Miesiąc później.
Święta. Cóż jeszcze kilkanaście tygodni temu myślałam, że spędzę je w wielkim mieście, z moją kuzynką, nowymi przyjaciółmi. A tym czasem znów mieszkam z rodzicami i moje życie nie mogłoby być bardziej beznadziejne.
Wszystko się zmieniło. Ja się zmieniłam. Nie wiem czy na gorsze czy na lepsze.
Od mojego ostatniego spotkania z Zayn'em minęły dokładnie trzy tygodnie i dwa dni. To właśnie wtedy spędziłam z nim ostatnią noc, która na zawsze pozostanie w mojej pamięci. To jak mnie dotykał, kochał...
Byłam na prawdę zdziwiona gdy kilka dni po moim wyjeździe zadzwonił do mnie Zayn i powiedział, że mam wykupiony bilet do Londynu i muszę wracać ponieważ musimy coś załatwić. Miałam wtedy na prawdę głupią nadzieję, że dojdziemy do porozumienia i wszystko między nami będzie dobrze, ale niestety nadzieja matką głupich prawda? Gdy weszłam do mieszkania wszystko stało się jasne. Zayn chciał abym podpisała, że samowolnie zrzekam się z mieszkania. W pierwszej sekundzie miałam ochotę się rozpłakać.
Przy nim. Przy Adamie. Przy notariuszu.
Nie zrobiłam tego, tylko ze stoickim spokojem podpisałam wszystkie papiery i gdy miałam wychodzić stało się coś nieoczekiwanego. Zayn kazał mi zostać. To był błąd, którego żałuję, ale czasu nie cofnę. Muszę teraz żyć z naszymi błędami.
Nie czuję tej magii świąt jak co roku. Mój tata nie rozmawia ze mną od kąt powiedziałam im coś, co zmieniło wszystko. Mama stara się wszystko ratować, ale niestety wcale jej to nie wychodzi.
- Lottie - mama cicho zapukała w drzwi i nacisnęła klamkę wchodząc do pomieszczenia. Zobaczyła to samo co każdego innego ranka od mojego powrotu. - Kochanie chodź pomożesz ubrać nam choinkę - mama usiadła na łóżku obok mnie i pogłaskała mnie po ramieniu.
- Nie mam ochoty - odpowiedziałam jej i przytuliłam do siebie poduszkę. Chciałam spędzić następny dzień w łóżku z dala od wszystkich cholernie szczęśliwych ludzi.
- Nie możesz siedzieć tutaj cały czas Charlotte. Musisz wyjść.
- Nie mów do mnie Charlotte - zawsze byłam drażliwa na swoje pełne imię, ale teraz stało się to jeszcze bardziej... Aktywne.
- Przepraszam skarbie. Chodź do nas - wiedziałam, że dzisiaj tak łatwo mi nie odpuści dlatego z westchnieniem zrzuciłam z siebie kołdrę i wstałam z łóżka.
Wyciągnęłam z szafy bluzę i narzuciłam ją na siebie od razu podwijając rękawy. Jeszcze rok temu już dawno siedziałam w salonie i wybierałam co powiesimy na choinkę. W tym roku nie miałam ochoty na żadne święta.
Wyjście z pokoju nie było takie złe. Gorzej było gdy weszłam do salonu i napotkałam pełen złości spojrzenie ojca. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że mój własny tata ma mnie za nic nieznaczącą dziwkę.
Bez słowa wzięłam do reki małe pudełeczko z porcelanowymi zawieszkami i zaczęłam rozwieszać ozdoby na różnych gałązkach pachnącego drzewka.
Poczułam dziwny uścisk w sercu gdy tata zaczepił wielką, lśniącą gwiazdę na samym czubku choinki. To ja zawsze to robiłam. Nie ważne ile miałam lat, tata zawsze mnie podnosił abym mogła zaczepić gwiazdę.
Odeszłam kilka kroków w tył podczas gdy mama zaświeciła wszystkie lampki. Drzewko rozbłysło masą kolorowych promyków przez co uśmiechnęłam się lekko.
