sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 16

Mój wzrok był utkwiony w oknie, a dokładnie w małych kropelkach deszczu spływających po szybie. Co chwilę pojawiały się nowe, i znikały tak jak te wcześniejsze. Chciałabym być deszczem. Chciałabym zniknąć i po prostu przestać być. Uczucia, które roznoszą mnie od środka są cichymi mordercami. Pytania układające się w głowie wywołują u mnie chęć rozwalenia czegokolwiek byle by rozładować złość rosnąc z powodu mojej głupoty.
W nocy nie zasnęłam nawet na dziesięć minut. Cały czas myślałam i zamiast znaleźć jakieś rozwiązanie wszystko zrobiło się jeszcze bardziej skomplikowane.
Ciche pukanie rozniosło się po pokoju, a ja westchnęłam i zignorowałam 'natręta' nadal wpatrując się w spływające po szkle kropelki. Słyszałam jak któraś z dziewczyn otwiera drzwi i wchodzi do środka zamykając za sobą drewniany przedmiot.
- Nie jestem głodna, jeśli po to przyszłaś.- Odezwałam się wypranym z emocji głosem. Może nie byłam miła ale w tej chwili miałam gdzieś uprzejmość.
- Nie tylko po to.- Zatrzymałam rękę na szybie gdy do moich uszu doszedł jego głos. Po woli odwróciłam głowę i napotkałam jego spojrzenie. Mocno zacisnęłam zęby aby się nie rozpłakać.
- Co ty tutaj robisz?- Zapytałam i zeskoczyłam z parapetu stając przed Danielem. Już zapomniałam jaki jest wysoki.
- A wiesz byłem w okolicy i postanowiłem wpaść i zapytać co u ciebie.- Brunet wzruszył ramionami i włożył ręce do kieszeni swoich spodni.
- Aha, i mam uwierzyć w to, że ten ochroniarz z twarzą nietoperza cię wpuścił?- Uśmiech chciał wkraść mi się na twarz.
- Wiesz, ma się ten urok i w ogóle.- Daniel machnął ręką, jak panie w tetrze i puścił do mnie oczko. Byłam na prawdę na niego zła. Niemal wściekła, ale to on przyszedł do mnie pierwszy. Jestem pewna na 100%, że dziewczyny powiadomiły Perrie gdzie jestem. I mimo wszystko to Daniel przyszedł do mnie pierwszy. Jest twoim przyjacielem. 
- Tylko ty mi zostałeś Daniel.- Wyszeptałam będąc na skraju łez. Wiedziałam, że znów będę płakać. Wiedziałam, że znów będę wszystko rozpamiętywać ale taka chyba była kolejność rzeczy, prawda? Najpierw musi być okropnie aby potem było lepiej.
- Hej co się dzieje?- Daniel pokonał dzielącą nas odległość i przygarnął moje drobne ciało do jego.- Moja Lottie nie płacze.
- Proszę cię zrób wszystko co się da bylebym zapomniała. Upij mnie, naćpaj cokolwiek.- Wyszeptałam wtulona w jego tors.
- A możemy zastosować mniej radykalne środki?- Odsunęłam się lekko od niego i zadarłam głowę do góry spoglądając na niego.
- A zadziałają?- Zapytałam cicho i wraz z mrugnięciem po moich policzkach potoczyły się dwie pierwsze łzy, które Daniel starł jakby chciał aby nikt ich nie widział.
- A czy ja jestem przystojny?- Uśmiechnęłam się lekko na jego słowa i puściwszy go przetarłam oczy rękoma.- Nie odpowiedziałaś mi.
- Nie chcę obniżyć ci samoocenę.- Odpowiedziałam i usiadłam na łóżku pociągając kolana pod brodę. Czasem zastanawiałam się czy nie jestem aby zbyt chuda skoro mogę tak zrobić bez problemu ale gdy w mojej głowie pojawiała się myśl aby przytyć zawsze dochodziłam do wniosku, że mam idealną wagę.
- Lottie?- Daniel usiadł obok mnie i oparł się plecami o ścianę.- Powiesz mi co się stało? Perrie do mnie wczoraj zadzwoniła i poprosiła abym przyszedł do ciebie i namówił do powrotu do domu.- Westchnęłam i zamknęłam oczy opierając głowę o ścianę.
- Harry jest chujem, Louis jest chujem, Zayn jest chujem, a ja jestem okropna. To się stało.- Wymruczałam pod nosem i wciągnęłam do płuc dużo powietrza przygotowując się do streszczenia mu całego wczorajszego dnia.

