niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 6

Kurwa.- Krzyczałam w myślach. Nie mogłam uwierzyć że dałam się mu wrobić. Skurwysyn! Jedyne co chodziło mi po głowie to zemsta. Ale co ja bym mogła mu zrobić o to jest pytanie. Wiem jedno musi to być coś co zapamięta na bardzo długo. Nie obchodzą mnie konsekwencje musi dostać za swoje! Co ja sobie myślałam? Że co jak pójdę i go przeproszę to mi wybaczy? Zachowałam się głupio.
Wyszłam z wody i zdenerwowana spojrzałam na swoje przemoczone ubrania. Zacisnęłam swoje małe dłonie w pięści i wyszłam z pomieszczenia zostawiając za sobą mokre ślady. Gdy wyszłam zza rogu poczułam jak czyjeś ciepłe dłonie owijają się w okół mojej talii. Pierwszą myślą było, że to Louis wrócił.
- Gdzie byłaś malutka?- Wyszeptał lekko zachrypnięty głos. Zamknęłam oczy gdy ciepły oddech Harry'ego musnął moją szyję.
- Puść mnie Styles.- Wyszeptałam nie zdolna odsunąć się od niego. Jego ręce jeszcze bardziej owinęły się w okół mojego drobnego ciała.
- Na pewno?- Zapytał cicho i pocałował mój kark.
- Posłuchaj Styles jeżeli mnie nie puścisz gorzko tego po żałujesz!- Wysyczałam zła.
- Oj Lottie nie tak nerwowo.- Powiedział i wrócił do przerwanej przez swoje gadanie czynności.
Milczałam. Niech się kurwa odczepi. Nie mam teraz ochoty na żadne żarty. Tak trudno zrozumieć?
- Masz racje, jestem ostatnio zbyt nerwowa.- Uśmiechnęłam się.- Zamiast całować mnie w kark pocałuj w usta.- Powiedziałam błagalnym głosem.
Lokowaty zaprzestał czynność i odwrócił mnie.
- Maże o twoich ustach Harry.- Starałam się mówić najseksowniej. Uśmiechnął się, a  przybliżyłam się jeszcze bardziej. Zamknął oczy, przybliżając się stopniowo. To moja szansa.  Ścisnęłam dłoń w pięść i zamachnęłam się kierując cios  w brzuch. Chłopak jęknął i odsunął się ode mnie kawałek zgięty. Spojrzałam na niego groźnie i zaczęłam głęboko oddychać.
- Przestańcie mnie całować, jasne?- Powiedziałam i nie czekając na jego odpowiedź wbiegłam po schodach i weszłam do pokoju trzaskając drzwiami. Oparłam się o nie czołem i zamknęłam na chwilę oczy. Chcąc rozładować emocję uderzyłam pięścią w drzwi i krzyknęłam cicho z bólu.
- Żesz kurwa mać.- Powiedziałam i chwyciwszy się za obolałą rękę odsunęłam się od drzwi. Zdusiłam w sobie krzyk gdy zobaczyłam, że na moim łóżku siedzi bodajże Liam.
- Wiesz, że damy nie powinny przeklinać.- Powiedział spokojnie i nie spuszczał mnie z oczu. Przełknęłam nerwowo ślinę.
- Ja tutaj nie widzę żadnej damy.- Odpyskowałam nie zastanawiając się nad tym co mówię. Nie rozmawiałam jeszcze z tym chłopakiem i nie mam zielonego pojęcia jakie ma nastawienie co do mojej osoby.
- Słuszna uwaga.- Odparł i wstał z łóżka.
Przybrałam groźny wyraz twarzy.
- Nie masz swojego łóżka?- Zmierzyłam go wzrokiem.
- Mam.- Odparł z uśmiechem.
- To kurwa nie leż w moim!- Chłopak nie odpowiedział tylko zaśmiał się.- Co tak zęby suszysz?- Dodałam zdziwiona jego reakcją.
- Louis miał rację. Nie pasujesz do nas mała Lottie.- Okrążył mnie.- Lepiej stąd zniknij bo możesz pożałować tego, że w ogóle się urodziłaś. Tacy ludzie jak ty nie powinni w ogóle istnieć.- Wyszeptał mi do  ucha po czym zaśmiał się i wyszedł z mojego pokoju wyraźnie z siebie zadowolony. Wypuściłam głośno powietrze zdenerwowana.

Rano.

Wpatrywałam się jak głupia w ścianę starając się powstrzymać łzy cisnące się do oczu. Jakieś pięć minut temu była u mnie Perrie, która poinformowała mnie iż ona i Zayn robią sobie taki samotny dzień, czyli wrócą jutro rano co równa się, z tym, że cały dzień i noc spędzę z chłopakami sama. Może nie ta wiadomość mnie tak przybiła ale słowa Liam'a, które wczoraj skierował do mojej osoby. Zaczynałam się bać i mieć tego wszystkiego dość. Jeszcze wczoraj byłam gotowa zemścić się na Louisie, a teraz? Teraz miała ochotę przytulić się do babci i wypłakać się tak samo jak byłam mała. Mam ochotę zniknąć. 
Liam jasno dał mi do zrozumienia, że na pewno nie zyskam jego zaufania i szacunku z powodu mojego stanu majątkowego. Każdy mówi, że pieniądze szczęścia nie dają i może to jest racja ale w tej chwili... Sama gubię się w swoim życiu.
Z mojego telefonu usłyszałam piosenkę Little Mix, krótki fragment który śpiewała moja kuzynka. Powoli wstałam i podeszłam do regału. Dostałam SMS.
Od: Zayn
: Powiedz chłopakom, że próba została odwołana :
Wciągnęłam głęboko powietrze i jeszcze raz spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Mam do nich wyjść?!  Usłyszałam śmiech dobiegający z korytarza i rzuciłam się jak najszybciej na drzwi. Otwarłam je zamaszyście czym zwróciłam na siebie uwagę Harry'ego i Lou.
- Zayn kazał przekazać, że próba odwołana.- Powiedziałam i szybko zamknęłam drzwi po czym przekręciłam klucz w zamku. Oparłam się o ciemne drewno plecami i zjechałam po nich na dół.
Podciągnęłam kolana pod brodę, a palce wplotłam w swoje włosy. Westchnęłam i starałam się uspokoić bicie swojego serca. Płakałam. Jeszcze nigdy nie wylałam tyle łez na raz. Kurwa za co sobie na to zasłużyłam? Przecież nic nigdy im nie zrobiłam. Czy brak kasy musi decydować o człowieku? Czy jak nie noszę markowych ubrań to od razu nic nie znaczę? Trzeba być na prawdę dupkiem żeby osądzać tak ludzi! Żałuję że ich poznałam! Pieprzyć ich.