- Za rok będziemy musieli kupić sztuczną choinkę - mama stanęła obok mnie i z uśmiechem na twarzy podziwiała nasze wspólne dzieło.
- Dlaczego? - zapytałam i włożyłam dłonie w kieszenie spodni. Było mi jakoś dziwnie zimno i nagle jeszcze bardziej zapragnęłam aby znaleźć się w swoim ciepłym łóżku.
- Bo twój bachor poobrywa wszystkie gałązki - tata spiorunował mnie wzrokiem i wyszedł z salonu zostawiając mnie zszokowaną. Moje usta otwarły się mimowolnie, ale nie wyleciało z nich żadne słowo. Nie byłam wstanie się odezwać.
- Lottie on wcale tak nie...
- Przestań mamo. Wiem, że tata jest na mnie wściekły i nie mam zamiaru się z nim o to kłócić. Czasu nie cofnę, a ciąży nie usunę - odparłam i wyszłam z salonu zostawiając mamę samą sobie.
Mogłam zacząć krzyczeć pójść za ojcem i coś mu powiedzieć, ale co by to dało? I tak wiem, że mama jest załamana z powodu atmosfery panującej w domu. Nie chcę pogarszać sytuacji.
Znów zamknęłam się w pokoju, ale tym razem zabrałam swojego laptopa i usiadłam na skraju łóżka uruchamiając sprzęt. Od razu po włączeniu Skype'a wyświetliła mi się ikonka, że ktoś stara się nawiązać ze mną połączenie. Z lekkim uśmiechem na twarzy odebrałam i ujrzałam Daniela szczerzącego się do kamerki.
Tylko on mi pozostał z czasu gdy mieszkałam w Londynie. Jako jedyny się ode mnie nie odwrócił i starał się robić wszystko abym tylko była szczęśliwa.
- Cześć. Jak tam się robaczki dziś czujecie? - on jako pierwszy dowiedział się o ciąży i chyba jako jedyny jest szczęśliwy z tego powodu. Stara się mnie jakoś przekonać, że dziecko to nie koniec świata, a właściwie wręcz odwrotnie, ale to nie on będzie sam wychowywał dziecko, którego nie powinno nawet być na świecie. Tak to była wpadka, i tylko ja będę za nią słono płacić.
- Tak jak każdego innego dnia - odparłam i przetarłam ręką oczy. Uwielbiałam rozmawiać z Danielem, ale zawsze gdy tylko widziałam jego twarz wszystkie wspomnienia powracały.
- Och Lottie dzisiaj Boże Narodzenie! Powinnaś się cieszyć, że zjesz te wszystkie rzeczy, których nie jesz w ciągu roki - dziwiłam się jak dobrze Daniel mógł wyszukać się w każdej sytuacji tej dobrej strony.
- Tutaj masz rację - zaśmiałam się cicho i westchnęłam. Daniel zaczął się za czymś rozglądać aż wreszcie naciągnął na głowę czerwoną czapkę i uśmiechnął się szeroko w moją stronę.
- Wiem, że życzenia powinienem złożyć ci wieczorem, ale nie wiem czy będę miał czas dlatego na wszelki wypadek już teraz życzę ci wesołych świąt kwiatuszku - nie mogłam zwalczyć uśmiechu cisnącego się na moje usta. Daniel obrał zwyczaj nazywania mnie kwiatuszkiem i to było na prawdę słodkie.
- Również życzę ci Danielku wesołych świąt.
Zayn
Is it dark, where you are?
Can you count the stars where you are?
Do you feel like you are a thousand miles from home?
Can you count the stars where you are?
Do you feel like you are a thousand miles from home?
Are you lost, where you are?
Can you find your way when you're so far?
Do you fear, like you are?
A thousand nights alone
So here we are set into motion
We'll steal a car and crash in the ocean
You and I, caught in a fading light
On the longest night
It's enough, just to find love
It's the only thing to be sure of
So hard, to let go of
A thousand times or more
I was close to a fault line
Heaven knows, you showed up in time
Was it real?
Now I feel, like I'm never coming down
So here we are, set into motion
Steal a car, crash in the ocean
You and I, caught in a fading light
On the longest night
I recall when we were together
Even now it seems like forever
So alive caught in a fading light
On the longest night
Can we go too far to find, what is waiting here?