Harry.

Leżałem rozwalony na swoim łóżku i wpatrywałem się w sufit jakby szukając w nim odpowiedzi na wszystkie dręczące mnie pytania. Nie spałem prawie całą noc zastanawiając się czy ona śpi, czy płacze z mojego powodu, czy planuję moją śmierć w męczarniach.
- Harry!- Głos mojej siostry wywołał na mojej twarzy lekki uśmiech. Nie ważne jakbym się okropnie czuł ona zawsze mnie rozweseli.
- Tutaj!- Odkrzyknąłem i usiadłam na łóżku przeczesując palcami włosy. Muszę iść do fryzjera. Po nie całej minucie drzwi od pokoju otwarły się, a do pomieszczenia weszła ubrana w piżamę Gemma.
- Co tam braciszku? Gotowy na nowy dzionek?- Usiadła na skraju łóżka i ucałowała mnie w policzek co zawsze wydawało mi się słodkie. To cudowne, że mimo dzielącej nas odległości i braku czasu my nadal mamy ze sobą taki dobry kontakt.
- Wiesz jakoś tak nie bardzo. Najchętniej to bym zamknął się w jakimś małym pomieszczeniu bez okien i walił bym się po ryju za swoją głupotę.- Odpowiedziałem jej i spojrzałem w okno. Nienawidzę deszczu.
- Jak już to waliłbyś się po twarzy.- Poprawiła mnie.- Nie myślałeś żeby do niej zadzwonić? Pogadać, albo umówić się i pogadać tak na spokojnie.
- Dobry żart Gemma.- Wstałem śmiejąc się z jej wypowiedzi.- Mam do niej zadzwonić? Pogadać? Umówić się? Dziewczyno ona mnie nienawidzi! Powiedziałem Perrie, że Lottie kocha Zayn'a, dlatego nie chce ze mną być.- Przetarłem zmęczony czoło i usiadłem na krześle stojącym pod ścianą.- Spierdoliłem to Gemma. Jak zawsze.
- Wróć. Co ty zrobiłeś?- Gemma patrzyła na mnie tym wzrokiem: ''wiedziałam, że jesteś głupi ale nie myślałam, że aż tak''.- Wczoraj powiedziałeś, że 'trochę' nakłamałeś.- Dodała i oparła ręce na kolanach.
- Tak trochę więcej niż trochę. Powiedziałem, że Lottie nie chce ze mną być dlatego, że kocha Zayn'a. No i wtedy oni mieli temu zaprzeć. Lottie to zrobiła ale Zayn... Nie do końca powiedział to co każdy chciał usłyszeć.- Wytłumaczyłem i spuściłem głowę patrząc na swoje dłonie. Jesteś żałosny. Tak wiem, o tym.
- Pojebało cię?!- Krzyknęła i wstała z miejsca. Jej ręce powędrowały do głowy, za którą się chwyciła i wpatrywała we mnie z niedowierzaniem.- Ty żartujesz, prawda? Powiedz, że żartujesz!
- Niestety nie. Zrobiłem to Gem. Rozwaliłem związek swoich przyjaciół, a na dodatek straciłem kogoś kogo kocham.- Powiedziałem cicho.
- Kto cię do tego namówił?- Podniosłem głowę zdziwiony jej słowami.- No nie patrz na mnie jak na kretynkę tylko powiedz mi kto cię do tego namówił, bo nie uwierzę, że sam wpadłeś na taki błyskotliwy pomysł.
- A czy to ważne Gem? Teraz już za późno. Jedyne co mogę zrobić to błagać Perrie i Zayn'a, o wybaczenie.- Wstałem i podszedłem do okna wyglądając za nie.
- Nie tylko ich musisz błagać o wybaczenie Harry. Tym razem zawaliłeś na całego.- Po jej słowach usłyszałem tylko trzask drzwi i oddalające się kroki. Znów zostałem sam.

