niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 26

- Lottie! Lottie! Lottie! - po całym mieszkaniu rozszedł się wesoły krzyk Zayn'a, a po chwili stukot jego kroków był co raz głośniejszy aż w końcu brunet stanął na przeciwko mnie w kuchni.
- Co chcesz? - zapytałam i wyminęłam go aby zetrzeć blat. Całe sprzątanie spadło na mnie ponieważ jak to Zayn stwierdził on musi odprężyć się przed wywiadem, a Adam musi mu w tym towarzyszyć. Chociaż właściwie wolę sama posprzątać niż potem wszystko po nich poprawiać.
- Kupmy sobie psa - odparł zadowolony ze swoje pomysłu. Jego twarz była rozradowana, szeroki uśmiech gościł na ustach, a entuzjazm aż od niego kipiał. Właśnie to w nim uwielbiałam. Był sobą. Nie zmieniał się. Nadal potrafił się uśmiechać. Można powiedzieć, że Zayn był takim dużym dzieckiem. Gdy wpadł na jakiś pomysł robił wszystko byleby go zrealizować.
- Co? Adam cię w głowę uderzył? - odłożyłam ścierkę na blat i oparłam się o niego plecami. Malik wywrócił oczami, ale nadal się uśmiechał.
- Słyszałaś. Pojedziemy do schroniska i zaadoptujemy psa! Wybierzesz tego, który ci się spodoba - brunet chwycił mnie za ręce i zaczął wpatrywać się w moje oczy.
- No tak słyszałam, ale... Zayn nie możemy mieć psa. Oboje pracujemy. Mnie od dziesiątej do osiemnastej nie ma w domu, ty też masz jakieś wywiady, sesję. Potem będziesz miał koncerty, a ktoś z tym psem będzie musiał wychodzić - wytłumaczyłam mu i wyswobodziłam jedną rękę z jego delikatnego uścisku aby pogładzić jego policzek.
- No tak masz rację, ale posłuchaj. Ja już nad tym myślałem. Rano któreś z nas by z nim wychodziło przed pracą, nasypalibyśmy mu karmy, nalalibyśmy wody, a potem kto pierwszy wróci to znów z nim wyjdzie. Musisz sama przyznać, że fajnie by było mieć pieseczka - westchnęłam i zamknęłam oczy. Miał rację. Fajnie by było mieć psa, ale przecież zwierzak to jednak duża odpowiedzialność. Niestety z naszymi godzinami pracy byłoby ciężko opiekować się czworonogiem.
- Zayn nie wiem czy to dobry pomysł - chłopak jęknął i puścił moją rękę po czym wyszedł z kuchni zostawiając mnie samą z poczuciem winy.
Był na mnie zły? Przecież on musi zrozumieć, że pies to nie zabawka. Co jeżeli przeciągnie mi się w pracy? Albo zmienią mi godziny? I jego wtedy też nie będzie? To co pies ma być cały dzień sam w domu? Przecież to niedorzeczne. On ma rację. 
Pamiętam, że gdy miałam sześć lat miałam psa. Dakotę. Kochałam tego zwierzaka, ale któregoś wieczora wpadła pod samochód. Po Dakocie nie chciałam już żadnego zwierzaka z obawy, że znów go stracę i będę odczuwała taką dziwną samotność.
Spuściłam na dół głowę po czym potarłam dłonią kark i zrezygnowana ruszyłam w stronę salonu, w którym spodziewałam się spotkać Zayn'a. Nie myliłam się. Brunet siedział na kanapie i wpatrywał się w wyłączony telewizor.
Usiadłam obok niego i lekko szturchnęłam go w ramię. Chłopak nawet na mnie nie spojrzał. Powtórzyłam swoją czynność, a Zayn przeniósł na mnie swój wzrok.
- Chcesz coś? Telewizor oglądam - odparł, a ja spojrzałam zdziwiona w stronę wyłączonego odbiornika. Zmarszczyłam czoło zdziwiona.
- Zayn, ale on jest wyłączony - powiedziałam i aby ukryć uśmiech zagryzłam dolną wargę. Zauważyłam, że on również stara się powstrzymać uśmiech.
- Bo ja doszukuję się głębi w tym oto wyłączonym telewizorze - Zayn wskazał ręką telewizor, a ja po prostu zaczęłam się śmiać i przytuliłam się do chłopaka.
- Oj Zayn, Zayn. Co ja z tobą mam hmm? - pocałowałam go w policzek i odgarnęłam włosy, które opadły mu na czoło.
- Jak to co? Szczęście skarbie, szczęście - Zayn spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem na ustach. Jego twarz zaczęła zbliżać się do mojej i wreszcie stało się to na co czekałam.
Poczułam lekki nacisk jego miękkich ust na moje wargi i świat się zatrzymał. Nie liczyły się stojące pod blokiem fanki, siedzący u góry Adam, Harry, który mącił mi w głowie. Byliśmy tylko my i nasze wzajemne  uczucia. To chyba jest najważniejsze prawda? Aby liczyć się z własnymi uczuciami. Aby być szczerym według samego siebie.