Zerwałam się na równe nogi, wytarłam policzki z łez i zdecydowanym krokiem weszłam do garderoby, którą dzieliłam z kuzynką. Wybrałam  rzeczy i zdeterminowana zaczęłam ściągać z siebie rozciągnięty dres. Przebrałam się, związałam swoje blond włosy w wysoki kucyk, z którego potem zrobiłam koka. Rzęsy pomalowałam tuszem, a usta pociągnęłam malinowym błyszczykiem. Spojrzałam na swoje odbicie i nie poznałam dziewczyny w odbiciu. Uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z garderoby, a potem z pokoju stukając przy tym obcasami.
Zeszłam na dół i wciągnęłam głęboko powietrze nim wkroczyłam do salonu. Stanęłam przed kanapą, na której siedział Harry z Louisem. Obaj przelecieli wzrokiem po moim ciele zszokowani.
- Gdzie ty idziesz tak ubrana?- Pierwszy odezwał się Harry. Starałam się przybrać obojętny wyraz twarzy co najwyraźniej mi wyszło sądząc po wściekłej minie Harry'ego.
- Zarabiać na życie żebyście traktowali mnie na równi.- Odpowiedziałam i wyszłam z salonu mijając Liam'a. Trzasnęłam wejściowymi drzwiami i cała odwaga, którą przed chwilą w sobie miała uleciała ze mnie jak powietrze z dziurawego balonika.
Nie miałam pojęcia gdzie miałam pójść ale jedno było pewne. Do domu teraz wrócić nie mogłam. Zebrałam się w sobie i zrobiłam jeden krok na przód, a potem jeszcze kilkanaście innych dzięki temu oddalając się od domu. Zmierzałam w nieznanym mi kierunku. No bo nie oszukujmy się. Nie znam Londynu.
Po jakiś piętnastu minutach męki dla mnie dotarłam do jakiegoś parku. Usiadłam na ławce i obciągnęłam na dół spódniczkę czując się nieswojo. Wszyscy się na mnie patrzyli, a kilka chłopaków gwizdało na mój widok.
- Proszę, proszę. Kogo my tu mamy.- Przede mną pojawił się chłopak, który zawracał przez jakiś czas moje myśli. Przełknęłam nerwowo ślinę i spuściłam na dół głowę czując, że ciepło wkrada mi się po szyi aby po chwili przyozdobić moje policzki w dwa czerwone rumieńce.- Niezła staniko-bluzka.- Poruszył zabawnie brwiami na co zaśmiałam się.
- Dzięki yyy fajną masz bluzę?- Uśmiechnęłam się KURWA FAJNĄ MASZ BLUZĘ? TYLKO NA TYLE CIĘ STAĆ?
- Hahahah dziękuję. Więc czemu się tak ubrałaś?
- Tak sobie.- Wyszczerzyłam się.- - Chciałam sobie urozmaicić tydzień.- Dodałam i zaczęłam wpatrywać się w czubki swoich butów.
- Ej, mała co jest?- Zapytał i usiadł obok mnie. Objął mnie ramieniem. Odruchem było przytulenie się do niego. Dawał mi takie przyjemne ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Nic nie mogło mi się przy nim stać.
- Wszystko jest nie tak jak powinno.- Wyszeptałam cały czas wtulona w jego silne ciało. Chłopak oparł się o ławkę i przygarnął mnie jeszcze bliżej do siebie.
- To może zrób tak aby było tak jak powinno.- Uśmiechnęłam się lekko i zamknęłam oczy napajając się jego zapachem perfum.
- A co jeżeli to nie ode mnie zależy?- Zapytałam i podwinęłam nogi kładąc je na ławce. Pociągnęłam nosem i zacisnęłam powieki powstrzymując łzy.
- Hmm No to jesteś w dupie.- Odparł i zaśmiał się cicho. Zawtórowałam mu i nie mogąc powstrzymać łez pozwoliłam spłynąć im po moich policzkach. Silny dreszcz przeszedł przez moje ciało.- Ej, ej. Malutka spokojnie.- brunet zaczął pocierać moje ramiona w geście uspokojenia.
- Dlaczego oni mnie nienawidzą? Przecież nic im nie zrobiłam.- Wyszeptałam i rozpłakałam się jeszcze bardziej. Szloch wyrwał się z moich ust.
- Nie wiem o kim mówisz ale musi to być banda idiotów jeżeli cię nienawidzą. Cholera ciebie w ogóle idzie nienawidzić?
- Najwyraźniej tak.- Wciągnęłam głęboko powietrze i po woli zaczęłam się uspokajać.- Jak masz na imię?
- Daniel. Miło mi cię poznać Lottie.- Odsunęłam się od niego gwałtownie zdziwiona tym, że wie jak mam na imię.
- Skąd ty...?
- Mam swoje wtyki mała.- Zaśmiał się, a ja lekko wygięłam swoje wargi w uśmiechu.- Chodź odprowadzę cię do domu.- Wstał i pociągnął mnie za rękę. Otarłam szybko swoje policzki i objęłam się ramionami. Ruszyliśmy w całkowitej ciszy. Co chwile przyłapywałam Daniela na ukradkowym spoglądaniu na mnie.
- Nie powiesz mi skąd znasz moje imię, prawda?- Odezwałam się jako pierwsza chcąc przerwać tą ciszę między nami.
- Nie. Superman nie może zdradzać szczegółów akcji.- Powiedział poważnie, ale po chwili na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech.
- Jakiej znów akcji? Coś ty brał i dlaczego to przedawkowałeś?- Zadałam dwa pytania i zaczęłam się śmiać widząc jego zdziwioną minę.
- Wow Lottie widzę, że się rozkręcasz.- Stwierdził i objął mnie ramieniem. Okręciłam się przez co jego ręka zsunęła się z mojej talii.
- Ale nie aż tak aby dać ci się obmacywać.- Odpyskowałam i zadrżałam gdy zimny powiew wiatru owinął moje ciało.
- Zimno ci?- Zapytał Daniel. Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się do niego. Chłopak westchnął ściągnął swoją szarą bluzę przez co pozostał w samej bluzce na krótki rękaw.
- Co ty robisz?- Zapytałam i stanęłam przed nim.
- Zachowuję się jak gentleman i daję ci swoją bluzę. A co nie widać?- Założyłam ręce na piersi. Chłopak westchnął zirytowany.- Ubierzesz się sama czy mam ci pomóc?- Zapytał, a ja nadal stałam niewzruszona. Daniel włożył mi głowę przez otwór w bluzie, a potem wyprostował moją lewą rękę wkładając ją w rękaw, a potem zrobił to samo z prawą.
- Wyglądam jakby nic pod tym nie miała.- Powiedziałam gdy zobaczyłam jakiej długości jest bluza. Prawie całkiem zasłaniała mój strój.
- No i co z tego? Dla mnie wyglądasz pięknie i seksownie nawet z tym rozmazanym tuszem.
- Co? Gdzie? Czemu mi nic nie powiedziałeś?- Zaczęłam się rozglądać za czymś szklanym w czym mogłabym zobaczyć jak bardzo źle jest z moją twarzą.
