym mu to wszystko co zrobił i pozwoliłabym sobie zapomnieć, ale pojawił się Zayn.
Oczywiście był w moim życiu już o wiele wcześniej, ale chodzi mi bardziej o to, że stał się kimś więcej niż przyjacielem i chłopakiem mojej kuzynki. Pomógł mi. Przecież to on zabrał mnie z tego przeklętego domku i to on spędził ze mną noc w hotelu abym się trochę uspokoiła. To był chyba nasz błąd.
Muszę się przyznać, że już kiedyś podkochiwałam się w Maliku. Gdy Perrie przyjechała z nim do nas wiedziałam, że ten chłopak na prawdę namiesza w moim życiu choć był z moją kuzynką. Starałam się wyperswadować go ze swojej głowy i udało mi się to. Te dziwne uczucie co do niego zaczęło zanikać i bez problemu mogłam zacząć traktować go jako członka rodziny, którym miał się stać.
Właśnie.
Miał.
 Uczucia, które zagłuszyłam w sobie pojawiły się znów gdy Malik był przy mnie. Sprawił, że poczułam się ważna mimo tego, że Harry mnie sponiewierał. To było coś innego. I mimo tego, że kochałam Harry'ego, pokochałam również Zayn'a.
Pokochałam ich obydwóch.   
- Chce zostać sam - głos Harry'ego przebił się przez moje myśli. Westchnęłam i puściłam jego dłoń, ale nadal siedziałam na krześle z opuszczoną głową. Nie mogłam go tak po prostu zostawić. Nie znów.
- Nigdy nie będziesz sam Harry - powiedziałam i dopiero wtedy wstałam po czym na miękkich kolanach podeszłam do drzwi. Odwróciłam się i spojrzałam jeszcze raz na niego. - Nigdy - dodałam szeptem po czym wyszłam z jego sali tym razem zamykając za sobą drzwi.
Na mój widok Zayn od razu się podniósł, ale nie podszedł do mnie. Po prostu patrzył się na mnie zbolałym wzrokiem.

Harry

Nie czułem się winny. Nie czułam wyrzutów sumienia czy chociażby smutku z powodu wylanych łez mojej mamy. Przecież ja im nie kazałem tutaj przyjeżdżać. Nie kazałem im mnie ratować. Chciałem umrzeć. Byłem na to gotowy i gdy przecinałem sobie żyły byłem na prawdę szczęśliwy. Czułem się taki wolny i... Beztroski. Miałem wszystko gdzieś. Nie przejmowałem się tym co napiszą w gazetach. Nie przejmowałem się tym jak bardzo fani zmienią o mnie zdanie. Nie przejmowałem się tym co chłopaki sobie o mnie pomyślą. Nie przejmowałem się tym co ona o mnie pomyśli.
To było niesamowite i na prawdę chciałbym poczuć się tak choćby jeszcze jeden raz.
Właściwie to byłem z siebie dumny. Byłem dumny, że zmusiłem Lottie do przyjścia tutaj i zobaczenia mnie w stanie, do którego sama doprowadziła.
Drzwi odgradzające mnie od tych wszystkich smutnych spojrzeń znów się otwarły, a do środka weszła moja siostra. Starała się ukrywać swoją twarz pod osłoną swoich długich włosów, ale wreszcie doszła do wniosku, że to nic jej nie da, dlatego podeszła do okna i wyjrzała za nie wzdychając cicho.
- Fanki przyszły - powiedziała cicho i spuściła głowę. Znałem ją doskonale, więc bez problemu domyśliłem się, że Gem stara się jakoś obrać w słowa to co chcesz mi powiedzieć.
- Mówiłem, że chcę być sam - odezwałem się i lekko podciągnąłem do góry chcąc znaleźć wygodniejszą pozycję do leżenia.  
- A ja ci mówiłam, że jestem twoją siostrą i cię nie zostawię - jej ton głosu był bardzo poważny i wiedziałem, że nie ma sensu się z nią spierać. - Co ci strzeliło do tego pustego łba Harry? Już całkiem ogłupiałeś?
- Gemma zostaw mnie samego - powiedziałem i patrzyłem jak podchodzi do łóżka i siada obok mnie. Nie wiedziałem co chce zrobić, ale gdy się do mnie przytuliła byłem całkowicie zdziwiony. Byłem raczej pewny tego, że mnie uderzy.
- Wiem, że to przez Lottie. Wiem, że ciężko ci znieść jej widok z Zayn'em, ale nie możesz przez to... - zacięła się i mocniej do mnie przyległa. - Jesteś moim braciszkiem i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie - po jej słowach poczułem jak przez koszulkę, którą miałem ubraną przesiąka coś mokrego. Objąłem ją pozwalając się wypłakać. Było mi trochę teraz głupio, ale nie żałowałem swojej decyzji. Co jakiś czas pociągała niechlujnie nosem. Drzwi się uchyliły i stanęła w nich Lottie.
- Wiem, że chciałeś zostać sama, ale ja ... - zacięła się, gdy ujrzała Gemmę. Jej zdziwiona mina mówiła sama za siebie. Była zszokowana. W jej oczach mignęła zazdrość, ale po chwili zniknęła. - To ja może nie będę przeszkadzać - powiedziała kruchym głosem i zniknęła z mojego pola widzenia. Przez chwilę byłem usatysfakcjonowany, że była zazdrosna o mnie.
- To ona? - zapytała Gems. Pokiwałem głową w odpowiedzi. Zerwała się zostawiając po sobie chłód na moim ciele. Jęknąłem niezadowolny, bo przez przypadek dotknęła świeżych ran. - Przepraszam
- Gdzie idziesz? - zadałem jej pytanie. Nie rozumiałem co ona wyprawia. Zawsze miała dziwne zachowania, ale teraz przebiła samą siebie.
- Porozmawiać z nią - odpowiedziała bez wahania.
- Po co?
- Mogła źle to zrozumieć - po tych słowach również zniknęła trzaskając drzwiami. Westchnąłem. Chciałem być sam to jestem.

