piątek, 11 października 2013

Rozdział 13

- Nie, nie Lottie źle mnie zrozumiałaś. Ja… Chce cię bardzo ale…- Uciąłem gdy jej niebieskie oczy napotkały mój wzrok. Dasz radę.- Lottie ja muszę ci się do czegoś przyznać.

Bezradność. To jest to co właśnie czułam. Nie wiedziałam co mam zrobić. Nie wiedziałam czy mam krzyczeć, płakać, roześmiać się. Nigdy nie byłam w podobnej sytuacji i nawet przez głowę mi nie przeszło, że kiedyś się w niej znajdę.
- Lottie proszę cię odezwij się. Krzycz, uderz mnie, cokolwiek.- Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że cały czas wpatruję się w jego zielone, błyszczące oczy.
- Wyjdź.- Powiedziałam spokojnie, cały czas utrzymując z nim kontakt wzrokowy. Czułam, że się rozpadam, czułam, że się poddaję. 
Oczy zaczęły mnie piec gdy siłą powstrzymywałam łzy. Nie mogłam płakać. Nie przy nim.
- Proszę cię, daj mi to...
- Wynocha! Jesteś taki sam jak on!- Wrzasnęłam przerywając mu w połowie zdania. Gdy mrugnęłam pierwsze słone kropelki wypłynęły z moich oczy, płynąc w dół po ciepłych policzkach. 
- Przepraszam, na prawdę przepraszam.- Wyszeptał i wyszedł z pokoju zamykając za sobą cicho drzwi.
Wściekła chwyciłam stojący na etażerce wazon i rzuciłam nim w drewniane drzwi, za którymi zniknął zielonooki debil. Chciałam krzyczeć, wyżyć się na czymś lub kimś. Jeszcze przed chwilą nie wiedziałam jak mam się zachować, co mam zrobić. A teraz?
 Usiadłam na podłodze opierając się plecami o łóżko. Przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej i objęłam je rękoma. Łzy mimowolnie spływały po mojej twarzy skapując potem na bluzkę. Założyłem się. Te słowa cały czas rozbrzmiewały w mojej głowie nie pozwalając mi zrozumieć co właściwie się stało. Co takiego zrobiłam, że teraz wszyscy chcą mnie zniszczyć. Czym im zawiniłam? Nie potrafiłam tego zrozumieć. I właściwie nie to było najgorsze. Najgorsze było to, że ja mu zaufałam. Zaufałam Harry'emu, a on to po prostu wykorzystał żeby wygrać jakiś pieprzony zakład. Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego aż tak bardzo on i Louis mnie nienawidzą. 
Telefon, który cały czas spoczywał w mojej kieszeni zaczął wibrować co doprowadzało mnie do frustracji. Gdy zaczął dzwonić drugi raz wyciągnęłam go z kieszeni i odrzuciłam połączenie nawet nie patrząc na to kto próbuję nawiązać ze mną kontakt. Po zaledwie kilku sekundach urządzenie znów zaczęło wibrować w mojej dłoni dlatego przejechałam palcem po ekranie i przyłożyłam urządzenie do ucha.
- Lottie! Dlaczego do cholery nie odbierasz?- Rozgniewany i zmartwiony głos Zayn'a, rozbrzmiał po drugiej stronie.
- Bo nie mam ochoty na rozmowy. Czego chcesz?- Wiem, że byłam niemiła w stosunku do niego co było nie fair ponieważ on zawsze był uprzejmy co do mojej osoby ale w tej chwili na prawdę nie miałam ochoty na jakiekolwiek rozmowy.
- Lottie? Wszystko w porządku? Dlaczego Harry nie odbiera telefonu?- Czułam jak moją głową wypełniają najróżniejsze scenariusze tego co w tej chwili może robić brunet.
- Nie wiem i szczerze to mało mnie to obchodzi.- Odparłam mijając się z prawdą. Oczywiście, że obchodziło mnie to co Harry w tej chwili robi ale wiem, ze powinno być inaczej. Właśnie powinno.
- Co się stało? I nie mówi mi, że nic bo serio się wścieknę. Louis od waszego wyjazdu chodzi jakiś zadowolony i mówi, że po waszym powrocie wszystko się zmieni. Perrie jest na mnie wściekła o to, że niby jej nie wieżę. Więc proszę cię chociaż kurwa ty powiedz mi o co chodzi i co się stało.- Jego ton głosu brzmiał groźnie i ani trochę przyjaźnie.

