piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 10

Budziłam się po woli, jakbym była pod wodą i pięła się ku powierzchni. Wraz z otwarciem oczu, poczułam pulsujący ból w skroniach. Jakby ktoś walił mnie młotkiem po głowie. Lottie, Lottie znowu się najebałaś. Jęknęłam i usiadłam na brzegi łóżka chwytając się za głowę.
- Lottie?- Cichy głos mojej kuzynki dobiegł mnie z drugiej strony pokoju. Perrie siedziała na ziemi koło drzwi. Oczy miała czerwone i napuchnięte od płaczu. Wstałam i podeszłam do niej siadając obok starając się nie skrzywić gdy krew zaczęła huczeć mi w uszach.
- Perrie dlaczego płaczesz?- Zapytałam i otarłam łzy z jej twarzy. Nie lubiłam gdy ktokolwiek płakał a już tym bardziej ktoś kogo kochałam.
- Lottie tak bardzo cię przepraszam.- Blondynka zaczęła kręcić głową i płakać jeszcze bardziej.- Gdybym tylko wiedziała...- Silny szloch wstrząsnął jej ciałem.
- Ciii.- Przytuliłam ją do siebie.- Perrie nie płacz proszę cię bo wtedy ja też zacznę.- Jej uścisk miażdżył mi żebra ale nie odsunęłam się od niej. Wydawało mi się, że ona tego właśnie w tej chwili potrzebuję.
- To moja wina. To wszystko to moja wina.- Cichy głosik blondynki rozrywał mi serce. Nie wiem gdzie podziała się ta zawsze uśmiechnięta dziewczyna ale lepiej żeby wróciła.
- Ale co jest twoją winą? Pokłóciłaś się z Zayn'em?- To ona pierwsza się ode mnie odsunęła i spojrzała na mnie załzawionymi oczami.
- Ty nic nie pamiętasz? Boże ty na prawdę nic nie pamiętasz.- Z tymi słowami jej nastój jakby pogorszył się jeszcze bardziej.
- Ale co mam pamiętać? Powiesz mi wreszcie o co chodzi?- Teraz zaczynałam się denerwować. Najwyraźniej wczorajszego wieczora zdarzyło się coś co bardzo przeraziło Perrie, a ja do cholery po prostu tego nie pamiętam.
Pukanie do drzwi przebiło się przez szloch blondynki, a drzwi od pokoju uchyliły się. Do pomieszczenia wszedł wściekły, a zarazem smutny Zayn, a za nim Harry z nieciekawą miną.
- Może wy mi wreszcie powiecie co tu się dzieje?- Wstałam i spojrzałam najpierw na Harry'ego, a potem na Zayn'a.
- Zabierz Perrie, ja jej powiem.- Harry dotknął ramienia Zayn'a, a ten natomiast zabrał zdruzgotaną Perrie szepcząc jej coś do ucha.- Jak się czujesz?- Zapytał brunet gdy drzwi się zamknęły.
- Powiedz mi wprost dlaczego Perrie siedziała u mnie w pokoju cała zapłakana i martwiła się tym, że nic nie pamiętam.- Zaczęłam głęboko oddychać z powodu nerwów jak i niepokoju. Gdzieś tam czułam, że coś jest nie tak i to mnie przerażało.
- Lottie najpierw może usiądźmy.- Wykonałam jego prośbę bez żadnych zbędnych komentarzy.- Wczoraj gdy siedziałaś w klubie przy stoliku podszedł do ciebie jakiś chłopak i zaproponował ci drinka. Ty na początku mu odmówiłaś ale...
- To pamiętam. Potem podeszłam do niego, on zamówił nam te drinki, zaczęliśmy pić i pamiętam jeszcze, że się źle poczułam, a potem już... Potem już niczego nie pamiętam.- Przerwałam mu i powiedziałam tyle ile sama wiedziałam.
- No. A więc on- ten chłopak, musiał dosypać ci coś do picia. Zabrał cię na górę, tam są chyba trzy czy cztery pokoje i...- Chłopak przerwał, pozwalając przetworzyć mi wszystkie informację.
- Czyli, że on mnie....- Słowa uwięzły mi w gardle, a łzy za szczypały w oczy. W głowie zaczęły formować mi się jakieś najczarniejsze scenariusze. A najgorsze było to, że któryś z nich mógł okazać się prawdą.
- Nie, nie zdążył. Po tym jak ty zniknęłaś Zayn powiedział mi i Lou, że on Liam, Perrie i Niall jadą do domu bo Perrie i Niall się czymś zatruli. Ja i Louis mieliśmy cię znaleźć i zawieźć do domu. No więc pomyśleliśmy sobie, że może jesteś z tym chłopakiem, w którymś z tych pokoi więc zaczęliśmy tam was szukać. No i znaleźliśmy.- Brunet przełknął ślinę.- Otworzyliśmy ostatnie drzwi i zobaczyliśmy ciebie leżącą na podłodze i dławiącą się łzami i jego... Stał przed tobą taki dumny... Uderzył cię.- Jego dłoń powędrowała do mojego lewego policzka. Gdy dotknął mojej szczęki skrzywiłam się lekko czując bolesne ukłucie.
- Czyli, że o nie... Nie zrobił tego?- Po moich policzkach spłynęły łzy ale raczej ulgi.
- Nie. Louis wyciągnął go z pokoju i trochę pokiereszował, a potem zadzwonił na policję.- Pokiwałam głową nie patrząc na twarz Harry'ego. Czułam się upokorzona. Dlaczego? Dobre pytanie, na które sama chciałabym poznać odpowiedź.
- Dziękuję.- Odezwałam się po jakimś czasie. Nie widziałam twarzy Harry'ego ale mogłam przysiąc, że się uśmiecha.
- Och nie ma za co. Każdy postąpiłby tak samo na naszym miejscu.- Zdziwiłbyś się.- Lottie bo... Jest coś jeszcze. Gdy Louis wyszedł z pokoju z tym gościem ty... Cóż zaczęłaś coś tam mamrotać pod nosem, potem powiedziałaś, że mnie kochasz i pocałowałaś mnie. I gdyby nie powrót Lou... Mogłoby się tam wydarzyć coś, czego byśmy potem obydwoje żałowali. Ty byś nic nie pamiętała, a ja bym się czuł okropnie z myślą, że cię wykorzystałem.- Moja twarz przybrała czerwony kolor, a serce przyspieszyło co najmniej z dwa razy.  Co ja mu powiedziałam? Co ja zrobiłam? 