- Ej, spokojnie. Żartowałem sobie. A teraz już chodźmy bo zbiera się na deszcz.- Pokiwałam głową i znów ruszyliśmy w kierunku jak mniemam mojego domu.- Wiesz chyba muszę się do ciebie przytulić bo trochę mi zimno.- Powiedział i objął mnie ramieniem. Oplotłam go rękoma w pasie i pozwoliłam aby objął mnie jeszcze bardziej.
- Masz szczęście, że jest zimno. Inaczej za coś takiego dostałbyś kopa.- Uśmiechnęłam się lekko czego niestety nie widział. Albo może stety.
- Wiesz, że groźby są karalne?- Zapytał. Wyszliśmy zza jakiegoś zakrętu, a moim oczom ukazał się dobrze mi znany dom. Westchnęłam cicho.
- Może i są ale ja jestem słodka i nic z tym nie zrobisz.- Powiedziałam pewna siebie. Znów usłyszałam jego perlisty śmiech, który rozgrzewał mnie od środka.
- Lottie, obiecasz mi coś?- Zapytał gdy stanęliśmy przed furtką. Podwinęłam lekko rękaw bluzy i odgarnęłam z twarzy kilka zbłąkanych kosmyków włosów, które wydostały się z mojego koka.
- Jasne. A o co chodzi?- Uśmiechnęłam się i spojrzałam mu głęboko w ciemne oczy, które hipnotyzowały i wciągały w jakąś magiczną głębię.
- Nigdy pod żadnym pozorem się nie zmieniaj. Bądź sobą nie ważne co by się działo. Dobrze? Możesz to dla mnie zrobić?- Mówił całkiem poważnie czym całkiem mnie zbił z tropu. Wziął moją twarz w dłonie i czekał na moją odpowiedź cały czas patrząc mi głęboko w oczy.
- Oczywiście Daniel. Nie ważne co by się działo, to zawsze będę sobą.- Odpowiedziałam mu, a on wypuścił powietrze widocznie zadowolony z mojej odpowiedzi.
- No to teraz możesz już iść do domu.- Chciałam ściągnąć bluzę i mu oddać ale mnie powstrzymał.- Zostaw ją sobie. Ładnie ci w niej.- Powiedział i pocałował mnie w policzek.- Cześć Charlotte.- Wyszeptał przy moim uchu po czym odsunął się i uśmiechnął się ostatni raz nim odwrócił się do mnie plecami i zaczął iść w nieznanym dla mnie kierunku.
- Cześć Daniel.- Wyszeptałam. Chłopak odwrócił się jakby usłyszał moje słowa- co było nie możliwe- i uśmiechnął się szeroko.
Odwróciłam się i otworzyłam furtkę po czym zamknęłam ją sprawdzając dwa razy czy aby na pewno.  Z szybko bijącym sercem otworzyłam drzwi wejściowe i zamknęłam je cicho za sobą. Już miałam skierować się na górę gdy usłyszałam krzyk.
- Jak to jej kurwa nie ma?!- Zdenerwowany głos mojej kuzynki przeszył ciszę.- Mieliście ją tylko przypilnować przez jeden dzień! Rozumiecie?! Przez jeden pierdolony dzień!
- Perrie! Kochanie uspokój się. Lottie jest już prawie dorosła i na pewno wie co robi.- Ten głos natomiast należał do Zayn'a.
- Właśnie Zayn. Prawie dorosła. A gdybyś nie zauważył to prawie robi dużą różnicę. A po za tym ona nie zna Londynu. Może być teraz wszędzie....
- Przepraszam. Nie chciałam zepsuć wam waszego dnia.- Odezwałam się i weszłam do salonu zawstydzona. Przeze mnie ona i Zayn musieli zaprzepaścić swoje plany.
- Matko Boska! Lottie!.- Kuzynka rzuciła się na mnie. Objęłam ją ramionami i pozwoliłam aby jej łzy moczyły bluzę Daniela.
- Nic mi nie jest Perrie.-Zaczęłam ją uspokajać, a ona odsunęła się ode mnie i zaczęła oglądać moją twarz. Wreszcie zorientowała się, że mam na sobie jakąś męską bluzę.
- Lottie czyja to bluza? I o Boże proszę cię powiedz mi, że masz coś pod nią.- Jej twarz wyrażała niepokój i troskę o mnie.
- Kolegi. Znalazł mnie w parku i dał mi gdy zobaczył, że jest mi zimno. I tak mam coś pod tym.- Uśmiechnęła się do niej lekko.
- Ściągnij ją.- Powiedziała stanowczo, a moje serce przyspieszyło. Jeżeli ona zobaczy co mam pod bluzą to mnie zabiję.
- Ale Perrie chyba nie ma sensu. A po za tym jestem zmęczona i chciałabym....- Nie dokończyłam ponieważ dziewczyna podciągnęła bluzę w górę i szybko ją opuściła.
- No to są chyba jakieś jaja! I wy żeście jej pozwolili tak wyjść?!- Krzyknęła na chłopaków, którzy siedzieli na kanapie.
- A co mieliśmy zrobić?! Zaciągnąć ją do góry i przebrać?! Kurwa mać Perrie ona jest już dużą dziewczynką i jeżeli chce chodzić ubrana jak dziwka to niech chodzi.- Powiedział Louis i wstał zdenerwowany. Łzy za szczypały mnie w oczy, gdy w głowie usłyszałam wczorajsze słowa Liam.
- Louis! To moja kuzynka!- Perrie była już na skraju wytrzymałości i nie tylko ja to zauważyłam. Zayn podszedł do niej i położył na jej ramionach ręce.
- Właśnie! Twoja. Dlaczego ani ty ani Zayn nie pomyśleliście, że ona może nam przeszkadzać? Że my jej tutaj nie chcemy?- Louis zaczął chodzi w kółko.
- A więc spełnię twoje marzenie.- Powiedziałam cicho i zerwałam się do biegu.
Trzasnęłam drzwiami i przez chwilę siłowałam się z furtką, aż ta ustąpiła. Wybiegłam na drogę i zaczęłam biec w kierunku, w którym miałam nadzieję znaleźć pocieszenie.
Zatrzymałam się po przebiegnięciu sporego kawałka drogi. Nie wiem kiedy zrobiło się ciemno, ale latarnie uliczne zaczynały oświetlać drogi. Osiedle, na którym się znajdowałam było mało oświetlone co wcale mi nie pomagało. Rozejrzałam się zdenerwowana i dostrzegłam, że jakaś postać kieruję się w moją stronę. Nie myśląc wiele zaczęłam iść przed siebie zaciskając dłonie w pięści. Mogłam spróbować uciec ale w tych butach raczej daleko bym nie uciekła, a po za tym i tak już bolą mnie nogi.
Obejrzałam się za siebie i zorientowałam się, że osoba idąca za mną przyspieszyła i była co raz bliżej mnie. W głowie zaświeciła się czerwona lampka, a nogi zerwały do biegu. Obejrzałam się za siebie i ku mojemu przerażeniu, ta osoba też biegła i była co raz bliżej mnie.