Lottie

Kiedy ujrzałam jego, z tą dziewczyną byłam zazdrosna, ale nie chciałam tego pokazać. Nie wiem w sumie czemu. Byłam też zła. Ja się tu o niego martwię, a ten zabawia się z inną? Lottie uspokój się... to pewnie tylko koleżanka. Problem w tym, że on jej nie obejmował jak koleżankę. Przecież może spotykać się z kim chce. Ale ja nie chcę by spotykał się z kim innym. Najchętniej to bym ją złapała za włosy i wyrzuciła. Jednak muszę przyznać, że była ładna. Wysoka, jasna cera, średniej długości ciemne blond włosy. Ugghh... Usiadłam na siedzeniu pod salą uporczywie wpatrując się w moje buty, które teraz wydawały się nad zwyczaj ciekawe. Lekkie stukanie w moje ramię wybudziło mnie z transu. Spojrzałam w bok i ujrzałam tą samą dziewczynę z sali Harr'ego. Miałam ochotę się na nią rzucić.
- Cześć - powiedziała przyjaźnie. - Wiem, że to co zobaczyłaś mogło dziwnie wyglądać, ale...
- Nie przeszkadza mi to - przerwałam jej.
- Posłuchaj mnie ja...
- Na prawdę, możesz chodzić z Harr'ym mnie to nie obchodzi. Serio, po prostu...
- Jestem jego siostrą - na jej słowa zrobiło mi się głupio. Chciałam się zapaść pod ziemię i nigdy nie wracać. Cholera, to dlatego ją tak obejmował. A ja głupia myślałam, że ze sobą chodzą.
- C-co? 
- Jesteśmy rodzeństwem - uśmiechnęła się do mnie.
- Przepraszam - powiedziałam i poczułam ciepło na policzkach. Na prawdę było mi głupio.
- Nic nie szkodzi. Chciałam ci to tylko wyjaśnić. 
- O Boże... - szepnęłam nadal czując uporczywe ciepło. Mogę się założyć, że jestem cała czerwona. 
- A tak w ogóle jestem Gemma - przedstawiła się.
- Lottie - zrobiłam to samo.
- Wiem, Harry o tobie mówił - on o mnie mówił?
- Co mówił? - zapytałam ciekawa.
- Nie wiem czy mogę ci powiedzieć. Najwyżej sam ci powie - puściła mi oko. A ja dopiero teraz zauważyłam, że siedzi obok mnie. Żałuję, że nie mam magicznej gumki do wymazywania wspomnień. Przydałaby się - On cię na prawdę kocha.
- Wiem, tylko nie rozumiem jednej rzeczy... - mruknęłam. - Skoro mnie kocha to czemu chciał się zabić?
- Może chciał tak udowodnić swoją miłość? Może chciał pokazać, że mógłby oddać za ciebie życie
- Ale to głupie! Po co umierać bez powodu? - zaczęłam panikować.
- Ty byłaś tego powodem - powiedziała, lecz nie zwaliła na mnie winy. Moje oczy powiększyły się co najmniej dwa razy. To przez mnie chciał się zabić. To ja byłam powodem. Poczułam znane mi pieczenie w koncikach oczu. Wiedziałam, że zaraz się rozpłaczę. Nigdy nie myślałam, że będę powodem kogoś śmierci. Słona kropla spłynęła powoli po policzku by kontynuować to na dłoni. Kropla za kroplą. Poczułam jak ktoś mnie obejmuje.
Podniosłam głowę i zobaczyłam smutną twarz siostry Harry'ego. Nie chciałam aby widziała jak płaczę. Nie chciałam aby ktokolwiek widział jak płaczę.
- Sądzę, że powinniście sobie wszystko wyjaśnić - powiedziała cicho i odsunęła się ode mnie wracając do swojego brata.
Miała rację. Powinniśmy sobie wszystko wyjaśnić tylko, że już raz próbowaliśmy to zrobić. I co z tego wszyło? Tylko to, że obaj płakaliśmy.
- Lottie... - przede mną ukucnął Zayn i położył mi dłonie na kolanach. - Kochanie chodźmy do domu. Do Harry'ego i tak mogą wchodzić tylko dwie osoby, a jego mama i Gemma raczej go nie zostawią. Nic tu po nas - uśmiechnął się do mnie lekko. Pokiwałam głową i wstałam z miejsca chwytając jego rękę.
- Zayn kto go znalazł? Znaczy... Wiesz o co mi chodzi - wpatrywałam się w jego twarz i byłam pewna, że jest zły.
- Niall - odpowiedział mi w końcu i lekko pociągnął w stronę Adama i jeszcze jednego ochroniarza, którego nie znałam.
***
Leżałam spokojnie na łóżku starając się jakoś poukładać wszystko w głowie. Jeszcze kilka godzin temu byłam tutaj z Zayn'em i dzieliłam z nim swój najintymniejszy moment, a teraz...
Wiem, że Zayn jest na mnie zły. Jest zły, że bardziej interesowałam się Harrym niż nim, ale musiał mnie zrozumieć. Mimo wszystko Harry był dla mnie kimś ważnym i nie mogłam pozostać obojętna na to co się działo. Mogę się założyć, że gdyby Perrie stała się jakaś krzywda również by się o nią martwił. I to pewnie bardziej niż ja.
Wstałam z łóżka z westchnieniem i nie mogąc uwierzyć w to co robię chwyciłam kartkę z biurka i krzywymi literami napisałam krótką wiadomość dla mojego chłopaka. 'Poszłam się przejść. Nie martw się.' Chwyciłam jeszcze swoją bluzę i naciągnęłam trampki. Schodząc ze schodów starałam się być cicho, a gdy wreszcie udało mi się zejść na dół zerknęłam do salonu i ujrzałam leżącego na kanapie Zayn'a. Zasnął. Podeszłam do niego i przykryłam go kocem, który leżał zwinięty w kłębek w rogu.
- Pilnuj go Lucky - wyszeptałam i pogłaskałam psa, leżącego obok bruneta.
Chwyciłam z szafki klucze i najciszej jak potrafiłam wyszłam z mieszkania zbiegając na dół po ciemnych i zimnych schodach. 
Zważywszy na zbliżającą się północ pod szpitalem nie było już żadnej fanki co tylko ułatwiło mi sprawę. Nie chciałam przychodzić do szpitala, ale nogi same mnie tutaj przywiodły i nie mogłam oprzeć się sile ciągnącej mnie do jego sali. Ochroniarze spod drzwi uśmiechnęli się tylko do mnie i bez słowa wpuścili do środka.
W pokoju paliła się tylko jedna lampka postawiona na szafce. Dawała ona minimalne światło i w szczególności oświetlała twarz Harry'ego. Spał.
Podeszłam do jego łóżka i znów usiadłam na krześle. Widok jego osłabionego ciała przywołał u mnie następne łzy. Płakałam dzisiejszego wieczoru niezliczoną ilość razy i najwidoczniej znów miałam to robić.
- Pamiętasz jak... - zaczęłam bardzo cichym głosem. Czułam się dziwnie mówiąc do śpiącego chłopaka, ale musiała to wreszcie z siebie wydusić. - Pamiętasz jak powiedziałeś, że mnie kochasz? - chwyciłam delikatnie jego dłoń. - Chyba nigdy nie zapomnę tego dnia. Byłam szczęśliwa i przerażona zarazem - uśmiechnęłam się lekko pod nosem i spojrzałam na jego spokojną i pogrążoną w śnie twarz. - Nigdy tego nie zapomnę i chyba muszę ci powiedzieć, że... Że ja też cię kocham Harry. Nie powinnam, ale kocham - mrugnęłam, a po moich policzkach potoczyły się pierwsze łzy. - Jesteś takim małym denerwującym punkcikiem w moim życiu, który nie pozwala o sobie zapomnieć. Nie pozwala aby wszystko było dobrze...
- Przestań - zamarłam słysząc jego ochrypły szept. Z przerażeniem wpatrywałam się jak otwiera oczy i patrzy na mnie skoncentrowany.
- Ty... Ty nie śpisz? - wiem, że zabrzmiałam idiotycznie, ale przecież byłam pewna, że on... Oddychał tak spokojnie i równomiernie, iż byłam przekonana, że on śpi.
- Też cię kocham Lottie - zignorował moje głupie pytanie i powiedział coś co było piękne i zakazane zarazem.
On nigdy nie powinien tego powiedzieć, a ja usłyszeć, choć były to najpiękniejsze słowa na ziemi.
-------------------------------------
Hej! Na wstępie JESTEŚCIE BARDZO UTALENTOWANE, WASZE WIERSZYKI POWALAJĄ. A teraz samochwalstwo: Podoba mi się pierwsza perspektywa Lottie, tak łatwo mi się ją pisało, lolz. Ogólnie rozdział mi się podoba nie ma co się kłócić.
TAK ZNÓW NAPISAŁAM KOŃCÓWKĘ, CHCE KTOŚ MÓJ ADRES?
Nie było tylu komentarzy ile miało być, ale widać, że się starcie więc proszę bardzo :)
Kamila♥

Heeej kociaki! Kolejny rozdział. Coś trudno wam przyszło te 20, a i tak z 2 były moje i nie, które były nie na temat, ale nie jesteśmy takie złe i napisałyśmy. Mój kwiatek Kajtek (Kami wymyśliła imię) wypuścił pąka! Takiego fajnego czerwonego/różowego. Ja się ciesze jak dziecko, w sumie sama nie wiem czemu XD Jak tam ferie? Jak w szkole? XD Mam jeszcze drugiego kwiatka, może ktoś się wysili i wymyśli imię dla niego? XD Hahahaah o boże.. jestem nie normalna. Gadam do kwiatków, nadaje im imiona. Jest ze mną źle. No cóż mam nadzieje, że się podobało. :D Wiecie, że was uwielbiam prawda? A wierszyki Olci uwielbiam :P ♥ 
Irish Cat♥

niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 30

Uśmiechnęłam się życzliwie do starszego mężczyzny i odebrałam od niego wyliczone pieniądze wkładając je do kasy. Westchnęłam i odwróciłam się tyłem przecierając oczy dłonią. Byłam wykończona i jedyne o czym marzyłam to powrót do domu i pójście spać.
Moja wczorajsza rozmowa z Zayn'em przeciągnęła się do pierwszej w nocy, a potem jeszcze długo nie mogłam zasnąć i mam wrażenie, że gdy wreszcie udało mi się to zrobić, budzik zaczął dzwonić. To było irytujące.
Cóż wracając do mojej rozmowy z Malikiem. Doszliśmy do ogólnego porozumienia w sprawie Perrie i jej ciąży. Oczywiście powiedziałam mu o tym co powiedziała mi moja mama, na co lekko się zdenerwował, ale szybko go zapewniłam, że nie mam zamiaru od niego odchodzić. No chyba, że on tego będzie chciał.
Razem postanowiliśmy, że poczekamy aż Perrie urodzi i wtedy poprosimy ją o zrobienie testów na ojcostwo, a jeżeli się na to nie zgodzi wystąpimy z tym wnioskiem do sądu. Zdziwiło mnie trochę zachowanie Zayn'a, ponieważ był taki pewny siebie. Nie zawahał się ani przez chwilę gdy mówił mi co chce zrobić. Pokazał mi wczoraj, że na prawdę mnie kocha.

Harry.

Leżałem z rękoma za głową i po prostu myślałem. Myślałem o jej pięknych oczach, włosach, sylwetce, ustach, zachowaniu. Myślałem o niej całej. Była cudowna. Taka... Taka inna. Chciałem ją. Nie ja jej wręcz potrzebowałem jak tonący powietrza. Potrzebowałem jej dotyku, słów, śmiechu. To było coś co dawało mi siłę do wstania i zmierzenia się z kolejnym okropnym dniem.
A gdy ich wczoraj zobaczyłem? Myślałem, że się rozpłaczę. On ją dotykał, bo mógł. Całował bo była jego. A ja? Ja po prostu mogłem siedzieć tam jak głupi i wyobrażać sobie jak by to wszystko wyglądało gdybym nie był aż takim wielkim chujem.
Oczywistym był fakt, że on o wszystkim wie. Te jego wkurwione spojrzenia rzucane w moją stronę, zaciskanie pięści w moim towarzystwie. To mówiło samo za siebie. Chciałem z nim porozmawiać, wytłumaczyć, nakłamać, ale gdy byłem już blisko niego tchórzyłem. Bałem się, że moje słowa, przyznanie się przed nim samym zniszczy mnie doszczętnie. To było trudne pod każdym znaczeniem.
Chciałem walczyć, ale chciałem się również poddać. Chciałem być z nią, ale chciałem aby była z nim. Nie rozumiałem samego siebie i na prawdę mnie to denerwowało. Denerwowały mnie również te wszystkie nieprzespane noce, lub budzenie się ze snu z odgłosem jej płaczu w mojej głowie. Płakała przeze mnie tak wiele razy, że to było aż okrutne. Ja byłam okrutny. Powinienem zniknąć. Powinienem usunąć się w cień, dać im żyć w spokoju. Powinienem po prostu odejść. W każdym znaczeniu tego słowa.

Lottie.

