- Lottie?- Zayn dotknął mojego ramienia, a ja po odwróceniu się dojrzałam lekarza, który przyjął Daniela.
- Panna Smith?- Zapytał, a ja pokiwałam głową i przełknęłam zdenerwowana ślinę. Boże proszę...
Weszłam za lekarzem do jego gabinetu. Usiadłam na krześle naprzeciwko jego biurka, i patrzyłam na jego twarz. Mężczyzna patrzył w jakąś kartkę i widać było, że nad czymś intensywnie myśli.
- Co z Danielem? - zapytałam, a serce zaczęło mi coraz szybciej bić. On musi żyć!
- Nie będę ukrywał... Nie jest najlepiej.- powiedział odkładając kartki na biurko i patrząc na mnie. - Pan Daniel ma uszkodzoną śledzionę oraz jego organizm jest osłabiony przez nadmierne spożywanie narkotyków. Czy wiedziała Pani o tym? - zapytał lekarz, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Przecież w tej chwili mogą zamknąć Daniela i mnie..
- Nie. - odpowiedziałam nagle, nie zastanawiając się dłużej.
- Policja została już o tym poinformowana i gdy tylko Pan Daniel lepiej się poczuję, zostanie przesłuchany.. - odpowiedział i uśmiechnął się do mnie.
- Czy można do niego wejść? - zapytałam, a mężczyzna pokiwał tylko głową.
Szybko opuściłam gabinet lekarza i skierowałam się do sali Daniela.
- Lottie? - zapytali Zayn i Harry na raz wstając z krzeseł.
Pokazałam im tylko ruchem ręki, aby nic nie mówili i nie robili. Otworzyłam drzwi do sali mojego przyjaciela i weszłam do środka. Nadal był nieprzytomny. Lepiej wygląda jak się uśmiecha i gada. Złapałam jego rękę, która spadała z łóżka i zaczęłam myśleć, czy jakbym do niego mówiła, to usłyszałby mnie. Kiedyś na lekcji mówili, że niektórzy słyszą. Warto spróbować.
- Daniel! Głupku! Widzisz do czego doszło? Gdyby nie to, że zostałeś dilerem, tego wszystkiego by nie było.. Nie byłbyś postrzelony, nie byłoby Cię teraz w szpitalu, byłbyś zdrowy, a na dodatek nie czekałaby na Ciebie policja pod drzwiami. Tego chcesz? Właśnie tego? Jejku, jaka ja głupia jestem. Zamiast Cię pocieszać i mówić, że będzie dobrze, to jeszcze Cie dobijam. Ale wiesz co, nie martw się, zawsze z Tobą będę. Nawet jak Cie zamkną w tym głupim więzieniu, co mam nadzieję, że się nie stanie. - mówiłam, ale po chwili przerwał mi hałas na korytarzu. Wyszłam przed salę i zobaczyłam czterech policjantów, który rozmawiali z lekarzem, który prowadzi Daniela. Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Zamknęłam drzwi i znowu usiadłam przy łóżku Daniela. Złapałam za rękę i dałam buziaka w policzek, a w tej chwili on poruszył ręką, a po chwili otworzył powieki.
- Daniel! - krzyknęłam i mocno go przytuliłam.
- Też się cieszę, że cię widzę Lottie. - powiedział, gdy go puściłam.
Chłopak podparł się na łokciach i popatrzył na mnie.
- Co jest? - zapytał po chwili, a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć.. Twój organizm jest osłabiony przez narkotyki, a na zewnątrz czeka policja.. Czy to normalnie brzmi? Nie, ale moje życie nie jest normalne..
- Lottie, co się stało? - zapytał łapiąc mnie kciukiem za brodę, powodując tym podniesienie mojej głowy i skierowanie moich oczu, abym na niego patrzyła.
- Bo.. Daniel.. Masz osłabiony organizm, a na zewnątrz czeka policja.. - powiedziałam i znowu spuściłam głowę.
- Boisz się? - zapytał, a ja pokiwałam głową. - Nie bój się. Zawsze będę przy Tobie, a policja pewnie jest ze względu na to, ze zostałem postrzelony. - dodał.
W tej samej chwili do sali wszedł lekarz z dwoma policjantami.
- Panno Smith, proszę opuścić salę. - powiedział lekarz.