Chciałam przyspieszyć ale nie zauważyłam kamienia na chodniku przez co wyłożyłam się jak długa zdzierając przy tym kolana i dłonie. Jęknęłam gdy chciałam się podnieść.
- No i po co ci to było?- Wciągnęłam głęboko powietrze gdy usłyszałam głos goniącej mnie osoby. Wstałam szybko ignorując narastające pieczenie.
- Louis?- Zapytałam zdziwiona. Chłopak westchnął i spojrzał na moje kolana. Mój wzrok również tam powędrował. Z obydwu kolan sączyła się po woli krew co przeraziło mnie na dobre.
- Nie kurwa Matka Teresa. Dlaczego ty jesteś aż taka głupia?- Wysyczał gniewnie, a przez moje ciało przeszedł dreszcz.
- Możesz wreszcie przestać mnie obrażać?- Postawiłam mu się co najwyraźniej nie za bardzo mu się spodobało.
- Uważaj co mówisz dziwko.- Złapał mocno moje nadgarstki przez co jęknęłam z bólu i spróbowałam wyszarpnąć ręce.
- Louis to boli.- Wyszeptałam i spojrzałam na jego twarz. Mimo tego iż w okół nas panowała ciemność mogłam dostrzec bez problemu wściekłość na jego twarzy.
- Ma boleć. Tacy ludzie jak ty zasługują tylko i wyłącznie na ból.- Powiedział i- jeżeli to możliwe- jeszcze mocniej ścisnął moje nadgarstki. Rozejrzałam się zdesperowana szukając jakiejś pomocy.
- Pomocy!- Krzyknęłam gdy zauważyłam jakąś czarną postać przechodzącą przez ulicę. Osoba stanęła na chwilę, a ja zaczęłam się szarpać z Tomlinsonem.
- Ej! Puść ją!.- Daniel. Chłopak biegł w naszą stronę, a Louis spojrzał na mnie wściekły i puścił moje ręce zrywając się do biegu. Daniel pochwycił mnie w ramiona, a ja znów poczułam się bezpiecznie.
- Dziękuję. O Boże gdyby nie ty...- Zacięłam się zaczynając się zastanawiać jak daleko Louis był gotów się posunąć.
- Już dobrze Lottie. Nic ci nie jest? Kto to w ogóle był?- Chłopak zaczął zadawać pytania i obejrzał dokładnie moją twarz.
- Nic mi nie jest.- Powiedziałam i przełknęłam ślinę.- No nie licząc zdartych kolan.- Dodałam, a chłopak od razu spojrzał na moje nogi.
- Zabiorę cię do mnie.- Stwierdził i wziął mnie na ręce. Pisnęłam zaskoczona.- No chyba nie myślałaś, że pozwolę ci iść z takimi kolanami.- Powiedział oburzony. Oparłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy. Poczułam się senna i przez chwilę walczyłam ze zmęczeniem ale doszłam do wniosku, że to na nic.
- Dziękuję.- Wyszeptałam i pozwoliłam porwać się ciemności w bezpieczne odmęty marzeń.
-----------------------------------------------------------------
No i kolejny rozdział . Dużo przy nim nie pomogłam ale bardzo mi się podoba :) Liczę że wam też i obiecuję że przy kolejnym więcej dodam od siebie . 
Kocham Magda ♥

Hej. Nie słuchać Magdy! Dużo pomogła. Rozdział opóźniony o dzień ale cóż... Bywa sprawy osobiste się zwaliły. To moja wina jak coś. Emm rozdział jest... chyba długi i ciekawy. Nie wiem. Wy oceńcie. A i dostałyśmy nominację do LA ale to są takie same pytania, na które dałyśmy odpowiedzi na naszym nowym blogu jak chcesz to wpadnij i przeczytaj. A no i dziękujemy za nominację. :* 
Kamila :*

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 5

Zeszłam niepewnie po schodach czując dziwne dreszcze na plecach. Miałam jakieś dziwne przeczucie, że powinnam dziś zamknąć się w pokoju i z niego nie wychodzić. Dlaczego? Sama nie wiem. Po prostu śniło mi się coś całkiem bez sensu i teraz chyba jeszcze do mnie nie doszło, że to był tylko głupi sen.
Odsunęłam sobie krzesło witając się słabym uśmiechem ze wszystkimi. Doskonale unikałam wzroku Harry'ego jak i Louisa. Wydaję mi się, że wczoraj ktoś usłyszał naszą małą kłótnię z Lou ale nikt do mnie nie przyszedł nie licząc oczywiście Harry'ego, który nieźle namieszał mi w głowie.
- Lottie? Jesteś z nami?- Potrząsnęłam lekko głową i rozejrzałam się zdezorientowana. Wszyscy patrzyli na mnie, a ja głupia nie miałam pojęcia dlaczego.
- Hmm? Przepraszam zamyśliłam się.- Powiedział i uśmiechnęłam się lekko. Perrie patrzyła przez chwilę na mnie, a potem na Harry'ego.
- A nie zakochałaś się czasem?- Zapytała blondynka a Zayn, który pił wodę wypluł wszystko na blondyna siedzącego na przeciwko niego. Wszyscy oprócz Nialla i oczywiście Zayn'a zaczęli się śmiać. Twarz blondyna zrobiła się czerwona. Popatrzyłam na Zayn'a, który miał przestraszoną minę.
- Zayn,- Zaczął spokojnie Niall i wyszczerzył się do wszystkich. Odsunął krzesło, strasznie hałasując po czym udał się do kuchni.
 Wrócił po kilku sekundach z dwoma wielkimi dzbanami w rękach. W jednym znajdowała się pomarańczowa ciesz a w drugim czarna. Popatrzyłam na resztę, wszyscy się śmiali i czekali .
- Masz przerąbane kochanie.- Uśmiechnęła się blondynka i pocałowała swojego chłopaka w policzek. Nialler stanął nad chłopakiem i wylał zawartość drugiego dzbana, kiedy był już pusty zrobił to samo z pierwszym. Wszyscy wybuchli śmiechem .
- Zobaczcie jak to wygląda zwolnionym tempie.- Powiedział Liam.
Wszyscy błyskawicznie znaleźliśmy się koło bruneta. Oglądaliśmy już chyba z 6 raz tą samą scenę, za każdym razem śmialiśmy się tak, że aż brzuchy nas bolały. Bałam się tego ranka ale zaczął się bardzo dobrze.
- Wracając do tematu - Liam posłał mi wredne spojrzenie na co pokazałam mu język- Zakochałaś się?- Wywróciłam oczami.
- Oj nie wstydź się. Działamy tak na wszystkie dziewczyny.- Przytulił mnie Harry.- Zwłaszcza ja.- Poruszył śmiesznie brwiami insynuując zapewne do naszego wczorajszego pożegnania.
