Budziłam się po woli, jakbym była pod wodą i pięła się ku powierzchni. Wraz z otwarciem oczu, poczułam pulsujący ból w skroniach. Jakby ktoś walił mnie młotkiem po głowie. Lottie, Lottie znowu się najebałaś. Jęknęłam i usiadłam na brzegi łóżka chwytając się za głowę.
- Lottie?- Cichy głos mojej kuzynki dobiegł mnie z drugiej strony pokoju. Perrie siedziała na ziemi koło drzwi. Oczy miała czerwone i napuchnięte od płaczu. Wstałam i podeszłam do niej siadając obok starając się nie skrzywić gdy krew zaczęła huczeć mi w uszach.
- Perrie dlaczego płaczesz?- Zapytałam i otarłam łzy z jej twarzy. Nie lubiłam gdy ktokolwiek płakał a już tym bardziej ktoś kogo kochałam.
- Lottie tak bardzo cię przepraszam.- Blondynka zaczęła kręcić głową i płakać jeszcze bardziej.- Gdybym tylko wiedziała...- Silny szloch wstrząsnął jej ciałem.
- Ciii.- Przytuliłam ją do siebie.- Perrie nie płacz proszę cię bo wtedy ja też zacznę.- Jej uścisk miażdżył mi żebra ale nie odsunęłam się od niej. Wydawało mi się, że ona tego właśnie w tej chwili potrzebuję.
- To moja wina. To wszystko to moja wina.- Cichy głosik blondynki rozrywał mi serce. Nie wiem gdzie podziała się ta zawsze uśmiechnięta dziewczyna ale lepiej żeby wróciła.
- Ale co jest twoją winą? Pokłóciłaś się z Zayn'em?- To ona pierwsza się ode mnie odsunęła i spojrzała na mnie załzawionymi oczami.
- Ty nic nie pamiętasz? Boże ty na prawdę nic nie pamiętasz.- Z tymi słowami jej nastój jakby pogorszył się jeszcze bardziej.
- Ale co mam pamiętać? Powiesz mi wreszcie o co chodzi?- Teraz zaczynałam się denerwować. Najwyraźniej wczorajszego wieczora zdarzyło się coś co bardzo przeraziło Perrie, a ja do cholery po prostu tego nie pamiętam.
Pukanie do drzwi przebiło się przez szloch blondynki, a drzwi od pokoju uchyliły się. Do pomieszczenia wszedł wściekły, a zarazem smutny Zayn, a za nim Harry z nieciekawą miną.
- Może wy mi wreszcie powiecie co tu się dzieje?- Wstałam i spojrzałam najpierw na Harry'ego, a potem na Zayn'a.
- Zabierz Perrie, ja jej powiem.- Harry dotknął ramienia Zayn'a, a ten natomiast zabrał zdruzgotaną Perrie szepcząc jej coś do ucha.- Jak się czujesz?- Zapytał brunet gdy drzwi się zamknęły.
- Powiedz mi wprost dlaczego Perrie siedziała u mnie w pokoju cała zapłakana i martwiła się tym, że nic nie pamiętam.- Zaczęłam głęboko oddychać z powodu nerwów jak i niepokoju. Gdzieś tam czułam, że coś jest nie tak i to mnie przerażało.
- Lottie najpierw może usiądźmy.- Wykonałam jego prośbę bez żadnych zbędnych komentarzy.- Wczoraj gdy siedziałaś w klubie przy stoliku podszedł do ciebie jakiś chłopak i zaproponował ci drinka. Ty na początku mu odmówiłaś ale...
- To pamiętam. Potem podeszłam do niego, on zamówił nam te drinki, zaczęliśmy pić i pamiętam jeszcze, że się źle poczułam, a potem już... Potem już niczego nie pamiętam.- Przerwałam mu i powiedziałam tyle ile sama wiedziałam.
- No. A więc on- ten chłopak, musiał dosypać ci coś do picia. Zabrał cię na górę, tam są chyba trzy czy cztery pokoje i...- Chłopak przerwał, pozwalając przetworzyć mi wszystkie informację.
- Czyli, że on mnie....- Słowa uwięzły mi w gardle, a łzy za szczypały w oczy. W głowie zaczęły formować mi się jakieś najczarniejsze scenariusze. A najgorsze było to, że któryś z nich mógł okazać się prawdą.
- Nie, nie zdążył. Po tym jak ty zniknęłaś Zayn powiedział mi i Lou, że on Liam, Perrie i Niall jadą do domu bo Perrie i Niall się czymś zatruli. Ja i Louis mieliśmy cię znaleźć i zawieźć do domu. No więc pomyśleliśmy sobie, że może jesteś z tym chłopakiem, w którymś z tych pokoi więc zaczęliśmy tam was szukać. No i znaleźliśmy.- Brunet przełknął ślinę.- Otworzyliśmy ostatnie drzwi i zobaczyliśmy ciebie leżącą na podłodze i dławiącą się łzami i jego... Stał przed tobą taki dumny... Uderzył cię.- Jego dłoń powędrowała do mojego lewego policzka. Gdy dotknął mojej szczęki skrzywiłam się lekko czując bolesne ukłucie.
- Czyli, że o nie... Nie zrobił tego?- Po moich policzkach spłynęły łzy ale raczej ulgi.