Moje przemyślenia przerwał mały dzwonek oznaczający obecność kolejnego klienta. Jęknęłam przeciągle- byłam już zmęczona. Spojrzałam kątem oka na drzwi i chciałam odwrócić wzrok, ale znajdowała się tam Perrie z rodzicami. Miałam ochotę rzucić się w kierunku schowka, ale nie zdążyłam, bo moja matka spostrzegła mnie i pomachała do mnie. Chciałam się uśmiechnąć, lecz wyszedł mi jakiś grymas. Pers skrzywiła się, ale również pomachała i zaczęła się kierować z rodzicami w moją stronę. Co oni tu robią? Nie cieszyłam się, że tu są, bo to oznaczało kolejne rozmowy. Nie chciałam z nimi dyskutować na temat tego, że Zayn nie jest dla mnie, że Perrie jest w ciąży. Ughh... Jak to okropnie brzmi. Miejmy nadzieję, że to nie prawda, albo to nie będzie dziecko MOJEGO CHŁOPAKA. Na prawdę ciężko się z tą myślą.
Rodzice sądzą, że to Zayn powinien być z Perrie, bo go teraz potrzebuje. A ja? Co ze mną i z moimi uczuciami? Ja się nie liczę?
Matka przytuliła mnie i powitała. W jej ślady poszedł tata i moja kuzynka lecz ta ostatnia zrobiła to z ogromną nie chęcią. Z resztą ja tak samo.
- To jak praca? - zapytała jakby nigdy nic moja mama. Teraz cię to interesuje?
- Dobrze - mruknęłam w odpowiedzi i zmusiłam się do uśmiechu. Nadal szło mi to opornie. Perrie wydawała się w ogóle nie zainteresowana moją osobą. Nie cieszyła się z tego, że tu jest. Taa... Bo ja bardzo. Czujecie ten sarkazm? Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, nawet tata się dołączył. Czasem się zaśmialiśmy.
- Umm.. wiecie co? Ja w sumie już kończę i...
- Ohh.. rozumiem. Nic tu po nas - przerwała mi mama chyba czytając mi w myślach. Nie wiedziałam, że tak łatwo się nabiorą. Pożegnałam się z nimi i udawałam, że idę się przebrać. Gdy wyszli wróciłam na stanowisko i czekałam na kolejnych klientów. Usiadłam sobie przy barku i czekałam. Zaczęłam sunąć palcem po blacie. Okropnie mi się nudziło.
Ktoś nagle zasłonił mi oczy. Wzdrygnęłam się, ale poczułam znajome perfumy. Niby każdy mógł mieć takie, ale ja wiedziałam kto to. Uśmiechnęłam się i nałożyłam swoje dłonie na dłonie Zayn'a, które w porównaniu z moimi były naprawdę ogromne. Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam jego piękne czekoladowe oczy. Potem dopiero zauważyłam jak podnosi jakąś torbę.
- Obiad? - uśmiechnął się. W tym samym momencie mój brzuch zaburczał, i zdałam sobie sprawę, że jestem głodna. Oblizałam usta i pokiwałam głową, na co Zayn się zaśmiał. Wspominałam, że ma słodki uśmiech? Otworzyłam opakowanie i przywitał mnie zapach hamburgera. Uwielbiam je. Zaczęłam łakomie brać kolejne kawałki popijając colą. Chłopak patrzył się jak jem. Przysunęłam w jego stronę frytki, które również znalazły się w torbie.
Uśmiechnął się w podziękowaniu i również zaczął się zajadać. Wypił do końca chłodną colę i wyrzuciliśmy wszystko do kosza. Ustaliliśmy razem, że wrócimy już do domu. Po tym jak przebrałam się krzyknęłam koleżance na odchodne o końcu pracy z powodu moje fatalnego stanu zdrowia i wyszłam razem z Zayn'em. Chłodne powietrze sprawiło, że zadrżałam, ale silne ramie chłopaka oplotło mnie w pasie i zrobiło mi się cieplej.
Pod domem roiło się od fanek. Zayn zaparkował samochód po czym wysiedliśmy. Zayn przepychał się między fankami trzymając mnie za rękę. Starałam się nie skupiać na wyzwiskach rzucanych w moją stronę. Niby stałam się silniejsza, ale nadal bolało. Samotna łza spłynęła po policzku. Szybkim ruchem ją otarłam i zamknęłam drzwi za nami.
- Nie przejmuj się - powiedział Zayn obejmując mnie w pasie.
- Nie przejmuję się - rzekłam stanowczo udając silną, którą tak pragnęłam być.
- Mnie nie oszukasz Lottie - szepnął ocierając następne łzy. Pocałował mnie w usta powoli i z pasją. Wiedziałam, że chciał w ten sposób pokazać swoje wsparcie, którego tak bardzo teraz potrzebowałam. I za to go kochałam.
Chłopak zaczął się cofać ciągnąc mnie za sobą. Pocałunki stały się zachłanniejsze.
- Ej chwila. A Adam? - odsunęłam go od siebie i oblizałam usta. Uwielbiam się z nim całować, ale nie mam ochoty znów się zarumienić, gdy Adam przyłapie nas na wymienianiu zarazków. 
- Musiał pojechać do mamy. Dlatego przyjechałem po ciebie sam - mruknął i pocałował mnie w policzek chwytając za rękę i ciągnąć mnie na górę.
Wiedziałam do czego to wszystko zmierza i z jednej strony byłam szczęśliwa z tego powodu, ale z drugiej cholernie się bałam.
Zayn zamknął za nami drzwi od pokoju, a ja w tym czasie usiadłam zestresowana na łóżku i zaczęłam bawić się swoimi palcami.
- Nakarmiłeś Luckiego? - zapytałam gdy Zayn miał mnie pocałować. Brunet jęknął zirytowany, ale posłusznie wyszedł z pokoju.
Odetchnęłam z ulgą i dałam sobie mentalnego liścia. Musiałam się ogarnąć. I to szybko. Gdy chciałam wstać i otworzyć okno telefon Zayn'a, który leżał tuż obok mnie na łóżku zaczął wibrować. Spojrzałam na niego i jęknęłam gdy zobaczył kto dzwoni i jakie zdjęcie jest przypisane do tego kontaktu. Zdjęcie, które zrobiłam ja. Wtedy Zayn i Perrie byli szczęśliwą parą, która uwielbiała wymieniać między sobą ukradkowe spojrzenia.
- Zrobione - do pokoju wrócił Zayn i usiadł obok mnie. Spuściłam głowę na dół i zagryzłam dolną wargę. Odetchnęłam po chwili i spojrzałam na chłopaka.
- Perrie dzwoniła - odezwałam się cicho i obserwowałam jego reakcję. Zayn przewrócił oczami i jęknął cicho.
- Co chciała? - zapytał i wziął swój telefon do ręki odblokowując go. Gdy ujrzał zdjęcie jakie było wyświetlone spojrzał na mnie i widziałam jak walczy sam ze sobą. Nie wiedział czy ma coś powiedzieć, czy nie.
- Nie wiem. Nie odebrałam - odparła i odchrząknęłam. Między nami zapadła niezręczna cisza,  miałam wielką ochotę stąd uciec.
- Kochanie spójrz na mnie - powiedział i położył rękę na moim udzie lekko je ściskając. Przełknęłam zdenerwowana ślinę i przeniosłam na niego wzrok. - Ona nic dla mnie nie znaczy, rozumiesz? - po chwili wahania pokiwałam głową i wysiliłam się na lekki uśmiech.
- Rozumiem - powiedziałam jeszcze na poparcie swoich słów. Zayn dotknął ręką mojego policzka delikatnie zahaczając palcem o moją wargę.
- Dobrze. W takim razie mnie pocałuj - powiedział i uśmiechnął się lekko.
Pokiwałam głową i przeniosłam wzrok na jego usta, które kusiły mnie z dnia na dzień coraz bardziej. Delikatnie pochyliłam się w jego stronę, a on sprawnym ruchem chwycił mnie dwoma dłońmi w talii i posadził sobie na kolanach. Pisnęłam zaskoczona szybkością jego działań.
Oparłam swoje czoło o jego i dotknęłam dłonią policzka nie mogąc uwierzyć, że to wszystko należy do mnie. On należy do mnie. Bardzo po woli docisnęłam swoje wargi do jego ust i językiem przejechałam po jego dolnej wardze przez co jęknął mi w usta i zacieśnił swój uścisk wokół mnie. Uniosłam się lekko, przez co on musiał odchylić swoją głowę do tyłu. Wtedy ja nacisnęłam mocniej na jego ramiona zmuszając go tym samym do położenia się na łóżku. Nie miałam pojęcia skąd u mnie taki nagły przypływ odwagi, ale chciałam z niego korzystać póki mogłam.
Wsunęłam swoją dłoń pod jego koszulkę dotykając twardych mięśni brzucha. Chciałam znaleźć jakąś wygodniejszą pozycję i niechcący nacisnęłam kolanem na jego krocze, a Zayn jęknął i przeturlał nas na łóżku, tak, że teraz to ona nade mną górował. Odsunął się ode mnie i podpierając się na rękach spojrzał na mnie błyszczącymi oczami. Pokręcił głową z uśmiechem i znów znalazł się blisko mojej twarzy, ale gdy myślałam, że mnie pocałuję, on złożył pocałunek w miejscu gdzie szczęka styka się z szyją. Westchnęłam cicho pod napływem dreszczy i czegoś jeszcze, czego w życiu nie czułam. Potem jego usta znalazły się na mojej szyi, którą obdarowywał drobnymi pocałunkami, a gdy przekręciłam głowę w bok Zayn zachłannie wpił się w odsłoniętą i napiętą szyję. Zassał skórę i lekko przygryzł po czym odsunął się i dmuchnął w to miejsce. Jęknęłam zszokowana gdy pulsowanie na szyi stało się jeszcze bardziej wyraziste. Zrobił mi malinkę.
Chciałam coś powiedzieć, ale Malik skutecznie mnie zamknął znów całując moje usta, tyle, że tym razem ten pocałunek był bardziej zachłanny. Niemalże desperacki.
Poczułam jak Zayn podnosi moją koszulkę do góry i na zaledwie kilka sekund odsunął się ode mnie aby ściągnąć nie potrzebą rzecz. Zarumieniłam się gdy zobaczyłam jego pożądliwe spojrzenie na swoim ciele. Chciałam się jakoś zakryć rękoma, ale on uprzedził mój ruch i chwycił moje ręce za nadgarstki umieszczając je nad moją głową.
- Jesteś za piękna aby się zakrywać - powiedział cicho i pocałował odstającą kość obojczyka. Jęknęłam gdy poczułam jego oddech na okrytych jedynie stanikiem piersiach.
- Zayn... - jęknęłam jeszcze głośniej gdy chłopak znów zaczął obdarowywać moją szyję pocałunkami. - Ja nie mogę... - powiedziałam i wtedy on odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy.
- Nie będziemy się kochać Lottie. Chcę sprawić przyjemność tylko tobie. Dzisiaj ty jesteś gwiazdą - wyszeptał i mimo wszystko na moich ustach pojawił się lekki uśmiech. Nie chciał mnie do czegoś zmuszać. Czekał wraz ze mną.
- Pocałujesz mnie wreszcie? - zapytałam lekko drżącym głosem. Malik zachichotał i znów połączył nasze usta w jedność.
Nie protestowałam gdy jego dłonie zaczęły zmagać się z guzikiem moich jeansów. Zayn nie odrywał ust od mojego ciała nawet gdy zaczął ściągać moje spodnie. Cały czas całował mój brzuch, a potem uda jak i łydki. Wreszcie gdy ściągnął moje spodnie, ściągnął mi również skarpetki i po woli całując drugą nogę piął się do góry. Zamknęłam oczy gdy rozsunął moje nogi szerzej aby położyć się między nimi. Czułam, że Zayn wpatruję się we mnie, ale mimo tego nie otwarłam oczu. Wolałam nie widzieć jego pięknych brązowych oczu. Wolałam się nie rumienić, a gdybym na niego spojrzała na pewno zrobiłabym się cała czerwona.
Brunet wsunął obie ręce pod moje plecy i tylko kilka sekund zajęło mu odpięcie mojego stanika. Przełknęłam zdenerwowana ślinę, gdy zaczął po woli zsuwać ramiączka z moich rąk.
- Spójrz na mnie skarbie. Nie masz czego się wstydzić - wyszeptał tuż przy moim uchu, a ja po woli otwarłam oczy i ujrzałam tą cudowną brązową toń, jego oczu. Zayn ściągnął do końca mój stanik i odrzucił go gdzieś za siebie cały czas wpatrując się w moje oczy.
Jego głowa zaczęła zniżać się aż wreszcie jego usta wylądowały na mojej lewej piersi. Wypuściłam głośno powietrze, gdy poczułam zniewalające uczucie rozchodzące się po całym moim ciele gdy jego język trącił mój sutek.
Gdy jego usta pieściły moje piersi, on zaczął zsuwać moją bieliznę z nóg. Wydaję mi się, że sprawiając mi przyjemność, tu na górze, chciał odwrócić moją uwagę od tego co będzie robił z moją ostatnią częścią garderoby.
Wczepiłam palce w jego ciemne włosy gdy jego usta znalazły się na moim brzuchu. Zamknęłam oczy i przytrzymałam go chwilę w miejscu, aż wreszcie puściłam go odpychając wszystkie myśli. Słyszałam jak na zmianę nasze telefony wibrują, ale żadne z nas nie chciało przerwać tej chwili. Teraz byliśmy tylko my i miałam nadzieję, że tak pozostanie jak najdłużej.
Brunet odsunął ręką moją nogę i dmuchnął powietrzem w moją kobiecość, a ja zacisnęłam mocno powieki. Zayn jest pierwszym chłopakiem, który widzi mnie nago. W ogóle jest pierwszy chłopakiem, który dotyka mnie w takich miejscach.
Poczułam delikatne muśnięcie jego języka na mojej łechtaczce przez co miałam ochotę ścisnąć nogi, ale on mi w tym przeszkadzał. Moja klatka piersiowa zaczęła unosić się i opadać w szybkim tempie gdy Zayn znów postanowił zaatakować mój najczulszy punkt. Zacisnęłam palce na pościeli nie mając pojęcia gdzie mam podziać swoje ręce.
- Odpręż się - powiedział Zayn i pocałował moje udo, aby po chwili znów wywołać u mnie stado dreszczy. Jego język tak sprawnie manewrował po mojej kobiecości, że wreszcie odpuściłam sobie ukrywanie swoich odczuć i jęknęłam głośno.
Nie wiedziałam co Malik planuję zrobić więc cicho pisnęłam gdy poczułam jak jeden z jego palców po woli się we mnie wsuwa dając mi jeszcze więcej rozkoszy. Nogi zaczęły mi się dziwnie trząść, a nieodgadnione uczucie ciepła budowało się w podbrzuszu. Zayn najwyraźniej musiał zauważyć, że jestem na skraju wytrzymałości dlatego podciągnął się w moją stronę cały czas wsuwając i wysuwając swojego palca z mojego wnętrza.
- Zayn - wyjąkałam gdy jego usta znów zagarnęły mój sterczący sutek. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Byłam taka odprężona chociaż moje wszystkie mięśnie były napięte do granic możliwości.
- Nie bój się Lottie - wyszeptał gdy zauważył jak bardzo skołowana jestem. - Po prostu to poczuj, skarbie. Po prostu poczuj - słowa Zayn'a podziałały na mnie uspokajająco i podniecająco za razem. Znów odepchnęłam wszystkie myśli i obawy i zrobiłam tak jak kazał.
Po prostu to poczułam. Ogarniające uczucie drżenia, ciepło, dreszcze, przyjemność, radość. Czułam jakbym zaraz miała wybuchnąć, a usta Zayn'a na moim ciele dodatkowo mnie pobudzały. Wreszcie moja klatka piersiowa uniosła się do góry, a plecy wygięły w łuk.
Poczułam.
***
Od jakiś trzydziestu minut leżałam z Zayn'em u nas w sypialni. Ja byłam przykryta kołdrą, a on leżał obok cały czas bawiąc się moimi rozpuszczonymi włosami. W spokoju słuchałam jego miarowego bicia serca i bardzo szybko doszłam do wniosku, że to najpiękniejszy odgłos jaki kiedykolwiek słyszałam.
- Dobrze się czujesz Lottie? - zapytał. Uniosłam głowę i spojrzałam na niego z uśmiechem. Ten chłopak wpatrujący się we mnie z miłością był całym moim życiem.
- Idealnie - powiedziałam i chciałam go pocałować gdy do moich uszu doszedł odgłos szybkich kroków na schodach. Spojrzałam zdziwiona na chłopaka, a on zmarszczył czoło.
Po chwili do pokoju wpadł zdyszany Louis wraz z Adamem. Naciągnęłam na siebie jeszcze bardziej kołdrę rumieniąc się. Byłam całkiem naga.
- Czy wy kurwa telefony pogubiliście?! - krzyknął Louis. Chyba chciał coś jeszcze dodać, ale zauważył moje porozrzucane po podłodze rzeczy.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał Zayn i wstał z łóżka pilnując aby czasem nie pociągnąć kołdry, który okrywała moje nagie ciało.
- Pięknie wy się tutaj pieprzyliście gdy Harry chciał się zabić! - warknął Lou i spojrzał na mnie. Moje serce stanęło na moment aby po chwili zacząć bić w przerażająco szybkim tempie.
---------------------------------------------