-Boże Harry ja... Ja nic z tego nie pamiętam przepraszam jeżeli...- Poczułam się strasznie upokorzona, wściekła, wdzięczna, i chciałam się zapaść poz ziemię. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać. Harry przysunął się do mnie, przytulił mnie ale ja go odepchnęłam.
-Ja...daj mi pomyśleć.- Uwolniłam się z jego uścisku co akurat nie było wyzwaniem gdyż chłopak puścił mnie bez protestów. Wybiegłam czym prędzej z pokoju. Nie wiedząc co z sobą zrobić pobiegłam przed siebie szukając miejsca gdzie nikt nie będzie mi przeszkadzał. Zeszłam do piwnicy gdzie był mini club chłopaków i schowałam się w łazience. 
- Zostaw mnie! Rozumiesz!- Słowa były ledwo zrozumiałe przez płacz ale chłopak na pewno je usłyszał.
- Mała głupiutka Lottie.
- Kurwa Louis zostaw mnie w spokoju! Rozumiem, że żałujesz, że tamten koleś mnie nie zgwałcił! Więc nie musisz mi tego uświadamiać,wiem, że teraz zupełnie inaczej byś postąpił! Ale wiesz co dziękuję, gdyby nie ty...- Głos mi się załamał, chciałam wykrzyczeć mu wszystko co w sobie dusiłam ale nie miałam sił.

Usiadłam na ziemnej podłodze i podciągnęłam kolana pod brodę. Nie mogłam uwierzyć w to wszystko. Nie mogłam uwierzyć, że jakiś chłopak chciał mnie zgwałcić, nie mogłam uwierzyć, że powiedziałam Harry'emu, że go kocham, nie mogłam uwierzyć, że prawie się z nim przespałam. I że niby to wszystko wydarzyło się w jeden wieczór? Niby jak? Co teraz? Jak mam się zachowywać w stosunku do Harry'ego? Nie wiem czy go kocham, cholera ja nawet nie wiem czy to wszystko jest prawdą. Nie okłamałby cię. Fakt. Gdyby to wszystko odpowiedziałby mi na przykład Louis, wyśmiałabym go i powiedziała, że ma wymyślić coś lepszego. Może on kazał mu tak powiedzieć? Nie! Harry na pewno by mnie nie okłamał. On jedyny w dym domu nie licząc oczywiście Zayn'a i Perrie- pokazuję mi, że nie jestem beznadziejna i okazuję mi trochę sympatii.
- Lottie?- Męski głos rozniósł się po pomieszczeniu, a ja jeszcze bardziej się skuliłam.- Widziałem cię idiotko więc wyłaź póki jestem miły.- O Boże. Tylko nie ty. Nim zdołałam się podnieść drzwi od łazienki otwarły się, a do pomieszczenia wszedł zadowolony Louis.- No, no ale żeś se imprezkę zrobiła.- Oparł się o ścianę i wpatrywał we mnie z satysfakcją wymalowaną na twarzy.
- Zadowolony? Zobaczyłeś jak płaczę. Teraz możesz już sobie pójść.- Powiedziałam i otarłam twarz z łez nadal nie podnosząc się z miejsca.
- Nie jeszcze nie jestem zadowolony. Gdyby te łzy były moją sprawką wtedy mógł bym być choć w małym stopniu zadowolony.
Nie chciałam pokazać, że jestem słaba ale chcąc nie chcą płakałam jeszcze bardziej. A teraz gdy pojawił się Louis to tym bardziej nie mogłam się opanować. Chciałam powiedzieć, że jestem mu bardzo wdzięczna, że gdyby nie on to byłoby ze mną bardzo źle. Naprawdę chciałam ale gdy tak patrzył na mnie i mój ból sprawiał mu przyjemność nie mogłam. Dla niego to i tak nic pewnie by nie znaczyło a ja jeszcze bardziej bym się upokorzyła.
 Trzęsąc się powoli wstałam. Stanęłam na przeciwko chłopaka i używając całej swojej siły i jego zdziwienia moim zachowaniem- wypchnęłam go po za teren łazienki, po czym energicznym ruchem zatrzasnęłam drzwi i skuliłam się pod nimi. 
- Lottie, otwórz proszę drzwi.- Jego głos stał się cichy i łagodny. Nie był przepełniony złością czy nienawiścią jak zazwyczaj. 
Co ty robisz?! Wstałam z podłogi i nacisnęłam klamkę. Drzwi otwarły się, a ja stanęłam twarzą w twarz z chłopakiem, który chciał mojej śmierci.
- Gdyby nie ty on by mnie zgwałcił.- Dokończyłam całkiem spokojnie powstrzymując łzy, które swoją drogą były teraz zbędne.
- Ja... Ekhem. To Harry nalegał abyśmy cię poszukali. Mnie nic nie obchodziło jak dostaniesz się do domu.- Mimo tego, że próbował- na prawdę próbował przywrócić na twarz swoją obojętną minę nie wyszło mu. Wiedziałam, że kłamał. Niespodziewanie przytuliłam go i zamknęłam oczy ciesząc się tym, że mnie nie odepchnął. Chyba tym, że ci nie wpierdolił. 
-Dziękuję Louis.- Powiedziałam i odsunęłam się od niego. Zażenowana całą tą sytuacją wyszłam z łazienki mijając go ze spuszczoną głową.
- Lottie!- Krzyknął za mną chłopak gdy byłam na schodach.- Jeśli ktoś się dowie o tym co się tutaj stało pożałujesz tego.- Dodał, a ja bez słowa weszłam na górę.
 Mógł udawać, ale ja wiedziałam, że on nie jest zły. Cóż nadal się go bałam ale teraz miałam chociaż iskierkę nadziei, że może zmieni swoje nastawienie co do mnie. 