- Możemy kupić tego psa - powiedziałam gdy odsunęliśmy się od siebie. Na twarzy mojego chłopaka pojawił się wielki uśmiech. Mogę zaadoptować jeszcze setki psów byleby na jego twarzy zawsze widniał taki uśmiech.
***
Po naszym powrocie ze schroniska i sklepu zoologicznego Zayn musiał jechać na wywiad w wyniku czego zostałam w mieszkaniu sama z przerażonym psem, który trząsł się chociażby na dźwięk zamykanej szafki. Nie wiem co oni mu robili w tym schronisku lub poprzednim domu, ale to musiało być okropne.
Zayn pozwolił mi wybrać naszego nowego współlokatora twierdząc, że wybiorę tego, który będzie dla nas najlepszy. Długo chodziłam między klatkami przypatrując się psom. Niektóre z nich były obojętne na moją obecność, inne szczekały wściekle, a jeszcze inne cieszyły się gdy tylko podchodziłam do klatki. Teraz gdy już wiem, że uratowałam małego psiaka przed tym strasznym miejscem jestem dumna z Zayn'a, że wpadł na ten pomysł.  
Ustawiłam w korytarzu miskę na karmę jak i wodę po czym nasypałam trochę karmy i nalałam wody wymieszanej z witaminami, które mieliśmy podawać naszemu pupilowi przez pierwszy miesiąc.
- Lucky! - zawołałam nie widząc nigdzie w swoim pobliżu psa. Westchnęłam uświadamiając sobie, że przecież on do mnie nie przyjdzie. Wstałam z podłogi i zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu psa.
Znalazłam go koło kanapy zwiniętego w kłębek. Podeszłam do niego po woli i wzięłam na ręce głaszcząc go po pyszczku. - Nie bój się mały. - Powiedziałam do niego i postawiłam go w korytarzu pokazując gdzie będzie jego miejsce do spania jak i miseczki.
Leżący w salonie na stoliku telefon zaczął wibrować więc szybkim krokiem skierowałam się w tamtym kierunku. Na ekranie widniał jakiś nieznany numer.
- Halo? - zapytałam tuż po odebraniu. Lucky, który musiał przyjść za mną, zaczął się rozglądać po pomieszczeniu.
- Cześć Lottie tu Liam - przedstawił się chłopak. Westchnęłam i usiadłam na kanapie. Fakt pogodziliśmy się, ale nie jestem chyba jeszcze gotowa na przyjacielskie pogawędki przez telefon. 
- Hej. Coś się stało, że dzwonisz?
- Nie, nie tylko chciałem się o coś zapytać - miałam nieodparte wrażenie, że właśnie w tej chwili pociera swój kark. - Wczoraj Harry powiedział, że chcę mieć trochę wolnego no i gdzieś pojechał. Niby wszystko by było w porządku gdyby nie fakt, że jutro wieczorem mamy iść na kolację do naszego producenta i on również musi pójść.
- A co ja mam do tego? Zadzwoń do niego i mu to powiedz.
- Gdyby to było takie łatwe. Ten gamoń nie odbiera telefonu. Nikomu też nie powiedział gdzie jedzie, a po tej jego ostatniej akcji zaczynamy się trochę denerwować.
- Liam, ja nadal nie rozumiem co ja mam z tym wszystkim wspólnego.
- Zadzwoń do niego. Albo powiedz gdzie on jest. Na pewno wiesz.
Dźwięk dzwonka rozniósł się po całym mieszkaniu przez co byłam zmuszona do wstania.
- Przepraszam Liam, ale muszę kończyć ktoś właśnie przyszedł. Zadzwonię potem do niego i dam ci znać co i jak. Cześć - nie czekając na odpowiedź z jego strony rozłączyłam się i położyłam telefon na szafce stojącej w korytarzu.
Nacisnęłam klamkę i otwarłam drzwi. Tuż za nimi ujrzałam Perrie i stojącego za nią mężczyznę ubranego całego na czarno.
- Perrie? - zapytałam nie dowierzając. Blondynka weszła do mieszkania bez żadnego pytania, a ochroniarz, który z nią przyszedł odwrócił się tyłem do drzwi co równało się z tym, że on nie będzie towarzyszył mojej kuzynce.
- Gdzie Zayn? - zapytała gdy stanęłam na przeciwko niej w salonie. Lucky podszedł do niej, a ona obrzuciła go tylko chłodnym spojrzeniem.
- Ma wywiad. Perrie co ty tutaj robisz? I w ogóle skąd wiesz gdzie mieszkamy? - nie mogłam zrozumieć dlaczego po pierwsze ona tutaj przylazła po tym wszystkim, a po drugie dlaczego zachowywała się jak jakaś pieprzona diva.