----------------------------------------------------------------------------------
hej :) Na wstępie przepraszam wszystkie Harry Team. Cóż rozdział jest dość fajny przynajmniej ja tak sądzę lol. Emm narobiłam tutaj tyle błędów, że masakra. Pewnie nie wyłapałam wszystkich więc sorry. Nawet nie macie pojęcia jak się rumieniła gdy pisałam tą część z Zottie. Jezu. PRZEPRASZAM ANONIMA, KTÓRY NAPISAŁ ABYŚMY NIE PRZEKLINAŁY W ROZDZIALE, ALE INACZEJ SIĘ NIE DA.  No to chyba tyle :D I sorry, ale musiałam namieszać. Tak, tak końcówka znów moja. Hahahah.
Kamila♥

Heejoo, a więc. NSAWJKDBKASFBHBFHKJABFKHWAFBKJ *-* A Teraz wszyscy kłaniamy się Kamilii za napisanie świetnej scenki +18 ♥.♥ *kłania się* Oczywiście Kami by nie wytrzymała jakby nie zepsuła czegoś -.-' A było tak pięknie. Nie zdziwcie się jak następny rozdział napisze w szpitalu, bo ja już o to zadbam, żeby się tam znalazła! Ja wcale jej nie grożę... ja tylko obiecuję C; Do następnego kotki ♥.♥
Irish Cat♥ 
DACIE RADĘ DOBIĆ DO PONAD 20 KOMENTARZY?

niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 29

Leżałam wtulona w ciało Zayn'a i czułam się szczęśliwa jak i bezpieczna. W tej chwili w mojej głowie nie było miejsca na problemy. Nie myślałam o Perrie i jej ciąży, o rodzicach będących u mojej kuzynki, o tym, że powinnam zostawić Zayn'a. W ogóle nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogłabym go zostawić. Kocham go- tego jestem pewna, i nie wyobrażam sobie dnia bez niego.
- O czym myślisz? - Zayn zaczął zawijać końcówki moich włosów na palce, a drugą ręką bawił się moimi palcami.
- O tym, że powinnam schudnąć - odpowiedziałam cicho i westchnęłam. Przyjemnie było tak poleżeć z nim w jednym łóżku ignorując cały świat.
- Nie powinnaś. Wręcz przeciwnie, a teraz powiedz prawdę. O czym tak umiejętnie rozmyślasz? - podniosłam głowę z jego klatki piersiowej i usiadłam wyprostowana na łóżku.
- Myślałam o tym jak bardzo jestem z tobą szczęśliwa i o tym, że nie wyobrażam sobie dnia bez ciebie - odparłam i poczułam jak znane mi ciepło wspina się po mojej szyi, aby zaledwie po kilku sekundach na moich policzkach wykwitnęły dwa dorodne rumieńce.
-Też jestem z tobą szczęśliwy, ale wydaję mi się, że co do tego jednego dnia mam inne zdanie - brunet usiadł obok mnie, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. A co myślałaś głupia. Przecież to Zayn Malik. Może mieć każdą. 
- Ja... Ja myślałam, że no wiesz... Kochasz mnie i zawsze chcesz być przy mnie - wyszeptałam cicho. Nagle całe moje szczęście wyparowało. Ale właściwie to mogłam się tego spodziewać. Niby dlaczego ktoś taki jak Zayn chciałby się umawiać z byle jaką dziewczyną, która marzy o swoim księciu z bajki.
Brunet widząc moją smutną minę chwycił moją twarz w swoje dłonie i potarł moje czerwone policzki palcami.
- Lottie ja nie wyobrażam sobie godziny bez ciebie, gdy pomyślę, że ty musisz iść do pracy, a ja do studia to mam ochotę zamknąć się z tobą w szafie i już stamtąd nie wychodzić - Zayn pocałował mnie w czoło, a potem przytulił do siebie.
Odetchnęłam z ulgą. Jestem naiwna. Jak mogłam zwątpić w jego uczucia?! Przecież tak długo się o mnie starał, chciał abym z nim była. Tyle razy powiedział, że mnie kocha, a ja zwątpiłam w jego uczucia w zaledwie kilka sekund.
- Właśnie przypomniałeś mi, że za chwilę zadzwoni budzik i będę musiała wstać - jęknęłam cicho i mocniej oplotłam rękoma ciało bruneta.
- Cóż ja też długo nie poleżę - odsunęłam się od niego i poprawiłam jego roztrzepane od snu włosy. - Jak skończysz to przyjedziesz do mnie? Wydaję mi się, że co najmniej do dwudziestej będziemy zajęci.
- Pewnie. Czemu nie - chciałam wstać i zacząć się szykować, ale Zayn chwycił mnie za ręce i pociągnął przez co wylądowałam na jego ciele.
- A ty gdzie? Budzik jeszcze nie dzwonił. - powiedział z uśmiechem po czym mocno mnie trzymając przekręcił się przez co teraz ja leżałam na dole.
Dotknęłam dłonią jego policzka ciesząc się tą bliskością. Zayn był niesamowity. Był cudownym człowiekiem. Potrafił mnie zasmucić w ciągu sekundy i rozweselić równie szybko.
I jeszcze jego wygląd... On nie był śliczny, słodki czy uroczy. Zayn był piękny.
- Pocałujesz mnie wreszcie? - zapytałam cicho i oblizałam wargi. Uśmiech na twarzy Zayn'a powiększył się i już po chwili poczułam lekki nacisk jego warg. Był taki delikatny, czuły. Za każdym razem nasze pocałunki się różniły i to było niesamowite.
Naszą sielankę polegającą na wymianie sztucznej odporności przerwał mój budzik. Jęknęłam niezadowolona, ale jednak odsunęłam od siebie chłopaka.
- Nie masz ochoty zadzwonić do swojego szefa i powiedzieć, że jesteś chora? - zapytał brunet, gdy zszedł ze mnie abym mogła wyłączyć to irytujące urządzenie.
- Mam, ale muszę iść do pracy. - odpowiedziałam i wstałam z łóżka.
- Na pewno? - zapytał ponownie z miną zbitego pieska.
- Nie nabiorę się na to Zayn. - zaśmiałam się i ruszyłam w stronę szafy. Wyciągnęłam jakąś koszulkę i miętowy sweter. Znalazłam również wygodne, czarne rurki. Oczywiście w moich rękach znalazła też się bielizna. Szybkim krokiem ruszyłam do łazienki. Zamknęłam drzwi i znalazłam się w pomieszczeniu. Ciuchy luzem położyłam na koszu i rozebrałam się zrzucając poprzednie na podłogę. Poczułam chłód i szybko wskoczyłam pod prysznic. Wzdrygnęłam się pod wpływem letniej wody wydobywającej się z pod biczu. Zmieniłam wodę na cieplejszą i sięgnęłam po płyn. Namydliłam ciało i spłukałam je. Po wyłączeniu prysznica wyszłam z niego otulając się puchatym ręcznikiem, który był niesamowicie miękki. Wytarłam się nim i po chwili byłam już sucha. Nałożyłam na siebie po kolei rzeczy  i resztę włożyłam do kosza na brudy. Nałożyłam pastę na szczoteczkę i kulistymi ruchami umyłam zęby. Wyplułam ją z buzi i przepłukałam wodą. Przemyłam twarz cieczą i wytarłam ręcznikiem, który również był miękki jak poprzedni. Rozczesałam palcami swoje blond włosy i nałożyłam trochę tuszu na rzęsy. Wyszłam z łazienki i ruszyłam do kuchni w, której stał Zayn... w koszuli i widocznych bokserkach. Był skupiony na robieniu kanapek z dżemem, który uwielbiałam. Nie zauważył mnie więc zakradłam się i objęłam go w pasie przytulając się do jego pleców. Wzdrygnął się, ale kontynuował robienie śniadania. Przytulałam go parę sekund, ale po chwili on odwrócił się i odwzajemnił uścisk. Pocałował mnie w czoło i uśmiechnął się uroczo. Był taki kochany.  Puściłam go i podeszłam do stołu, by po chwili przy nim usiąść. Zayn w tym czasie nałożył kanapki na talerz i położył go przed mną. Nawet nie zauważyłam kiedy kawa pojawiła się obok naczynia.
- Smacznego. - powiedział.
Podziękowałam uśmiechem i zabrałam się za jedzenie, które wyjątkowo mi smakowało. Mój chłopak wyszedł z kuchni zostawiając mnie samą. Pewnie poszedł się ubrać. Nadal nie mogłam zrozumieć jak wielkie miałam szczęście, że mam Zayn'a. Spojrzałam na zegar i pomyślałam, że mam mało czasu. Jak on szybko leci. Nie chciałam wychodzić i zostawiać Zayn'a. Chciałam spędzać z nim każdy dzień, każdą godzinę, każdą minutę i sekundę. Czy ja proszę o tak wiele? Zanim spostrzegłam kanapki znikły z talerza, a kawa była wypita do połowy. Złapałam za uchwyt kubka i napiłam się gorącej cieczy. To ona pobudzała mnie do życia, no i jeszcze Zayn.
- Zayn! Muszę już iść! - krzyknęłam i włożyłam kubek wraz z talerzykiem do zlewu. W kuchni pojawił się Lucky, który otarł się o moje nogi i zaszczekał cichutko.
- Poczekaj! Odwiozę cię! - odkrzyknął mi. Usiadłam z powrotem na krześle i wzięłam na kolana małego pieska, który stał cały czas przy mnie. Głaskałam Lucki'ego i zerkałam nerwowo na zegarek. Musiałam być w pracy przed dziesiątą i jeżeli dalej tak pójdzie to na pewno się spóźnię.
- Zayn! Spóźnię się! - ściągnęłam z nóg psa i wstałam z krzesła chcąc już wychodzić z mieszkania.
Na schodach pojawił się lekko zaspany Adam, który przywitał mnie uśmiechem. Po chwili za nim zbiegł Zayn zakładając jeszcze na siebie koszulkę.
- Jeżeli się spóźnisz to wezmę to na siebie. - powiedział i czule cmoknął mnie w usta. Uśmiechnęłam się lekko i pokręciłam głową.
- No to chyba będziesz musiał tak zrobić. Twoje fanki na pewno tak szybko nas nie przepuszczą nawet z super ochroniarzem na czele. - odparłam i ubrałam czarne trampki.
- Nie ma fanek. Jest poniedziałek, a one są w szkole. A po za tym czy ty skomplementowałaś Adama? - Zayn wyprostował się i chwycił kluczyki z szafki.
- Może. A teraz już chodź. - uśmiechnęłam się w stronę rozbawionego ochroniarza i pociągnęłam za rękę mojego chłopaka. Chciałam się zapytać dlaczego Adam z nami nie jedzie, ale Zayn wyprzedził moje jeszcze nie zadane pytanie, swoją odpowiedzią.
 - Przyjedzie potem do chłopaków. Stamtąd pojedziemy do studia.
A więc takim o to sposobem Zayn pierwszy raz podwoził mnie do pracy. Czułam się z tym niesamowicie dobrze. Niestety droga nie była długa, a ja na prawdę nie miałam ochoty wysiadać z samochodu, aczkolwiek czatujący przy oknach szef zmusił mnie do tego jednym spojrzeniem.
- Do zobaczenia - powiedziałam i pocałowałam Zayn'a w policzek. Chłopak posłał mi swój cudny uśmiech, po czym wysiadłam z samochodu.
Dzisiaj czułam się wyjątkowo samotna. Cały czas myślałam o tym jak miło spędziłam poranek w objęciach swojego chłopaka, ale potem przyszły te 'czarne' myśli. Mama miała rację. Powinnam zostawić Zayn'a. Perrie jest z nim ciąży. Cóż przynajmniej tak twierdzi, ale skąd mamy pewność, że to prawda? To moja kuzynka, ale muszę przyznać, że bardzo się zmieniła i nie szczególnie na dobre. Skoro przespała się z Harrym to może poleciała w tango jeszcze z kimś. Zayn sam mówi, że to raczej nie jest jego dziecko, ale cóż pewny swoich słów nie jest. Nie pozostaje nam nic innego jak czekanie. Musimy poczekać na prawdę i nic tego nie zmieni.