Kierowałam się w stronę pokoju Harry'ego chcąc go przeprosić za swoje zachowanie gdy z pokoju Zayn'a i Perrie doszły mnie słowa blondynki. Mimo tego, że nie powinnam podsłuchiwać stanęłam jak najbliżej uchylonych drzwi.
- Może ona nie kłamała? Może on na prawdę ją tak traktuję?- Perrie była widocznie zmartwiona i raczej nie chodziło o to, co wydarzyło się w klubie.
- No ale to co myślisz, że on ją bije?- Głos Zayn'a był wprawdzie spokojny ale kryła się w nim nutka niedowierzania i bólu.
- Tego nie powiedziałam. Po prostu... Zaczynam się poważnie zastanawiać czy może nie za subiektywnie potraktowaliśmy tą całą sprawę.
- Perrie znam Louisa i nie wydaję mi się aby był zdolny do czegoś takiego.
- A ja znam Lottie i nie wydaję mi się, żeby ona była zdolna do kłamstwa. Nie na taką skalę.
Miałam ogromną chęć podsłuchania dalszej rozmowy ale wiedziałam, że nie mogę tego zrobić ponieważ mogłabym zostać przyłapana.
Zamiast do pokoju Harry'ego weszłam do siebie i usiadłam na łóżku. Nie wierzyłam. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Perrie zaczyna mi wierzyć? Przecież to mogło wszystko zmienić. Na lepsze albo na gorsze. Jeżeli Louis się o tym dowie... Wtedy na pewno nie będzie ze mną za ciekawie ale przecież w końcu prawda wyjdzie na jaw. Zawsze wychodzi. 
- Lottie?- Nie usłyszałam jak Harry otwiera drzwi od pokoju dlatego podskoczyłam lekko wystraszona. A ja je w ogóle zamknęłam? Możliwe, że nie.
- Harry proszę cię wyjdź. Chcę zostać sama.- Powiedziałam cicho i spuściłam głowę na dół. Po mojej lewej stronie łóżko ugięło się od ciężaru chłopaka, a ja miałam wielką ochotę wstać i wyjść nie tyle co z pokoju, co z domu. 
- Wiem, że to dla ciebie trudne ale musimy wreszcie porozmawiać.- Odparł pewny siebie.- Nie chcę wymagać od ciebie jakiś zwierzeń na temat twoich uczuć co do mnie. Chciałbym cię poprosić abyś poszła ze mną dziś do wesołego miasteczka. Będziesz miała szansę poznać prawdziwego mnie i dopiero po powrocie powiesz mi co do mnie czujesz.- Spojrzałam na niego niepewna czy aby jego pomysł był dobry. Jeżeli teraz mam wielki mętlik w głowie co będzie potem?
- Harry ja nie wiem czy...- Nie pozwolił mi do kończyć.
- Świetnie za pół godziny na dole. Ubierz się ciepło.- Rozentuzjazmowany Harry pocałował mnie w policzek i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą.  
No dobra, może to nie jest taki zły pomysł. Udałam się do łazienki gdzie załatwiłam wszystkie potrzeby, zrobiłam nowy makijaż i wzięłam prysznic. Następnym przystankiem była garderoba moja i Perrie.. Po długich namysłach wybrałam brązowe spodnie, czarną bokserkę i ciepły beżowy sweter. Wyciągnęłam jeszcze buty i ubrałam się. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Kiedy byłam gotowa wzięłam komórkę oraz klucze i udałam się do pokoju Harrego. Jak na złość nie było go tam, sprawdziłam inne zakamarki domu i nie znalazłam go.
Gdy byłam gotowa zapytać Louis gdzie podziewa się jego najlepszy przyjaciel ktoś zasłonił mi oczy ręką.
- Ślicznie ci w beżowym.- Wymruczał mi do ucha Harry.- Chyba możemy już jechać.- Dodał gdy odsłonił mi oczy. Lekko zarumieniona pokiwałam głową i uśmiechnęłam się nieśmiało. Co się ze mną dzieje?
***
Szłam dzielnie za Harrym udając iż wcale nie przeraża mnie fakt iż mam wejść do jakiejś zasranej karuzeli, która w każdej chwili może się zepsuć albo coś. 
Ochroniarze, którzy nam towarzyszyli zostali przy kasie, a my poszliśmy w stronę tego ogromnego koła wsiadając do jednej z gondoli. Uśmiechnęłam się lekko do Harry'ego, który zaciągnął na nas metalową rurkę, która chyba miała uratować nas przed wypadnięciem. 
Gdy koło ruszyło moje dłonie kurczowo zacisnęły się na rurze, a serce zaczęło bić z dwa razy szybciej. 
- Wszystko w porządku?- Zapytał chłopak i z trudem powstrzymywał uśmiech, który chciał wkraść się mu na twarz.
- Tak, tak wszystko dobrze.- Przełknęłam zdenerwowana ślinę.- Tylko wiesz nie przepadam za wysokością.- Wytłumaczyłam i oblizałam usta przyciągając tym samym uwagę Harry'ego.
- Ale przecież masz pokój na piętrze.- Powiedział nie do końca pewny.  Serio, Harry, serio?!
- Tak ale wiesz ja nie przepadam za wysokością na otwartej przestrzeni.
- Aaa. To dlaczego nic nie powiedziałaś? Nie poszlibyśmy tutaj.- Brunet objął mnie ramieniem, a nasza gondola lekko się zakołysała przyprawiając mnie tym samym o palpitację serca.
- Właśnie dlatego nic nie mówiłam. Widziałam jak się cieszy, że tutaj przyjdziesz więc nic nie mówiłam.- Wymruczałam i zamknęłam oczy czując powiew chłodnego wiatru na twarzy.
- Oj Lottie, Lottie powinnaś nauczyć się sprzeciwiać.- Podniosłam głowę i spojrzałam w jego rozjarzone zielone oczy.
- Ale ja umiem się sprzeciwiać jeśli tylko tego chcę.- Odpowiedziałam i odsunęłam się od niego z dwóch powodów. Pierwszy był taki iż znów byliśmy na ziemi za co strasznie byłam wdzięczna, a drugi był taki iż poczułam się urażona słowami Harry'ego. Dlaczego? Och to bardzo proste. Od mojego przyjazdu do Londynu prowadzę walkę z Louisem z powodu jego uprzedzeń co do mnie i co dziennie muszę się sprzeciwiać. Co dziennie muszę walczyć aby nie pokazać mu, że wygrywa.