A little fall from grace
On the longest night
Did we go too far to find, what is waiting here?
We'll take a little time, to open again
Is it dark where you are?
Can you count the stars where you are?
Odłożyłem długopis i przeczytałem tekst jeszcze raz w sumie nie bardzo rozumiejąc co oznaczają słowa. Nie mogłem pojąć dlaczego wszystko układało się w jedną całość. W moje myśli, które rozrywały moją głowę codziennie od nowa.
Zadawałem sobie pytania, które były tak bardzo irytujące same w sobie, że nie mogły mnie opuścić. Cały czas zastanawiałem się co ona teraz czuję. Jak wygląda jej życie. Czy jest szczęśliwa. Czy mnie pamięta. Czy wspomina nasze wspólne dnie. Czy śni o mnie. Czy odtwarza w myślach to jak do niej mówiłem.
Starałem się zapomnieć. Bóg mi świadkiem, że się starałem, ale nie mogłem tego zrobić. To tak jakbym oglądał cały czas ten sam film, nawet jeżeli nie chcę go więcej oglądać. Nie mogłem wyrzucić z głowy z jej doskonałości, jej idealizmu. Po prostu tkwiłem w tym samym miejscu zadając sobie ból i w sumie chyba tylko to powstrzymywało mnie przed rzuceniem tego wszystko w cholerę.
Nagle gdy jej zabrakło u mojego boku wszystko stało się takie szare. Nic nie miało sensu, a wstanie z łóżka było największym wyzwaniem w ciągu całego pieprzonego dnia. Czułem rozrywająca pustkę gdy otwierałem rano oczy i napotykałem puste miejsce w łóżku. Na szafce nie stało żadne zdjęcie Lottie. W pokoju nie było żadnego śladu jej obecności. Tak jakby nigdy nie istniała.
- Zayn kurier czeka w salonie - mama uśmiechnęła się do mnie lekko i przymknęła za sobą drzwi. Nie wiem dlaczego, ale przepisałem kilka linijek na czystą kartkę i włożyłem do pudełka zamykając je szczelnie.
Wiedziałem, że źle robię cały czas myśląc o tym jak ona będzie wyglądać dzisiejszego wieczoru, ale to było silniejsze. Ona była silniejsza.
Lottie.
Krojąc orzechy cały czas odtwarzałam w głowie moją dzisiejszą rozmowę z Danielem. Dowiedziałam się, że od razu po Nowym Roku chłopak ma rozprawę w sądzie i prawdopodobnie będę musiała się na niej stawić jako naoczny świadek. Najpierw odbędzie się rozprawa w sprawie postrzału, a potem w sprawie narkotyków, które Daniel sprzedawał. Doskonale wiedziałam, że jest coś jeszcze na rzeczy, ale brunet uparcie zaprzeczał, a ja w końcu przestałam pytać.
Dowiedziałam się również, że Harry dziś wychodzi z ośrodka. Nie wiem kto go zmusił do pójścia na terapię, ale podobno zadziałała i teraz Styles będzie spotykał się z psychologiem raz w tygodniu. Oczywiście każdy dowiedział się z jakiego powodu Harry wylądował w szpitalu, ale nikt tak na prawdę oprócz mnie nie wiedział, że w sumie to moja wina. To przeze mnie Harry chciał się zabić.
Podobno każdy z chłopaków jest już w swoim rodzinnym domu. Daniel nie chciał mi powiedzieć co u Perrie, a sama bałam się sprawdzić jakieś strony internetowe, dlatego nadal tkwiłam w słodkiej niewiedzy.
- Jutro przyjadą dziadkowie - tata otwarł szafkę i wyciągnął z niej miskę, do której przesypał cukierki i postawił je przede mną na stole. - Przepraszam za to co powiedziałem rano - dodał i usiadł na krześle na przeciwko mnie.
- Nie masz za co mnie przepraszać - odparłam i odłożyłam nóż na deskę. Nie byłam pewna czy mam coś jeszcze powiedzieć czy siedzieć cicho.
- Powiesz mu o tym? - spojrzałam na tatę i miałam ochotę się rozpłakać. Znów. Nie rozmawiałam jeszcze z nikim na temat swojej ciąży i gdy teraz naszedł czas na pierwszą rozmowę chciałam uciec jak najdalej.
- Chyba nie. On ma swoje idealne życie nie chcę tego psuć - potarłam dłońmi swoje uda i wymusiłam lekki uśmiech.
- Powinnaś mu powiedzieć. Nie ważne jak to zniszczy mu życie Lottie. To był wasz wspólny błąd i musicie obydwoje ponieść konsekwencje.
- To go zniszczy tato. Perrie jest w ciąży i każdy myśli, że to dziecko Zayn'a. Gdy świat dowie się, że ja też jestem w ciąży... Oni nie dadzą mu spokoju - czytałam kilka artykułów o tym, że ja i Zayn mieliśmy mały romans, a teraz on znów jest z Perrie, która wybaczyła mu zdradę. To jedno wielkie kłamstwo, w które każdy wieży.
- On zniszczył ciebie ty zniszcz jego - miał rację. Zayn mnie zniszczył i miałam prawo na zemstę, ale doskonale wiedziałam, że to nic mi nie da.
- Nie chcę wojny. Jeżeli mam wychowywać to dziecko sama to tak zrobię.
- Dobra nie mówmy o tym - tata przysunął w moją stronę cukierki. - Mama gdy była w ciąży cały czas jadła cukierki - nie wiedziałam co spowodowało taką nagłą zmianę nastawienia ojca, ale nie chciałam się dopytywać. Wolałam korzystać z tej chwili normalności.
***
Nie mogłam oderwać wzorku od uśmiechniętych rodziców, którzy oglądali album, który podarowałam im w prezencie. Nie widziałam w nim nic szczególnego, ale oni najwyraźniej potrafili dostrzec coś co dla mnie było niewidzialne.
- Och Lottie zapomniałabym - mama wstała z kanapy i podeszła do szafki po czym wyciągnęła z niej granatowe pudełko, które było przewiązane czerwoną kokardą. - Kurier przyniósł dla ciebie paczkę - kobieta podała mi pudełko i znów usiadła obok taty. Oboje patrzyli na mnie zaciekawieni.
Z westchnieniem odwiązałam wstążkę i odłożyłam ją na bok. Ściągnęłam wieczko z pudełka i od razu uświadomiłam sobie od kogo jest ten prezent.
Wzięłam do ręki kawałek kartki i mimo wszystko w moich oczach pojawiły się łzy.
It's enough, just to find love
It's the only thing to be sure of
So hard, to let go of
A thousand times or more
I was close to a fault line
Heaven knows, you showed up in time
Was it real?
Now I feel, like I'm never coming down
It's the only thing to be sure of
So hard, to let go of
A thousand times or more
I was close to a fault line
Heaven knows, you showed up in time
Was it real?
Now I feel, like I'm never coming down
Odłożyłam kartkę obok siebie i wyciągnęłam naszyjnik, który oglądałam kiedyś z Zayn'em. Na zawieszce w kształcie serca były tak bardzo ważne słowa, które nie ważne jak bardzo starałeś się odepchnąć uczucia wzbudzały w tobie zachwyt i nadzieję. 'I find love.'
Nie, nie, nie. Coś ty narobił?
---------------------------------------------------PAMIĘTAJCIE, ŻE KAŻDY TEKST JAKIŚ PIOSENEK JEST SKOPIOWANY NA POTRZEBY OPOWIADANIA: O TO PIOSENKA, KTÓRA ''NAPISAŁ'' ZAYN PIOSENKA
------------------------------------------------------
Cześć :) Och ale się porobiło. Od razu powiem jedno: TO JULIA WYMYŚLIŁA TĄ CIĄŻĘ, NIE JA, JEJ GRÓŹCIE!
Cóż nasz Irish Cat zwichnęła sobie nadgarstek i ma problemy z pisaniem i na prawdę jej współczuję bo wiem jaki to ból :( Eeee coś chciałam... A tak! Ogłoszenie parafialne (ważne)
JAK WIECIE (ALBO I NIE) JESTEM W 3 GIMNAZJUM I ZBLIŻAJĄ MI SIĘ EGZAMINY PRZEZ CO NAUCZYCIELE CHCĄC NAM POMÓC DAJĄ NAM KARTKI Z NAJWAŻNIEJSZYMI WIADOMOŚCIAMI Z 3 LAT NIBY FAJNIE ALE ONI NAS Z TEGO PYTAJĄ O.o A WIĘC CHODZI O TO, ŻE JEST 50% ŻE W NASTĘPNYM TYGODNIU NIE POJAWI SIĘ ROZDZIAŁ CHYBA, ŻE JULKA DA SOBIE RADĘ SAMA, ALBO JA PO PROSTU WSZYSTKO DAM RADE OGARNĄĆ.
No to chyba tyle. Nie przedłużam :)
Jeszcze postanowiłam troszkę dopisać. Tu Julka (Irish Cat) za rozdział podziękujcie KAMILI, bo ona SAMA go napisała :) A co do nadgarstka to mam nosić temblak 2 tygodnie, więc nie wiem jak to będzie, ale postaram się dać z siebie 100%. Najwidoczniej nie wszystkie koty spadają na cztery łapy, lecz na dwa nadgarstki XD No cóż, miejmy nadzieję, że do następnego :)
Kamila♥
Irish Cat♥
15 KOMENTARZY= NOWY ROZDZIAŁ
Świetne :) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńWow . Dziewczyny świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńŻycze powodzenia i zdrowiej nam.
Zayn miesz jej w glowie.
Kocham Was? Jeju i niech Ci ta ręka zdrowieje ;*
OdpowiedzUsuńBoże! Ona jest w ciąży! I to z Zaunem jezu jak wspaniale! !! Jestem ciekawa reakcji Harryego, Perrie .Bo Zayn to tam pikuß XD Ale Zayn ma się ucieszyć! Powodzenia w testach, ja mam już za sobą 6-klasisty *.*
no nie wierze że ona jest w ciąży!!!!!! Oby Zayn wrócił
OdpowiedzUsuńCiąża?! No nie spodziewałam się tego :) Ale fajnie, że akcja stała się taka .. taka.. kurcze, nie mogę wpaść na to słowo... groźna? Nie. Niewyjaśniona? Może. :) Ale mniejsza z tym :) Rozdział jest świetny, chociaż myślałam, że w tym rozdziale się jakoś spotkają czy coś :) No ale trudno. : To wy jesteście autorkami i to wy decydujecie co będzie w danym rozdziale :)) Nie mogę się doczekać następnego! :)
OdpowiedzUsuńhkjljchkdngbjkdgnbosfjbghfksgho <3
Kocham Was :)
PS. U mnie w szkole z tymi egzaminami tez jest masakra! :) Z polskiego jestem ZAWALONA kserówkami i Bóg wie czym jeszcze :) Wszystko miesza się w głowie i nie wiem jak to będzie :) Mam nadzieje, że nie tak źle :)
Wow...to się porobiło :o Uwielbiam wasz blog <3 Czekam na NEXT ;3 ;*
OdpowiedzUsuńWOW
OdpowiedzUsuńWOW
WOW
WOW <3
Uwielbiam tą historię x <3
Dopiero co trafiłam na waszego bloga..jestem pod wrażeniem,cała akcja jest pisana w dobrym tempie,jest naprawdę ciekawa :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje,że Zayn się niedługo dowie,jestem ciekawa jego reakcji xd
Jeny,tak jestem ciekawa co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńNie no ciąża?! Serio?
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga <3 szybko nn ;*
OdpowiedzUsuńAle się porobiło xd Matko, Kocham ten ff :D Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać newsa normalnie :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całego bloga ;* Strasznie mi sie podoba ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całego bloga ;* Strasznie mi sie podoba ;)
OdpowiedzUsuńBOSKI! *-* Nie mogę się doczekać następnego, już jest 16 komentarzy, więc mam nadzieję, że pojawi się wkrótce :*
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie <33
http://onlyyoucanchangeme.blogspot.com/