Rozejrzałam się po obecnych każdy miał wielki uśmiech na twarzy .
- Muszę cię zmartwić to nie ty tak na mnie działasz.- Wyszczerzyłam się do niego.
- Szkoda.- Chłopak zrobił " smutną " minę.- Więc kto to?
- Yyy, mój yy kolega z dawnej szkoły.- Palnęłam co pierwsze przyszło mi do głowy.
- Hmmm.- Harry postukał się w brodę palcem.- Nie przypominam sobie abyśmy chodzili razem do szkoły.- Parsknęłam śmiechem i zajęłam swoje miejsce. Coś było nie tak. Wszyscy są dla mnie mili. I nawet ten chłopak co dziś przyjechał- Liam. Może nie będzie tak źle? Może musieli mnie tylko lepiej poznać? Niby fajnie ale... Cóż nie jest przekonana, że to prawda. Przecież jeszcze wczoraj Louis był gotów mnie uderzyć bez mrugnięcia. Niall patrzył na mnie wrogo. Jedynie Harry przejawiał tam jakieś dobre uczucia co do mnie. I co z tego? Przecież on się z nimi przyjaźni. Mogę się założyć, ze wystarczy tylko jedno słowo Lou i już będą razem knuć jakiś podstępny plan aby mnie zniszczyć. Dobra. Może trochę przesadzam. No ale powiedzcie sami, czy tak nie jest?
Po jakiejś godzinie chłopaki pojechali na próbę. Miałyśmy cały dom dla siebie z czego bardzo się cieszyłam. Zadzwoniłyśmy po 3/4 Little Mix. Postanowiłyśmy wybrać się na wycieczkę rowerową kawałek za miasto. Dziewczyny zjawiły się w błyskawicznym tempie z trzema ochroniarzami tak dla bezpieczeństwa. Poszłam szybko na górę przebrać się. Wybrałam niebieskie szorty, różową bluzkę na ramiączkach i czarne vansy. Parrie wyglądała podobnie tylko miała zielone szorty i białą koszulkę. Reszta ekipy czekała już na podjeździe z naszymi rowerami .
-A panowie gdzie mają rowery.- Policzyłam rowery jeszcze raz.
-My będziemy jechali za wami samochodem proszę pani.- Zachichotałam cicho czując się trochę onieśmielona oficjalnym tonem mężczyzny.
Trzy i pół godziny później.
Ledwo co stałam na nogach zresztą jak i reszta wycieczki. Jade wybrała drogę, na której były same górki. Żadna z nas nie była na tyle mądra żeby zabrać więcej wody a nie po butelce 0,5 litrowej. Wypiłyśmy wszystko po 15 minutach.
- Może jednak wsiądziecie do samochodu?- Zapytał James jeden z ochroniarzy.
- Ja mam dość.- Powiedziała Jesy.- Nie wiem jak wy ale nie jadę dalej.
Popatrzyłyśmy po sobie, każda była spocona i  obolała. Nie minęło dużo czasu a poszłyśmy w ślady Jesy.
Usiadłam wygodnie i oparłam głowę o zagłówek. Ciche westchnienie ulgi wyrwało się z moich ust. Ale chyba nie tylko z moich. Nigdy więcej rowerów. Obiecałam sobie. Co jak co ale kondycji to ja nie miałam i jutro na pewno z łóżka nie wstanę. No chyba, że mnie dźwig podniesie.
- Ej dziewczyny wiecie, że Lottie się zakochała?- Wypaliła Perrie. Spojrzałam na wszystkich. Oczy dziewczyn świeciły się z ekscytacji i wyglądało na to, że zapomniały o tym jak bardzo były zmęczone.
- To nie prawda.- Zaprzeczyłam.- Znaczy chyba nie. Nie wiem zresztą sama. Nie znam go za dobrze. Do cholery ja nawet nie wiem jak on ma na imię!- Wyrzuciłam z siebie sfrustrowana.
- To ten chłopak, którego wczoraj w centrum widziałam?- Zapytała Jade i poprawiła kucyk, który lekko jej się przekrzywił.
- Tak to ten.- Odpowiedziałam cicho i zamknęłam oczy dając im wyraźnie do zrozumienia, że nie mam ochoty o tym rozmawiać.
- Perrie on mieszka nie daleko was. Taki brunet z kolczykami w uszach.- Słowa Jade bardzo mnie zaintrygowały ale mimo wszystko nadal miałam zamknięte oczy.
- Dajcie spokój. Jeżeli będzie chciała o tym pogadać to na pewno do nas przyjdzie.- Otworzyłam na chwilę oczy i uśmiechnęłam się wdzięcznie do Jesy.
Dziewczyny rozumiały mnie w sprawach sercowych .Nigdy nie nalegały. Moje serce wróciło do normalnego tempa. Resztę drogi przegadałyśmy o kosmetykach, ciuchach, chłopakach. Kiedy zajechaliśmy pod dom stało tam pełno drących się fanek. Zajęło nam 20 minut przedarcie się na posesje. Zaprosiłyśmy dziewczyny do nas ale odmówiły. Trochę szkoda ale nic na siłę. Pierwszą moją myślą po wejściu do domu to długa kąpiel. Wchodząc po chodach upadłam jakieś dwa razy.
- Nic ci nie jest?- Na samej górze stał Harry i wpatrywał się we mnie tak jakby z troską.
- Raczej nie.- Odpowiedziałam obojętnie.- Trochę tyłek boli.
- Jak chcesz mogę zawsze pomasować.- Poruszył zabawnie brwiami.
- Hehehe, jestem zmuszona odmówić.- Pokazałam mu język.
- Dobra ale pamiętaj oferta będzie aktualna jeszcze długo.-Zszedł do mnie i pomógł wstać.- Uważaj.
- Jasne.- Uśmiechnęłam się, a chłopaka poszedł na dół.
Nalałam sobie pełną wannę wody, zrobiłam pianę i wsypałam sól do kąpieli. Ściągnęłam szlafrok i zanurzyłam się. Jakieś 5 minut później usłyszałam pukanie do drzwi.
- Lottie to ja Louis gdzie jesteś?
Na dźwięk jego głosu przeszły mnie ciarki a moje ciało zesztywniało.
- Gdzie jesteś?- Spytał. Jego ton głosu był normalny co wywołało u mnie wielki szok.
- W łazience.- Odpowiedziałam nie pewnie.
- Lepiej się zakryj bo za 30 sekund wchodzę.- Zaśmiał się.
Wpadłam w panikę, nie wiedziałam co mam robić. Bałam się wyjść z wanny ponieważ mogłam nie zdążyć nałożyć szlafrok ale siedzieć w wannie goła też nie chciałam.
- Wchodzę.- W tej samej chwili drzwi się otworzyły. Chłopak tylko wyszczerzył się. W myślach podziękowałam Bogu że zrobiłam pianę.
- Parrie powiedziała że byłyście na wycieczce rowerowej i kazała mi przyjść pokazać ci jak włączyć funkcję masażu.