- Lottie nie chciałem cię urazić.- Zignorowałam Harry'ego i czym prędzej wysiadłam z kolejki. Minęłam niezdecydowanych ochroniarzy, którzy nie wiedzieli czy mają iść za mną czy czekać na Harry'ego. 
Mimo wszystko brnęłam do przodu nie przejmując się szeptami dziewczyn czy ich wytykaniem mnie palcami. Na pewno widziały mnie przytulającą się do Harry'ego i na pewno każda osoba z osobna stworzy swoją własną historię do tego zdarzenia. 
- Charlotte!- Silne szarpnięcie za rękę zmusiło mnie do zatrzymania się. Napotkałam wściekłe, a za razem zbolałe spojrzenie Harry'ego.- Dlaczego ty mi to robisz?- Zapytał i zmarszczył brwi.
- Co robię? Powiedz mi co robię źle bo na prawdę nie wiem.- Wyszarpnęłam swoją rękę z jego uścisku i zmierzyłam go wściekłym spojrzeniem.
- Zamykasz się przede mną. Na prawdę przepraszam jeżeli uraziłem cię swoimi słowami. Nie miałem niczego złego na myśli.- Jego spojrzenie złagodniało, a na twarzy pojawił się cień uśmiechu.- No już uśmiechnij się. Nie lubię gdy jesteś smutna albo zła.- Mimo wszystkich swoich wewnętrznych protestów uśmiechnęłam się do niego.
- Harry możemy już wracać? Wszyscy robią nam zdjęcia.- Powiedziałam cicho dyskretnie rozglądając się na boki. Brunet natomiast wcale nie krył się z tym iż patrzy na wszystkich, którzy robili nam zdjęcia bądź nagrywali sobie filmik na pamiątkę.
- Tak może powinniśmy już wracać.- Harry splótł nasze palce razem i ruszyliśmy w stronę wyjścia.
Trochę dziwnie się czułam gdy Harry trzymał mnie za rękę w sposób w jaki chłopak trzyma swoją ukochaną ale nie chciałam urazić go tym iż zabiorę rękę. 
***
Patrzyłam jak Zayn wstaje i odprowadza policjantów do wyjścia. Właśnie złożyłam zeznania w sprawie wczorajszej próby gwałtu. Szczerze myślałam, że po wszystkim poczuję się lepiej ale tak na prawdę poczułam się jeszcze gorzej niż przedtem.
- Teraz już wszystko będzie dobrze.- Niall uśmiechnął się do mnie sztucznie i razem z Liam'em zniknęli z salonu. Na prawdę podziwiam ich talent do gry aktorskiej.
- Niall ma rację. Teraz złapią tego dupka i będzie tylko lepiej.- Perrie potarła moje plecy w geście otuchy co wcale mi nie pomogło.
- Taaa. Na pewno będzie lepiej.- Odparłam bez entuzjazmu i wymusiłam na twarzy uśmiech.- Wiesz ja chyba pójdę na górę, muszę jeszcze porozmawiać z Harrym.- Chciałam wstać ale blondynka chwyciła mnie za rękę.
- Wiesz Lottie... Jakoś nie miałyśmy czasu porozmawiać, a widzę, że między tobą, a Harrym coś jest i chciałabym się upewnić, że jeżeli będziecie razem to wiesz... Powiesz mi.- Westchnęłam i spojrzałam jej głęboko w oczy.
- Przyrzekam ci, że jeżeli znajdę sobie chłopaka to ty dowiesz się o tym pierwsza.- Powiedziałam i tym razem uśmiechnęłam się bez trudu.
- Ale ty i Harry to... To coś poważnego?- Perrie była widocznie zakłopotana, a ja w duchu dziękowałam iż nikogo oprócz nas tutaj nie ma.
- Sama chciałabym to wiedzieć. Lubię go, ale nie wiem czy bardziej niż...- Zacięłam się i spuściłam głową na dół.
- Bardziej niż Daniela.- Dokończyła za mnie. Ciche westchnienie wyrwało mi się z ust. Co miałam jej w tej chwili odpowiedzieć?- Lottie ja wiem, że...
- Czekaj.- Przerwałam jej.- Wiem, że go nie lubisz i nie mogę zrozumieć dlaczego. On nie zrobił mi nic złego. Wręcz przeciwnie pomógł mi i to bardzo.- Dodałam ale wiedziałam, że nie przekonałam kuzynki.
- Po prostu ktoś nam coś powiedział na jego temat i... Nie chcę abyś cierpiała z powodu jakiegoś tam chłopaka.
- To nie jest jakiś tam chłopak.- Powiedziałam zła i wstałam z kanapy.- Nie wiem co powiedziała wam to osoba ale nie sądziłam, że jesteś kimś kto uwierzyłby w jakieś plotki.- Dokończyłam i zła skierowałam się na górę. 
Teraz byłam gotowa na rozmowę z Harrym i właściwie nie obchodziło mnie jak to się skończy. Zapukałam do drzwi i nie czekając na zgodę weszłam do środka.
 Chłopak siedział na łóżku z telefonem w ręce. Gdy mnie ujrzał odłożył urządzenie obok siebie, a sam wstał z uśmiechem na ustach.
- Właśnie chciałam do ciebie iść. Wiesz mieliśmy...
- Tylko przyjaciele.- Przerwałam mu zdecydowana.- Przepraszam Harry ale wydaję mi się, że na razie możemy być tylko przyjaciółmi. 
- Na razie?- Zapytał zdziwiony.
- Nie łap mnie za słówka Harry. Chciałeś wiedzieć jakie są moje uczucia do ciebie. Lubię cię i nic więcej. A teraz pozwól, że położę się już spać. - Zostawiłam go samego i z taką jakby ulgą udałam się do swojego pokoju.
Wrzasnęłam gdy wychodząc z łazienki w samej koszulce ujrzałam siedzącego na łóżku Louis.
- Co ty tutaj do cholery robisz?- Zapytałam i 'złapałam' się za serce. Brunet zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się na widok moich odkrytych nóg.
