Starałam się zachowywać w miarę normalnie aby nie wzbudzać niepotrzebnych trosk u Harry'ego. Nikt nie wie po co wczoraj wieczorem odwiedził mnie Zayn i prawdopodobnie nikt się o tym nie dowie. Nie mam zamiaru spowiadać się piątce - jakby nie patrzeć- obcych dla mnie chłopaków. Może i byłam w pewnym stopniu związana emocjonalnie z Harry, ale to wcale nie oznacza, że mam mu cokolwiek powiedzieć.
A co do Harry'ego... Wiem, że powinnam z nim porozmawiać na temat tego co nieświadomie mi powiedział. Kocha mnie. Nadal, a podobno to było tylko jakieś chwilowe zauroczenie bądź złudzenie. Zmyśliłaś to sobie. Może i tak, ale przecież ktoś taki jak Harry, nie może pokochać kogoś mojego pokroju.
A do tego wszystkiego dochodzi jeszcze fakt, że jestem w ciąży. Z jego przyjacielem. Nie wiem co mam zrobić w związku z żądaniem Zayn'a. Przecież gdy zgodzę się na te badania to wyda się fakt iż Zayn naprawdę jest ojcem. Wtedy uświadomi sobie, że będzie miał dwójkę dzieci i będzie mógł utworzyć szczęśliwą rodzinę. Z Perrie. A nawet jeżeli chciałabym sama mu powiedzieć jaka jest prawda to on zrobi wszystko aby odebrać mi to dziecko. Zrobi wszystko abym była sama. Już do końca.
- Lottie chodź na śniadanie - Niall stał pod drzwiami i po trzykrotnym zapukaniu otwarł drzwi i zajrzał do środka.
- Nie jestem głodna. Dziękuję - odmówiłam grzecznie nie przerywając gapienia się na ścianę, jakby to właśnie na niej jakimś magicznym sposobem miałyby się znaleźć odpowiedzi na pytania, które mnie zadręczają.
- Harry uprzedził mnie, że możesz tak powiedzieć i kazał zastosować potrzebne środki i przytargać cię na dół - Horan stanął nad moim łóżkiem i założył ręce na biodra.
- Możesz dać mi spokój? Proszę? - spojrzałam na niego zaledwie na dwie sekundy, a uśmiech z jego twarzy zniknął w rekordowym czasie.
- Ej Lottie co ci jest? Mam zadzwonić po lekarza? Albo pójść po Harry'ego? - pokręciłam głową znów chowając twarz w poduszce.
- Możesz mnie przytulić? - zapytałam cicho. Z jednej strony liczyłam na to, że może mnie nie usłyszał i sobie pójdzie, ale z drugiej chciałam, albo może i pragnęłam aby ktoś mnie przytulił. Ktoś, kto mnie nie zna na tyle dobrze, aby wiedzieć jaka jestem naprawdę.
Niall bez żadnego słowa usiadł obok mnie na łóżku, a gdy i ja usiadłam od razu objął mnie swoimi rękami i przyciągnął do siebie. Mimowolnie zaczęłam płakać, a dreszcze zaczęły rozchodzić się po moim ciele.
Było mi naprawdę bardzo źle i chciałam stąd zniknąć. Nie z tego pokoju, czy domu. Chciałam zniknąć z tego świata.
To było dość dziwne ponieważ jeszcze przed wczoraj gdy w nocy jechałam do Zayn'a, byłam nastawiona bojowo i nie liczyło się nic innego jak przeżycie. Chciałam żyć ponieważ wiedziałam, że istotka, którą noszę w sobie nie poradzi sobie sama.
- Nie wiem co się dzieje Lottie, ale na pewno sobie poradzisz. Jesteś bardzo silna, pamiętaj o tym - Niall pogłaskał mnie po plechach i puścił po czym wyszedł z pokoju.
Zayn
Nie mogłem zebrać wszystkich myśli razem przez co nie mogłem się również skupić. Nie potrafiłem znaleźć żadnego sensownego wyjścia z te całej jebniętej sytuacji.
Ja wiedziałem. Ja kurwa mać wiedziałem, że to dziecko jest moje. Nie było innego wyjścia. Przecież Lottie nie jest aż tak głupia, żeby puścić się z pierwszym lepszym.