- Nie, nie Lottie źle mnie zrozumiałaś. Ja… Chce cię bardzo ale…- Uciął gdy moje niebieskie oczy napotkały jego wzrok. - Lottie ja muszę ci się do czegoś przyznać.- Obserwowałam jak jego mięśnie napinają się o rozluźniają, jak jego szczęka zaciska się i rozluźnia.
- Harry? Wszystko w porządku?- Zapytałam i położyłam dłoń na jego ramieniu chcąc go jakoś uspokoić.
- Nie zasługuję na to abyś mnie dotykała.- Powiedział i ściągnął delikatnie moją dłoń.- Jestem chujem, Lottie.
- Przestań.- Przerwałam mu momentalnie.- Przestań tak o sobie mówić.- Dodałam spokojniej i chwyciłam jego smutną twarz w moje dłonie.- Jesteś cudownym chłopakiem Harry.
- No właśnie nie. Jestem kretynem, Lottie. I tak bardzo cię przepraszam. Gdybym wiedział... Boże gdybym był choć trochę mądrzejszy.
- Harry proszę cię powiedz wreszcie o co chodzi bo zaczynam się bać. Serio.- Moje serce przyspieszyło na tyle, że słyszałam jak krew krąży w moich żyłach coraz większym ciśnieniem.
- Gdy do nas przyjechałaś... Louis do mnie zadzwonił i złożył pewną propozycję. Ja na początku nie chciałem się zgodzić dopóki cię nie zobaczyłem. Potem... Jakoś tak samo wyszło, że się zgodziłem.
- Na co się zgodziłeś? Jaką propozycję złożył ci Louis?
- Zgodziłem się na... On chciał się założyć. Chciał się założyć o ciebie. Wygra ten, który pierwszy się z tobą prześpi.- Wyszeptał i spuścił głowę na dół. Moje ręce zsunęły się z jego twarzy i zawisły bezwładnie wzdłuż mojego ciała.

- Zayn... Możesz po mnie przyjechać? Proszę?- Wychlipałam i zaniosłam się płaczem, który wyrywał pojedyncze szlochy z mojego ciała.  
- Boże Lottie, ty płaczesz? Jezu oczywiście, zaraz będę tylko powiedz mi gdzie jesteście.
- Nie wiem Zayn. Wiem tylko tyle, że to jest jakieś jezioro na obrzeżach miasta nie wiem gdzie dokładnie to jest.- Pociągnęłam nosem i spojrzałam przerażona na drzwi, za którymi coś skrzypnęło. 
- Dowiem się gdzie to jest i przyjadę po ciebie, dobrze?- Nie odpowiedziałam tylko przerwałam połączenie i rzuciłam telefon na podłogę obok mnie. 
Łzy cały czas spływały po mojej twarzy ale nie przejmowałam się tym w jakimś wielkim stopniu. Było mi wszystko jedno czy będę płakać czy nie. 
***

Siedziałam przez cały czas w pokoju użalając się nad swoim nędznym losem. Harry starał się dostać do pokoju, w którym się zamknęłam ale na szczęście mu się to nie udało. Jakąś godzinę temu dostałam SMS-a, od Zayn’a, że Louis powiedział mu gdzie jesteśmy i już po mnie jedzie. Szczerze, to miałam nadzieję, że Perrie też przyjedzie. Może i byłyśmy pokłócone ale to właśnie jej w tej chwili potrzebowałam najbardziej. Potrzebowałam tego aby mnie przytuliła, powiedziała, że w końcu wszystko będzie dobrze i nie powinnam się martwić. Tak potrzebowałam kłamstwa bo tylko to może jakoś pomóc.

Usłyszałam jak ktoś wchodzi po schodach i mocniej ścisnęłam poduszkę przygotowując się na następne pełne skruchy słowa Harry’ego.

- Lottie, to ja Zayn. Proszę otwórz.- Poderwałam się z miejsca gdy usłyszałam głos mulata. Podeszłam do drzwi i położyłam dłoń na klamce. Co jeżeli jest z nim Harry?