- A tak przyszedłem porozmawiać.- Wstał i zrobiła krok w moją stronę.- A właściwie chciałem powiedzieć ci coś ciekawego o twoim drogim przyjacielu Danielu...


-----------------------------------------------------------------------
Znowu tak długo kazałyśmy wam czekać na rozdział... Ech myślę, że kiedyś nas za to zlinczujecie. :D Mi się rozdział podoba choć wiele się w nim nie dzieje. Mam nadzieję, że wam też przypadnie do gustu. Chciałabym was jeszcze przy okazji zaprosić na mojego nowego(już nie nowego) bloga o istotach nadprzyrodzonych. BLOG To wszystko ode mnie. Bay! 
Kamila
 Magda :*

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 9

Rozgrzebywałam widelcem makaron na talerzu nadal czując lekkie mdłości. W sobotę na tym nieszczęsnym weselu chyba przesadziłam, jeszcze nigdy w życiu nie wypiłam tyle alkoholu i mój organizm nie miał zamiaru mi tego odpuścić.
Wczorajszego dnia to prawie nie pamiętam. Wiem tylko tyle, że Zayn przyszedł do mnie z Niallem, dali mi tabletki, wodę i wyszli pozwalając mi spać. Potem przyszła Perrie, która przyniosła mi obiad, na którego widok zwymiotowałam. Także przespałam całą niedzielę, a dziś gdy się obudziłam czułam jeszcze lekki ból głowy i mdłości na widok czy chociażby zapach jedzenia.
- Lottie? Wszystko w porządku?- Głos Perrie sprowadził mnie na ziemię. Spojrzałam na wszystkich i westchnęłam cicho odkładając widelec.
- Tak, tak wszystko w porządku. Po prostu... Nie najlepiej się czuję.- Powiedziałam i odsunęłam od siebie talerz z jedzeniem.
- Co ci się dziwić. To w jakim stanie byłaś w sobotę musi się na tobie odbić.- Louis posłał mi kpiące spojrzenie. Właśnie. Ja... Aż wstyd się przyznać ale właściwie prawie nic nie pamiętam z sobotniej nocy. Znaczy pamiętam wszystko do momentu aż jakiś młody chłopak zaprosił mnie do stolika i zaczął rozlewać wszystkim wódkę. Wtedy film mi się urwał.
- Już nigdy więcej nie tknę alkoholu.- Przyrzekłam sobie i oparłam się o krzesło masując lekko skronie.
- Też tak mówiłem gdy pierwszy raz się upiłem.- Harry uśmiechnął się do mnie. Niestety akcję Harry'ego pamiętam aż za dobrze. A gdy patrzę na jego usta czuję jego delikatne pocałunki, które.... Dość! 
- Ja nie jestem tobą.- Odcięłam się niezbyt miłym głosem.        
- No to co? Mogę się założyć, że wszyscy siedzący przy tym stole mówili tak samo jak ty. I zobacz! Piją.- Pokręciłam głową usłyszawszy jego teorię.
- Możesz dać mi już spokój?- Zapytałam i napiłam się wody.
- Nie. A tak w ogóle to wpadłem na świetny pomysł. Co wy na to aby iść dzisiaj do klubu? Poznamy lepiej Lottie. I w ogóle. Nie wiadomo kiedy nadarzy się taka okazja.- Nie, nie proszę nie dzisiaj. 
- Właściwie... To nie jest głupie.- Zayn wzruszył ramionami, a ja jęknęłam osuwając się na krześle.
- Lottie? A może twój chłopak Daniel też pójdzie?- Niall oblizał usta i poruszał brwiami.      
- To nie jest mój chłopak i nie, nie pójdzie - Starałam się opanować głos. Jeju zaprosiłam go na wesele i od razu muszę sobie żartować, że to mój chłopak. -Na którą mam być gotowa?- Zapytałam nie chcąc dać Niall'owi satysfakcji. Wiedział, że czuję się okropnie i na pewno myślał, że wymięknę.    
- No i to ja rozumiem!- Wyszczerzył się lokowaty.- To co może tak o 20.30 spotkajmy się w salonie?
Wszyscy pokiwaliśmy zgodnie głowami. Oczywiście minutę później zaczęła się walka kto pierwszy znajdzie się na górze.

                                 * * *
No dobra, czas pokazać panu Tomlinsonowi, że umiem się bawić po kacu. Wyciągnęłam z szafy czarną, skórzaną spódniczkę, białą koszulę na ramiączkach odkrywającą brzuch. Do tego wzięłam czarne zakolanówki, czapkę oraz dodatki takie jak kolczyki, pierścionek, bransoletkę i wisiorek z czerwonym piórkiem. Podkreśliłam jeszcze szybko rzęsy czarnym tuszem, a usta czerwoną szminką oraz założyłam buty. Przejrzałam się w lustrze i wyszłam z pokoju .
- Hej Lottie zaczekaj.- Usłyszałam za sobą zachrypnięty głos Harry'ego.- Wow ale z ciebie laska.- Jego wzrok zmierzył mnie do stóp do głów.
- Nie wiem czy to był komplement więc nic ci nie odpowiem.- Wzruszyłam ramionami i chciałam zejść na dół, ale jego ręka na moim nadgarstku skutecznie mi to uniemożliwiła. Wzdrygnęłam się, a w mojej głowie pojawiła się postać wściekłego Tomlinsona, który ściskał moje ręce, zostawiając potem po sobie ślady.
- Oj przepraszam.- Harry najwyraźniej zauważył, że coś jest nie tak i szybko puścił moją rękę. Spojrzałam na niego wyczekująco.
- No... Co chciałeś?- Ponagliłam go i oblizałam usta czując na języku mdlący smak szminki.
- Ja... No ja chciałem.... Chciałem cię przeprosić za to co się stało w sobotę. No wiesz na weselu. Ja na prawdę nie wiem co mną kierowało.- Potarł ręką kark, a ja westchnęłam cicho. Wiedziałam. 
- Spoko rozumiem.- Mój głos lekko drżał, sama nie wiem z jakiego powodu. Było mi przykro z powodu jego słów? Może nieświadomie zrobiłam sobie nadzieję na coś, czego nigdy nie będzie.