***
Grzecznie czekałam na chodniku obok fanek, aż któryś z ochroniarzy po mnie wyjdzie. Próbowałam wejść sama, ale ochroniarze pilnujący wejścia nie mogli mnie wpuścić, ponieważ nie dostali takiego upoważnienia. Nie winiłam ich za to. Przecież muszą dbać o bezpieczeństwo chłopaków.
Wreszcie ujrzałam Adama, dlatego z trudem przedarłam się w jego stronę i z pomocą mężczyzny dostałam się do środka. Starałam się zignorować krzyki, jakieś prośby czy pytania rzucane w moją stronę. Nie chciałam mieć żadnej styczności z fankami.
- Czy one nie powinny się czasem uczyć? - zapytałam gdy szliśmy z Adamem długim korytarzem, który był wyłożony szarymi płytkami.
- Może i powinny, ale One Direction to całe ich życie Lottie. Zrobią dla nich wszystko. - odpowiedział mi i uśmiechnął w moją stronę.
- Taa... wiem coś o tym. - odparłam i uśmiechnęłam się w podzięce za otwarcie drzwi.
Weszliśmy do pomieszczenia, który gdyby nie dzieląca je na pół szyba byłoby ogromne. Pod ścianą stała wielka czarna kanapa, a przed nią niski brązowy stolik. Na przeciwko znajdowała się konsola z tysiącem różnych przycisków. Dzielące pomieszczenie lustro musiało być najwyraźniej normalną szybą ponieważ stojący przy mikrofonie Liam pomachał do mnie radośnie, a Niall zaczął skakać dopóki Louis go nie uspokoił. Od kiedy oni się tak zachowują w stosunku... Do mnie? Odmachałam nieśmiało, a tuż przy lustrze pojawiła się twarz Harry'ego. Krzyknęłam cicho i odskoczyłam w tył, a ktoś za mną zaśmiał się cicho. Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętego Zayn'a.
- Nie ładnie tak nie odpisywać na SMS-y kochanie. - powiedział po czym podszedł do mnie i położył swoje dłonie na moich biodrach.
- Przepraszam, ale nie miałam czasu. Był dzisiaj spory ruch. - odpowiedziałam i przygryzłam dolną wargę.
Zayn wyglądał na zmęczonego, ale również szczęśliwego.
- Ewentualnie ci wybaczę. - mruknął cicho i pocałował mnie w usta przyciągając moje ciało jeszcze bliżej swoje jakby bał się, że zaraz mu ucieknę. Zatraciłam się w naszym pocałunku, ale ktoś nam przerwał. Usłyszeliśmy wymowne odchrząknięcie i z nie chęcią odsunęliśmy się od siebie. Odwróciłam się i ujrzałam muskularnego, uśmiechniętego bruneta. Miał naprawdę ładne zielone oczy, ale nie tak jak Harry. On miał ciut ciemniejsze. Wyminął nas, a ja spojrzałam zdziwiona na Zayn'a. Przestał mnie obejmować i wrócił do chłopaków. Nie pewnie podeszłam do konsoli i usiadłam przy niej. Patrzyłam się na mojego chłopaka, a on na mnie. Uśmiechnęłam się do niego i po chwili chłopak, który siedział obok mnie przejął głos uspokajając zespół. Kliknął parę przycisków i założył czarne słuchawki. Zrobiłam to samo co on. Do moich uszu dopłynęła melodia, którą mogłabym słuchać cały czas. Rozbrzmiał głos Niall'a.
- I figured it out, I figured out from black and white.
Seconds and hour.
Maybe they had to take some time.
Zamknęłam oczy i zaczęłam bujać się na boki w słuchając się w muzykę. Była bardzo delikatna. Na refren otworzyłam oczy i spojrzałam na chłopaków i zauważyłam jak Harry podczas śpiewania jej patrzy się na mnie.
- You and I, we don't wanna be like them.
We can make it 'till the end.
Nothing can come between.
You and I
Not even the God above.
Can seperate the two of us.
No, nothing can come between.
You and I.
Spuściłam wzrok po czym znowu go podniosłam słysząc głos Zayn'a. Uwielbiałam jego głos.
- I figured it out.
Saw the mistake to up and down.
Meet in the middle.
There's always room for common down.
Teraz zastanawiałam się nad sensem słów. Dlaczego Harry śpiewał je patrząc na mnie? A może mi się wydawało? Tak, ta wersja lepiej brzmi. Nadal nie rozumiem czemu moją głowę zaprząta Harry skoro chodzę z Zayn'em. Przecież go nie kocham, a my się tylko przyjaźnimy. Kocham Zayn'a nie Harre'go. Zayn'a. Muszę porządnie zastanowić się nad terapią. Może to nie taki zły pomysł? Zagryzłam wargę skupiona na klawiszach konsoli. Z mojego wpatrywania się wyrwał mnie głos mojego chłopaka.
- I co sądzisz? - zapytał nieśmiało. Popatrzyłam na niego dziwnym wzrokiem. Wszyscy wyszli z za szkła i stali w okół mnie. Zdjęłam słuchawki i odkręciłam się do niego.
- Hę? - byłam rozkojarzona.
- Co sądzisz o piosence?
- Jest świetna, macie naprawdę świetne głosy i ta melodia. Niesamowita. - powiedziałam wstając. Chłopaki uśmiechnęli się, a Zayn objął mnie w pasie. Przytuliłam się do niego opierając dłonie na torsie. Głowę położyłam na lewej piersi i wsłuchiwałam się w bicie jego serca.
- Musiałeś się mocno starać, twoje serce bardzo szybko bije. - powiedziałam bez zastanowienia.
- To przez to, że jesteś obok. - wyszeptał, a ja poczułam jego usta na mojej szyji. Moje policzki spłonęły w rumieńcu. Starałam je ukryć, by ich nie zauważył, ale bez skutku. Zaśmiał się tylko i pocałował mnie w policzek.
- Jesteś bardzo urocza, gdy się rumienisz kochanie. - znów się zaśmiał, bo ja zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona. Jeśli to w ogóle możliwe. - To już koniec?
Zapytał się bruneta, który robił coś przy konsoli.
- Taa.. możecie iść. - to wystarczyło, by mój chłopak przestał mnie obejmować i złapał za rękę. Wyprowadził mnie, a za nami szła reszta chłopaków. Poczułam się trochę jak dziecko, ale to było na swój sposób słodkie.
- Zakochani, zakochani wszędzie, dziecko niedługo z tego będzie. - Niall objął nas ramionami, a ja spojrzałam na Malika i spuściłam na dół głowę. Uścisk na mojej dłoni stał się większy i wiedziałam, że to Zayn daję mi tym samym znak, że wszystko będzie dobrze.
- Aż tak szybko znów chcesz być wujkiem? - odezwał się Harry i ku mojemu zdziwieniu nie był zły, smutny czy przygnębiony. Może on wcale mnie nie kocha? Może powiedział to... W przypływie chwili?
- Ej! Malutkie dzieci są słodkie. Mają takie duże oczka, pućki i różowe rączki. - Niall zatrzymał się w korytarzu tuż przed drzwiami i westchnął widząc fanki na zewnątrz. Wszyscy stanęli obok niego, a ja stałam cicho i czekałam. Nie miałam pojęcia co oni w takich sytuacjach robią.
- Taa, ale nie wiem czy Lottie śpieszy się do niańczenia kopii Zayn'a. - Louis szturchnął mnie lekko, a ja poczułam jak stojący obok mnie brunet napina swoje mięśnie.
- Kopie Zayn'a brzmią przekonująco, ale raczej nie macie co na nas liczyć. - odpowiedziałam cicho i przytuliłam się do Malika. Chłopak pocałował mnie w czubek głowy i mocno oplótł moją talię rękoma.

***

Zayn obejmował mnie jedną ręką, a drugą głaskał Luckiego, który leżał obok niego na kanapie. Po dwóch godzinach oglądania jakiś bezsensownych filmów Adam zmył się na górę, a my nadal dumnie trwaliśmy na placu boju. Nie czułam się zmęczona, choć wiem, że powinnam już się położyć, aby rano bez problemu wstała do pracy.
- Nudny ten film. - powiedział Zayn i zaczął szukać czegoś ciekawszego. Nie zwracałam na to większej uwagi, ponieważ znów byłam w swoim świecie. Teraz albo nigdy...
- Zayn musimy porozmawiać. - powiedziałam i spojrzałam na niego poważnie czując jak moje serce przyspiesza.
-----------------------------------------------------
Hej. Dzisiaj dużo nie piszę bo nie dość, że napieprza mnie ręka (jestem kaleką i zwichnęłam sobie nadgarstek) to jeszcze głowa mi pęka :/ Jestem w 50% zadowolona z rozdziału :D Mam nadzieję, że pod tym nie będę żadne groźby ponieważ starałam się nie dawać dramatycznej końcówki, poczekam do następnego :)
Kamila♥
Heeejo! Tym razem jestem, ale za to nie ma Pauli :c I znowu Kamila coś wymyśliła i mnie zmyliła i do tego zmieniła i bardzo wkurzyła. Yeah ja i rymowanki XD Nie wiem co tu dopisać... hmm chyba trzeba wam podziękować :) Limit ustawiony - dużo komentarzy. Cieszę się, że się staracie. Nie miejcie nam to za złe, ale wiecie jest 72 obserwatorów, a komentarzy było średnio 10. To bardzo mało jak na tak dużą liczbę - 72. No cóż mam nadzieję, że się podoba rozdział. Czy tylko ja uważam, że Zottie jest słodkie? Takie awww! :) ♥
Irish Cat ♥