Lottie.  

Wbiegłam do jakiejś szkoły i mimo dziwnych spojrzeń posyłanych w moją stronę biegłam nadal prosto przed siebie co jakiś czas odwracając się do tyłu w celu sprawdzenia, czy on nadal mnie goni.
Popchnęłam jakieś drzwi i wleciałam bodajże do szatni, w której było kilka dziewczyn jak i chłopaków. Zaczęłam się rozglądać co było moim błędem ponieważ po zaledwie kilku sekundach zostałam przyciśnięta do ściany, a  oczy Louisa wpatrywały się w moją twarz. Pisnęłam cicho gdy jego twarz zbliżyła się do mojej.
- Teraz cię puszczę, a ty będziesz spokojnie stać.- Wyszeptał mi do ucha i po woli rozluźnił uścisk na moich nadgarstkach po to bym po chwili je puścić.
- Zostaw mnie w spokoju.- Powiedziałam na tyle głośno aby osoby obserwujące całe zajście usłyszały moje słowa.
- Byłbym bardzo wdzięczny gdybyście zostawili nas samych.- Brunet zignorował moje słowa i zwrócił się miłym tonem do gapiów, którzy tylko wymienili spojrzenia miedzy sobą i wyszli z pomieszczenia zostawiając mnie na pastwę Louisa.
- Czego ty ode mnie jeszcze chcesz?! Nie dość już zepsułeś mi życie?!- Wrzasnęłam i odepchnęłam go gdy znów chciał przycisnąć mnie do ściany.- Koniec z tym. Może i jestem biedną, nic nie znaczącą dziewczynką, której zachciało się życia w wielkim mieście- ale to nie oznacza, że możesz mnie gnębić dla własnej pieprzonej rozrywki.
- Zamknij się wreszcie! Nie wiem czy wiesz ale nie wszystko kręci się w okół twojej pieprzonej osoby!- Louis uderzył dłonią w ścianę tuż obok mojej głowy przez co podskoczyłam i zacisnęłam mocno powieki. To by było na tyle z mojej odważnej postawy.
- Uspokój się.- Wyszeptałam i wbiłam w niego swoje przerażone spojrzenie. Nie wiem dlaczego to powiedziałam. Nie wiem dlaczego w ogóle się odezwałam.
- Nie będziesz mi mówiła co mam robić.- Louis znów znalazł się zdecydowanie za blisko mnie.- Perrie przeprowadziła ze mną dziś rozmowę na temat mojego stosunku co do ciebie.- Dłoń bruneta znalazła się na moim policzku.- Bardzo się zdenerwowałem gdy powiedziała mi, że ci wierzy, i że mam cię przeprosić bo inaczej złoży skargę na policji i postawi mi zarzut znęcania się nad tobą.
- I bardzo dobrze. Należy ci się.- Powiedziałam odważnie. Skoro Perrie postraszyła go policją, teraz nie mam czego się bać. Wystarczy jedno moje słowo i Tomlinson będzie miał kłopoty.
- Dobrze kombinujesz.- Louis odsunął się ode mnie i zaczął chodzić po szatni.- Chcesz mnie sprowokować a potem pobiec do naszej małej i naiwnej Perrie i poskarżyć się na złego Louisa.
- Nie waż się mówić, że Perrie jest naiwna.- Odcięłam się i zacisnęłam dłonie w pięści. Może mnie obrażać, ale nie pozwolę aby obrażał moją rodzinę.
- Bo co? Przecież taka jest prawda. Przygarnęła cię pod swój dach, a ty co? Odbijasz jej chłopaka. A nie! Przepraszam narzeczonego.
- Po pierwsze nikogo jej nie odbiłam. Już wcześniej mówiłam, że nie kocham Zayn'a. I co ty pieprzysz? Jakiego narzeczonego?- Pytam zdziwiona.
- Jak to jakiego? Normalnego głupiutka Lottie. Zayn oświadczył się Perrie po waszym wyjeździe z Harrym. Jakiż to dramat, że na drugi dzień dowiaduję się iż jej ukochany kocha jej kuzynkę, prawda?- Louis śmieje się zadowolony z siebie, a mnie aż roznosi. Mam taką wielką ochotę uderzyć go w twarz jak nigdy.
- Jesteś nienormalny. Rozwaliłeś związek swoich przyjaciół, a teraz się z tego cieszysz. Powinieneś się leczyć!- Krzyknęłam zdenerwowana. Tego już było po prostu za dużo.
- Rozwaliłem, bo musiałem! Zrobiłem to dlatego, że chcę chronić Zayn'a.- Odpowiedział mi Louis i siadł na jednej z drewnianych, niskich ławek.
- Jak to chronić Zayn'a? Coś ty sobie znów ubzdurał?
- Najlepiej będzie jak zapytasz o to Perrie. Ona powinna znać szczegóły.- Louis wstał z miejsca i nim wyszedł z pomieszczenia spojrzał na mnie.- Na prawdę ci współczuję Lottie. To co ja ci zrobiłem to nic w porównaniu do tego co oni ci zrobili.- Nim zdążyłam się odezwać drzwi trzasnęły, a po sekundzie rozległ się radosny pisk dziewczyn i dzwonek informujący o tym, że zaczęła się kolejna lekcja.