Popatrzyłam na Daniela, a ten uśmiechnął się do mnie uroczo. Wstałam i wyszłam na korytarz. Zobaczyłam Harrego podchodzącego do mnie
- Lottie, możemy porozmawiać? Wiem, że to nie odpowiedni moment, ale proszę... - zaczepił mnie Harry. Szczerze? Nie miałam ochoty rozmawiać z nikim, a zwłaszcza z nim. Wiedziałam, że musimy porozmawiać. Pokiwałam głową tym samym zgadzając się i ruszyłam za zielonookim.
Jeszcze bardziej docisnęłam bluzę do mojego ciała. Z tego całego stresu nie zauważyłam jak bardo zmarzłam.
Nagle Harry zatrzymał się, a ja poleciałam na jego muskularne ciało. Może tego nie widziałam, ale wiedziałam, że jego kąciki ust uniosły się do góry. Odwrócił się zwracając na mnie swoją uwagę. Nie myliłam się, uśmiech gościł na jego twarzy. Dopóki nie zauważył mojej smutnej miny.- Lottie ja wiem, zrobiłem źle. Skrzywdziłem cię, ale daj mi to wytłumaczyć - próbował mnie przekonać. Nie chciałam tego słuchać.
- Uwierz mi napra... - nie było dane mu dokończyć, gdyż mu przerwałam krzykiem.
- Nie! Nie chce słuchać twoich cholernych tłumaczeń! Cały czas mnie oszukiwałeś, zależało ci tylko na jednym! Nie wiedziałeś co czułam - ostatnie słowa wyszeptałam chowając twarz w ręce. Czułam jak łzy formowały się na mojej twarzy tworząc malutki wodospad.
- A myślisz, że co ja czułem? Myślisz, że nie cierpiałem? Że cieszyłem się z tego co zrobiłem? Lottie do cholery ja cię kocham! - otarłam łzy i spojrzałam na niego, jego oczy były szkliste i wyglądał jakby miał się rozpłakać. Czy on powiedział, że mnie kocha? To takie nierealne. Wcześniej nikt mnie nie lubił a co dopiero kochał. A teraz? Cały ten wyjazd przysporzył mi cierpienia, ale też szczęścia. Czy można kochać i nienawidzić na raz? Jeśli tak to jestem doskonałym przykładem.
- Nie może być - usłyszałam głos. Zayn? Jak na zawołanie odwróciłam się z Harrym i popatrzyliśmy na ciemnookiego.
- Podsłuchiwałeś? - zapytałam łamliwym głosem. A co jak on usłyszał słowa Harry'ego?
- Jak mogłeś! - zignorował moje pytanie. - Myślałem, że jesteś moim przyjacielem! - krzyknął kolejny raz ciemnooki - Ty gnoju! - usłyszałam po czym jak przez mgłę widziałam jak Zayn uderza Harry'ego. Zielonooki nie był mu dłużny i oddał przyjacielowi. Czy oni się o mnie biją? Stałam jak słup soli patrząc jak okładają się po brzuchach i twarzach. Jakaś część mnie ma ochotę skakać z radości, ponieważ czuję się ważna, ale to nie istotne. O Boże! Oni się biją! Lottie zamknij się i ich powstrzymaj! Mówię do siebie. Czy to oznacza problemy psychiczne?
- Pomocy! Zayn zostaw Harry'ego! Harry zostaw Zayna! Chłopaki! - krzyczałam jak opętana. Wiem! Złapałam zielonookiego za ramiona i odsunęłam od Zayna. Objęłam jego twarz rękoma i przycisnęłam moje usta do jego. Kątem oka widziałam jak czarnooki spluwa krwią na podłogę.
- Czyli wybierasz jego? Okey, ale nie przychodź do mnie z płaczem jak znowu cię zrani. - powiedział chłodno i odszedł. Czy aby na pewno dobrze zrobiłam?
- Lottie... Czy to znaczy, że chcesz ze mną być? - Harry otarł z wargi kropelkę krwi nim ta zdążyła spłynąć po jego brodzie. Czy chce z nim być? Tak! Ale wiem, że nie mogę. Nie mogę znów pozwolić aby ktoś mnie zranił, a wiem, że prędzej czy później on to zrobi. Znów.
- Nie Harry.- Wyszeptałam i podniosłam głowę spoglądając na niego. Obraz zaczął mi się zamazywać przez napływające łzy. Za dużo płaczę. - Nie mogę z tobą być nawet jeżeli bardzo tego pragnę.- gdy mrugnęłam pierwsza łza spłynęła po moim policzku ciągnąc za sobą następne.
- Ale... Nie rozumiem. Skoro tego chcesz to dlaczego tego nie zrobisz?- Brunet dotknął dłonią mojego policzka, a ja musiałam walczyć sama ze sobą aby nie poddać się jego ciepłemu i delikatnemu dotykowi.
- Bo wiem, że prędzej czy później znów mnie zranisz. Może nawet nie świadomie ale to zrobisz.- Ściągnęłam jego dłoń z mojej twarzy.
- Nie! Obiecuję ci, że więcej tego nie zrobię.- W jego zielonych oczach zamajaczyły łzy, które łamały moje serce na jeszcze mniejsze kawałeczki. To bolało. Cholernie.
- Nie wierzę ci Harry. Przykro mi, że to wszystko kończy się w taki sposób.- Wspięłam się na palce i ucałowałam jego policzek. Uśmiechnęłam się lekko i ze spuszczoną głową odeszłam w stronę sali Daniela.
**
Tupałam zdenerwowana nogą czekając aż wreszcie go zobaczę. Minęło dopiero kilka dni od naszego spotkania, a ja czuję jakby jakaś część mojego życia zniknęła i miała już nie powrócić.
Gdy mała czerwona zasłonka się poruszyła, a do pomieszczenia wszedł Zayn chciałam wstać, uśmiechnąć się i przytulić go ale coś mnie zaniepokoiło. Mianowicie jego twarz. A gdy ściągnął okulary?
- Boże Zayn co ci się stało?- Wstałam i szybko do niego podeszłam oglądając dokładnie jego twarz.
- Mała sprzeczka. Dlaczego chciałaś się spotkać?- Jego głos był inny. Jakby wyprany z emocji. Nie przypominał tego Zayn'a, który całował mnie w głowę gdy byłam smutna. Wcale.
- Chciałam... Chciałam porozmawiać. O nas. Myślę, że mogę ci wybaczyć.- Spojrzałam w jego oczy i z niewiadomych przyczyn poczułam nieprzyjemny dreszcz roznoszący się po moim ciele.
- Dlaczego zmieniłaś decyzję? Ostatnim razem jak się widzieliśmy nazwałaś mnie zdradzieckim, parszywym padalcem, który leci na małolaty.
- Zmieniłam decyzję bo...- Przełknęłam zdenerwowana ślinę.- Bo cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.- Dodałam cicho i uśmiechnęłam się lekko.
- Muszę cię rozczarować Perss.- Zayn dotknął dłonią mojego policzka ale wydawał się być przy tym obojętny. Tak jakby dotykał poduszkę, a nie dziewczynę, którą kocha.
- Nie rozumiem.- Odpowiedziałam drżącym głosem.
- Widzisz... Teraz gdy poznałaś prawdę doszedłem do wniosku, że wcale cię nie kochałem. Co najwyżej byłem tobą zauroczony.- Wytłumaczył mi i zabrał swoją rękę.
- Ale... Przecież mówiłeś, że mnie kochasz. Oświadczyłeś mi się!- W moich oczach pojawiły się łzy, a oddech uwiązł w gardle.
- Mówiłem, mówiłem. Ty też mówiłaś wiele rzeczy Perrie. Znam twoją małą słodką tajemnicę. Wiem o tym co się stało w wakacje.
- Zayn ja ci wszystko...
- Nie. Nic mi nie wytłumaczysz. Jeszcze dziś zabierz swoje rzeczy z domu Perrie. Nie chce mieć z tobą nic wspólnego.- Brunet odwrócił się do mnie tyłem i zmierzał ku wyjściu.
- Dlaczego?- Zapytałam przez co chłopak zatrzymał się.- Co takiego się stało, że doszedłeś do wniosku, że mnie nie kochasz.- Dodałam.
- Zakochałem się Perrie.- Odpowiedział mi i nasunął na nos okulary po czym zostawił mnie samą.
**
Tak po prostu? Tak po prostu, powiedziała, że mogę ją zranić.. No, ale przecież nie zrobię już tego! Przecież ja się już zmieniłem!
Wyszedłem ze szpitala i wsiadłem do samochodu. Odpaliłem go i skierowałem się w stronę domu. Włączyłem radio. Leciała jakaś piosenka, której nawet nie znałem. A może i znałem, lecz nie myślałem teraz o jakiejś głupiej piosence, która leci w radiu. Po chwili dojechałem pod dom. Jak zwykle przed bramą stały fanki, które jak tylko zobaczyły mój samochód zaczęły wykrzykiwać moje imię. Czy cieszy mnie sława? owszem, bo w ten sposób spełniam swoje marzenia, poznaje ludzi, których chciałem poznać.. Ale są też takie minusy, jak fanki, które czekają za każdym razem pod domem, ale to niej jest najgorsze, no bo przecież to dzięki nim, tacy teraz jesteśmy. Powinniśmy im dziękować, owszem, no ale proszę Was 24 na dobę stać pod naszym domem?! Następny minus to fotoreporteży.. Na każdym kroku robią nam zdjęcia, czekają na każdą naszą wpadkę, a przecież piosenkarz to też człowiek i potrzebuję trochę życia prywatnego!
Zacząłem myśleć jak dostać się do domu. Znalazłem okulary przeciwsłoneczne, które założyłem. Otworzyłem bramę przyciskiem w pilocie i zacząłem się zastanawiać, czy fani wbiegną do środka, ale nie.. Zrobili mi miejsce do przejazdu i coraz głośnie wykrzykiwali moje imię. Gdy tylko wjechałem do garażu zamknąłem znowu bramę i uśmiechnąłem się do fanów. Pomimo tego, że nie miałem ochoty i czasu to podszedłem do nich.
- Jak się macie? - zapytałem uśmiechając się w ich stronę, ale odpowiedzi nie usłyszałem, bo do moich uszu doszedł jeszcze większy krzyk niż było to możliwe.
- Harry! Jejku! Harry! Zrobisz sobie ze mną zdjęcie?! - usłyszałem krzyki dziewczyn, które były w stanie coś powiedzieć i przekrzykiwały się przez pisk innych.
- Może innym razem, dobra? - zapytałem i pomachałem im ręką, po czym skierowałem się w stronę domu.
Wszedłem do środka i zastałem Louisa, który stał metr od drzwi.
- Ej, ej! Styles stało się coś? Bez powodu nie pijesz. - powiedział Lou wyrywając mi puszkę z ręki.
- Spieprzaj. - powiedziałem odbierając swoje picie.
- Mów. - powiedział i usiadł na krześle obok wysepki.
- Byłem w szpitalu, bo Lottie tam jest. Nie, wyprzedzam Twoje pytanie, którego nawet pewnie nie myślałeś zadać, nic jej nie jest. I tak pojechałem ją przeprosić, wyprzedzając jeszcze jedno Twoje pytanie. No i gdy wyznawałem jej wszystko, to wszedł Zayn no i zaczęliśmy się bić, jak widzisz. - powiedziałem zdejmując okulary przeciwsłoneczne. - No i Lottie mnie pocałowała. Zayn coś tam wybełkotał i sobie poszedł, gdy zapytałem Lottie, czy to znaczy, ze mnie kocha i będziemy razem, to ona powiedziała, że nie, bo boi się, że ją znowu zranię, nawet nieświadomy tego. - powiedziałem i walnąłem ręką o wysepkę.
- Może po prostu nie jest tego wszystkiego warta? Nie uważasz, ze jest zbyt prosta jak dla Ciebie? - zapytał Louis.
- Nie! Kocham ją! - powiedziałem i skierowałem się do swojego pokoju.
Wszedłem do środka i wziąłem słuchawki, które następnie podłączyłem do telefonu. Założyłem znaleziony przedmiot na głowę i zacząłem słuchać muzyki, co jakiś czas popijając piwo. Nagle w słuchawka usłyszałem słowa ,,Now here I go, hurt again, Cause of my curiousity, Now that it’s over, What else could it be*". Łzy same zaczęły spływać po moich policzkach. Jaki ja jestem głupi!
Perrie.
Tupałam zdenerwowana nogą czekając aż wreszcie go zobaczę. Minęło dopiero kilka dni od naszego spotkania, a ja czuję jakby jakaś część mojego życia zniknęła i miała już nie powrócić.
Gdy mała czerwona zasłonka się poruszyła, a do pomieszczenia wszedł Zayn chciałam wstać, uśmiechnąć się i przytulić go ale coś mnie zaniepokoiło. Mianowicie jego twarz. A gdy ściągnął okulary?
- Boże Zayn co ci się stało?- Wstałam i szybko do niego podeszłam oglądając dokładnie jego twarz.
- Mała sprzeczka. Dlaczego chciałaś się spotkać?- Jego głos był inny. Jakby wyprany z emocji. Nie przypominał tego Zayn'a, który całował mnie w głowę gdy byłam smutna. Wcale.
- Chciałam... Chciałam porozmawiać. O nas. Myślę, że mogę ci wybaczyć.- Spojrzałam w jego oczy i z niewiadomych przyczyn poczułam nieprzyjemny dreszcz roznoszący się po moim ciele.
- Dlaczego zmieniłaś decyzję? Ostatnim razem jak się widzieliśmy nazwałaś mnie zdradzieckim, parszywym padalcem, który leci na małolaty.
- Zmieniłam decyzję bo...- Przełknęłam zdenerwowana ślinę.- Bo cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.- Dodałam cicho i uśmiechnęłam się lekko.
- Muszę cię rozczarować Perss.- Zayn dotknął dłonią mojego policzka ale wydawał się być przy tym obojętny. Tak jakby dotykał poduszkę, a nie dziewczynę, którą kocha.
- Nie rozumiem.- Odpowiedziałam drżącym głosem.
- Widzisz... Teraz gdy poznałaś prawdę doszedłem do wniosku, że wcale cię nie kochałem. Co najwyżej byłem tobą zauroczony.- Wytłumaczył mi i zabrał swoją rękę.
- Ale... Przecież mówiłeś, że mnie kochasz. Oświadczyłeś mi się!- W moich oczach pojawiły się łzy, a oddech uwiązł w gardle.
- Mówiłem, mówiłem. Ty też mówiłaś wiele rzeczy Perrie. Znam twoją małą słodką tajemnicę. Wiem o tym co się stało w wakacje.
- Zayn ja ci wszystko...
- Nie. Nic mi nie wytłumaczysz. Jeszcze dziś zabierz swoje rzeczy z domu Perrie. Nie chce mieć z tobą nic wspólnego.- Brunet odwrócił się do mnie tyłem i zmierzał ku wyjściu.
- Dlaczego?- Zapytałam przez co chłopak zatrzymał się.- Co takiego się stało, że doszedłeś do wniosku, że mnie nie kochasz.- Dodałam.
- Zakochałem się Perrie.- Odpowiedział mi i nasunął na nos okulary po czym zostawił mnie samą.
**
Harry
Tak po prostu? Tak po prostu, powiedziała, że mogę ją zranić.. No, ale przecież nie zrobię już tego! Przecież ja się już zmieniłem!
Wyszedłem ze szpitala i wsiadłem do samochodu. Odpaliłem go i skierowałem się w stronę domu. Włączyłem radio. Leciała jakaś piosenka, której nawet nie znałem. A może i znałem, lecz nie myślałem teraz o jakiejś głupiej piosence, która leci w radiu. Po chwili dojechałem pod dom. Jak zwykle przed bramą stały fanki, które jak tylko zobaczyły mój samochód zaczęły wykrzykiwać moje imię. Czy cieszy mnie sława? owszem, bo w ten sposób spełniam swoje marzenia, poznaje ludzi, których chciałem poznać.. Ale są też takie minusy, jak fanki, które czekają za każdym razem pod domem, ale to niej jest najgorsze, no bo przecież to dzięki nim, tacy teraz jesteśmy. Powinniśmy im dziękować, owszem, no ale proszę Was 24 na dobę stać pod naszym domem?! Następny minus to fotoreporteży.. Na każdym kroku robią nam zdjęcia, czekają na każdą naszą wpadkę, a przecież piosenkarz to też człowiek i potrzebuję trochę życia prywatnego!
Zacząłem myśleć jak dostać się do domu. Znalazłem okulary przeciwsłoneczne, które założyłem. Otworzyłem bramę przyciskiem w pilocie i zacząłem się zastanawiać, czy fani wbiegną do środka, ale nie.. Zrobili mi miejsce do przejazdu i coraz głośnie wykrzykiwali moje imię. Gdy tylko wjechałem do garażu zamknąłem znowu bramę i uśmiechnąłem się do fanów. Pomimo tego, że nie miałem ochoty i czasu to podszedłem do nich.
- Jak się macie? - zapytałem uśmiechając się w ich stronę, ale odpowiedzi nie usłyszałem, bo do moich uszu doszedł jeszcze większy krzyk niż było to możliwe.
- Harry! Jejku! Harry! Zrobisz sobie ze mną zdjęcie?! - usłyszałem krzyki dziewczyn, które były w stanie coś powiedzieć i przekrzykiwały się przez pisk innych.
- Może innym razem, dobra? - zapytałem i pomachałem im ręką, po czym skierowałem się w stronę domu.
Wszedłem do środka i zastałem Louisa, który stał metr od drzwi.
- Noo, szanowny książę, wrócił do domu. - powiedział sarkastycznie i przytulił mnie. Wiem, że nie był zły na mnie, za to że wyjechałem.
Zdjąłem buty i skierowałem się w stronę kuchni. Gdy tam dotarłem otworzyłem lodówkę i wyjąłem piwo.
Zdjąłem buty i skierowałem się w stronę kuchni. Gdy tam dotarłem otworzyłem lodówkę i wyjąłem piwo.
- Ej, ej! Styles stało się coś? Bez powodu nie pijesz. - powiedział Lou wyrywając mi puszkę z ręki.
- Spieprzaj. - powiedziałem odbierając swoje picie.
- Mów. - powiedział i usiadł na krześle obok wysepki.
- Byłem w szpitalu, bo Lottie tam jest. Nie, wyprzedzam Twoje pytanie, którego nawet pewnie nie myślałeś zadać, nic jej nie jest. I tak pojechałem ją przeprosić, wyprzedzając jeszcze jedno Twoje pytanie. No i gdy wyznawałem jej wszystko, to wszedł Zayn no i zaczęliśmy się bić, jak widzisz. - powiedziałem zdejmując okulary przeciwsłoneczne. - No i Lottie mnie pocałowała. Zayn coś tam wybełkotał i sobie poszedł, gdy zapytałem Lottie, czy to znaczy, ze mnie kocha i będziemy razem, to ona powiedziała, że nie, bo boi się, że ją znowu zranię, nawet nieświadomy tego. - powiedziałem i walnąłem ręką o wysepkę.
- Może po prostu nie jest tego wszystkiego warta? Nie uważasz, ze jest zbyt prosta jak dla Ciebie? - zapytał Louis.
- Nie! Kocham ją! - powiedziałem i skierowałem się do swojego pokoju.
Wszedłem do środka i wziąłem słuchawki, które następnie podłączyłem do telefonu. Założyłem znaleziony przedmiot na głowę i zacząłem słuchać muzyki, co jakiś czas popijając piwo. Nagle w słuchawka usłyszałem słowa ,,Now here I go, hurt again, Cause of my curiousity, Now that it’s over, What else could it be*". Łzy same zaczęły spływać po moich policzkach. Jaki ja jestem głupi!
**
- Daniel, jak się czujesz? - zapytałam z skruchą w głosie i suchymi łzami na policzkach.- Bywało lepiej, płakałaś? Coś się stało? - zadawał lawinę pytań na, które sama nie umiem odpowiedzieć. A może raczej nie chce? Co mam mu powiedzieć? "Och.. nic wielkiego tylko Zayn wyznał mi miłość potem gadał z Harrym i On też mi wyznał miłość, a Zayn to usłyszał i się pobił z Harrym. Na końcu powiedziałam Harremu, że nie chce z nim być mimo, że go kocham" ? Jakby to brzmiało!
- Martwiłam się o ciebie - skłamałam. Tak kolejny raz skłamałam. Jak się z tym czuję ? Strasznie. Dlaczego moje życie musi być takie pogmatwane? Ciągle jakieś problemy! Daniel skanował mnie wzrokiem.
- Lottie... przecież widzę, że coś się dzieje - co on jakiś wykrywacz kłamstw? A no tak to przecież Daniel!
-Ja.. po prostu... - proszę cię mój telefoniku, zadzwoń! Eureka ! Jak na zawołanie moja kieszeń zaczęła wibrować. - wybacz. - powiedziałam i wyszłam z sali na korytarz.
Sunęłam palcem po ekranie i przystawiłam aparat do ucha.
- Halo?
- Masz zostawić Harrego w spokoju - Louis.
- Louis? A może ty zostawisz mnie w spokoju, co? Mam już dość twoich gierek! - wrzasnęłam przez sprowadziłam na siebie wzrok paru starszych pań a jedna z pielęgniarek uciszyła mnie palcem.