Posłałam Harry'emu delikatny uśmiech i odwróciłam się do niego plecami. Poczułam silne ręce na mojej talii i po chwili zostałam przyciśnięta do ściany. Spojrzałam zdziwiona na Harry'ego.
- I teraz chyba też nie wiem co mną kieruję.- Wyszeptał. Jego lewa ręka zacisnęła się na moim biodrze. Zamknęłam oczy i chciałam się obudzić. To nie mogła być prawda. To się nie dzieje.
Lekki nacisk czyiś ust na moje wargi przywrócił mi jasność umysłu. Mimowolnie chciałam oddać pocałunek ale coś, albo raczej ktoś mi w tym przeszkodził.
-
Harry. Zayn cię szuka.- Brunet odsunął się ode mnie zmieszany i posłał lekki uśmiech w stronę wkurzonego Louisa. Przełknęłam zdenerwowana ślinę widząc jak Harry kieruję się w stronę pokoju Zayn'a i zostawia mnie samą z Lou.
- Ja... Ja chyba muszę już iść.- Powiedziałam i chciałam się ruszyć, ale ciało Tomlinsona przycisnęło mnie do ściany skutecznie mnie unieruchamiając.
- Nie raczej nie musisz.- Wysyczał wściekły. Jego dłoń wplotła się w moje włosy, które lekko rozczesał palcami.- Wiesz mimo tego, że cię nie znoszę to muszę powiedzieć, że jesteś ładna. I strasznie dziś kusisz swoim strojem.- Czułam jego ciepły oddech na mojej szyi. Czułam jego rękę na mojej talii. Czułam strach.
- Czego ty ode mnie chcesz?- Zapytałam drżącym głosem i zabrałam jego rękę z moich włosów. Louis uśmiechnął się lekko i odsunął ode mnie.
- Ja? Od ciebie? Cóż znalazłoby się kilka rzeczy.- Poruszał brwiami przyprawiając mnie tym samym o mdłości.- Ale teraz chcę ci tylko powiedzieć, że masz się odwalić od Harry'ego.
- Ja od niego? No przepraszam cię bardzo ale to on mnie pocałował.- Powiedziałam chcąc się jakoś wybronić.
- Ja widziałem coś całkiem innego. Nie znasz go tak dobrze jak ja i nie wiesz jaki on jest.- Jego ciało znów stykało się z moim.- Jeśli on będzie przez ciebie cierpiał pożałujesz tego, że wymieniłaś z nim chociażby spojrzenie. Uwierz mi, że potrafię zemścić się na tych, który skrzywdzili moich przyjaciół.- Uśmiechnął się do mnie wrednie.
- Kurwa Louis wiesz co mam w dupie ciebie i twoją zemstę. Harry i ja? Nigdy w życiu! Kumasz?! I powiedz jemu żeby przestał mnie całować za każdym razem gdy będziemy sami!- Wysyczałam.
- Co? Co ma przestać robić?- Zapytał zdziwiony. Jego wszystkie mięśnie napięły się aż dziwne, że go to nie bolało. Dawno nie widziałam go w takim stanie. A to akurat dobrze.
- Głuchy jesteś?! Co nie powiedział ci, że pocałował mnie na weselu? Bądź taki miły i powiedz żeby odwalił się ode mnie.- Odepchnęłam go od siebie po czym odwróciłam się do niego plecami i zeszłam pewnym krokiem na dół, gdzie czekali już prawie wszyscy.
Oparłam się o ścianę i oparłam ręce na kolanach próbując wyrównać swój oddech.
- Lottie? Wszystko dobrze?- Ręka Perrie wylądowała na moim ramieniu. Pokiwałam głową wiedząc, że nie będę w stanie wypowiedzieć żadnego słowa.
Po chwili na dół zszedł wściekły Louis, a za nim smutny Harry. Mogłam się domyślić, że Tomlinson coś mu nagadał tylko nie wiedziała co. Zrobiło mi się strasznie głupio i tak jakby trochę przykro. Nie chciałam aby Harry był smutny z tak jakby mojego powodu.
***
Głośna muzyka dudniła mi w uszach, a lasery przesuwały się co chwilę po ciałach ludzi mieszając mi w oczach. Westchnęłam gdy dostrzegłam na parkiecie Perrie i Zayn'a, który zapomnieli o całym świecie oddali się namiętności pocałunków. Napiłam się trochę soku, który miała w szklance. Dziś nie chciałam pić alkoholu. W ogóle w najbliższej przyszłości nie chciałam pić alkoholu.
- Hej.- Jakiś chłopak, który był bardzo wesoły- przysiadł się do mnie. Z racji tego iż byłam przy stoliku całkowicie sama poczułam lekkie przerażenie.
- Hej.- Odpowiedziałam i znów napisałam się soku chcąc dać tym samym mu do zrozumienia, że nie interesuję mnie jego osoba.
- Taka ładna dziewczyna, a siedzi tu sama...- Jego ręka wylądowała na moim udzie.- Może dasz postawić sobie drinka?
- Wiesz wydaję mi się, że musisz już iść.- Zabrałam jego rękę, a on z cichym westchnieniem wstał i odszedł do swoich roześmianych kumpli.
Odetchnęłam z ulgą i przymknęłam oczy. Chciałam już wrócić do domu. Nie miałam największej ochoty na jakąkolwiek zabawę.
- No proszę, proszę cnotka Lottie.- Westchnęłam słysząc za sobą rozbawiony głos Louisa. Chłopak usiadł na przeciwko mnie i nie spuszczał ze mnie wzroku.
- No proszę, proszę kretyn Louis.- Wiedziałam, że prędzej czy później pożałuję swoich słów ale teraz jakoś specjalnie się tym nie przejmowałam.
- Lepiej hamuj bo się wykoleisz.- Powiedział i położył ręce na stoliku.- Wiesz na twoim miejscu lepiej bym poszedł do tego chłopaka i pokazał Harry'emu, że masz go gdzieś.
- Louis daj mi dzisiaj spokój. Możemy się kłócić jutro, po jutrze ale nie dzisiaj. Na prawdę nie mam na to siły.- Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu.
Poczułam lekkie muśnięcie czyiś palców na mojej szyi, a potem ciepły oddech przy uchu.
- Radzę ci do niego iść bo inaczej wyjdzie na to, że jednak mam rację. Jesteś beznadziejna.- Przełknęłam zdenerwowana ślinę, a Louis zaśmiał się gardłowo i odsunął ode mnie. Wyprostowałam się i rozejrzałam ale nigdzie nie zauważyłam bruneta, natomiast widziałam tego chłopaka, który przed chwilą proponował mi drinka. Jesteś beznadziejna. Słowa Tomlinsona dudniły w mojej głowie. Nie doczekanie twoje pedale. Odetchnęłam głęboko i odważnie ruszyłam w stronę obserwującego mnie chłopaka.
- Wiesz jeśli zaproszenie jest nadal aktualne to ja chyba je przyjmę.- Powiedziałam do niego i posłałam mu lekki uśmiech.
- Ależ oczywiście.- Podał mi rękę, którą ujęłam i zaprowadził mnie do baru. W czasie zamawiania drinków przez chłopaka, ja się odwróciłam i rozejrzałam po pomieszczeniu. Przy naszym stoliku siedział Louis, który tłumaczył coś zawzięcie Harry'emu. Po chwili zielone oczy chłopaka zwróciły się w moją stronę.
- Bardzo proszę.- Nieznajomy podał mi szklankę z kolorowym płynem w środku. Upiłam łyka i uśmiechnęłam się szeroko.
- Dziękuję. Jak ty właściwie masz na imię?- Zapytałam i upiłam jeszcze jednego łyka. A miałaś nie pić. 
- Conor. Chodź.- Szatyn chwycił mnie za rękę i poprowadził w stronę jakiś schodów. Nim weszliśmy na górę, moja szklanka była pusta, a w głowie szumiało. Przystanęłam na ostatnim schodku i chwyciłam się barierki.
- Coś dziwnie się czuję.- Wymamrotałam i zamrugałam kilka razy chcąc wyostrzyć sobie wzrok co podziałało w odwrotną stronę.- Chyba muszę wrócić na dół. Moja kuzynka będzie się martwić.
- Dziwnie znaczy jak?- Zapytał Conor i o ile dobrze zauważyłam oparł się o ścianę i wpatrywał się w mnie z założonymi rękami.
- No jest mi słabo, duszno i chce mi się spać.- Powiedziałam i puściłam się barierki przez co lekko się zachwiałam.
- No i bardzo dobrze.- Sile ręce chłopaka podniosły mnie do góry.- Poszło szybciej niż myślałem.- Dodał i ruszył ciemnym korytarzem.
- O czym ty mówisz?- Zapytałam senna, ale z całych sił starałam się nie zasypiać. Czułam, że nie powinnam tego robić.
- Och nie ważne kochanie.- Otworzył drzwi i wszedł do środka.- Uwierz mi będzie ci się podobało.- Postawił mnie na ziemi, a sam zamknął za nami drzwi i zapalił światło, które poraziło moje oczy.
- Ja chcę stąd wyjść.- Chciałam go ominąć ale jego silne ręce chwyciły mnie i przycisnęły do ściany o wiele mocniej niż Harry.- Puść mnie!- Krzyknęłam i zaczęłam się wyrywać.
- Uspokój się albo poprzestawiam tą twoją śliczną buźkę.- Wyszeptał mi do ucha, a moje ciało znieruchomiało. Z moich ust wydobył się cichy jęk.
- Proszę cię wypuść mnie. Nic nikomu nie powiem tylko mnie wypuść.- Wychlipałam i zamknęłam oczy chcąc powstrzymać łzy cisnące się do moich oczu.
- Och nie teraz to już za późno.- Jego ręka wśliznęła mi się pod bluzkę.- Wiem, ze to lubisz nie musisz udawać.- Jego usta wylądowały na mojej szyi. Jęknęłam i chciałam go odepchnąć, ale niestety moja siła dla niego była niczym lekki podmuch wiatru dla mocnego dęba.
 Płakałam. Nie wiedziałam o tym dopóki jego ręka nie starła mokrych kropelek z moich policzków. Zamknęłam oczy, marząc o tym aby to był sen. Jeden wielki koszmar
- Nie płacz.- Jego ton głosu stał się delikatny.- Nie lubię gdy dziewczyny płaczą.- Silny szloch wstrząsną moim ciałem, a łzy leciały ze zmorzoną siłą.
- Proszę cię nie...- Wyszeptałam gdy jego jedna ręka wsunęła się pod moją spódnicę. Zaczął gładzić moje udo, a ja mocno zacisnęłam nogi.
- Nie bądź taka.- Powiedział, ale ja nic nie zrobiłam sobie z jego słów. Stałam sztywno z mocno zaciśniętymi powiekami.
Poczułam mocne uderzenie w twarz przez co zachwiałam się i wylądowałam na podłodze. Krzyknęłam i chwyciłam się za bolące miejsce. Drzwi od pokoju otwarły się, a do środka wpadło dwóch chłopaków.
- No wiesz co, żeby bić dziewczynę...- Podniosłam oszołomiona głowę i ujrzałam Louisa odciągającego ode mnie Conora, i Harry'ego podchodzącego do mnie.
- Jezu Lottie...- Starałam się wstać o własnych siłach ale niestety wszystko rozmazywało mi się przed oczami. Znów położyłam głowę na ziemi i uśmiechnęłam się do Harry'ego.
- Jestem taka śpiąca.- Westchnęłam cicho. Harry chwycił mnie za ręce i starał się podnieść chociaż do pozycji siedzącej. Mój wzrok powędrował do Louisa, który uderzył Conora w twarz, przez co ten zachwiał się ale nie wywrócił.
- Zajmij się nią.- Brunet chwycił Conora za koszulkę i wyrzucił go z pokoju, wychodząc za nim i zamykając za sobą drzwi.
Harry podniósł mnie na równe nogi i oparł o ścianę aby łatwiej było mi utrzymać pozycję stojącą.