Wolną ręką przekręciłam klucz w zamku po czym nacisnęłam klamkę. Otworzyłam drzwi i zmrużyłam oczy przed jasnym światłem z korytarza.

- Wchodź.- Powiedziałam cicho i odsunęłam się z przejścia. Zayn wszedł posłusznie do pomieszczenia, a gdy znowu zamknęłam drzwi, pokój ogarnęła ciemność. 
- Lottie powiesz mi co się do cholery stało?- Zayn odwrócił się w moją stronę i mimo ciemności byłam pewna, że wpatruję się on w moją twarz. 
Bez żadnego słowa wyjaśnienia przytuliłam się do niego i zamknęłam oczy chcąc zapomnieć choć na chwilę o otaczającej mnie rzeczywistości, która nie była taka kolorowa, jakbym chciała. 
- Przyjechała z tobą Perrie?- Zapytałam nadal wtulona w jego ciało. Zayn nie był mi dłużny. Jego silne ręce oplatały mnie w pasie trzymając blisko siebie.
-  Nie. My tak jakby się pokłóciliśmy i... No wiesz została w domu.- Odpowiedział mi. Odsunęłam się od niego na kilka centymetrów i spojrzałam z dołu na jego skąpaną w ciemności twarz.
- Pokłóciliście się przeze mnie?- Zadałam następne pytanie czując narastającą panikę. Nie chciałam aby oni się kłócili, a tym bardziej przez kogoś takiego jak ja. 
- Nie. Nie przez ciebie.- Nie wiem dlaczego ale wydawało mi się, że on kłamie. Zayn przeważnie utrzymywał kontakt wzrokowy z osobami, z którymi rozmawiał, a teraz jego oczy były skierowane na okno, po lewej stronie.
- Proszę nie okłamuj mnie. Tylko nie ty.- Znów się do niego przytuliłam.- Proszę. Nie ty.- Wyszeptałam i starałam się zwalczyć cisnące się do oczu łzy. Na daremno. 
- Nie okłamuję cię Lottie. Nigdy bym tego nie zrobił.- Zayn zaczął głaskać mnie po plecach w uspokajającym geście, ale ja raczej zrobiłam się bardziej senna niż spokojna.
- Możesz mnie stąd zabrać? Proszę?
- Oczywiście. Po to tu jestem. Weźmiemy tylko twoją torbę i możemy jechać, dobrze?- Gdy Malik odsunął się ode mnie zadrżałam i poczułam się jakby pusta bez jego ciepłego ciała przy swoim.
Zayn podniósł moją torbę stojącą w rogu pokoju i podszedł do mnie oplatając moje ramiona swoją ręką. Otwarł drzwi i przepuścił mnie pierwszą po ty by po chwili iść ze mną ramię w ramię po schodach. 
Gdy ujrzałam siedzącego przed kominkiem Harry'ego zadrżałam, a przytulający mnie Zayn na pewno to poczuł co mogę wywnioskować ze spojrzenia, jakie mi posłał.  
- Lottie proszę cię daj mi to wszystko wytłumaczyć.- Harry podniósł się z fotela i ze smutkiem wymalowanym na twarzy zrobił kilka kroków w naszą stronę ale ostatecznie zatrzymał się i wpatrywał we mnie.
- Tu nie ma nic do tłumaczenia. Wszystko jest jasne.- Odpowiedziałam i nie czekając na Zayn'a ruszyłam w stronę wyjścia. Gdzieś głęboko w sobie miałam nadzieję, że Harry zacznie krzyczeć, błagać abym została i wysłuchała tego co ma mi do powiedzenia ale on tylko stał. Stał i patrzył jak Zayn zamyka za sobą drzwi odgradzając mnie od niego. 
Przez ciemność jaka ogarniała drogę nie wiedziałam gdzie jesteśmy, jak daleko odjechaliśmy od jeziora i  czy zbliżamy się do domu. 
- Lottie czy Harry zrobił ci coś na co ty nie wyrażałaś zgody?- Zayn cały czas wpatrywał się w drogę walcząc z chęcią spojrzenia na mnie.
- Tak ale to nie jest to co myślisz.- Odpowiedziałam cicho i rozparłam się w fotelu kładąc głowę na zagłówek.
- Powiesz mi co się tam stało?- Czy ci powiem? Kiedyś pewnie tak. Na pewno nie teraz. Nie chcę o tym myśleć, a co dopiero mówić. 
- Jestem śpiąca.- Wyszeptałam i pozwoliłam swoim powiekom opaść. Zayn włączył radio, a ja zaczęłam wsłuchiwać się w ciche i spokojne słowa piosenki: One nights so loveless, love, I hope it made you feel good. Knowing how much I adored you*.   

Zayn.

Ułożyłem Lottie w łóżku i przykryłem kocem nie chcąc jej budzić aby się przebrała w piżamę. Wiedziałem, że jest zmęczona więc nie chciałem męczyć jej jeszcze bardziej. Sam ściągnąłem jedynie swoją skórzana kurtkę, którą powiesiłem na oparciu fotela, na którym po chwili usiadłem. 
Śpiąca blondynka wymamrotała przez sen imię bruneta, a we mnie się zagotowało. Nie wiem co Harry jej zrobił ale wiem, że to na pewno nie była błahostka. Poznałem Lottie na tyle dobrze iż wiem, że nie łatwo ją skrzywdzić, a Harry'emu najwyraźniej się to udało co niestety mnie niepokoiło.
Telefon znajdujący się w mojej kieszeni zaczął wibrować, a ja pośpiesznie go wyciągnąłem z obawy, że może on obudzić Lottie. 
- Halo?- Zapytałem i wstałem z trudem z fotela. Zmęczenie dawało o sobie znać ale mimo wszystko byłem zdeterminowany aby czuwać przy blondynce. 
- Zayn? Gdzie jesteś? Martwię się.- Zamknąłem oczy usłyszawszy w słuchawce zmartwiony głos Perrie.
- Nie musisz. Jestem w hotelu z...- Urwałem i spojrzałem na Lottie.-... Z Lottie.- Dokończyłem i przetarłem kark ręką.
- Z Lottie? A ona nie powinna być z Harrym?- Teraz zmartwienie ustąpiło ale nastąpiło zdziwienie i mogę się założyć, że potem przyjdzie czas na złość i ''bukiet'' przekleństw.
- Powinna ale coś... Po prostu poprosiła mnie abym po nią przyjechał i zabrał stamtąd. Poprztykali się o coś z Harrym. Do jutra im przyjedzie.- Powiedziałem od niechcenia. Do jutra. Aha, już to widzę.
- I zadzwoniła do ciebie... A nie do mnie?- Doskonale zdawałem sobie sprawę, że Perrie czuję się teraz zdradzona i oszukana, ale nawet nie poczułem się z tego powodu smutny. Już nie. 
 - Właściwie to ja zadzwoniłem do niej. Dobra Pezz nie ważne. Jestem zmęczony chciałbym się położyć.
- Tak, tak dobrze. Rozumiem. Zayn proszę cię wróć z samego rana do domu. Razem z Lottie.- Pokiwałem głową, chociaż ona nie mogła tego zobaczyć i przerwałem połączenie. Nie miałem pojęcia co mam jej powiedzieć więc to wydawało się najlepszym rozwiązaniem.
Wróciłem na swój fotel i utkwiłem swój wzrok w spokojne śpiącej Lottie. Taka piękna, taka naiwna. 

Perrie.

