wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 46

~Muzyka~
Czułam jego usta na mojej szyi, dłonie na talii i ten magnetyczny dotyk, który wyzwalał we mnie wszystko co najgorsze i najlepsze zarazem. Nie mogłam zbytnio skupić swoich rozbieganych myśli przez to jak delikatnie się ze mną obchodził. Nie potrafiłam skupić swojej egzystencji aby oprzeć się temu magnetycznemu uczuciu. Chciałam, aczkolwiek nie mogłam.
Jego palce wślizgnęły się pod moją koszulkę wywołując u mnie gęsią skórkę, a usta starannie zassały skórę tuż obok obojczyka, tworząc małą malinkę. Nie potrafiłam powstrzymać miękkiego jęknięcia, które wydostało się z moich rozchylonych ust. Oczywistym faktem było, że to wszystko co się w tej chwili między nami dzieje zajdzie na jeszcze dalszy tor, niż w tej chwili i z jednej strony wcale tego, nie chciałam, a z drugiej pragnęłam jak niczego innego.
Zaplątałam palce w jego włosy i odciągnęłam jego głowę od mojej skóry chcąc spojrzeć na jego twarz. W jego magiczne oczy. Nadal zadziwiała mnie ich nieopisana głębia. 
Widziałam, że chciał coś powiedzieć dlatego przyłożyłam palec do jego rozchylonych ust nakazując mu tym samym zachowanie ciszy. Nie chciałam aby którekolwiek z nas, się w tej chwili odzywało. Dobrze było tak jak jest. Nie potrzebne były żadne słowa, które mogłyby zniszczyć coś co zbudowało się między nami.
Przyłożyłam dłoń do jego rozgrzanego policzka i uśmiechnęłam się delikatnie gdy jego wzrok spoczął na moich ustach, które odebrały dzisiaj od niego tak wiele pocałunków świadczących o naszej wzajemnej słabości jak i oddaniu.
Nie mogłam się powstrzymać od spojrzenia na jego rozchylone wargi. Jego usta uformowały się w uśmiech, a potem wyszeptał do mnie bezgłośnie: Kocham cię. Odpowiedziałam mu tym samym i wtedy go pocałowałam. Pozwoliłam mu aby zrobił ze mną to co chciał i wcale nie miałam zamiaru tego żałować. Nie miałam zamiaru żałować już żadnej z podejmowanych przeze mnie decyzji.
- Tak bardzo...