- Nie za dużo pytań jak na ciebie? - usiadła na kanapie i rozejrzała się po pomieszczeniu. - Kiedy Zayn wróci?
- Nie wiem. A po za tym co cię to obchodzi? Wątpię aby chciał z tobą rozmawiać, więc może już pójdziesz - nie chciałam być wredna, ale najwyraźniej jej postawa udzieliła się również i mnie.
- Nie podskakuj mi Lottie bo pożałujesz - blondynka wstała i zmierzyła mnie wzrokiem. - A obchodzi mnie bo muszę się dowiedzieć, na którą godzinę mam być jutro gotowa.
- Na co gotowa?
- Jak to na co? Na kolację, na którą idę wraz ze swoim chłopakiem. Zayn ci nie powiedział? - kolacja, o której wspomniał Liam... Ale chwila jak to ze swoim chłopakiem? - Och głupiutka. Chyba nie myślałaś, że Zayn cię weźmie ze sobą. A po za tym my nadal oficjalnie jesteśmy parą. Zapomniałaś?
- Wyjdziesz sama czy mam ci pomóc? - zapytałam nie patrząc na nią. Zayn mnie oszukał. Ba! On mi nawet nic nie powiedział. 
- Świat biznesu nie zna litości malutka Lottie. Do zobaczenia! - dumna ze swojego działania Perrie wyszła z salonu, a po chwili po mieszkaniu rozniósł się trzask zamykanych drzwi.
Usiadłam na kanapie czując jak wszystkie siły ode mnie odpływają. Co się z nią stało? Co się stało z moją kuzynką? Przecież Perrie taka nie jest. Czy to, że Zayn ją zostawił tak bardzo ją zmieniało? Kurde przecież prędzej czy później i tak by to zrobił. Dowiedziałby się o tym, że przespała się z Harrym i Zayn by ją zostawił. Dlaczego ona tego nie pojmuję? Dlaczego nie może dopuścić do siebie faktu, że to jej wina.
I jeszcze Zayn. Dlaczego nie powiedział mi nic o tej cholernej kolacji? Przecież zrozumiałabym, że musi na nią iść wraz z Perrie. Nie byłabym o to zła gdyby sam mi to powiedział.
***
Siedziałam na kanapie w salonie, kiedy usłyszałam otwierane drzwi. Zayn.. Po chwili słychać było zrzucanie kurtek i wchodzenie do dalszej części domu. No tak.. Był z Adamem.  Gdy weszli do salonu nie zaszczyciłam ich nawet spojrzeniem.
- Hej kochanie. - powiedział Zayn nachylając się nade mną, aby dać mi buziaka, ale odchyliłam głowę w innym kierunku.
Widziałam to smutne spojrzenie Zayna. Wiedziałam, że był zdziwiony tą sytuacją, no ale sam ją spowodował. 
- To może ja was zostawię. - usłyszałam Adama, który w tej samej chwili znikł z pomieszczenia.
- O co chodzi? - zapytał Zayn stając przede mną i podpierając się rękoma po bokach.
- O nic. - odpowiedziałam próbując wrócić do oglądania serialu, który oglądałam wcześniej, ale stojący Zayn zasłaniał mi ekran. - Zasłaniasz mi. Nic nie widzę. - dodałam sucho. 
- Lottie. - zaczął Zayn, ale przerwałam mu machnięciem ręki pokazując, że zasłania mi lepsze widoki, niż on sam. - Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi? - drążył dalej temat Zayn siadając obok mnie na kanapie.
- O nic. - powiedziałam i znowu zaczęłam wczuwać się w scenę, która działa się teraz na ekranie telewizora.
- Jak wychodziłem było normalnie, a teraz nagle nie chcesz się do mnie odzywać i nie chcesz mi powiedzieć o co ci chodzi. Z tego co pamiętam, to jesteś moja dziewczyną! - powiedział Zayn na końcu podnosząc głos, aby zaakcentować kim dla niego jestem.
- Hmm, a z tego co ja wiem, to jutro nią jest Perrie. - odpowiedziałam patrząc na niego.
Zayn wciągnął głośno powietrze przez usta i spuścił głowę.
- Miałeś zamiar mi o tym powiedzieć? - zapytałam, choć znałam odpowiedź. - Bo wydaje mi się, że nie. Nie uważasz, ze jest to jednak ważny szczegół, że idziesz na jakąś głupią kolację z Perrie, jako twoją dziewczyną ? - dodałam wstając z kanapy i przechodząc do kuchni. Podeszłam do zamrażalki i wyciągnęłam lody śmietankowe. 
Zawsze, gdy jestem zdenerwowana jem lody. Wzięłam z szafki łyżeczkę i zaczęłam jeść. Po chwili w kuchni pojawił się Zayn.
- Lottie, miałem zamiar ci o tym powiedzieć. - zaczął, ale znowu nie dane mu było zakończyć.
- No, ale jakoś nie zdążyłeś. Była tu Perrie i chciała z tobą o tym porozmawiać. Cudownie, że o tej kolacji dowiedziałam się od niej, a nie od swojego chłopaka. - powiedziałam próbując podkreślić ostatnie słowa, tak jak ostatnio Zayn.