Zeszłam na dół kierując się w stronę kuchni. Zapaliłam tylko jedną lampkę nie chcąc za bardzo porazić swoich oczu. Z lodówki wyciągnęłam karton z sokiem, a z szafki szklankę. Nalałam sobie trochę pomarańczowej cieczy i zaczęłam wpatrywać się w szklankę, która po woli zaczęła pokrywać się małymi kropelkami wody. 
- Perrie?- Poniosłam głowę do góry słysząc cichy i zachrypnięty głos Louisa. Uśmiechnęłam się do niego lekko i upiłam trochę soku. 
- Cześć Louis.- Przywitałam się miło nie patrząc na niego. Przetarłam twarz dłońmi czując zmęczenie ale mimo wszystko nie mogłam zasnąć. Nie bez niego.
- Dlaczego nie śpisz?- Brunet przysiadł się do mnie i również nalał sobie soku ale on w porównaniu do mnie wypił wszystko od razu. 
- Nie mogę zasnąć. Odzwyczaiłam się od spania samej i tak jakoś mi dziwnie.- Wzruszyłam ramionami ze smutnym uśmiechem na ustach.
- Sama? A gdzie twój rycerz na ośle?- Chłopak trącił mnie lekko ramieniem, a ja zakołysałam się na wysokim krześle.
- Pokłóciliśmy się, a potem pojechał po Lottie. Są teraz w jakimś hotelu. Razem.- Nieświadomie ścisnęłam mocniej szklankę trzymaną w dłoniach. Najwyraźniej Louis to zauważył ponieważ wyciągnął mi szkło z dłoni.
- Jesteś zazdrosna? O Lottie? Proszę cię. Gdyby to była jakaś nasza super sąsiadka z cyckami do ziemi to jeszcze mógłbym to zrozumieć, ale Lottie?
- No wiem, wiem. Ale nic na to nie poradzę. Zayn bardzo ją lubi, a ona jego też więc...- Znów wzruszyłam ramionami czując się coraz głupiej.
- Posłuchaj mnie Perrie. Lottie to twoja kuzynka i ona bardzo cię kocha. Na pewno nie odbiłaby ci Zayn'a, uwierz mi. Wiem, że ona mnie nie lubi i z chęcią dowiedziałbym się dlaczego ale to nie działa w dwie strony. Moim zdaniem Lottie jest miłą i pogodną dziewczyną, która nie odbija chłopaków swoim kuzynkom. A po za tym Harry ma coś do Lottie więc wiesz. Nie ma szans.- Spojrzałam na Louis'a i uśmiechnęłam się do niego. Louis może nie należał do najmądrzejszych osób, ale za to był bardzo pomocny. Nie rozumiem dlaczego ona go nie lubi.
-------------------------------------------------------
* Nocami tak bez miłosnymi, ukochany, mam nadzieję, że sprawiło to, że poczułeś się lepiej, wiedzą jak bardzo cię uwielbiałam.

Hej. Miałam poprawić wszystko wczoraj ale od rana do południa nie miałam czasu, a potem brat wyciągnął mnie ze swoimi przyjaciółmi do kina i wróciłam coś koło drugiej sooo. Trochę późno. Mam nadzieję, że rozdział przypadł wam do gustu, i że nie musieliście długo czekać. Przypominam, że możecie zadawać pytania bohaterom:http://ask.fm/LottieSmithX
Zapraszam również na swojego bloga:  http://cichy-dzwiek-samotnosci.blogspot.com/ 
Dziękuję bardzo i do zobaczenia! :*
Kamila♥
Magda :*

6 komentarzy:

  1. Supperr :D <3
    Powoli się w tym wszystkim gubię.. Lottie Louis Harry Zayn Daniel.. nie wiem nie mam pojęcia co może wydarzyć się dalej..

    OdpowiedzUsuń
  2. Ok, Lottie myślała że wyjdzie jej z Danielem, pocałunek z Lou w basenie, wycieczka z Harrym i kilka pocałunków, a teraz jeszcze Zayn? Ale byłaby akcja gdyby on z nią coś, no wiesz, a Perrie by się dowiedziała :P Nie no, jest coraz ciekawiej :) czekam na nn :)
    Zapraszam do sb :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Omomom! Jest następny rozdział, ale czy mi się wydaje, czy Lottie i Zayn mają coś do siebie? No wiecie w jakim sensie mają coś do siebie.. :D
    Hhahaha, życzę weny i czekam na następne rozdziały! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo zdziwił mnie moment : " Doskonale zdawałem sobie sprawę, że Perrie czuję się teraz zdradzona i oszukana, ale nawet nie poczułem się z tego powodu smutny. Już nie." Czyli, że Zayn.. Nie kocha Perrie ? Nie rozumiem i na prawdę się boję kolejnego rozdziału XD Jeblam gdy przeczytałam słowa Louisa na temat Lottie XD Taa... Nie wiadomo czemu Lottie nie lubi Louisa XD Yhmm... Taa.. Jasne.. XD Czekam na nastepny :) Kiedy możemy się go spodziewać ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż postaramy się go napisać jak najszybciej ale wiesz szkoła... Cóż będziemy się starać aby w sobotę lub niedzielę pojawił się nowy rozdział.

      Usuń