Płacz dziecka wyrwał mnie ze snu gwałtownie i bezlitośnie. Zdezorientowana podniosłam się z łóżka i po zapaleniu małej lampki stojącej na etażerce, wstałam i podeszłam do łóżeczka, w którym znajdował się mój synek. Chłopiec musiał płakać już jakiś czas ponieważ jego malutka twarzyczka była cała czerwona, a łezki wsiąkały w poduszeczkę. 
- Hej maluszku nie płacz - powiedziałam i wzięłam Jena na ręce po czym zaczęłam go kołysać i chodzić po pokoju starając się go uspokoić. Mój wzrok padł na łóżko, w którym nie widziałam Harry'ego. Pamiętam, że kładłam się spać sama ponieważ Harry postanowił porozmawiać z chłopakami. Tak znów mieszkałam z prawie całym One Direction. 
Spojrzałam na chłopca, na moich rękach, który zaczął się już uspokajać przez co moje bicie serca również zaczęło wracać do normy. Nie lubiłam tego uczucia gdy moje własne dziecko płakało, a ja nie mogłam zrobić nic więcej oprócz kołysania go na rękach.
Gdy wreszcie Jensen znów usnął odłożyłam go delikatnie do łóżeczka i wyszłam z pokoju pozostawiając drzwi otwarte w razie gdyby maluch znów zaczął płakać. 
Zeszłam po cichu po schodach nie zapalając nawet światła i od razu skierowałam się do kuchni w celu napicia się wody. Dopiero tam zapaliłam światło i przetarłam zmęczone oczy po czym wyciągnęłam butelkę wody z lodówki oraz szklankę z szafki. Zimna ciecz rozlała się po całym przedmiocie od razu tworząc malutkie kropelki rosy po zewnętrznej stronie szklanki. 
Zmęczona usiadła na krześle przystawionym do blatu i upiłam zimnej wody. Miałam wrażenie, że lot do Londynu zmęczył mnie bardziej niż wszystko przez co przeszłam w domu. 
- Jezu Lottie - podniosłam głowę do góry i ujrzałam Liam'a stojącego w progu kuchni. Chłopak chwycił się za serce i odetchnął głęboko. - Wystraszyłaś mnie - dodał po chwili i usiadł na przeciwko mnie nalewając sobie wody. 
- Sorki - powiedziałam cicho i westchnęłam. - Wiesz może gdzie jest Harry? Nie ma go u mnie w pokoju - zapytałam i spojrzałam na bruneta, który był wyraźnie zmęczony. 
- Śpi w salonie. Zresztą jak reszta. Gadaliśmy trochę wieczorem, potem włączyliśmy sobie mecz i jakoś każdy zasnął - wytłumaczył mi i nie zaprzestał wpatrywania się we mnie. - Pewnie powinienem zaczekać z tym aż będziemy wszyscy razem, ale... Przepraszam Lottie. Za swoje zachowanie, za zachowanie chłopaków. Oceniliśmy cię z góry i... To nie było miłe - byłam na tyle zszokowana jego słowami, że nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa.
- To... Em... Ja... Przeprosiny przyjęte - wydusiłam wreszcie i wtedy do moich uszu dobiegł płacz Jena. Westchnęłam pod nosem i wstałam z krzesła.
- Coś mu jest? Znaczy słyszałem wcześniej jak płakał - Liam zatrzymał mnie jeszcze na chwilę. Jego głos brzmiał jakby chłopak się martwił.
- Nie wiem. Wydaje mi się, że to przez lot. Dobranoc Liam - odpowiedziałam i pożegnałam się z chłopakiem udając się na górę.
****
 Leżałam spokojnie na łóżku od paru minut po tym jak się przebudziłam. Mój organizm po prostu sam zdecydował, że pora wstać. Podeszłam do łóżka małego i pogładziłam go po policzku. Jego klatka piersiowa miarowo się poruszała, a usta były lekko rozchylone. Póki nie potrafi mówić jest spokojnym dzieckiem. Nagle usłyszałam krzyki z dołu. Jen powoli otworzył oczy i zaczął płakać. Wzięłam go na ręce i zaczęłam nim kołysać. Powoli się uspokajał, ale nie mogłam go zostawić samego więc poszłam na dół razem z nim.
 - Możecie być ciszej? Obudziliście Jen'a - oznajmiłam schodząc i nie patrząc do kogo mówię. Dopiero gdy podniosłam głowę spostrzegłam kto zaszczycił nas swoją obecnością. W drzwiach stał Zayn, który był wypychany przez Harry'ego.
- Co on tu robi? - zapytałam patrząc na Harry'ego.
- Chciałem zobaczyć swojego syna - powiedział Zayn. Harry spojrzał na niego wrogim wzrokiem.
- Po co? Mówiłam, że nie chcę mieć z tobą nic do czynienia - wymamrotałam nie będąc pewna swoich słów. Nie widziałam już sensu aby znów mówić mu, że to nie jego dziecko. Każdy i tak zna prawdę.
- Chcesz przekonać mnie czy siebie? - zapytał sarkastycznie Zayn. Nic nie odpowiedziałam.
- Możemy po prostu pogadać? - zapytał brunet. Pokiwałam głowa siadając na kanapie. Popatrzyłam na Harry'ego, który ze złością spoglądał na Zayn'a.
- Nie zasługujesz nawet na to by z nią gadać - rzucił w jego stronę. Postanowiłam tego nie komentować.
- Jak ci się wiedzie? - zapytał mnie. Mam odpowiedzieć szczerze?
- Jest dobrze, a tobie?