Harry.

- Dobra jesteś głupi i w ogóle ale jestem twoją siostrą i będę cię wspierać.- Gemma weszła do salonu i usiadła na stoliku patrząc na mnie swoimi dużymi oczami.
Usiadłem po woli na kanapie i uśmiechnąłem się lekko pod nosem kręcąc przecząco głową.
- Nie powinnaś. Zrobiłem wiele złego Gemma.
- Wiem już to mówiłeś. Ale przemyślałam to wszystko i doszłam do wniosku, że pomogę ci odzyskać tą twoją ukochaną i razem coś wymyślimy żeby Perrie i Zayn wrócili do siebie.
- Nie!- Krzyknąłem zdenerwowany i zerwałem się z miejsca.- Jezu jak ty nic nie rozumiesz. Ja na nią nie zasługuję, a Perrie nie może być z Zayn'em.
- Po pierwsze się uspokój, a po drugie jak to nie może być z Zayn'em?- Zapytała Gemma.
- No bo są ważne powody, których ty już nie musisz znać.- Powiedziałem już spokojniej i znowu usiadłem na kanapę.
- Harry, jak mam ci pomóc, skoro ty nie chcesz mi wszystkiego powiedzieć?- Zapytała Gemma biorąc głęboki wdech i wywracając teatralnie oczami.
- Emm, nie mam pojęcia, ale to naprawdę nie jest ważne.- Powiedziałem kładąc się znów na kanapie i kierując swój wzrok na telewizor. Ten babski serial nagle zrobił się tak interesujący. Gówno prawda to jest ważne.
 ------------------------------------------------------------------------------
Hi! A więc rozdział dodaję dziś z jedną- z dwóch- nowych autorek bloga :D Bardzo się cieszę na tą współpracę serio. Ale teraz pytanie: Irish Cat where are you? Mam nadzieję, że następny rozdział dodamy już we trzy :P Liczę na wasze komentarze i ten, przywitajcie nowe leski! :D Do następnego! 
A i dziękuję za tak dłuuugie komentarze, lubię je czytać :*
Kamila♥



A więc tak, jestem jedną z nowych autorek, nazywam się Paulina. Bardzo się cieszę, że jestem autorką tego bloga i mam nadzieję, że dogadam się Kamilą i z Irish Cat, no i przede wszystkim, że Wy mnie polubicie! :D
Dobra nie będę się rozpisywała, bo pewnie nie chce Wam się tego wszystkiego czytać, haha! :D
A więc do następnego! ♥
Paulina! ♥

Jestem ! :)
Nie zauważyłam rozdziału :P .
Także mam nadzieje, że się dogadamy i napiszemy coś super! :D
Nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału :P

Irish Cat <3

9 komentarzy:

  1. Genialny *-* kocham twojego bloga sedrfgyhuji

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski *.* Jestem ciekawa czemu Zayn i Pezz nie mogą być razem? A Harry jest głupi jak but,zamiast słuchać swojego serca to podporządkował się kumplowi,niszcząc tym związek przyjaciół i z resztą swój też,,,Serio,nurtuje mnie ta sprawa z Zerrie...Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  3. matko to wszytsko tak się komplikuje czemu Perrie nie może być z Zaynem co się takiego stało!!!! czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  4. W ogóle skąd wziął się tam Daniel?!? Skąd wiedział gdzie jest Lottie? A Louis?!? Jestem również strasznie zaintrygowana związkiem Zerrie... Harold jest głupi. Sorry, ale człowiek, który ma 19,5 lat powiniem nie być taki naiwny i umieć samemu podejmować decyzje oraz nie zgadzać się na rzeczy, które są obrócone przeciwko jego szanownej osobie. Cieszę się niezmiernie, że Perrie zaczyna wierzyć Lottie, może wreszcie się to wszystko poukłada. Chciałabym, aby tutaj większość się poukładała, ponieważ niektóre rzeczy trzeba z czasem wyjaśniać, ale dobre blogi są wtedy, gdy w opowiadaniu jest zło. Niestety, takie są najciekawsze:) Więc życzę zamiany kłopotów bohaterów. Boże, jakie to zagmatwane:> Zayn kocha Lott? Nie zaprzeczył... No i dobrze, nowe problemy = bardziej interesujące opowiadanie:D No i wierze w to, iż Lott jest zakochana w Louisie:!C:! Nie róbcie mi tego i zróbcie, aby to jednak była w Louisie!!! Tak tego pragnę... Ach... Hehe:} No i jeszcze pozostaje nam Daniel. Lottie nadal wszystkiego o nim nie wie! Czy się dowie? Zobaczymy =] Przepraszam, że troszkę z poprzedniego rozdziału, ale tak to tak krótko to na początku opisałam... Harrego może wreszcie siostra na nogi postawi L: Może jak Lott wygada się Danielowi, to on zrobi jakiś rewanż wreszcie... Chciałabym:J Cieszę się, że jest was trójka, ponieważ ten rozdział napisałyście w dwójkę, a już są postępy czasowe K: Jak tam szkoła? Pogoda? Zdrowie? Bo u mnie nijak:S Łapie mnie właśnie przeziębienie, rozpoczął mi się w tym roku nowy etap nauki, a pogoda definitywnie za zimna! No nic! Papa:B Pozdrawiam:* Weny życzę G: I oczekuję z niecierpliwością szybkiego dodania kolejnego rozdziału:3 -Ziallka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najwyraźniej przeoczyłaś jedną linijkę: Powiesz mi co się stało? Perrie do mnie wczoraj zadzwoniła i poprosiła abym przyszedł do ciebie i namówił do powrotu do domu.
      Stąd wziął się Daniel :D Dziękuję ja jak i na pewno dziewczyny za twój komentarz. Bardzo lubię je czytać :*

      Usuń
    2. Bardzo przepraszam!!! Nie przeoczyłam. Przeczytałam, tylko komentowałam jakiś dzień lub dwa po tym i mi z pamięci wyleciało... Przepraszam, to nie tak, że nie wiem co się tam dzieje, bo czytam od niechcenia i wszystko zapominam, tylko czasem czytam to bardzo późno, ponieważ nie mogę się doczekać, aby to przeczytać... i tak niefortunnie się dzieje. Jeszcze raz ogromnie przepraszam i dziękuję, że o tym mi napisałaś:) - Ziallka

      Usuń
    3. Za co ty mnie przepraszasz?! Ja ci jestem wdzięczna, że to czytasz a ty mnie przepraszasz.

      Usuń
  5. I ludu, czemu tak mało komentarzy?!? Postarać się! - Ziallka

    OdpowiedzUsuń
  6. Siemka, to ja - założycielka tego bloga.
    Nigdzie nie znalazłam żadnej z Was e-maila, a znalazłam na komputerze coś co chciałabym Wam wysłać. Robiłam to na potrzeby tego bloga i miałam plan to dodać w późniejszych rozdziałach, ale nie zdążyłam. Potem o tym zapomniałam i dopiero teraz znalazłam.
    Więc tutaj macie mojego e-maila: agnieszka.damian@onet.pl
    Odezwijcie się, a ja Wam to wyślę.
    Oczywiście nie musicie tego dodawać, ale pomyślałam, że może akurat Wam się spodoba.
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń