niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 24

 Przepraszamy wszystkie Harry Team.
----------------
Otwarłam po woli oczy przecierając je wierzchem dłoni.Czułam czyjąś rękę na moim brzuchu dlatego przekręciłam głowę w lewą stronę i ujrzałam śpiącego Zayn'a, który uśmiechał się lekko przez sen. Również lekko się uśmiechnęłam po czym delikatnie ściągnęłam jego rękę ze swojego ciała i wstałam z łóżka. Śpiący brunet mruknął coś pod nosem po czym wtulił się w poduszkę.
Nie mogąc się powstrzymać wzięłam mój telefon z szafki i zrobiłam kilka zdjęć chłopakowi. Pewnie później mi się za to oberwie ale co mi tam.
Podeszłam po cichu do szafy i otwarłam ją od razu wybierając rzeczy, które dziś na siebie ubiorę.
Wyszłam po cichu z pokoju kierując się do łazienki. Gdy zakluczyłam za sobą drzwi rozebrałam się z piżamy i weszłam do kabiny prysznicowej, odkręcając letnią wodę chcąc tym samym pobudzić moje ciało do pracy. 
Gdy odświeżona i pachnąca stałam ubrana przed lustrem zaczęłam suszyć swoje długie blond włosy ocieplając powietrze w łazience. Po wysuszeniu włosów związałam je w kucyk co było wymagane w pracy, którą wczoraj zdobyłam. Pomalowałam jeszcze rzęsy tuszem oraz nałożyłam trochę różu na policzki po czym gotowa do zmierzenia się z dzisiejszym dniem wyszłam z łazienki od razu kierując się do kuchni. Ku mojemu zdziwieniu przy ekspresie do kawy stał rozebrany do połowy Zayn.
- Jak się to cholerstwo włącza? - zapytał gdy zauważył jak otworzyłam lodówkę. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego.
- Patrz - powiedziałam i nacisnęłam czerwony guzik, który był od włączania i wyłączania urządzenia. - Magia co nie? - Dodałam i zaczęłam się śmiać z jego głupiej miny.
- Jeszcze śpię, okej? - odparł lekko rozbawionym tonem i wyciągnął z szafki dwa kubki ustawiając je na blacie. - Dlaczego ty jesteś już ubrana?
- Dlatego, że mam dzisiaj swój pierwszy dzień w pracy - odpowiedziałam dumna i wyciągnęłam mleko z lodówki i płatki z szafki. - Wyciągniesz miski? - Dodałam doskonale wiedząc, że ja do tej szafki nie dosięgnę.
- Och, pewnie - Otworzył szafkę i postawił miseczki obok kubków. - Dlaczego nie powiedziałaś, że dostałaś pracę?
- Chciałam ci powiedzieć. Wczoraj nie pamiętasz? Jak wróciłam do domu to powiedziałam, że muszę ci coś powiedzieć ale potem tak wyszło, że... No, że nie powiedziałam - nasypałam po trochę płatków do obydwóch misek po czym jedną porcję zalałam zimnym mlekiem. Do garnuszka wlałam trochę mleka i postawiłam na kuchence czekając aż się podgrzeje. Zayn nie lubi zimnego mleka.
- A no tak. Trochę się wczoraj pokomplikowało - zgodził się ze mną i wyciągnął papierosa z paczki leżącej na blacie.
- Jak chcesz palić to otwórz okno - upomniałam go, a on wywrócił oczami ale posłusznie otwarł okno po czym westchnął i pokręcił głową patrząc w dół. Po zaledwie sekundzie głośne krzyki dotarły do moich uszu na co lekko się skrzywiłam.
- Szczerze myślałem, że szybciej się zorientują gdzie teraz mieszkam - mruknął pod nosem i zapalił papierosa starając się nie dmuchać dymem w moją stronę. Drażniło mnie to, że palił ale przecież nie mogłam mu tego zabronić. Zayn jest już dorosły i wie co robi.
- Chyba będziesz musiał sprowadzić sobie jakiegoś ochroniarza czy coś - powiedziałam i zalałam jego płatki ciepłym mlekiem. Postawiłam obydwie miseczki na stole, na przeciwko siebie po czym wyłączyłam ekspres i nalałam świeżej kawy do kubków ustawiając je obok miseczek.
- Taa chyba tak. Dobrze by było jakby tutaj spał. Kocham nasze fanki, ale niektóre są na prawdę nie obliczalne - uśmiechnęłam się lekko widząc jak wywraca oczami.
- Może zająć twój pokój - powiedziałam i zaczęłam jeść śniadanie. Niemal zakrztusiłam się płatkami gdy zobaczyłam jego minę.
- Wiesz nie uśmiecha mi się spać w jednym łóżku z wielkim, napakowanym facetem. Nadal wolę dziewczyny Lottie - odparł i zeskoczył z parapetu przymykając lekko okno.
- Wiem, że wolisz dziewczyny Zayn. Chodziło mi o to, że może spać u ciebie bo my i tak śpimy razem więc może zająć twój pokój.
- No, ale dlaczego mój, a nie twój? Ty masz tam tak... Jasno - powiedział i zmarszczył czoło zakładając jeszcze ręce na piersi. Jak dziecko.
- Dlatego, że ja mam więcej rzeczy do przeniesienia niż ty.
- Hmm dobry argument - wzruszył ramionami i również zaczął jeść uśmiechając się lekko pod nosem.
***
- Zayn Malik! - wrzasnęłam i położyłam obie ręce na biodrach. Usłyszałam czyjeś głośne i szybkie kroki, a po chwili w pokoju zjawił się zdezorientowany Zayn.
- Co? - zapytał i wszedł do pokoju.
- Widzisz tutaj coś? - zapytałam. Chłopak zaczął się rozglądać po pomieszczeniu, odsunął zasłony sięgające do ziemi i nawet zajrzał pod łózko.
- Nie. Nic. A co miałem zobaczyć? - stanął obok mnie i spojrzał mi w oczy. Był całkowicie zbity z tropu co dodawało mu trochę uroku i niewinności.
- Nic? Hmm to ci trochę pomogę. Możesz mi powiedzieć dlaczego całe moje łóżko jest zawalone twoimi bluzami, a szafa się nie domyka i aż boję się ją otwierać?
- Aaa o to ci chodzi - odparł i uśmiechnął się lekko. Popukał się palcem w brodę, a potem jak gdyby nigdy nic zrzucił z łóżka wszystkie rzeczy jakie na nim leżały. - A i poprawka. To NASZE łóżko, a nie twoje.
- Tu nie chodzi o to czyje to jest łóżko! Tutaj ma być porządek! I jeżeli wrócę z pracy, a tutaj dalej będzie taki syf to pożałujesz, że się wyklułeś Malik, łapiesz? - zagroziłam mu palcem i wzięłam z szafki nocnej telefon wpychając go do kieszeni spodni.
- Drażliwa coś ostatnio jesteś.
- Tak, a ty będziesz drażliwy gdy będziesz potrzebował lekarza jeżeli się mnie nie posłuchasz. Masz czas do osiemnastej - chwyciłam jeszcze torebkę i gotowa skierowałam się do korytarza. - Pamiętaj! - Krzyknęłam i wyszłam z mieszkania planując co by mu zrobić za to, że nie posprząta. No bo serio. Ktoś wierzy, że on to zrobi? Bo ja jakoś nie bardzo.
***
Uśmiechnęłam się do uroczej pary, która właśnie płaciła swój rachunek po czym odmaszerowałam za ladę wkładając zdobyte pieniądze do kasy. Tak, byłam kelnerką. Praca może nie jest świetna, ale dla mnie starczy. Oczywiście, nie będę zarabiać kokosów ale mało też nie, a przecież nie mam wcale takich wielkich wydatków. Fakt mieszkanie dzielę na pół z Zayn'em ale ten nie pozwolił mi płacić rachunków, a do zakupu mieszkania też nie pozwolił mi się dołożyć więc zostaję mi tylko kupowanie czegoś do jedzenia. Nie czuję się z tym faktem świetnie bo wiem, że potrafię sama na siebie zarobić, ale przecież nie będę się z nim kłócić. Jeszcze trochę poczekam.
Gdy otwarły się drzwi do kawiarni mały dzwoneczek zamieszczony nad drzwiami powiadomił mnie o tym iż przybili nowi klienci. Podniosłam głowę znad kontuaru i chwyciłam swój mały notesik wraz z długopisem po czym skierowałam się w stronę stolika, przy którym zasiadła nowo przybyła para.
Stanęłam nad stolikiem i już miała się przywitać gdy głowa chłopaka odwróciła się w moją stronę. Serce zaczęło bić mi dwa razy szybciej, a dłonie momentalnie spociły.
- Lottie - wyszeptał i uśmiechnął się lekko lustrując dokładnie moją twarz. Przełknęłam zdenerwowana ślinę i rzuciłam szybkie spojrzenie brunetce, która przyszła tutaj z Harrym.
- Ja... Przepraszam przypomniało mi się, że muszę coś zrobić. Zaraz przyjdzie do was moja koleżanka - uśmiechnęłam się nerwowo do dziewczyny i sprawnie manewrując między stolikami odeszłam stamtąd. Popchnęłam drzwi od pomieszczenia, które było przeznaczone dla personelu gdzie znajdowały się szafki, w których mogliśmy chować nasze prywatne rzeczy.
- Przepraszam Carmen wiem, że masz przerwę ale czy mogłabyś obsłużyć stolik, przy którym siedzi taki chłopak z lokami i brunetka? - ruda dziewczyna siedząca przy stoliku spojrzała na mnie podejrzliwie.
- No mogę ale coś się stało? - napiła się herbaty po czym  wstała z krzesła i zabrała mój notesik, zakładając fartuch w pośpiechu.
- Nie wszystko w porządku tylko... Po prostu to zrób dobrze? Będę wdzięczna.
- Dobra, dobra. Idę - poklepała mnie po ramieniu i wyszła obsłużyć Harry'ego i jego panienkę.
Dziwne jest to, że wczoraj podobno próbował się zabić, a dziś prowadza się z jakąś idealną dziewczyną. I co? Może jeszcze zacznie mi gadać o tym jak bardzo mnie kocha? W nocy miałam jeszcze wątpliwości czy aby nie pójść do niego i z nim porozmawiać, ale teraz już wiem, że to było bez sensu. On sobie znakomicie radzi.
Dopiero teraz gdy od kilku minut stoję tutaj jak kompletna idiotka doszło do mnie, że zachowałam się jak dziecko. Uciekłam gdy tylko on się pojawił. Dlaczego? Bo się boję. Tak boję się. Boję się, że znów zacznie mówić te wszystkie słodkie słówka, że będzie mnie przekonywał o swoich uczuciach i tym razem się poddam. A przecież tego nie chcę. Musze walczyć. Nie mogę znów pozwolić mu zaćmić mojego życia. Dopiero wychodzę na prostą i muszę się pozbyć Harry'ego na dobre.
Westchnęłam i wyszłam z pomieszczenia od razu stając za ladą nie patrząc w stronę stolika przy którym pewnie nadal siedział Harry.
- Hej, wszystko dobrze? - obok mnie pojawiła się Carmen i szturchnęła mnie lekko ramieniem i puściła oczko.
- Taa wszystko okej. Trafiłaś? - wzięłam szmatkę, która leżała koło kasy i zaczęłam wycierać blat byleby zająć czymś ręce i umysł.
- Wielkiego tłumu teraz tutaj nie ma więc tak. Trafiłam. A po za tym dlaczego mi do cholery nie powiedziałaś, że to Harry Styles? Uczesałabym się chociaż - spojrzałam na nią, a on pogładziła swoje długie włosy. Zaczęłam się śmiać i pokręciłam głową.
- Przepraszam mój błąd. Po prostu zapomniałam - wzruszyłam ramionami i oparłam się ręką o kontuar cały czas obserwując piegowatą dziewczynę, która wydawał się bardzo miła i pogodna.
- Zapomniałaś? Dziewczyno to o czym ty myślisz? - skarciła mnie i pogroziła palcem przed nosem.
- Oj no po prostu nie traktuję ich jak gwiazdy tylko jak normalnych ludzi. To dlatego - znów wzruszyłam ramionami.
- Ich? To ty ich znasz? - pokiwałam głową, a Carmen zaczęła się śmiać zwracając tym samym uwagę kilku osób. - I co, może jeszcze z jednym z nich mieszkasz? - Zadała następne pytanie cały czas się śmiejąc.
- Właściwie to tak. Perrie Edwards to moja kuzynka więc wiesz... Mam wtyki - uśmiechnęłam się do niej lekko, a ona przestała się śmiać i spojrzała na mnie poważnie.
- Ej, chwila, chwila. A więc to ty jesteś tą tajemniczą dziewczyną, która mieszkała z całym One Direction?
- Taaa. To ja. Jesteś ich fanką?
- Nie, ale moja dziesięcioletnia siostra tak. Ma fioła na ich punkcie i mogę się założyć, że będzie mi dziękować do swoich nędznych dni za autograf tego tam - wskazała głową w stronę Harry'ego, a ja nim zdążyłam nad tym pomyśleć spojrzałam w jego stronę.
Brunet wpatrywał się w nas, a moje serce zabiło dwa razy szybciej.  Powinnam od razu się odwrócić tyłem, ale nie mogłam tego zrobić. Po chwili widziałam jak mówił coś do swojej towarzyszki i pokierował się w naszą stronę. Moje ręce zaczęły się pocić. Musiałam się wycofać. Teraz albo nigdy Lottie. No rusz się! Patrzyłam na niego dziwnym wzrokiem. Za późno. Harry stał obok nas. Otworzył usta i chciał coś powiedzieć, ale moja koleżanka mu przerwała.
- Mogę autograf dla siostry? - zapytała z nadzieją. Zdziwiony chłopak pokiwał głową i złapał przypadkowy długopis po czym podpisał się na kartce. Carmen powiedziała ciche 'dziękuję' i się ulotniłam. No dzięki, że zostawiasz mnie samą. Spuściłam głowę i czekałam aż coś powie. Harry westchnął.
- Lottie... To nie tak jak myślisz. Musze z tobą porozmawiać. Wiem, że Niall był wczoraj u was - wydusił wreszcie chłopak.
- Masz pięć minut. - szepnęłam i czekałam. Bałam się tego co mi powie. Bałam się tego co zrobię. 
- Chciałem to zrobić... - przerwał. - Chciałem się zabić bo moje życie bez ciebie nie ma sensu.  Lottie ja naprawdę żałuje. - Powiedział łamliwym głosem. - Błagam cię... Ja naprawdę nie chciałem... Żałuję Lottie. - Ciągnął dalej. - Nie mam dla kogo żyć jak nie dla ciebie.
- A fani, zespół? - zapytałam zerkając na niego. Po moim policzku spłynęła łza, która tylko uświadomiła mi to jak bardzo boli mnie sama rozmowa z nim i słuchanie tego co ma mi do powiedzenia.
- Kocham ich, ale trudno jest żyć ze świadomością, że skrzywdziło się osobę, na której ci zależy. - zobaczyłam jak po jego policzku spływa łza. Jemu też nie było łatwo.
- Ale ja się boję - szepnęłam, po czym pociągając nosem.
- Czego Lottie?
- Tego, że znowu mnie skrzywdzisz, że znowu będę cierpiała - moje łzy spływały wolno po policzkach. Znowu się rozklejasz. 
- Proszę wybacz mi - powiedział. - Proszę...
- To nie jest takie proste Harry. Jak ty to sobie wyobrażasz? - zapytałam z wyrzutem.
- Ja wiem Lottie. Chce naprawić to co spieprzyłem, błagam daj mi drugą szansę. Zacznijmy od nowa.
- Skąd mam wiedzieć, że nie zrobisz tego drugi raz Harry? Skąd mam wiedzieć, że znów mnie nie skrzywdzisz? Ja już więcej nie dam rady znieść.
- Nie skrzywdzę Cię Lottie, a jak będziesz chciała, dam ci spokój. Na zawsze - powiedział, a jego policzki były mokre.
- Obiecujesz, że mnie nie skrzywdzisz? - zapytałam drżącym głosem.Co ty robisz?!
- Obiecuję - to jedno słowo wystarczyło bym się do niego przytuliła. Nie czułam już strachu czy obaw przed tym co robię. Tak było dobrze i wiedziałam o tym w głębi duszy. Już dawno temu.
- Przyjaciele? - zapytał z nadzieją Hary. Potaknęłam głową.
- Przyjaciele.
- Dziękuję, jesteś świetną przyjaciółką Lottie - uśmiechnęłam się na jego słowa.  Próbowałam się od niego odkleić, lecz mi to nie umożliwiał.
- Harry... Muszę wracać do pracy - zaśmiałam się cicho i znów pociągnęłam nosem.
- Musisz? - jęknął chłopak. Potaknęłam głową. Nie chętnie mnie puścił.
- To pa przyjaciółko - odrzekł śmiesznym głosem.
- Pa przyjacielu - również odpowiedziałam. Rozeszliśmy się w dwie różne strony. On do stolika ja na zaplecze. Musiałam się ogarnąć. Pewnie wyglądam teraz jak potwór. Czyli jak zawsze. 
 Nie wiem co sobie myślałam. Na prawdę. Tyle razy błagał mnie o wybaczenie i nie potrafiłam tego zrobić bo wiedziałam, że rzuca słowa na wiatr, a teraz... Wystarczyło, że odpuścił. Wystarczyło, że postarał się o mnie jak o przyjaciółkę i było wszystko dobrze. Najwyraźniej 'miłość' którą do siebie czujemy jest tylko przyjacielska. Na pewno?
***
Weszłam zmarznięta do ciepłego pomieszczenia i westchnęłam z ulgą. Nienawidzę jesieni! Wszystko jest takie smutne. Zdecydowanie wolę wiosnę. Przyroda ożywa. Drzewa robią się zielone, kwiaty puszczają pąki, ludzie są milsi. A jesienią? Liście opadają, kwiaty więdnął lub marzną, pada deszcz, ludzie są smutni lub źli.
Otrząsnęłam się ze swoich myśli po czym ściągnęłam buty i gdy miałam już chwytać moją torebkę doszły mnie głośne śmiechy z salonu. Zdziwiona zmarszczyłam brwi i niepewnym krokiem udałam się do pomieszczenia, gdzie ku mojemu zdziwieniu siedziało prawie całe One Direction.
- O! Lottie fajnie, że już jesteś - jako pierwszy dojrzał mnie Zayn, który od razu do mnie podszedł i pocałował  w policzek na przywitanie.
- Hej - odpowiedziałam nieśmiało i spuściłam wzrok poprawiając torbę na ramieniu. Niby byłam u siebie w mieszkaniu, a poczułam się strasznie obco.
- Jezu jesteś lodowata. Zrobić ci herbatę? - Zayn potarł moje ramiona, a ja spojrzałam na niego i lekko uniosłam kąciki ust do góry.
- Nie, nie trzeba dziękuję. Zaraz wezmę gorący prysznic to się rozgrzeję - odpowiedziałam cicho i gdy chciałam wyjść i skierować się do łazienki czyjś głos mi to uniemożliwił.
- Poczekaj - odwróciłam się i ujrzałam jak Liam wstaję z kanapy wraz z resztą chłopców. - Przyszliśmy tutaj bo chcieliśmy cię przeprosić za nasze wcześniejsze zachowanie. Oceniliśmy cię z góry, a nie powinniśmy tego robić i teraz jest nam strasznie głupio - czułam jak ciepło rozlewa się po mojej twarzy tworząc tym samym rumieńce.
- Nie musicie mnie przepraszać. Wasze zachowanie było całkiem zrozumiałe - odparłam i znów poprawiłam torbę. - I skoro już się przepraszamy to ja chyba powinnam przerosić Niall'a. Nie powinnam była tak wczoraj na ciebie naskoczyć. Chciałeś pomóc, a ja... Zachowałam się jak idiotka. Przepraszam.
- Och! Nie masz za co. Sam byłem sobie winien - blondyn uśmiechnął się do mnie radośnie co starałam się odwzajemnić.
- To ja ten... Pójdę do pokoju i zaraz wracam - wyminęłam zadowolonego Zayn'a i weszłam schodami na górę po czym krótkim korytarzem przeszłam do naszego wspólnego pokoju.
Spodziewałam się wielkiego bałaganu taki jaki zostałam tutaj rano, ale wszystko było posprzątane. Uśmiechnęłam się sama do siebie i rzuciłam torbę na łóżko. Gdy odwróciłam się twarzą do drzwi cichy pisk wydostał się z moich ust.
- Ja nie jestem taka głupia jak oni. Ich może sobie nabrałaś na te swoje słodkie niewinne oczka, ale mnie na pewni nie nabierzesz. I powiem ci jeszcze, że skoro Louis traktował cię jak ostatnią szmatę to sobie na to zasłużyłaś - Eleanor uśmiechnęła się do mnie wrednie po czym wycofała się z pokoju i zapewne poszła na dół. Co?
***
Siedziałam z Zayn'em na kanapie oglądając jakiś durny program, na którym wcale się nie skupiałam. Chłopcy wraz z Eleanor poszli sobie jakieś dwie godziny temu i zostawili w mojej głowie wielki burdel. Padło dziś kilka razy pytanie czy ja i Malik jesteśmy parą bo podobno tak się zachowujemy. Całujemy się w policzki, robimy sobie ciepłe herbatki. Wiem, że Zayn chciałby aby to była prawda. Chciałby abyśmy byli razem, ale czy ja tego chcę?
Teraz gdy wszystko wyjaśniłam sobie z Harrym niby nic nie stoi już nam na drodze. Nie mam wątpliwości czy chciałabym być z Harrym nie mam już nic. Kochasz go! Tak kocham, ale którego? Lokowatego imbecyla, który sprawia, że płaczę częściej niż dotychczas. Czy może słodkiego bruneta, który opiekuję się mną mimo wszystko.
- Zayn? - zapytałam cicho i odsunęłam się od chłopaka zerkając na niego niepewnie. - Pamiętasz mówiłeś, że... Mówiłeś, że mnie kochasz. Czy nadal tak jest?
- Oczywiście, że tak. Ale do czego zmierzasz? - jego wzrok skupił się na mojej twarzy. Przełknęłam zdenerwowana ślinę.
- Sama nie wiem. Po prostu mam mętlik w głowie - spuściłam głowę na dół i zaczęłam bawić się swoimi palcami.
- Kocham cię Lottie Smith - Zayn podniósł palcem wskazującym mój podbródek przez co byłam zmuszona spojrzeć mu w oczy.
Nasze twarze były co raz bliżej siebie i żadne z nas nie chciało tego przerwać. Chciałam go pocałować. Wiedziałam, że to złe, ale tego chciałam.
- Chcę spróbować - wyszeptałam z ustami tuż przy jego.
Nie!
-----------------------------------------------------------------------
Cześć. Jak tam, co tam i w ogóle? Piszę dziś do was z brakiem entuzjazmu przez ten rozdział. Wcale mi się on nie podoba, ale przecież wszystkie mi się nie muszą podobać. Nadal bez Pauliny w składzie :( Mam nadzieję, że wszystkie Harry Team mnie nie zabiją, bo pomysł z Zottie był mój. WAŻNE! Czy jest ktoś kto by chciał prowadzić n tt konto Lottie, Zayn'a, Harry'ego. Jeżeli tak to piszcie na mój tt: @until_breathing Liczę na wasze komentarze.
Kamila♥

Cześć Koteczki! Jak tam po nowym roku? Strasznie was przepraszam, że nie pisałam ostatniego rozdziału, ale jak widać Kamila sobie świetnie poradziła. Przepraszamy Harry Team. I jak wrażenia po rozdziale? O matko! Są ze sobą ! *-* Zayn Team! :D Kiedy byłam tylko "obserwatorem" to od razu byłam w Zayn Team, więc jak Kami napisała czy nie mam nic przeciwko by byli ze sobą, skakać ze szczęścia mi się chciało xD Do następnego :D c; 
Irish Cat ♥

7 komentarzy:

  1. Jak mnie denerwuje to, że tak bardzo wczuwam się w to opowiadanie. Już teraz wyobrażam sobie jak Lottie będzie później płakać ;< Zapewne ja również będę ryyyyczeć jak idiotka, ale za to was kocham. Umiecie wycisnąć łzy. Pozdrawiam, i czekam na kolejny rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  2. woooooooooooooooooooooooooooooooooow !!
    cudowny rozdział ! wreszcie są razem ! taaaaaak !!! czekam na kolejny rozdział dziewczny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. woooo sie dzieje!!! jeuzs maria lottie i zayn!!!! wow!

    OdpowiedzUsuń
  4. jestem Zottie Shipper :D więcej Lottie i Zayna!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zottie! Zayn Team! Juhu! Kocham Was <3 Tak! Aaaaaa! Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie!!! ona nie może być z nim musi być z Harrym pasują do siebie <3
    No a teraz bez moich histerycznych wraków stwierdzam że rozdział jest genialny i oby tak dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  7. O bozee zawsze byłam za tym zeby Lottie była z Zaynem . Koocham czekam na next ;) @TediBetii

    OdpowiedzUsuń