- Cześć. Przepraszam za spóźnienie - przy stoliku, po drugiej stronie usiadła Eleanor. Była widocznie zmęczona zapewne swoim szybkim marszem tutaj.
- Hej. Nic się nie stało. Tak w ogóle to sorry za ten telefon - czułem się źle, że wyrwałem ją ze spotkania z Louisem, ale musiałem porozmawiać z kimś, kto będzie wiedział jak mi pomóc.
- Jeżeli postawisz Lou kolejkę, to ci wybaczy. Dobra, a teraz mów o co chodzi - dziewczyna rozsiadła się na krześle i założyła ręce na piersi.
- Lottie jest w ciąży. Wmawia mi, że to nie jest moje dziecko, ale ja wiem, że jest inaczej. Czuję, że to ja jestem ojcem. Oczywiście musiałem coś spieprzyć i wczoraj pojechałem do niej i powiedziałem jej, że chcę testów na ojcostwo.
Oczy El zrobiły się o wiele większe na te słowa.
- S-słucham? Co zrobiłeś?
- To co słyszałaś.
Skarcila mnie wzrokiem.
- Błagam powiedz, że nie jesteś aż tak głupi - pokręciła głową.
- Wiem to było... Głupie. Najpierw zrobiłem, a potem myślałem, ale musisz mi pomóc to odkręcić - wybłagałem. Musiałem to naprawić.
- A jak twój związek z Perrie? - zapytała nagle. Jej pytanie mnie zdziwiło.
- A co to ma do rzeczy?
- Kochasz ją? - nie rozumiałem czemu zadaje mi takie pytania. Po chwili pokiwałem głową. - A mi się wydaje, że to tylko pocieszenie. Boisz się być sam po stracie Lottie.
- Nie prawda! Zależy mi na Perrie - zacząłem się bronić.
- Może i zależy, ale nie tak jak na Lottie. Gdybyś szczerze kochał Pers to nie zakochałbyś się w jej kuzynce. Chcesz mojej rady? Zastanów się czy nie jesteś z Perrie tylko dlatego by dopiec Lottie. Do zobaczenia, Zayn.
Skończyla swój monolog i wyszła zostawiając mnie w oslupieniu. Teraz już wiedziałem co zrobić.
Lottie
Prawdopodobnie byłam sama w domu dlatego odważyłam się wyjść z pokoju i zejść na dół po szklankę wody. Nie chciałam z nikim rozmawiać i oczywiście dałam im to jasno do zrozumienia, a szczególnie Harry'emu, ale przecież po co dać człowiekowi spokój. Lepiej się do niego dobijać i psuć chwilę ciszy jak i samotności, która co poniektórych przerażała.
Nie rozumiałam tego. Dobra zgadzam się, że człowiek samotny nie jest szczęśliwy, ale czy człowiek otoczony mnóstwem ludzi jest szczęśliwy? Co z tego, że mamy w okół siebie ludzi, którzy nas nie rozumieją. Co z tego, że obok nas jest ktoś kto podobno jest dla nas ważny. Tak naprawdę każdy z nas jest samotny tylko boi się do tego przyznać. Przecież nikt nie powie, że jest szczęśliwy tak w stu procentach. Nawet ci 'najlepsi' mają swoje problemy, które zamykają im prawo do całkowitego szczęścia.
Niektórzy się o nie modlą. Czy to coś daje? Czy modlitwa pomaga? Nie mnie to oceniać. Ja niestety porzuciłam swoją wiarę już dawno temu i nie sądzę, aby tam u góry ktoś był i nas słuchał. A jeżeli jednak Bóg istnieje to nie jest taki dobry jak wszyscy mówią. Jeżeli byłby taką wspaniałą istotą to nie pozwoliłby aby ludzie cierpieli. Aby umierali, chorowali. Nie dopuściłby do tych wszystkich wojen na świecie, gdzie ginie kilka tysięcy całkowicie niewinnych ludzi. Bóg nie istnieje. Nie dla mnie.
Gdy miałam wchodzić z powrotem na górę krzyki na dworze stały się głośne oraz wyraźne, a po chwili drzwi od domu otwarły się i z wielkim hukiem odbiły się od ściany. W korytarzu pojawił się wyraźnie zdyszany Zayn, a tuż za nim Adam- który zamknął drzwi odgradzając nas od rozwrzeszczanych fanek i ich aparatów.