- Lottie nie zasypiaj. Słyszysz? Patrz na mnie.- Chwycił moją twarz w swoje duże dłonie i spojrzał mi głęboko w oczy. Zaczęłam się chichrać jak idiotka nie wiedząc właściwie dlaczego to robię.
- Chyba musisz mnie czymś zająć abym nie zasnęła.- Chwyciłam dłonią za jego koszulkę i przyciągnęłam do siebie uśmiechając się przy tym zadziornie.
- Lottie ty jesteś naćpana. Nic nie będziesz pamiętać, więc proszę cię nie kuś mnie abym to wykorzystał.- Jego oczy zrobiły się takie poważne.
Pokręciłam głową i sama zaatakowałam jego usta z nadzwyczajną namiętnością. Harry jęknął i chciał się odsunąć, ale moja ręka na jego ramieniu przekonała go jednak to tego, że powinien oddać mi pocałunek. Moje usta rozchyliły się lekko, a jego język wtargnął do moich ust walcząc o dominację, której nie chciałam mu dać.
Przyjemny dreszcze przeszedł po moim ciele gdy usta bruneta naparły bardziej i namiętniej na moje spragnione wargi. Gdzieś głęboko w sobie czułam, że nie powinnam całować Harry'ego, że nie powinnam była się poddawać, ale przy nim czułam się taka ważna i piękna, że nie mogłam postąpić inaczej.
Jęknęłam cicho gdy usta Harry'ego odsunęły się od moich warg. Zaczął całować moją szczękę, aż jego usta znalazły się na mojej szyi. Odchyliłam głowę do tyłu dając mu tym samym pozwolenie na dalsze maltretowanie mojej szyi swoimi delikatnymi pocałunkami.
- Powstrzymaj mnie.- Wyszeptał odsunąwszy się kawałek od mojej szyi. Jego ciepły oddech muskał miejsca gdzie przed chwilą były jego usta. Nigdy nie sądziłam, że to może być takie przyjemne i uzależniające. Chwyciłam twarz Harry'ego w moje małe dłonie. Jego zielone oczy błyszczały, usta były lekko otwarte, nabrzmiałe i czerwone od pocałunków. Na policzkach znajdowały się dwa malutkie rumieńce, które dodawały uroku ciemnej postaci Harry'ego.
- Ale ja nie chcę.- Chłopak zamknął oczy i westchnął cicho. Przejechałam palcem po jego ustach i uśmiechnęłam się lekko gdy otworzył oczy.
- Pożałujesz tego.- Odpowiedział mi i naparł na mnie swoim ciałem przez co uderzyłam o ścianę, od której byłam kawałek odsunięta. Sapnęłam cicho i zaczęłam wpatrywać się w płonące pożądaniem oczy Harry'ego.
 Na jego twarzy pojawił się nie znaczy uśmieszek, a wargi chłopaka znalazły się na moim obojczyku. Zamknęłam oczy, a z moich ust wydobyło się ciche westchnienie. Ręka Harry'ego zaczęła sunąć po mojej nodze zatrzymując się na udzie tuż przy końcówce spódniczki. Gdy chciałam się odezwać usta bruneta zaatakowały moje przez co zamiast potoku słów wydobyłam z siebie jakiś niezidentyfikowany dźwięk.
Po chwili doszło do mnie, że moja dłoń bada umięśniony tors chłopaka. Tym razem to on wydał z siebie dźwięk przypominający kwilenie, niemą prośbę o coś co miałabym mu dać. A co mi tam. Chwyciłam za dwa końce koszulki Harry'ego i podciągnęłam ją do góry, a on zrozumiawszy o co mi chodzi odsunął się ode mnie i podniósł ręce do góry, abym mogłam bez problemu pozbyć się jego koszulki.
Nie zdążyłam nawet przyjrzeć się jego klatce piersiowej ponieważ znów zaczął molestować moje usta. Jego ręka, która tkwiła na moim udzie zaczęła dalszą wędrówkę zostawiając za sobą masę dreszczy.
Harry odsunął mnie od ściany, chwycił w pasie przez co mimowolnie oplotłam nogami jego biodra. Po chwili zostałam posadzona na komodzie, a moja koszula została rozpięta. Pocałunki stały się jeszcze bardziej namiętne i gorętsze.
 Ktoś oderwał ode mnie Harry'ego. Zamrugałam kilka razy i spojrzałam na dwójkę chłopaków.
- Co ty odwalasz? Miałeś ją jakoś obudzić, a nie przelecieć.- Louis pchnął lekko Harry'ego w ramię.
- Co się czepiasz? Boisz się, że przegrasz?- Zapytał wyzywająco Harry i jeżeli dobrze zauważyłam oblizał usta i spojrzał na mnie.
- Zamknij się matole. Ona cię słyszy.- Louis podszedł do mnie i zaczął zapinać mi koszulę, a ja zachichotałam.
- No to co? Dostała taką dawkę, że nic nie będzie pamiętać.- Harry ubrał na siebie koszulkę, a potem pomógł Louis'owi z moją koszulą.
Zeskoczyłam z szafki, na której siedziałam i zachwiałam się lekko.
- Oj chyba mi słabo.- Powiedziałam i z trudem przełknęłam ślinę. Ciche westchnienie Harry'ego, a potem uniosłam się w powietrzu i wylądowałam w czyiś silnych ramionach.- Jestem taka śpiąca Harry.- Wyszeptałam i oparłam głowę o jego klatkę piersiową. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się lekko czując ulgę.



---------------------------------------------------------------------------
Hej! Przepraszam dawno nas nie było z nowym rozdziałem ale problemy, wakacje, problemy. :d Mam nadzieję, że nam wybaczycie, a my z Magdą obiecujemy poprawę. Myślę, że rozdział może wam się spodobać ale oczywiście wiecie wcale się nie przechwalam, że napisałyśmy taki świetny, skąd że:D
                                                                                                                                            Kamila <3
Heej ! To głównie prze ze mnie tak późno dodałyśmy rozdział : C Wybaczcie ale jestem na wakacjach i nie mam zbyt czasu , a teraz mam parę innych problemów . Postaramy się z pewnością wyrobić się z terminem przy kolejnym . A co do tego rozdziału to myślę tak samo jk Kamila : )
                                                                                                                                             Magda <3