- Lottie. - zaczął, ale znowu mu przerwałam.
- Nie Zayn, tak nie może być. Jeżeli chcesz być ze mną, to nie pokazuj się publicznie z Perrie, jako swoją dziewczyną, bo uwierz to boli, a po za tym, to powinieneś uzgadniać szczegóły kolacji... - powiedziałam. - Z Perrie. - dodałam po chwili.
- Cholera Lottie! Wiesz jak kurewsko jesteś dla mnie ważna, wiesz ile dla mnie znaczysz i wiesz, że nie kocham Perrie, ale pomimo tego i tak robisz mi jakieś wyrzuty, że idę z nią na kolację, która jest biznesowa! - zaczął podnosić głos Zayn.
- To może ja teraz kurwa pojadę do Harrego na kolację, żebyś zobaczył co czuję? Co? - powiedziałam szybko nie panując nad swoimi słowami. Po raz pierwszy od tak dawna przeklinałam. Cholercia! 
- Dlaczego miałabyś iść na kolację z Harrym skoro nie byłaby to biznesowa kolacja. Ja idę z Perrie, bo muszę. - powiedział Zayn ściszając głos.
- Nie musisz. - powiedziałam szeptem i położyłam łyżeczkę na stół. 
Zeszłam z krzesła i skierowałam się do salonu po buty, wiedząc że wcześniej je tam zostawiłam. Założyłam je i wyszłam z domu. Wyjęłam jeszcze telefon z kieszeni i wyłączyłam go. Nie chciałam mieć teraz z nikim kontaktu. Chciałam mieć spokój. Całą drogę myślałam o tym. Czemu on mi nie powiedział? Nie ufa mi? Przecież bez zaufania nie ma związku. Świetnie! Jestem z nim zaledwie parę dni, a tu nagle kłótnia. Czy ja nie mogę chociaż raz czegoś dotknąć i nie zniszczyć? Co ja pieprze... Jeszcze tego nie zepsułam. No właśnie... Jeszcze. Prychnęłam i skręciłam w lewo. Śledziłam chód moich butów. Sposób jakim poruszały się po chodniku. Jaka ja jestem pogmatwana! Moje życie to totalna bzdura i kłamstwo! Poczułam ciepłą ciecz na moich policzkach. Za dużo fałszywych osób, za dużo stresu, za dużo problemów. Ja jestem jednym wielkim problemem. Stanęłam na środku chodnika. Chcę do Zay'na.
Zrobiłam szybki zwrot i mój spacer zamienił się w bieg. Wróciłam na drogę, którą szłam. W oddali widziałam dom. Zaczęłam szybciej biec, a policzki były zalane. Szarpnęłam za klamkę i zamknęłam z hukiem drzwi. Na dole momentalnie pojawił się chłopak. Przerażony spojrzał na mnie i po chwili byłam w jego ramionach. Pociągnęłam nosem i mocniej przytuliłam się do niego. Moje łzy moczyły jego koszulkę.
- Lottie, coś Ci się stało? Jesteś cała? - zapytał cały spanikowany. Spojrzałam na niego i pocałowałam go. Chwilę trwaliśmy w pocałunku.
- Teraz już jest wszystko dobrze. Bo jestem z Tobą. Kocham Cię Zayn. Tak mocno. - załkałam.
- Ja Ciebie również kocham Lottie i przepraszam. Powinienem Ci powiedzieć. - stwierdził. Na pierwsze słowa uśmiechnęłam się szczerze i poczułam motylki w brzuchu. Tak dawno tego nie czułam. Od czasu kiedy pokłóciłam się z Harr'ym. - Nigdy nie pozwolę Ci odejść Lottie. I nigdy więcej Cię nie okłamię.
Znowu go pocałowałam. Nowa łza spłynęła po policzku. Mój chłopak otarł ją, tak samo jak Harry. Stop! Nie myśl o Harr'ym! 
- Nie płacz, proszę. - szepnął chłopak.
- To łzy szczęścia Zayn. - pociągnęłam nosem. - Jestem szczęśliwa.
Chłopak uśmiechnął się.
- I tak ma być zawsze aniołku. - rzekł.
***
(Weźcie sobie chusteczki.)
 ~Muzyka~
Wysiadłam z taksówki i zapłaciłam mężczyźnie należytą cenę. Stałam chwilę na świeżym powietrzu zastanawiając się nad swoją decyzją. Zadzwoniłam do Harry'ego tak jak obiecałam Liam'owi i oto jestem. Stoję przed domkiem, do którego raz zabrał mnie Harry.
Jakimś cudem chłopak odebrał ode mnie, ale niestety nie doszliśmy do żadnego porozumienia ze względu na ilość procentów we krwi bruneta.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni i wysłałam SMS-a do Zayn'a, że dojechałam, i że do południa będę z Harrym u nas w mieszkaniu. 
Oczywiście mój chłopak nie był zadowolony z faktu, że miałam spędzić noc z jego przyjacielem, który swoją drogą mnie kochał. Jednak po kilku moich błaganiach i dość dobrych argumentach pozwolił mi jechać.
Podeszłam do drzwi od domku i nacisnęłam klamkę chcąc sprawdzić czy może jest otwarte. Było. Lekko zdenerwowana weszłam do środka, a gdy usłyszałam dźwięk toczących się butelek podskoczyłam w miejscu i chwyciłam parasolkę, która wisiała na wieszaku. Z szybko bijącym sercem i duszą na ramieniu zaczęłam się zbliżać do centrum hałasu.
Gdy weszłam do oświetlonego jedynie blaskiem ognia salonu, parasolka, którą trzymałam wypadła mi z dłoni. Dziewczyna starająca się zerwać koszulkę z Harry'ego odskoczyła od niego i spojrzała na mnie zdziwiona. Styles, który leżał na stoliku podniósł głowę, a jego oczy powiększyły się do maksymalnych rozmiarów.
- Lottie? - zapytał jakby nie wiedząc czy to na prawdę ja, czy może jakaś fata morgana. - Co ty tutaj robisz? - Harry odsunął od siebie dziewczynę i poprawił koszulkę.
- Przyjechałam cię ratować. No, ale najwyraźniej już ktoś to robił. Dość dogłębnie - spuściłam głowę i zagryzłam dolną wargę. To wcale nie boli, to wcale nie boli, to wcale nie boli. 
- Co? A tak. Rose zostaw nas samych - piękna brunetka prychnęła pod nosem i podniosła swoją koszulkę z ziemi. Przy swoim wychodzeniu z domku mocno trzasnęła drzwiami.
Chyba komuś zepsułam plany - wybąkałam pod nosem i założyłam kosmyk włosów za ucho. - Chłopaki się o ciebie martwią. Nie odbierałeś od niech telefonu. - Dodałam po chwili ciszy.
- Wiem. Chciałem być sam, dlatego nie odbierałem - odpowiedział i roztrzepał swoje włosy jakby chciał mnie tym sprowokować.
- Chciałeś być sam, ale jednak powiedziałeś mi gdzie jesteś. Wiesz, że to nie ma sensu? - Harry odwrócił się do mnie tyłem i oparł ręce na stoliku.
- W co ty pogrywasz, co? - zapytał i znów odwrócił się w moją stronę. - Jesteś kurwa z Zayn'em, a przyjeżdżasz za mną. Wiesz, że to nie ma sensu?
Miał rację. To było bez sensu.
- Jesteś moim przyjacielem. Martwię się o ciebie dlatego...
- Przestań! - krzyknął przerywając mi. - Przestań wreszcie mącić mi w głowie! Ty się nie martwisz o mnie! Ty się martwisz o siebie!
- Nie prawda! Przyjechałam tutaj bo kurwa się bałam, że coś sobie zrobisz! - wywrzeszczałam. Moje słowa najwyraźniej zdziwiły jego jak i mnie samą.
Brunet ruszył w moją stronę, a ja nadal stałam w miejscu czekając na ruch z jego strony. Podniosłam głowę do góry aby spojrzeć w jego hipnotyzujące, zielone oczy. Jego twarz była za blisko mojej. Zdecydowanie za blisko.
- Powiedz żebym przestał - wyszeptał. Czułam jego nierównomierny oddech na swojej twarzy. - Powiedz żebym kurwa przestał. - Dodał. Miałam dziwne wrażenie, że on nie mówi tego do mnie, a do siebie samego. - Jesteś z Zayn'em. Nie mogę tego zrobić. - Jego wargi muskały moje przy każdym wypowiedzianym przez niego słowie.
- Jestem z Zayn'em - potwierdziłam jego słowa. Nie powiedziałam, że ma przestać. I nie przestał.
Jego malinowe wargi naparły na moje.
Jego ciało popchnęło moje na ścianę, tuż obok.
Jego ręce znalazły się na mojej talii.
Ja natomiast wplątałam swoje palce w jego loki i bez zastanowienie pozwoliłam mu całować się tak jak jeszcze nikt tego nie robił. Z miłość i czułością. Z żalem i gniewem. Z tymi wszystkim cholernymi uczuciami, które niszczyły nas obydwoje. Po woli. Po cichu. Prawie, że bezboleśnie. Przepraszam Zayn.
- Nie Harry - wyszeptałam gdy jego usta odnalazły drogę do mojej szyi. - Zayn. Jestem z Zayn'em.
- Wiem - odszepnął mi i nadal całował. To było jak bajka. Jak bajka, która nie mogła mieć szczęśliwego zakończenia. A przynajmniej nie z nami w roli głównej.
- Proszę cię nie - mój szept był niemal płaczliwy. I może właśnie to zmusiło chłopaka do odsunięcia się ode mnie.
- Kocham cię Lottie - powiedział poważnym głosem. Moje serce zaczęło bić dwa razy szybciej, a oczy zachodzić łzami. To było piękne aczkolwiek nieosiągalne. On. On był nieosiągalny.
- Wiem Harry - odpowiedziałam i położyłam dłoń na jego policzku. - Niestety to wiem. - Dodałam i przytuliłam się do niego mocno wsłuchując się w jego bicie serca. Ja też Harry. Ja też. 


----------------------------------------------------------------------
Nareszcie piszemy wszystkie trzy! Nawet nie wiecie jak mi brakowało naszego składu. Też smutno mi jest, że Kamila musiała sama pisać rozdziały, ale mój monitor się spalił. Potem dostałam nowy monitor od siostry - coś się zepsuło obraz ekranu skakał na różne strony i musiałam używać komputera rodziców. Lecz problem zażegnany, bo kupiłam nowy. Trzymajcie kciuki bym tego nie zepsuła :D Piszcie wrażenia + jesteśmy troszkę smutne, że tak mało komentujecie :c
Irish Cat♥
A więc witam! Rozdział pisałyśmy we trzy! NARESZCIE! Udało nam się coś napisać i miejmy nadzieję, jesteście z tego zadowoleni! Na swoje usprawiedliwienie czemu mnie nie było mam to, że na początku miałam problemy z komputerem, a potem taki wieeelki natłok jakiś sprawdzianów i kartkówek, bo koniec semestru, no ale już jest ogarnięte! : )
No, no i czekamy na Wasze komentarze, których jest coraz mniej! : p
Paulina♥
Cześć. Nie piszę dużo. Rozdział mi się podoba. tak jestem wielką suką bo napisałam końcówkę i namotałam.  Przepraszamy, ale musimy podjąć radykalne środki. A więc: 
Następny od 10 komentarzy.
Kamila♥

14 komentarzy:

  1. OMG! Kocham <3 Końcówka taka smutna :( Ale ta scena jak wróciła do Zayna po kłótni też była taka wzruszająca :') Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  2. SUPER !!!
    Ciekawe co bedzie dalej :)
    nie moge sie doczekac :)

    OdpowiedzUsuń
  3. o juzu . Ale ma namieszane w życiu . Ale jak oa wrócila po kłótni do Zayna to aż mi się łezka w oku zakręciła. czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. końcówka mega!!!!!!!!! Jezuuuu niech ona będzie z Harrym oni tak pasują!!! jeszcze ta muzyka!

    OdpowiedzUsuń
  5. płaczę :) i co teraz ?cudowny

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurwa no! Ja chcę została z Malikiem!

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże ten rozdział jest zajebisty ! Uwielbiam Lottie i Zayna ! Tylko kurde nie rozumiem ostatnich słów... ona kocha Harrego, kurwa no nie rozumiem xD mam nadzieję że dowiem się w kolejnym rozdziale. Boże błagam żebym jednak to źle rozumiała bo ja chcę żeby ona była z Malikiem ! Swoją drogą dawno nie było nic o Louisie xD ten komentarz kompletnie nie ma sensu ale dziś jestem jakaś roztrzepana xD Życzę wam weny dziewczyny /Lulu

    OdpowiedzUsuń
  8. Obaj są tacy słodcy w tym opowiadaniu, że nie mogę si e zdecydować czy jestem za Malikiem czy za Stylesem ;<
    Rozdział świetny, bardzo mi się podoba ; )

    OdpowiedzUsuń
  9. Nowo założona recenzalnia "Kolorowe recenzje"! Zapraszam do zgłoszenia swojego bloga do naszej recenzalni. Poznasz recenzję swojego bloga i dowiesz się, co jest idealne, a co musisz jeszcze poprawić.
    Serdecznie zapraszam: http://kolorowe-recenzje.blogspot.com/

    PS. Ten blog jest zajebisty!! <3 normalnie się w nim zakochałam ;* czytam go od początku :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny rozdział *.* po prostu was kocham za tego bloga<3

    OdpowiedzUsuń
  11. kocham tego bloga:*! a co do rozdzialu to wyszedl wam swietnie:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj Kamilciu, nie jesteś suką! Za to cię kocham! Napisałaś najlepszą scenkę z całego rozdziału =D Uwielbiam jak wszystko jest pogmatwane. Kiedyś czytałam opowiadanie, którego autorka w ogóle nie potrafiła pisać, a jednak przeczytałam te 100 ileś rozdziałów, bo było NAPRAEWDĘ zagmatwane. Głupie zresztą też... dziewczyna zarywała do trzech chłopaków w pierwszy dzień ich poznania... heh. Ta dziewczyna pisała też drugie opowiadanie. Je również przerobiłam. Chyba lubiłam wtedy takie nudy:/ Teraz mnie to nie kręci, także możecie być spokojne. Nie napisałam tego w porównaniu do waszego opowiadania:) Broń Boże! Wasze opowiadanie jest przecudowne i mam nadzieję, że już takie zostanie:> Nie wiem, ale od wczoraj mam fazę na pisanie komentarzy C: Wreszcie mi się zachciało:| Nie obrażam Irish Cat, ani Pauliny. Akurat w TYM rozdziale najbardziej podobała mi się końcówka:B Nie wiem... kończę już <: A w ogóle, jak tak ferie? Jeśli już macie:S Ja byłam dwa dni w górach^^ Jeździłam sobie cztery i pół godziny na nartach i byłam na basenach termowych w Szaflarach:} Mało zjeżdżalni, ale fajnie:] Pozdrawiam:* Weny życzę E: I oczeuję z niecierpliwością szybkiego dodania kolejnego rozdziału:3 - Ziallka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, mój komentarz to jest dopiero zagmatwany! Ale nie zwracajcie na mnie uwagi:J Jestem po prostu czasami jebnięta... - Ziallka

      Usuń