- Też, Perrie urodziła dziewczynkę Millie - mimowolnie skrzywiłam się kiedy to powiedział.
- Perrie wymyśliła imię? - zapytałam chodź już znałam odpowiedz. Tylko ona mogła tak skrzywdzić dziecko.
- Taaa. Dość oryginalne co nie? - Zayn zaśmiał się cicho pod nosem i podrapał w kark spoglądając na Harry'ego. Od razu zrozumiałam o co mu chodzi.
- Harry weź proszę przebierz Jen'a - powiedziałam i wstałam aby podać Harry'emu dziecko. On natomiast wziął je ode mnie, ale z dość dużą niechęcią opuścił salon mierząc się z Zayn'em spojrzeniem.
- Już myślałem, że nigdy stąd nie wyjdzie - chłopak jakby po odejściu swojego byłego przyjaciela poczuł się swobodniej ponieważ teraz bez obawy spoglądał mi w oczy, uśmiechając się lekko.
- Zayn ja... Posłuchaj wiem, że to wszystko się strasznie pokomplikowało, ale... Po prostu proszę cię nie psuj tego co udało mi się zbudować. Nie psuj moich relacji z Harrym - powiedziałam obawiając się reakcji Zayn'a na moje słowa. Mogłam zabrzmieć strasznie egoistycznie, ale musiałam postawić sprawę jasno, nawet jeżeli moje słowa miałby kogoś skrzywdzić.
- A więc... Wybrałaś jego? - zapytał cicho pochylając się w moją stronę. Wstrzymałam na chwilę oddech po czym westchnęłam przeciągle.
- Nie Zayn. Po prostu to od samego początku był Harry - odparłam i spuściłam na dół głowę. Mimo mojej przygody z Zayn'em, tak naprawdę to Harry'ego kochałam od samego początku. Od jego głupiego zakładu, od tych wszystkich kłamstw. Po prostu... Był tylko on.
- Harry jest wielkim szczęściarzem mając ciebie - spojrzałam na niego i miałam ochotę się rozpłakać. Nie dlatego, że on miał odejść. Tylko dlatego, że go skrzywdziłam, i to nie raz.
- Kiedyś to ktoś powie tak o tobie - uśmiechnęłam się lekko w jego stronę, a on nachylił się ku mnie jeszcze bardziej.
Byłam pewna tego, że chce mnie pocałować dlatego przekręciłam głowę tak, że jego usta wylądowały na moim policzku.
- Żegnaj Lottie - powiedział lekko speszony po czym wstał i udał się do wyjścia. Zacisnęłam mocno powieki i również wstałam.
- Zayn poczekaj - powiedziałam, a chłopak zatrzymał się w korytarzu. - Chcę... Proszę cię abyś postarał się naprawić swoje relację z Harrym. W końcu jesteście... Byliście przyjaciółmi - wytłumaczyłam, a on uśmiechnął się lekko.
- Postaram się to naprawić - odparł i wyszedł, a ja nie zamierzałam go zatrzymywać bo niby po co.
***
Posprzątałam po kolacji i ruszyłam w stronę schodów. Dzisiaj zjedliśmy wszyscy razem posiłek i było naprawdę miło mimo kilku wrednych komentarzy Lou. Cieszyłam się, że sytuacja między mną, a chłopakami poprawia się ponieważ wiązałam dość poważne plany z Harrym.
Drzwi od mojego pokoju były otwarte dlatego z lekkim zdziwieniem zajrzałam do środka. Nad łóżeczkiem Jen'a stała czwórka dorosłych facetów i każdy z nich miał ogromny uśmiech na twarzy.
- Zobaczycie nauczę go tak grać w piłkę, że nikt go nie pokona - powiedział Lou i zaczął machać misiem przed twarzą chłopca. 
- Najpierw trzeba nauczyć go chodzić - odezwałam się i weszłam do pokoju. Miałam wrażenie, że wystraszyłam każdego po kolei.
- Sam się nauczy - odparł Niall i zaczął robić jakieś głupie miny. Spojrzałam na niego i sama się uśmiechnęłam po czym przeciągle ziewnęłam.
- Co jest skarbie? Jesteś zmęczona? - Harry objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego ciało zamykając oczy i uśmiechając się pod nosem.
- Taa to był długi dzień - odpowiedziałam i mimo zmęczenia nie chciałam aby ten dzień się kończył. Czułam się niesamowicie bezpieczna i szczęśliwa.
- Dobra wynocha, jutro sobie na niego popatrzycie - Harry wygonił swoich przyjaciół z pokoju zamykając za nimi drzwi na klucz.
Uśmiechnęłam się do niego wdzięczna po czym podeszłam do komody w celu wyszukania jakieś czystej bielizny.
- Lottie? - zapytał cicho Harry.
- Hmm?
- Skarbie z Jensenem jest coś nie tak - powiedział, a ja odwróciłam się w jego stronę, a moje serce zaczęło bić szybciej na widok przerażonej twarzy Harry'ego.  
---------------------------
Heeeeej :D A więc no. Jest rozdział, który mi się podoba. Mam wiadomości dla was:
1. DO KOŃCA TEGO BLOGA ZOSTAŁO NAM ZALEDWIE 4 ROZDZIAŁY + EPILOG.
2. NA 10000000% BĘDZIEMY PISAŁY NASTĘPNE OPOWIADANIE, KTÓRE MOIM ZDANIEM BĘDZIE GENIALNE I JUŻ NIE MOGĘ SIĘ GO DOCZEKAĆ WIĘC JEŻELI JEST KTOŚ CHĘTNY CZYTAĆ NASZE INNE WYPOCINY CAŁKIEM RÓŻNIĄCE SIĘ DO TEGO BLOGA TO... BARDZO SIĘ Z TEGO CIESZĘ. 
P.S. DZIĘKUJEMY ZA WASZE WSZYSTKIE KOMENTARZE- ONE BARDZO NAM POMOGŁY SIĘ ZEBRAĆ :*
 Kamila♥ 

Hej, nie chce mi się nic pisać więc tylko zapytam sie jak mijają wakacje i czy rozdział się podoba? :) 
Irish Cat♥ 

11 komentarzy:

  1. Nie!!! Ja się nie zgadzam na to, żeby:
    1. Lottie była z Harrym,
    2. Lottie nie była z Zaynem,
    3. Jensenowi coś się stało,
    4. tak szybko nastąpił koniec tego opowiadania...

    Choć ogólnie całokształt rozdziału oceniam na 6! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam ten rozdział, tego blog!! ❤️
    Aaaa Lottie z Harry'm idealna para ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może okaże się że żeby pomóc dziecku będzie Np. Potrzebna krew ojca czy cos xD ...jak w filmie :D

      Usuń
  3. swietny rozdzaial :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dgjjvsgjseibauh Lottie z Harrym to taka idealna para dsjbsdhhb *o*
    @bubblexstyles

    OdpowiedzUsuń
  5. tylko 4 i epilog ????? :'(
    sfvkvnbdasgnmjhns Ciesze się że wybrała Harrego . To znaczy jak by była z Zaynem też bym się cieszyła. Każdy jej wybur by mnie cieszył . Zakręciłam się.
    Co się dzieje z Jen'em ?
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  6. wolałabym żeby Lottie była z Zaynem!!! Oni tak do siebie pasują! szkoda że tylko 4 rozdziały i epilog :((

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział, cieszę się, że Lottie jest z Harrym <3 Na pewno będę czytać wasze kolejne opowiadanie, pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejj team Harry xD jak to coś z bobaskiem 0.0

    OdpowiedzUsuń
  9. Już się nie mogę doczekać newsa :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział jest cudowny.. :D <3
    Ale.. przeraża mnie końcówka..

    OdpowiedzUsuń