- Chyba zapomniałaś kotku z kim rozmawiasz! - syknął do telefonu. Zdenerwował się.
- Gówno mi zrobisz ! - krzyknęłam. Znowu ta pielęgniarka. Pokazałam jej palec "solidarności" na co zareagowała oburzoną miną. Dobrze jej tak.
- Żebyś się nie zdziwiła - warknął po czym się rozłączył. Powinnam się bać?
LOTTIE
- Daniel, jak się czujesz? - zapytałam z skruchą w głosie i suchymi łzami na policzkach.- Bywało lepiej, płakałaś? Coś się stało? - zadawał lawinę pytań na, które sama nie umiem odpowiedzieć. A może raczej nie chce? Co mam mu powiedzieć? "Och.. nic wielkiego tylko Zayn wyznał mi miłość potem gadał z Harrym i On też mi wyznał miłość, a Zayn to usłyszał i się pobił z Harrym. Na końcu powiedziałam Harremu, że nie chce z nim być mimo, że go kocham" ? Jakby to brzmiało!
- Martwiłam się o ciebie - skłamałam. Tak kolejny raz skłamałam. Jak się z tym czuję ? Strasznie. Dlaczego moje życie musi być takie pogmatwane? Ciągle jakieś problemy! Daniel skanował mnie wzrokiem.
- Lottie... przecież widzę, że coś się dzieje - co on jakiś wykrywacz kłamstw? A no tak to przecież Daniel!
-Ja.. po prostu... - proszę cię mój telefoniku, zadzwoń! Eureka ! Jak na zawołanie moja kieszeń zaczęła wibrować. - wybacz. - powiedziałam i wyszłam z sali na korytarz.
Sunęłam palcem po ekranie i przystawiłam aparat do ucha.
- Halo?
- Masz zostawić Harrego w spokoju - Louis.
- Louis? A może ty zostawisz mnie w spokoju, co? Mam już dość twoich gierek! - wrzasnęłam przez sprowadziłam na siebie wzrok paru starszych pań a jedna z pielęgniarek uciszyła mnie palcem.
- Chyba zapomniałaś kotku z kim rozmawiasz! - syknął do telefonu. Zdenerwował się.
- Gówno mi zrobisz ! - krzyknęłam. Znowu ta pielęgniarka. Pokazałam jej palec "solidarności" na co zareagowała oburzoną miną. Dobrze jej tak.
- Żebyś się nie zdziwiła - warknął po czym się rozłączył. Powinnam się bać?
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
* Stacie Orrico - I'm not missing you
* Stacie Orrico - I'm not missing you
Hej! Nowy rozdział, nowe problemy, nowe coś tam ^^ Cieszę się, że udało nam się napisać ten rozdział w trójkę chociaż ja i Paulinka musiałyśmy na chwile odpaść. Co tu pisać? Mam nadzieję, że wam się podoba i wgl. Cześć!
Hej tu Irish Cat. Tym razem pisałyśmy to wszystkie trzy! YAY! ♥ Mam na dzieje, że rozdział wam się podoba. Pisałyśmy goo caaaaaały dzień a przy tym była kupa zabawy! Wiecie co? Mam marchewkę na kursorze *o* A Paula i Kami są chrzestnymi moich małych Irish Cats ♥ XD #Rozmowy na gg ♥
Heeejka misiaczki kochane! A więc jest następny rozdział, który napisałyśmy na razie wszystkie razem i szczerze mogę powiedzieć, ze dobrze się przy tym bawiłam, mam nadzieję, że dziewczyny też! ♥
Kamila ♥
Hej tu Irish Cat. Tym razem pisałyśmy to wszystkie trzy! YAY! ♥ Mam na dzieje, że rozdział wam się podoba. Pisałyśmy goo caaaaaały dzień a przy tym była kupa zabawy! Wiecie co? Mam marchewkę na kursorze *o* A Paula i Kami są chrzestnymi moich małych Irish Cats ♥ XD #Rozmowy na gg ♥
Irish Cat ♥
Heeejka misiaczki kochane! A więc jest następny rozdział, który napisałyśmy na razie wszystkie razem i szczerze mogę powiedzieć, ze dobrze się przy tym bawiłam, mam nadzieję, że dziewczyny też! ♥
Paulina ♥