- Aham.- Byłam tylko tyle zdolna powiedzieć.
- Będziesz musiała wyjść w wanny bo z tej odległości nic nie zobaczysz.
Zrobiłam wielkie oczy a moje ciało jeszcze bardziej usztywniło się aż barki zabolały. Louis widząc to szybko dodał.
- Ja wyjdę a ty włóż coś na siebie i zawołaj.
Kiwnęłam głową. Kiedy drzwi zamknęły się za nim poczekałam chwile i wyskoczyłam z wody szybko chwyciłam ręcznik, wytarłam się i nałożyłam szlafrok.
- Już!- Krzyknęłam.
- Tsunami tu przeszło czy jak?- Zrobiłam wielkie oczy nie wiedząc o co chodzi. Tommo pokazał  na podłogę. Było pełno wody.- Dobra chodź tu.
Podeszłam nie pewnie do chłopaka. Kilka razy pokazał mi co zrobić .
- Już łapiesz?
- Tak.
Chciałam zrobić krok do przodu ale poślizgnęłam się. Ratując się przed upadkiem odruchowo chwyciłam się Louisa, niestety popchnęłam go przez co stracił równowagę i wpadliśmy do wanny. Leżałam na nim, spróbowałam się podnieść. Oczy chłopaka mówiły że był wściekły. Moje ciało zesztywniało, umysł krzyczał, że mam się ruszyć ale nie mogłam. Strach wziął nade mną górę ale mimo wszystko chwyciłam się krawędzi wanny i jakoś udało mi się podnieść.
- Boże przepraszam. Nie chciałam.- Patrzyłam cały czas na chłopaka, który był mokry. Wyszedł z wanny i spojrzał na mnie wściekły. ~Muzyka~
- Nigdy więcej mnie nie dotykaj.- Wysyczał wściekły i wyszedł z łazienki trzaskając drzwiami. Westchnęłam zmartwiona i spojrzałam na wannę. W dupie mam ten masaż. Wypuściłam wodę i ubrałam na siebie czystą bieliznę. Z szafki wyciągnęłam luźne dresowe spodnie i białą koszulkę na krótki rękaw, założyłam jeszcze bluzę tego samego koloru co spodnie, a na stopy ubrałam swoje kapcie. Z roztrzepanymi i mokrymi włosami wyszłam z pokoju. Zajrzałam do wszystkich pomieszczeń oprócz jego pokoju. Na samą myśl miałam  ochotę umrzeć. Te jego niebieski oczy za każdym razem patrzyły na mnie z  nienawiścią. Jeden jedyny raz spojrzał na mnie normalnie. Tak wiem nie powinno  mieć to dla mnie znaczenia ale nie chcę żyć w nie zgodzie. Czuję się  przy nim jak bym nic nie znaczyła, jakbym była nikim.
Stałam pod jego drzwiami już z jakieś 5 minut. Dobra dasz radę po prostu  go przeprosisz i pójdziesz.  Zapukałam ale nic nie usłyszałam.
 - Tomlinson wiem, że tam jesteś, mogę?- Zapytałam nie pewnie.
- Wypierdalaj!- Wrzasnął
- Wchodzę czy tego chcesz czy nie.- Podniosłam lekko głos.
Otworzyłam drzwi i ujrzałam NAGIEGO Louisa. Szybko zamknęłam oczy.  Przez głowę przeszło mi tysiąc myśli co on teraz ze mną zrobi i jak to Perrie znajdzie moje zwłoki.
- Kurwa mać przez ciebie wylądowałem w wannie a teraz jeszcze nie dajesz się ubrać!- Wrzasnął wściekły.
- Ja, ja nie chciałam.- Wydukałam.- Chciałam cię tylko przeprosić nie miałam pojęcia że....
- Możesz otworzyć oczy i odwrócić się.- Mruknął.
Zrobiłam to co kazał. Chłopak miał na sobie tylko bokserki i właśnie ubierał na siebie czarne dresowe spodnie. Za wszelką cenę starałam się utrzymać swój wzrok na jego twarzy ale ta jego cholerna klata odwracała moją uwagę.
- Żesz kurwa Tomlinson możesz ubrać koszulkę?- Zapytałam lekko zdenerwowana. Nie wiem skąd u mnie przypływ odwagi ale podobało mi się to.
- Nie nie mogę. Co chciałaś?- Odpowiedział mi pewny siebie. Zamknęłam na chwilę oczy policzyłam do pięciu i znów spojrzałam na niego, ale tym razem wpatrywałam się w jego niebieskie oczy.
- Chciałam cię przeprosić. No wiesz za to w łazience.- Zdenerwowana przygryzłam dolną wargę nie będąc do końca świadoma tego co ja tutaj robię.
- Aaa to mam pomysł jak możesz mi się zrewanżować.- Powiedział i nie czekając na moją zgodę przerzucił sobie mnie przez ramie i jak gdyby nigdy nic wyszedł ze swojego pokoju i zszedł po schodach kierując się w nieznanym dla mnie kierunku.
- Louis! Louis! Postaw nie! Słyszysz?!- Zaczęłam krzyczeć i uderzać w jego plecy swoimi dłońmi ale to nic nie dało. Otworzył jakieś drzwi i gdy uderzył we mnie specyficzny zapach chloru wiedziałam już gdzie się znajdujemy.- Nie! Nie zrobisz tego!- Znów zaczęłam wrzeszczeć ale usłyszałam tylko jego wredny śmiech i poczułam jak lecę do tyłu. Wciągnęłam dużo powietrza i uderzyłam w taflę chłodnej aczkolwiek przyjemnej wody. Gdy przestałam spadać w dół wynurzyłam się i zdenerwowana zaczęłam chlapać wodą Louisa, który zwijał się ze śmiechu. Gdy dostał pierwszą ''porcją'' wody przestał się śmiać. Ściągnął swoje spodnie i wskoczył do wody. Podpłynął do mnie i chwyciwszy mnie za ramiona wciągnął pod wodę trzymając tam chwilę. Wreszcie puścił mnie abym mogła nabrać powietrza.
Chłopak był tak blisko mnie, że praktycznie stykaliśmy się ciałami.
- Jesteś chory! Normalnie pierdolnięty na umyśle! Raz chcesz mnie zabić, potem jesteś miły innym razem wyglądasz jak napalony nastolatek. Kurwa mać Louis czego ja mam się po tobie spodziewać? Co zrobisz jutro?- Wyrzuciłam z siebie i zamiast odpowiedzi poczułam jego wargi na swoich. Zdziwiona nagłym ruchem chłopaka położyłam swoje ręce na jego ramionach i pozwoliłam mu robić to co robił. Czułam każdy centymetr jego ciała. Jego ciepłą skórę przylegającą do mojego ciała. Ręce trzymające mnie pewnie w talii.
Louis odsunął się ode mnie i oblizał wargi. Oddychałam głęboko i gwałtownie jak osoba, która przebiegła maraton.