Patrzcie *^*

niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 28

Oparłam dłonie na umywalce i westchnęłam widząc swoje odbicie w lustrze. Rozczochrane włosy, podkrążone oczy, widoczne żyłki na białkach, usta spierzchnięte, a na lewym policzku miałam odciśnięty ślad poduszki.
Przeleżałam całą noc, płacząc albo po prostu gapiąc się w włączony telewizor. Miałam nadzieję, że Zayn wróci do domu i wtedy porozmawiamy na spokojnie. Wyjaśnimy sobie wszystko, ale niestety tak się nie stało. Dzwoniłam do niego kilka razy, pisałam SMS-y. Nic. Potem próbowałam dodzwonić się do Adama, ale przyniosło mi to taki sam efekt.
W moich oczach znów zebrały się łzy i zapewne gdyby nie dzwonek do drzwi zaczęłabym ryczeć jak opętana.
Zbiegłam po schodach z nadzieją, że to może oni. Tak bardzo chciałam się znów przytulić do ciepłego i bezpiecznego ciała Malika. Musiałam to zrobić. Drżącą ręką przekręciłam klucz w drzwiach, potem je otwierając.
- Co wy tu robicie? - zapytałam natychmiastowo gdy ujrzałam dwie postacie stojące na klatce schodowej. To nie może być prawda. 
- Ciebie też miło widzieć Lottie - odparł tata nie starając się nawet ukryć gniewu i rozczarowania w głosie. Odruchowo poprawiłam włosy, które zaczęły opadać mi na czoło.
- Ja... Em, przepraszam. Wejdźcie - odsunęłam się z przejścia i szerzej otwarłam drzwi spuszczając rodziców do mieszkania. Obok nas pojawił się Lucky, który zaczął wesoło merdać ogonkiem widząc nowych gości. Wzięłam go na ręce widząc jak mama krzywi się na widok psa. - Wejdźcie dalej. Zrobię wam coś do picia i zaraz przyjdę - dodałam i zniknęłam szybko w kuchni zostawiając rodziców samych sobie.
Nie mogłam uwierzyć w mojego mega wielkiego pecha. Nie dość, że wczoraj poprztykałam się z Zayn'em, który swoją drogą był moim chłopakiem- o którym rodzice nie wiedzieli, to jeszcze niezapowiedziani goście zobaczyli mnie w wydaniu, które przerażało mnie samą. 
Potrząsnęłam głową i nalałam wody do czajnika, który potem wstawiłam na gaz. Wróciłam do korytarza po dwie miski psa. Do jednej z nich nalałam wody wymieszanej z witaminami, a do drugiej nasypałam karmy po czym postawiłam je w kuchni nie chcąc znów stąd wychodzić. 
- Mamy przerąbane piesku - szepnęłam do niego gdy ten zaczął jeść. Westchnęłam i przyszykowałam dwie kawy- dla mnie i dla taty, oraz malinową herbatę dla mamy. Nie rozumiem jak moja mama może żyć bez kawy.
Gdy zalałam szklanki wodą nie było odwrotu. Musiałam tam iść i zmierzyć się z następnym problemem. Nie miałam już innego wyjścia. Chwyciłam wszystkie trzy szklanki za uszka po czym z duszą na ramieniu wyszłam z kuchni kierując się w stronę salonu, w którym miałam nadzieję, że siedzieli rodzice.
- Może chcecie coś zjeść? Mogę wam coś zrobić - powiedziałam gdy postawiłam szklanki na stoliku. Musiałam chociaż próbować stąd uciec jeszcze na chwilę.
- Dziękujemy Lottie, ale już zjedliśmy razem z Perrie - odparła mama, a ja momentalnie usiadłam na kanapie słysząc jej słowa. Zjedli z Perrie. Kurwa. 
- Z Perrie? Jej. A dlaczego wy właściwie tutaj jesteście? Znaczy się dlaczego przylecieliście - chciałam zmienić temat ponieważ nie wiedziałam czy nie zacznę wyzywać mojej kuzynki po tej wczorajszej akcji z całowaniem.
- Perrie nas zaprosiła. Wysłała nam bilety i prosiła abyśmy przylecieli. Chciała abyśmy spędzili trochę czasu razem - tym razem to tata mi odpowiedział.
- Aha - tylko tyle udało mi się wydusić. Jakoś trudno mi było uwierzyć w tą historyjkę, że Perrie chciała abyśmy spędzili trochę czasu razem. Mogę się założyć, że chciała aby zobaczyli, że sobie nie radze. Chciała abym zniknęła z tego miasta.
- Perrie mówiła, że mieszkasz z jej chłopakiem. Gdzie on jest? - mama rozejrzała się po pomieszczeniu jakby szukając jakiejś osoby. Gdy tylko zamilkła drzwi od mieszkania otwarły się z hukiem.
- Nie - wyszeptałam i zerwałam się z kanapy biegnąc do korytarza. - Adam zabierz go stąd. Moi rodzice tu są - wyszeptałam oglądając się za siebie.
Zayn wymamrotał coś niezrozumiałego i zaczął się chichrać. Jeszcze nigdy nie widziałam go aż tak pijanego.
- Ciekawe gdzie. Ledwo co udało mi się tutaj z nim dojść. Fanki go prawie rozebrały - odszepnął mi i pomógł utrzymać pion brunetowi.
- Kurwa. Weź go na górę. Zaraz przyjdę - powiedziałam i odetchnęłam głęboko nim znów wróciłam do salonu. Niestety nie sama.
- Oooo. Państwo Smith. Jak milutko, prawda Lottie? - tata spojrzał na mnie zdziwiony, a potem przeniósł wzrok na moją mamę.
- Taaa bardzo. Zayn mam pomysł. Chodź sprawdzimy czy nie ma cię na górze - powiedziałam i chciałam go wypchać z salonu, ale on sprawnie mi się wykręcił i usiadł na kanapie obok mojego taty.
- A co ukryłaś tam Harry'ego? Mogę się założyć, że zadzwoniłaś do niego od razu jak wyszedłem - odparł brunet i zaśmiał się cicho.
- Co ty pieprzysz? - zaczęłam ignorować obecność rodziców jak i Adama. Zayn może i był pijany, ale nie miał prawa mówić takich rzeczy. 
- Ja? Nic, ani nikogo. Nie wiem jak tam z tobą. W końcu spędziłaś ze Stylesem całą noc, sam na sam - Malik wzruszył lekko ramionami.
- Przestań! Możesz się kurwa opanować?! - krzyknęłam i wplotłam palce we włosy. Jęknęłam sfrustrowana gdy poczułam jak powraca ból głowy - Siedziałam tutaj kurwa całą noc i na ciebie czekałam debilu! Dzwoniłam i pisałam ze sto razy, a ty nic! Po prostu wyszedłeś i się najebałeś wcale o mnie nie myśląc! - poczułam jak coś mokrego i ciepłego spływa mi po policzkach. Nie. 
- A ty o mnie myślałaś jak poleciałaś w ślinkę z Harrym?! - Zayn zerwał się z kanapy i jakby otrzeźwiał. Wpatrywał się we mnie niczym w jakiś obraz.
- Bo ty może byłeś lepszy co?! Całowałeś się z nią na moich oczach! Już chuj z tą kolacją! Pocałowałeś ją bo tego chciałeś!
- Pocałowałem ją bo musiałem!
- Możesz chociaż teraz przestać kłamać?! - nie odpowiedział mi tylko wściekły wyminął mnie i wbiegł po schodach. Adam poszedł od razu za nim, a po chwili dało się słyszeć ściszone odgłosy kłótni.
- Lottie możesz nam wytłumaczyć co to wszystko miało znaczyć? - mama zamiast zacząć mnie nieudolnie pocieszać zaczęła od najmniej odpowiedniego pytania.
- Koniec. To oznacza koniec. Wrócę z wami do domu - powiedziałam i płacząc weszłam na górę starając się uspokoić. To będzie najtrudniejszy moment w moim życiu.
Otwarłam drzwi od pokoju, a rozmowa Adama i Zayn'a od razu została przerwana. Zignorowałam ich spojrzenia i wyciągnęłam z szafy walizkę i zaczęłam wrzucać do niej swoje rzeczy nie myśląc nawet o tym aby je składać. Po porostu chciałam już stąd wyjść. Z tego pokoju, mieszkania, miasta. Chciałam zapomnieć, że w ogóle tutaj przyjechałam.
- Co ty robisz? - pierwszy odezwał się Zayn. Pociągnęłam nosem i nadal się nie odzywając zaczęłam ściągać z wieszaków swoje koszule.
- Pójdę do twoich rodziców - powiedział cicho Adam i wyszedł z pokoju zamykając cicho za sobą drzwi. Chciałam zacząć za nim krzyczeć aby nas nie zostawiał.
- Lottie... Proszę porozmawiaj ze mną - słyszałam jak wstał z łóżka. Po chwili klękał obok mnie starając się zwrócić na mnie swoją uwagę. - Wiem, że przegiąłem. Po prostu... Lottie, kochanie proszę spójrz na mnie.
- Daj mi spokój - wyszeptałam i pociągnęłam nosem, a gdy chciałam wstać Zayn chwycił mnie za rękę zatrzymując na podłodze. 
- Spójrz na mnie - powiedział i obrócił moją głowę w swoją stronę. Zamknęłam oczy nie chcąc na niego patrzeć. -Lottie proszę. Muszę zobaczyć twoje oczy. - Zayn oparł swoje czoło o moje. - Proszę - wyszeptał. Nie mogłam się powstrzymać i po woli podniosłam powieki napotykając załzawione, brązowe oczy chłopaka.
- Nie zrobisz tego nigdy więcej? - nie chciałam aby to wszystko się tak skończyło. Na prawdę. Och, oczywiście jakaś część mnie chciała to wszystko rzucić w cholerę, ale znów inna część,- która zdecydowanie miała przewagę chciała tutaj zostać. Z nim.
Jednak mimo wszystko potrzebowałam usłyszeć od niego te kilka słów. Musiałam mieć pewność, że Zayn potrafi mi wybaczyć moją 'wpadkę' z Harrym, ale również, że potrafi mnie przeprosić.
- Nie zrobię. - usłyszałam cichy głos Zayn'a. - Obiecuję, że więcej cię nie skrzywdzę, oraz że następnym razem przedstawię cię jako moją dziewczynę. - powiedział uśmiechając się. - A i przepraszam za swoje szczeniackie zachowanie, wiem że nie powinienem od razu iść do klubu i się upić, ale nie mogłem inaczej, wiem że to był wielki błąd. Wybaczysz mi? - dodał po chwili.
Popatrzyłam na niego odważniej, a on kciukami starł resztki moich łez, które przed chwilą płynęły z moich oczu, jak wodospad. Lekko pokiwałam głową, a on przybliżył swoją twarz do mojej i wpił się w moje wargi. Znowu poczułam to coś. To co pokazywało mi jak ważny jest dla mnie Zayn. Był częścią mojego życia i nie byłabym w stanie wytrzymać bez niego ani chwili więcej. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
- Teraz czeka nas coś straszniejszego. - powiedział chłopak wyjmując moje ubrania z walizki.
Popatrzyłam na niego lekko zdziwiona nie wiedząc o co mu chodzi, ale po chwili przypomniałam sobie, ze moi rodzice są na dole. Czekali na mnie, aż zejdę z walizką i zapewne wyjaśnię im co tu się dzieje. Nagle poczułam na swoim policzku pocałunek. Zayn. Zawsze wie jak mi pomóc. Popatrzyłam na niego, a on wyciągnął rękę w moim kierunku, aby pomóc mi wstać.
Wychodząc z pokoju czułam narastający lęk. Jednak dochodząc do salonu i czując rękę Zayn'a na mojej, wiedziałam że mi pomoże. Gdy weszliśmy do salonu rodzice popatrzyli na mnie, a potem na złączone ręce - moje i Zayn'a.
- Czy możemy się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi? - zapytała moja mama znowu zerkając to na mnie to na Zayn'a.
- Proszę bardzo, chętnie wszystko wytłumaczę. - powiedział Zayn puszczając moją rękę i siadając na fotelu naprzeciwko moich rodziców. - Gdy Lottie przyjechała do Londynu miała trudne życie, czemu? Była gnębiona przez mojego przyjaciela z zespołu, który również założył się z drugim kolegom, który szybciej przeleci Lottie. - powiedział Zayn, a ja zaczęłam sobie to wszystko przypominać. Te groźby ze strony Louisa, udawana miłość ze strony Harrego oraz Zayn, który w każdej chwili mnie pocieszał. - Nie wiedziałem, że to wszystko się dzieje, dopóki.. No właśnie.. Harry zabrał Lottie na weekend poza miasto, a już w pierwszą noc dzwoniła do mnie, żebym po nią pojechał. Jak się okazało Styles powiedział jej prawdę o wszystkim no i trochę się pogmatwało. Ogólnie jest to długa historia, a więc skracając, w tym czasie kiedy pocieszałem Lottie powoli zakochiwałem się w niej. Przy niej czułem to coś, czego nie czułem przy Perrie. Potem długo pokazywałem państwa córce co do niej czuję, a w miedzy czasie dowiadywałem się o tym, że Perrie zdradziła mnie z Harrym. Pokłóciłem się z nią i wiedziałem już wtedy, ze Perrie była wyłącznie moim zauroczeniem, a Lottie jest moją prawdziwą miłością. - powiedział Zayn patrząc na mnie z miłością w oczach. - Zgodziła się ze mną zamieszkać. Na początku po przyjacielsku, ale potem dała mi szansę na coś więcej.. Wszystko powoli się układało, wszyscy powoli się godzili, aż nagle Lottie pojechała poza Londyn, chyba, bo nawet nie wiem dokładnie gdzie, żeby pocieszyć Harrego, gdy wróciła trochę dziwnie się zachowywała, ale nie zwracałem na to zbytniej uwagi, bo stwierdziłem, ze może się pokłócili, czy coś, no bo w końcu Harry jest wybuchowy.. No, ale wczoraj dowiedziałem się co tam się stało.. Harry ją pocałował. Pokłóciliśmy się trochę o to, no i wyszedłem. To chyba cała historia. - powiedział Zayn i wstał podchodząc do mnie. - Dlatego proszę, aby państwo zostawili mi moją małą Lottie, abym był z nią szczęśliwy, oraz żebym próbował ją uszczęśliwić. Obiecuję, że będę się nią opiekował, jak nikim innym. - dokończył, gdy złapał mnie za rękę.
Rodzice popatrzyli na siebie, a potem zaczęli wymieniać między sobą jakieś porozumiewawcze spojrzenia.
- No dobrze. Możesz zostać. - powiedział tata patrząc na nas.
Zayn uśmiechnął się i odwrócił w moją stronę od razu wpijając się w moje usta.
- Ale.. - usłyszałam głos mamy, nagle oderwałam się od Zayn'a i zaczęłam na nią patrzeć. - Jeżeli zrobisz jej krzywdę. - powiedziała do Zayn'a pokazując na mnie. - To pamiętaj, że wiem gdzie mieszkasz, a w domu mam kij bejsbolowy. - dokończyła i uśmiechnęła się. Od kiedy moi rodzice, aż tak się o mnie troszczą?!
- Obiecuję, że nic jej się nie stanie. - powiedział Zayn z troską wypisaną na twarzy. Czułam się lekko skołowana. A gdzie krzyki? Wyrzuty?
- Mamo gdzie właściwie się zatrzymaliście? - zapytałam cicho mocniej ściskając dłoń Zayn'a. Miałam wrażenie, że zaraz ta zaczarowana bańka pęknie.
- U Perrie. Powiedziała, że możemy tam byś tak długo jak chcemy - odpowiedziała mi mama i uśmiechnęła się w naszą stronę. Spojrzałam przerażona na Zayn'a.
- Aha - tylko tyle udało mi się wykrztusić. - Zayn chodź pomożesz mi w kuchni przy... Przy czymś - powiedziałam i pociągnęłam swojego chłopaka za rękę w stronę pomieszczenia.
- Lottie, co się dzieje? - chłopak stanął na przeciwko mnie i spojrzał na mnie uważnie lustrując całą moją twarz.
- Czy tylko ja mam wrażenie, że to się źle skończy? Perrie jest na mnie wściekła i wydaję mi się, że naopowiada moim rodzicom jakieś niestworzone rzeczy o nas - powiedziałam cicho i zagryzłam dolną wargę.
- Myślisz? Może i Perrie jest na nas zła, ale nie wydaję mi się, że chce w to wszystko jeszcze wplątywać twoich rodziców. Przecież to by było bez sensu - stwierdził Zayn i potarł swoim nosem, o mój przez co lekko się uśmiechnęłam.
- Może i tak, ale ty nie znasz moich rodziców. Jeżeli moja ukochana kuzyneczka wciśnie im jakiś kit i oni w to uwierzą nie będzie z nimi łatwo. Uwierz mi, że jeżeli będą musieli to zapakują mnie w karton i zawiozą do domu - powiedziałam, a Zayn zaśmiał się cicho.
- Kochanie uwierz mi, że wszystko będzie dobrze. Pogodziliśmy się już, prawda? Twoi rodzice jeszcze mnie nie pobili więc to chyba o czymś świadczy, a z Perrie poradzimy sobie bez problemu - pokiwałam delikatnie głową cały czas wpatrując się w jego oczy. W mojej głowie zrodziło się pytanie, którego raczej nie powinnam zadawać. 
- Zayn... Gdy opowiadałeś moim rodzicom o tym wszystkim - zrobiłam krótką przerwę. - Wspomniałeś o tym, że Harry mnie pocałował, a nie powiedziałeś, że ty pocałowałeś Perrie. Dlaczego?
- Bo się bałem - odparł i zamknął na chwilę oczy po czym odsunął się ode mnie. - Bałem się, że twój tata się na mnie rzuci i zabroni nam się spotykać. Wiem, ze to głupie i dziecinne bo przecież już jesteśmy dorośli, ale wiesz... W końcu jesteś jego córeczką.
- Masz rację. Może dobrze, że pominąłeś ten szczegół - odpowiedziałam i usłyszałam jak ktoś otwiera, a potem zamyka wejściowe drzwi. Zmarszczyłam czoło i razem z Zayn'em wyszliśmy z kuchni.
Gdy wróciliśmy do salonu na kanapie tuż obok mojej mamy siedziała Perrie. Spojrzałam wymownie na mojego chłopaka, a on przewrócił oczami i objął mnie ramieniem.
- Co ty tutaj robisz Pers? - zapytał Zayn, a mnie coś ścisnęło w brzuchu. Nie tylko ze strachu, ale też z zazdrości. Gdy Zayn mówił do niej 'Pers' czułam, że... Po prostu czułam, że mówił tak do niej w najintymniejszych momentach w ich związku.
- Przyszłam z tobą porozmawiać. A właściwie to o czymś powiedzieć - dziewczyna wstała z kanapy i poprawiła torebkę na swoim ramieniu.
- A więc mów - powiedział Zayn.
- Wolałabym na osobności.
- A ja nie. I tak wszystko powiem Lottie, a ona pewnie powtórzy swoim rodzicom, którzy swoją drogą są twoim wujostwem więc na jedno wyjdzie - miałam wrażenie, że Malik chciał zdenerwować Perrie swoim zachowaniem, ale miał rację. Jak coś chciała od mojego chłopaka, to niech mówi przy mnie.
- Dobrze więc. Sam tego chciałeś. Byłam dziś u lekarza - spojrzała na mnie. - Okazało się, że jestem w ciąży.
***
Siedziałam samotnie na kanapie oglądając jakiś głupi film o delfinach. Perrie sobie poszła od razu po powiadomieniu nas o swoim stanie, a Zayn wraz z rodzicami zniknął na górze. Tak więc zostałam sama, do czasu.
Obok mnie usiadła moja mama. Wyglądała na zdenerwowaną i smutną.
- Mamo co jest? - zapytałam i ściszyłam głos w telewizorze. Odłożyłam pilota na stolik i zaczęłam wpatrywać się w moją mamę.
- Skarbie na prawdę ciężko mi to mówić, ale... Musisz przestać spotykać się z Zayn'em.
---------------------------------------------------------------------------
No witam Was skarbeńki! ♥
Nie pisałam ostatniego rozdziału, ponieważ nie miałam zbytnio czasu.. Ferie zaczynam dopiero 17 lutego, właściwie to 15 lutego, no więc sprawdzianów mamy jeszcze full.. Nawet nie sądziłam, ze tyle można się nauczyć w ciągu tygodnia! No, ale nie jestem z siebie zbytnio dumna, no ale nie ważne! :D
Napisałam kawałek tego rozdziału, miejmy nadzieję, że Wam się podoba ogólnie całościowo rozdział, no ale jakby mogło to być, gdyby Kamila znowu nie namieszała, no nie? Hhahaha! Taaaaak! To sprawka Kamili! Hhaha, a tak na serio, to mi się podoba nawet ten rozdział, a zwłaszcza od połówki w dół! No, ale co tu więcej pisać, hmm, chyba nie mam nic więcej do dodania! A więc to tyle, papapa ♥ Do następnego razu, aaa no i najważniejsze! KOMENTUJCIE MISIACZKI! ♥
Paulina ♥

Hej. Jak zwykle wszystko na mnie! Ale fakt. To znów ja! :D Nie piszę dużo bo jestem zmęczona, a mimo tego że mam już ferie (dzięki Bogu) i tak muszę wstać o 7 :/ 
20 komentarzy nowy rozdział. 
Ps. Mam nadzieję, że żadna Zayn Team, ani Harry Team mnie nie zabiję. Dziękuję dobranoc. 
 Kamila♥