Chłopak podszedł do mnie i chwycił moją twarz w swoje ciepło dłonie po czym bez żadnego widocznego zawahania pocałował mnie. Szklanka, którą trzymałam w dłoni wyślizgnęła się z moich palców i uderzyła o drewnianą podłogę roztrzaskując się na malutkie kawałeczki. Chłodna ciecz opryskała moje nogi, a Zayn nadal całował mnie jakby to miał być nasz ostatni pocałunek. Taki jest.
Nie mogłam się powstrzymać od położenia jednej dłoni na jego policzku, a drugiej ręki na jego karku. Nie mogłam się powstrzymać od całowania go.
- Zayn... Nie... - udało mi się wyszeptać gdy Malik zaczął całować moją szyję. Sama nie potrafiłam go odepchnąć dlatego miałam nadzieję, że to on przerwie to co zaczął.
- Przepraszam Lottie, za wszystko - Zayn spojrzał mi w oczy, a moje serce zaczęło bić dwa razy szybciej. Jeżeli teraz powiem to co on oczekuję wszystko wróci do normy.
- Wyjeżdżam Zayn. Już nigdy tutaj nie wrócę - ból w jego oczach spowodowany moimi słowami rozrywał mnie od środka, ale mimo to nie potrafiłam się przełamać i powiedzieć mu prawdy. Pieprzona masochistka.
-----------------------------------------------------------------------------------Hej. Przepraszam za takie opóźnienie ale koniec roku szkolnego i sami wiecie. Rozdział jest staaasznie krótki, ale za to następny będzie długi, zaskakujący i przebojowy. To wszystko ode mnie.
Kamila♥
Czeeeeeść. Tęskniliście? Przepraszamy za tak długa przerwę, ale rozumiecie - oceny, testy, kartkówki. Masa tego pod koniec roku. Chociaż ja to mam łatwo bo dopiero 1 klasa, a Kami już 3. Współczuję jej :c No cóż.. Japierdoleczywytezsiecieszyciezezajanpocalowallottie? Ja tak, Jezuu to było takie awwwwww i takie mrmrmrm bierz mnie(Lottie) tygrysie! XD Jezu dobra do następnego xD <3
Irish Cat♥
Aaaaaaa... Wreszcie Zayn zrobił to co należy :) I tak się cieszyłam, ale oczywiście ostatnia wypowiedź Lottie mnie dobiła! Niecierpliwie czekam na dalszy rozwój sytuacji <3
OdpowiedzUsuńdlaczego ona to powiedziała!!!!!! Masakra powinna powiedziec mu prawsde przeciez wiadomo ze on nie kocha Perrie!
OdpowiedzUsuńNie no bąba. Trochę krótki, ale baardzo zaskakujący. :) Nie no na prawdę nie spodziewałam się tego. Zayn POCAŁOWAŁ Lottie. Nie mogę no. :) Ale on to spieprzyła. Ja i tak myślę, że wszystko dobrze się ułoży.
OdpowiedzUsuńRozumiem Was co długości rozdziału. U mnie w szkole nic lepiej. Ciągle jakieś poprawy, projektu, prace... :) Mam dość :D
Pozdrawiam i życzę weny! :*
Byłam trzy rozdziały do tyłu, ale wracam i ryczę! Kocham to opowiadanie, a najbardziej podoba mi się ostatnia scena! Kurde to jest piękne! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam :*
Dzieje się.! WOW WOW WOW.!!
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy rozwój sytuacji xDxx
Ja pierdykam! Ona nie może wyjechać! Ma być z Zaynem i mają być szczęśliwi!
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście świetny i nie mogę się doczekać następnego.
Kat xx.
middle-of-my-heart.blogspot.com
Zajan ja wiemk, że ty nie kochasz Pezzi tylko Lottie, Lottie jeśli teraz nie odwołasz tych słów to do ciebie przyjdę i będziesz błagać o litość, więc...strzeż się! xD
OdpowiedzUsuńNie no kocham ten rozdział <3
Jeju *.*
OdpowiedzUsuńOmghfgffff! I tak ma być!
Kocham Zajana i też sie jaram :p
Oni mają być razem :*
Cudowny :*