- Jesteś tak samo łatwa jak wszystkie inne Lottie. Jesteś po prostu... Nie pasujesz do nas i lepiej zniknij z naszego życia jak najprędzej.- Powiedział spokojnie i dotknął mojego policzka po czym zostawił mnie samą.
- Dupek!- Wrzasnęłam wściekła.- Nie daruję ci Tomlinson, nie daruję.- Wysyczałam wściekła patrząc przez szklaną ścianę na jego oddalającą się sylwetkę.

-----------------------------------------------------------------------
Więc mamy kolejny rozdział ^^ Strasznie mi się podoba liczę na to że wam też . Mam nadzieję że będziecie komentowali , polecali bloga oraz wchodzili na naszego nowego . No cóż to chyba na tyle .
Kocham Madzia ♥
I jest nasza 5! :D Mam nadzieję, że odkupiłyśmy się dłuższym rozdziałem niż poprzedni ^^ Za błędy przepraszam ale jestem po zabiegu ręki i nie mogę za dużo przed kompem siedzieć i dlatego. Mam nadzieję, że pojawi się dużooooo komentarzy :* Zapraszamy również na naszego nowego.bloga. :**
Kamila :*

niedziela, 16 czerwca 2013

sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 4

Zeszłam po cichu po schodach na parter. W jadalni byli wszyscy, i zajadali się kanapkami oraz jajecznicą. Zajęłam miejsce koło Perrie dzięki czemu siedziałam jak najdalej Louis'a. Chłopak nie spojrzał na mnie nawet na sekundę i szczerze odpowiadało mi to. Wolałam aby mnie ignorował. Nawet dobrze mnie nie poznał, a już nienawidzi.
Czułam na sobie czyjś wzrok dlatego podniosłam głowę i napotkałam zielone oczy wpatrujące się we mnie. Na twarzy Harry'ego pojawił się lekki uśmiech, co mnie onieśmieliło. Moja głowa znów powędrowała na dół. Poczułam jak po szyi wspina się ciepło, które po chwili przyozdobiło moje policzki. Ktoś kopnął mnie pod stołem, a tym ktosiem okazała się Perrie, która spoglądała raz na mnie, a raz na osobę siedzącą na przeciwko mnie, czyli na Harry'ego. Wzruszyłam lekko ramionami i zaczęłam jeść nałożoną przez Zayn'a jajecznicę. Chociaż 'jeść' to za dużo powiedziane. Rozgrzebywać. Tak. To odpowiednie określenie.
Jajecznica, którą wreszcie skończyłam okazała się bardzo dobra. Po skończeniu posiłku pomogłam kuzynce w sprzątnięciu naczyń ze stołu. Chłopaki natomiast rozsiedli się w salonie i grali na Playstation. Dość szybko uwinęłyśmy się z prawie całym bałaganem.
- Gotowe.- Uśmiechnęłam się do Perrie kiedy ostatni talerz wylądował w zmywarce.- Robimy coś jeszcze?- Zapytałam.
 - Dzisiaj już nie mam sił. Wrobimy jutro, któregoś z chłopaków w sprzątnie. A teraz chodź obejrzymy z nimi jakiś film.- Nie byłam pewna czy to dobry pomysł, ale Louis chyba nie odwali niczego przy Perrie i Zayn'ie, prawda?
- Już idę.- Powiedziałam i wytarłam szybko dłonie w ścierkę,  po czym podążyłam za blondynką. Dziewczyna usiadła obok swojego chłopaka, a mi zostało miejsce albo obok Lou albo na podłodze obok Harry'ego. Oczywiste było to, że siądę obok zielonookiego. Po zajęciu miejsca podwinęłam pod brodę kolana i zaczęłam wpatrywać się w telewizor gdzie wojnę toczył ten blondyn i.... Lou! Z całego serca kibicowałam chłopakowi, którego imienia zapomniałam. Może to dziwne ale miałam szczerą nadzieję, że Tomlinson przegra.
Cóż moje nadzieje poszył na marne ponieważ Louis wygrał co obwieścił nam głośnym krzykiem radości. Przewróciłam oczami i chciałam coś powiedzieć gdy w odpowiedniej chwili doszło do mnie, że przecież my z Lou jesteśmy na ścieżce wojennej.
- Lottie nie denerwuj się tak.- Wyszeptał mi Harry na ucho, a przez moje ciało przeszła fala dreszczy. Odsunęłam się minimalnie od chłopaka i zaczesałam jeden kosmyk włosów za cucho.
- Perrie jesteś jutro w domu?- Zapytałam chcąc jakoś nawiązać rozmowę z kuzynką byleby nie zatracić się w myślach o chłopaku siedzącym obok mnie.
- Lottie... Przepraszam ale jutro....
- Nie! Nie przepraszaj mnie. Rozmawiałyśmy dziś o tym.- Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się lekko.- Pójdę do siebie jestem zmęczona.- Dodałam i podniosłam się z miejsca po czym skierowałam się na górę czując na sobie czyjś wzrok. Byłam przekonana, że to Harry na mnie patrzy, dlatego odwróciłam się i napotkałam wzrok Louis'a. Cóż nie powiem zdziwiło mnie to ale uśmiechnęłam się pod nosem i zadowolona weszłam na górę.
Od razu po otwarciu drzwi od łazienki zrzuciłam z siebie przepocone ubrania i weszłam pod prysznic. Nalałam na gąbkę różowego płynu pod prysznic i zaczęłam się myć. Umyłam przy okazji  włosy. Wyszłam z łazienki po jakiś 30 minutach . Ubrałam bieliznę, szarą piżamkę ze smerfetką, a na stopach miałam różowe skarpetki. Wysmarowałam się jeszcze balsamem. W podskokach pobiegłam do laptopa, który znajdował się na biurku.
 Pierwszą czynnością jaką zrobiłam po włączeniu urządzenia to muzyka. Głośność ustawiłam na ful. Nie martwiłam się tym, że Louisowi to się na pewno nie spodoba. Zawsze jak miałam jakieś kłopoty to tak robiłam, a dla tego dupka nie zmienię czegoś co było częścią mojego życia.
 Po jakiś 5 minutach usłyszałam głośne walenie do drzwi .
- Wyłącz ten jazgot!- Wrzasnął Lou wchodząc do pomieszczenia.
- Ta jasne możesz wejść.- Rzuciłam wrednie i wyszczerzyłam się do niego.-  A co do muzyki to pozwól, że się zastanowię. Hmmm, nie!
- Wyłącz!- Wrzasnął będąc na skraju wytrzymałości.
- Zmuś mnie!- Od razu pożałowałam swoich słów. Oczy chłopaka ''zaświeciły'' się z nienawiści i złości. Przełknęłam nerwowo ślinę i przez moją głowę przeszła myśl, że może lepiej będzie jeżeli ściszę tą cholerną muzykę. Nie! Nie poddasz się tak łatwo. Stałam hardo w miejscu i wpatrywałam się z wyczekiwaniem w chłopaka. Zauważyłam, że dłonie ma zaciśnięte w pięści aż zbielały mu kłykcie. To jeszcze bardziej spotęgowało mój strach.
Pierwszy krok Louisa wykonany w moją stronę równał się z czterema następnymi dzięki, którym znalazł się przede mną. Serce waliło mi jak oszalałe ale nadal stałam w miejscu. Czemu? Proste. Chciałam mu pokazać, że nie tak łatwo mnie przestraszyć.
- Gdyby nie to, że jesteś kuzynką Zayn'a już dawno bym cię stąd wywalił.- Warknął do mnie i podszedł do laptopa po czym ściszył muzykę prawie do maksimum.
- Jaki z ciebie dobroduszny człowiek panie Tomlinson.- Mój ton głosu wprawił mnie w zachwyt. Brzmiał on tak odważnie i sarkastycznie, że aż miałam ochotę przybić samej sobie piątkę.
Stałam tak jeszcze dobrą minutę po wyjściu chłopaka. Serce nadal waliło mi jak oszalałe ale byłam z siebie dumna. Jedna strona mnie mówiła WŁĄCZ NA MAKSA TĄ MUZYKĘ  a druga wręcz przeciwnie ON CIĘ ZA TO ZABIJE. Nie miałam pojęcia co mam zrobić, bardzo chciałam pokazać że się go nie boję ale mój strach nie pozwalał mi na to. Dziewczyno jesteś kuzynką Zayn'a on nic Ci nie zrobi, a nawet jeśli to Zayn i Perrie w końcu zobaczą jak on cię traktuje.
Momentalnie ruszyłam się z miejsca i podeszłam do laptopa. Pogłośniłam muzykę na maksa i czekałam. Po minucie usłyszałam kroki. Dotarło do mnie co właśnie zrobiłam. Pędem podbiegłam pod drzwi próbując je zakluczyć. Niestety moje ręce za bardzo drżały. Przywarłam całym ciałem do drzwi. Klamka poruszyła się ale nikt nie starał się jakoś specjalnie wtargnąć do środka.
- Lottie! To ja Harry!- Przez chwilę zawahałam się. Skąd miałam pewność, że obok niego nie stoi Louis? Może razem się zmówili? Tak oczywiście. Wtargną tu swoim czołgiem. Opanuj się! Odsunęłam się od drzwi i otworzyłam je po czym podeszłam do biurka i ściszyłam muzykę. Do pokoju wszedł Harry, który uśmiechał się lekko.
- Ej. Podobała mi się ta piosenka.- Zaprotestował i usiadł na łóżku. Zbytnio nie wiedziałam jak mam się zachować dlatego postanowiłam dalej stać w miejscu.
- Wiesz Harry wydaję mi się, że nie powinieneś tutaj przychodzić.- Powiedziałam po chwili ciszy.
- A to niby czemu?- Zapytał zdumiony i wstał po czym podszedł do mnie. Chciałam się cofnąć ale natrafiłam na biurko.
- Bo nie ma dżemu.- Palnęłam pierwsze co mi przyszło do głowy. Chciałam zacząć przepraszać ale gdy zobaczyłam zdziwienie na twarzy chłopaka nie odezwałam się ani słowem.
- Jest. Jeżeli chcesz to mogę ci przynieść.- Zmrużyłam oczy i otworzyłam usta zdziwiona.- Żartowałem. Dobra widzę, że jesteś zmęczona. Nie nękam cię więcej. Dobranoc.- Przybliżył się do mnie i złożył na moim policzku delikatny pocałunek.
Kiedy już wyszedł dotknęłam policzka szokowana. Nie mogłam otrząsnąć się po tym jakieś pięć minut. Moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz gdy uświadomiłam sobie że, po raz pierwszy w tym domu poczułam się dobrze. Nie martwiłam się niczym. Wiem że to dziwne przecież to tylko buziak w policzek...
 Długo po tym nie mogłam zasnąć, dlatego postanowiłam obejrzeć jakąś komedię. Lecz to nic nie dało. Leżałam bez czynnie jakieś pół godziny aż zaburczało mi w brzuchu. Powlokłam swoje zwłoki na dół najciszej jak umiałam. Zdziwiłam się kiedy ujrzałam światło od telewizora w salonie.
 Automatycznie zajrzałam do pomieszczenia. Na pierwszy rzut oka nikogo nie było lecz po chwili zobaczyłam  Tomlinsona śpiącego na kanapie. Był ubrany cały na czarno jak ninja dlatego zlewał się z otoczeniem cp było równe z tym, że ciężko było go dostrzec. Podeszłam do niego zabierając po drodze koc. Tak w sumie to uroczo wygląda jak śpi.. Szkoda, że tylko gdy śpi. Przykryłam go kocem. Chłopak poruszył się niespokojnie. Szybko wyłączyłam telewizor i powędrowałam do kuchni gdzie zjadłam płatki kukurydziane. Po mojej nocnej przekąsce wróciłam cichutko do pokoju.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam wpatrywać w ciemny sufit. Jedna myśl nie dawała mi spokoju. Dlaczego Harry jest dla mnie miły? Mam co do tego złe przeczucia.

Wydaję mi się, że tego pożałuję...
Skrzywdzi mnie?
Nie. On mi tego nie zrobi....
Prawda?
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej! Dzisiaj rozdział krótki ale pisałam go z świetną dziewczyną, która będzie ze mną prowadziła tego bloga. Pisałam z założycielką i ona napisała mi, że ten blog jest już mój i sama mam o wszystkim decydować. Mam nadzieję, że dam radę. :D Następny rozdział na pewno będzie dłuższy ale kiedy się pojawi to nie wiem. 
Kamila.
Cześć jestem Magda i będę teraz prowadziła tego bloga z Kamilą. Mam nadzieje, że nie gniewacie się że ten rozdział jest krótki. Obiecuję że poprawimy się. Jeżeli będziecie mieli do mnie jakieś pytania czy  coś w tym stylu to piszcie w komentarzach. 
Madzia <3

czwartek, 13 czerwca 2013

Informacja.

Pewnie czekacie na rozdział ale cóż mam sprawę. Gdy zgłosiłam się do pomocy przy tym blogu myślałam, że będę pisać jeden rozdział potem założycielka i znów ja. No ale jakoś nic się nie dzieje. Pisałam już do tej dziewczyny ale ona mi nie odpisuję i już sama nie wiem co robić. Nie dam rady sama prowadzić tego bloga więc jeżeli założycielka się nie odezwie będę musiała albo zamknąć tego bloga, albo poszukać dziewczyny do pomocy. Jeszcze jest nadzieja, że ona się odezwie nie wiem. Możecie być na mnie złe ale na prawdę sama nie dam sobie rady. A więc: ZAŁOŻYCIELKO CZEKAMY NA CIEBIE!