niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 1


Wraz z dwoma walizkami, przepychałam się między zabieganymi ludźmi w poszukiwaniu mojej kuzynki. W końcu udało mi się przecisnąć przez wszystkich ludzi, którzy kumulują się w jednym miejscu aby odebrać swoje bagaże. Podekscytowana rozglądałam się w wszystkie strony z nadzieją, że gdzieś ujrzę dziewczynę z fiołkowymi włosami, lub chłopaka z czarnymi włosami, zapewne nie ogolonego.

- Charlotte Smith? - usłyszałam niski, ochrypły głos za moimi plecami, gdzie od razu się obróciłam
- Tak, to ja. - odpowiedziałam nie pewnie, dyskretnie lustrując mężczyznę. Czarne spodnie, czarna dopasowana bluzka, czarne buty.
- Jestem Adien Moor, ochroniarz panny Edwards. Pani Perrie i Pan Zayn nie chcieli ściągać tutaj fanek więc czekają na tyłach lotniska. - mówił to poważnym tonem, nie uśmiechając się nawet na sekundę - Proszę podać Pani bagaże i iść za mną.

Oddałam mężczyźnie walizki, które bez problemu podniósł. Szłam trochę za nim w kierunku wielkich szarych drzwi przy których stało dwóch panów ubranych w jakieś mundury. Adien podał obydwóm rękę, po czym oni, otworzyli nam drzwi. Szliśmy przez długi ciemny korytarz, co przyprawiało mnie o dreszcze. Przez chwilę, przez moją głowę przemknęła myśl, że może mężczyzna który podaje się, za ochroniarza kuzynki, naprawdę jest gwałcicielem, ale jak szybko przyszła, tak szybko odeszła. Po chwili znajdywaliśmy się przed wielkimi srebrnymi drzwiami. Ochroniarz mocno na nie naparł ciałek, gdyż ręce miał zajęte, co spowodowało, że już po chwili ujrzałam światło dzienne.

- Lottie! - usłyszałam dobrze mi znany głos, a już po chwili ujrzałam nie wysoką dziewczynę.
- Perrie! - również wykrzyknęłam, a już po chwili stałyśmy razem w mocnym uścisku. Muszę przyznać, że strasznie tęskniłam za swoją kuzynką. Od dziecka byłyśmy ze sobą bardzo zżyte i teraz to się nie zmieniło.
- A mi to się nie dasz przywitać? - usłyszałam rozbawiony, a zarazem zachrypnięty głos. Odsunęłam się od Perrie i z uśmiechem patrzyłam na chłopaka stojącego przede mną - No chodź, nie gryzę. - wyciągnął ręce w moim kierunku, a ja śmiejąc się przytuliłam się do niego
- Dobrze Was znowu widzieć. - powiedziałam uśmiechając się jak najlepiej umiałam - Już od miesiąca odliczałam dni do odlotu.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że przyleciałaś. - mówiła kierując się w stronę czarnego Vana przed którym stał Adien i jeszcze jedne mężczyzna wyglądający niemal identycznie jak on

Wsiedliśmy do samochodu z tyłu, a z przodu usiedli ochroniarze. Buzie nie zamykały nam się nawet na chwilę, ale to chyba nie dziwne. Nie widziałyśmy się już prawie pół roku. Tylko Zayn siedział cicho nie odzywając się.

- Perrie, powiedziałaś już Lottie? - zapytał w końcu
- O czym? - zapytałam od razu, włączając przy okazji telefon, który na czas lotu był wyłączony
- No właśnie, zapomniałabym. - Edwards zrobiła tak zwanego "facepalma" - Miałaś mieszkać ze mną i z Zaynem bo mieliśmy się przeprowadzić do własnego domu, ale ostatecznie zakończyło się na tym, że nie kupiliśmy tego domu, bo wyszły tam takie różne problemy. Wiesz, facet chciał wykorzystać to, że jesteśmy bogaci i sprzedać nam ten dom dwa razy drożej, niż jest warty. Może i był ładny, ale nie jesteśmy takimi idiotami, żeby dać mu aż tyle pieniędzy. Odmówiliśmy temu panu, no bo wiesz...
- Perrie, do rzeczy. - przerwał jej czarnowłosy, a ja się zaśmiałam. Odkąd pamiętam kuzynka zaczynając coś mówić odchodziła do tematu.
- No właśnie. A więc ostatecznie się nie przeprowadziliśmy i mieszkamy z całym One Direction, co oznacza, ze ty te będziesz z nimi mieszkała. - dokończyła z gigantycznym uśmiechem na twarzy
- Ale jak to? - zapytałam zdziwiona - Przecież ja ich nawet nie znam. - nerwowo podrapałam się po karku, jak to mam w zwyczaju robić
- Chłopcy na pewno Cię polubię. - Malik ukazał swoje nienaturalnie białe zęby
- No nie wiem. Oni tak normalnie się zgodzili, żebym przyjechała?
Zakochańce wymienili miedzy sobą spojrzenie typu "ty jej powiedz".
- Tak właściwie, to tylko wysłaliśmy im sms'y. - wyznała w końcu blondynka z miną niewiniątka

Podsumowując: Będę mieszkać w jednym domu z sześcioma sławnymi osobami, z czego jedyna dziewczyna to moja kuzynka. Czterech chłopców, nie wie, ze istniej na świecie ktoś taki jak Charlotte Smith, a tym bardziej, że będą z nią mieszkać. Świetnie.

Patrzyłam na nich z szeroko otwartymi oczami, analizując w głowie słowa Perrie. "Tak właściwie, to tylko wysłaliśmy im sms'y" Przecież, nie mogę jak gdyby nigdy wejść do ich domu i powiedzieć "Hej, jestem Lottie i będę z Wami mieszkać". Ale co mogę zrobić w tej sytuacji? Do Stanów na pewno nie wrócę, a na wynajęcie mieszkania, w takim mieście jak Londyn nie stać mnie. Może One Direction rzeczywiście są bardzo otwarci i mnie polubią?
Z taką nadzieją pozostałam...

28.10.2012
17:28 (czyli godzinę później)
Dom One Direction

Przebić się przez Londyn w godziny szczytu było naprawdę ciężko, ale w końcu udało się. Gdy podjeżdżaliśmy pod ogromną villę usłyszałam głośne piski fanek które znajdywały się tuż przy ogrodzeniu.

- To tutaj. - poinformował mnie chłopak - Nimi się nie przejmuj. Nie zawsze tutaj tak stoją. - dodał widząc moją minę - Wjedziemy do garażu i przejdziemy od razu do środka, więc nawet Cię nie zobaczą.
- Dobra, a chłopcy kiedy przyjeżdżają? - zapytałam, gdyż wiedziałam, ze teraz są u rodzin
- Z tego co wiem, Louis albo w nocy, albo jutro rano, Hazza i Liam po jutrze, a Nialler za trzy dni, ale pewności nie mam. - mówił wychodząc z samochodu.

Gdy tylko wyszłam z vana, Perrie pociągnęła mnie gdzieś za rękę każąc swojemu chłopakowi wyjąć moje walizki. Po chwili znalazłyśmy się w ogromnym pomieszczeniu, które zrobiło na mnie bardzo wielkie wrażenie.

- To zaczynamy zwiedzać. - zaśmiała się melodyjnie kuzynka - To jest pierwszy salon, ale tutaj rzadko przebywamy. Przeważnie jak na przykład do mnie przyjdą dziewczyny bo musimy coś obgadać, to my siedzimy tutaj. - wytłumaczyła mi idą dalej
- To wy macie więcej niż jeden salon? - wytrzeszczyłam oczy, a ta znowu zaczęła się śmiać
- Tak, ale chodź tutaj. - pociągnęła mnie w kierunku jakiś białych drzwi. Gdy je przekroczyłyśmy znajdowałyśmy się w małym korytarzyku, gdzie były dwie pary drzwi i intensywnie było czuć chlor. Perrie otworzyła drzwi po lewej, weszła do środka, a ja za nią. Stałam z szeroko otwartą buzią widząc jacuzzi.
- Wow... - powiedziałam cicho, a blondynka ponownie się zaśmiała - Naprawdę macie jacuzzi w domu? - zapytałam, nie wierząc w to co widzę.
- To jeszcze nie koniec. - wyszła, a ja alej podążałam za nią. Teraz przekroczyłyśmy próg drugich drzwi - Jak ci się podoba? - zapytała odwracając się w moją stronę, a gdy już zobaczyła mnie wybuchła śmiechem. W sumie nie dziwię się, bo moja mina musiała wyglądać śmiesznie.
- Żartujesz sobie ze mnie? Przez kilka lat gniotłam się w mieszkaniu które miało 80 metrów kwadratowych, a teraz mam mieszkać w domu z basenem?
- Cieszę się, że Ci się podoba. - zignorowała moje pytanie - Chodź dalej. - ponownie pociągnęła mnie za rękę. Szłyśmy kawałek aż w kocu doszłyśmy do ogromnego salonu. Właśnie od jakiejś innej strony wszedł do niego Zayn z moimi walizkami.
- Ja już nie pamiętam jak tu doszłyśmy. - wyjęczałam, a już po chwili wszyscy się śmialiśmy
Następnie poszliśmy do kuchni. Jak się okazało nie jest to jedyna kuchnia w domu, ale z tej drugiej prawie w ogóle nie korzystają. Później przeszliśmy do równie dużej jadalni.
- Dużo jeszcze tego? Nogi mnie bolą. - zaśmiałam się
- Wskakuj na barana Malika kocie, bo jeszcze pozwiedzamy. - zarządziła blondynka, a ja nie ostrzegając chłopaka skoczyłam na jego plecy. Chłopak najpierw się zachwiał, ale po chwili złapał równowagę.
- Cel: piwnica! - wykrzyczał, a już po sekundzie, za mną na plecach zbiegał po schodach. Za nami śmiejąc się szła blondynka.
- Wow... - powiedziałam cicho - Inaczej sobie wyobrażałam "piwnice". - dodałam będąc w pomieszczeniu przystosowanym na imprezy.
Przeszliśmy przez nie całe i weszliśmy do kolejnej kuchni.
- No i właśnie z tej kuchni rzadko korzystamy. - wytłumaczyła mi Perrie, wchodząc do kolejnego pokoju - Tak właściwie to tylko my z dziewczynami korzystamy z tego pomieszczenia, bo chłopcy nie lubią różowego. - na jej słowa zaśmiałam się
- Nie mogę uwierzyć, ze mam tu mieszkać. - mówiłam zeskakując z czarnowłosego - Jak przyjeżdżałam do Londynu spodziewałam się, że będę mieszkać w dużym domu, ale nie aż tak. - przyznałam szczerze, na co zakochańce odpowiedzieli mi tylko szczerym uśmiechem.
- I teraz chyba największe pomieszczenie w tym domu. - zapowiedział chłopak po czym otworzył drzwi
Gdy weszłam do środka przez jakieś pięć minut stałam z szeroko otwartą buzią.
- Naprawdę macie w domu kręgielnię?!
- Tak wyszło. Louis kocha kręgle, a mu nie da się odmówić. - wytłumaczyła Perrie - I tutaj jeszcze jest łazienka. - mówiła idąc dalej - Tylko ona jest tylko wtedy gdy są imprezy, to tu jest dużo ludzi. Normalnie jej nie używamy, bo tutaj nawet pryszniców nie ma.
Pokiwałam głową na znak, że rozumiem o co chodzi. Teraz inną stroną niż przyszliśmy wyszliśmy z kręgielni. po chwili wchodziliśmy po schodach. Idąc na górę zastanawiałam się jak to możliwe, że będę tu mieszkać. Z zewnątrz ten dom wyglądał na ogromny, ale nie aż tak. Nie przypuszczałabym, że jest tu kręgielnia, czy basen. Byliśmy ponownie w największym salonie w domu. Okazało się że na tym piętrze są try łazienki (<KLIK> , <KLIK> , <KLIK>). Następnie weszliśmy do pokoju, który bardzo mnie zadziwił. Zayn widząc moją minę wytłumaczył mi, ze w tym pokoju zawsze śpią jego, albo Louis'a siostry gdy przyjeżdżają. Kolejny pokój jest gościnnym pokojem dla sióstr Liam'a lub siostry Harry'ego. U mnie w domu w Virgini nie było ani jednego pokoju gościnnego, a tutaj każdy ich znajomy ma osoby. Oprócz tych pokoi na dole był jeszcze jeden pokój gościnny.
- Amm... A tak właściwie to gdzie ja będę mogła spać? - zapytałam nieśmiało
- Chłopcy byli długo u swoich rodzin, a ja z Zaynem w tym czasie przygotowaliśmy Ci pokój u góry. - wyszczerzyła się Edwards
- No właśnie. Idziemy teraz na górę pokażemy Ci wszystkie nasze pokoje, a swój zobaczysz na końcu. - dodał chłopak, a ja uśmiechnęłam się ciepło
Najpierw weszliśmy do pokoju Harre'go Styles'a.
- Wow... On chyba lubi rybki. - podsumowałam.
Kolejne pomieszczenie należało do Nialla. Muszę przyznać, ze bardzo mi się spodobało. Za to najbardziej zaciekawiła mnie sypialnia Liama. Była bardzo pomysłowa i w innym stylu niż cały dom. Pokój Louisa był w miarę normalny.
- A wy macie wspólny pokój? - zapytałam, gdy wychodziliśmy na korytarz
- Właściwie mamy osobne, ale i tak bardzo często śpimy razem. - odpowiedział mi chłopak poruszając brwiami, na co się zaśmiałam - To ty kotku skończy oprowadzać Lottie, a ja idę po walizki na dół. - dodał, a już po chwili zbiegał po schodach.
- A więc tutaj pokój Malika - otwarła drzwi, po czym weszłyśmy do środka - I jeszcze mój pokój. - Jak szybko weszłyśmy do pokoju Malika, tak szybko wyszłyśmy, aby po chwili znaleźć się w sypialni mojej kuzynki.
Gdy wyszłyśmy stanęłyśmy przed drzwiami naprzeciwko.
- Gotowa? - zapytała, a ja energicznie pokiwałam głową
Już po sekundzie znalazłyśmy się w ślicznym pokoiku. Mimo iż nie był bardzo wielki, strasznie mi się podobał. Miał w sobie jakiś urok.
- Najlepsze coś jest za tymi drzwiami. - blondynka pokazała palcem na jedne drzwi - Jest to tylko moje i twoje pomieszczenie. Jest do niego też przejście z mojego pokoju. - mówiąc to na jej twarzy gościł ogromny uśmiech - I WSZYSTKO co tam jest, jest moje jak i twoje. - podkreśliła drugie słowo, a ja pokiwałam głową.
Nie mogąc wytrzymać z ciekawości szybko podeszłam do drzwi i jednym sprawnym ruchem nacisnęłam na klamkę i pchnęłam drzwi.
- O mój Boże - powiedziałam będąc w szoku, na co kuzynka i jej chłopak, który swoją drogą sam nie wiem kiedy tu przyszedł, zaśmiali się
Oni naprawdę dziwili się, że aż tak zareagowałam widząc tą garderobę?
Oprócz tego okazało się, że mam jeszcze swoją prywatną łazienkę.
- Więc, nie pozostało nam powiedzieć nic innego niż "Witamy w domu". - uśmiechnął się do mnie chłopak, podając mi pęk kluczy - Jak nie ma nikogo w domu, to załączasz alarm kodem "0987" i jak wracasz i nie ma nikogo to tym samym kodem wyłączasz. - dodał po czym razem ze swoją dziewczyną wyszli z pokoju.
Weszłam na twittera i dodałam jeden krótki tweet. "Witaj Londynie! Mam nadzieję na lepsze życie tutaj!"