- Nie. Louis wyciągnął go z pokoju i trochę pokiereszował, a potem zadzwonił na policję.- Pokiwałam głową nie patrząc na twarz Harry'ego. Czułam się upokorzona. Dlaczego? Dobre pytanie, na które sama chciałabym poznać odpowiedź.
- Dziękuję.- Odezwałam się po jakimś czasie. Nie widziałam twarzy Harry'ego ale mogłam przysiąc, że się uśmiecha.
- Och nie ma za co. Każdy postąpiłby tak samo na naszym miejscu.- Zdziwiłbyś się.- Lottie bo... Jest coś jeszcze. Gdy Louis wyszedł z pokoju z tym gościem ty... Cóż zaczęłaś coś tam mamrotać pod nosem, potem powiedziałaś, że mnie kochasz i pocałowałaś mnie. I gdyby nie powrót Lou... Mogłoby się tam wydarzyć coś, czego byśmy potem obydwoje żałowali. Ty byś nic nie pamiętała, a ja bym się czuł okropnie z myślą, że cię wykorzystałem.- Moja twarz przybrała czerwony kolor, a serce przyspieszyło co najmniej z dwa razy. Co ja mu powiedziałam? Co ja zrobiłam?
-Boże Harry ja... Ja nic z tego nie pamiętam przepraszam jeżeli...- Poczułam się strasznie upokorzona, wściekła, wdzięczna, i chciałam się zapaść poz ziemię. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać. Harry przysunął się do mnie, przytulił mnie ale ja go odepchnęłam.
-Ja...daj mi pomyśleć.- Uwolniłam się z jego uścisku co akurat nie było wyzwaniem gdyż chłopak puścił mnie bez protestów. Wybiegłam czym prędzej z pokoju. Nie wiedząc co z sobą zrobić pobiegłam przed siebie szukając miejsca gdzie nikt nie będzie mi przeszkadzał. Zeszłam do piwnicy gdzie był mini club chłopaków i schowałam się w łazience.
- Zostaw mnie! Rozumiesz!- Słowa były ledwo zrozumiałe przez płacz ale chłopak na pewno je usłyszał.
- Mała głupiutka Lottie.
- Kurwa Louis zostaw mnie w spokoju! Rozumiem, że żałujesz, że tamten koleś mnie nie zgwałcił! Więc nie musisz mi tego uświadamiać,wiem, że teraz zupełnie inaczej byś postąpił! Ale wiesz co dziękuję, gdyby nie ty...- Głos mi się załamał, chciałam wykrzyczeć mu wszystko co w sobie dusiłam ale nie miałam sił.
Usiadłam na ziemnej podłodze i podciągnęłam kolana pod brodę. Nie mogłam uwierzyć w to wszystko. Nie mogłam uwierzyć, że jakiś chłopak chciał mnie zgwałcić, nie mogłam uwierzyć, że powiedziałam Harry'emu, że go kocham, nie mogłam uwierzyć, że prawie się z nim przespałam. I że niby to wszystko wydarzyło się w jeden wieczór? Niby jak? Co teraz? Jak mam się zachowywać w stosunku do Harry'ego? Nie wiem czy go kocham, cholera ja nawet nie wiem czy to wszystko jest prawdą. Nie okłamałby cię. Fakt. Gdyby to wszystko odpowiedziałby mi na przykład Louis, wyśmiałabym go i powiedziała, że ma wymyślić coś lepszego. Może on kazał mu tak powiedzieć? Nie! Harry na pewno by mnie nie okłamał. On jedyny w dym domu nie licząc oczywiście Zayn'a i Perrie- pokazuję mi, że nie jestem beznadziejna i okazuję mi trochę sympatii.
- Lottie?- Męski głos rozniósł się po pomieszczeniu, a ja jeszcze bardziej się skuliłam.- Widziałem cię idiotko więc wyłaź póki jestem miły.- O Boże. Tylko nie ty. Nim zdołałam się podnieść drzwi od łazienki otwarły się, a do pomieszczenia wszedł zadowolony Louis.- No, no ale żeś se imprezkę zrobiła.- Oparł się o ścianę i wpatrywał we mnie z satysfakcją wymalowaną na twarzy.
- Zadowolony? Zobaczyłeś jak płaczę. Teraz możesz już sobie pójść.- Powiedziałam i otarłam twarz z łez nadal nie podnosząc się z miejsca.
- Nie jeszcze nie jestem zadowolony. Gdyby te łzy były moją sprawką wtedy mógł bym być choć w małym stopniu zadowolony.
Nie chciałam pokazać, że jestem słaba ale chcąc nie chcą płakałam jeszcze bardziej. A teraz gdy pojawił się Louis to tym bardziej nie mogłam się opanować. Chciałam powiedzieć, że jestem mu bardzo wdzięczna, że gdyby nie on to byłoby ze mną bardzo źle. Naprawdę chciałam ale gdy tak patrzył na mnie i mój ból sprawiał mu przyjemność nie mogłam. Dla niego to i tak nic pewnie by nie znaczyło a ja jeszcze bardziej bym się upokorzyła.
Trzęsąc się powoli wstałam. Stanęłam na przeciwko chłopaka i używając całej swojej siły i jego zdziwienia moim zachowaniem- wypchnęłam go po za teren łazienki, po czym energicznym ruchem zatrzasnęłam drzwi i skuliłam się pod nimi.
- Lottie, otwórz proszę drzwi.- Jego głos stał się cichy i łagodny. Nie był przepełniony złością czy nienawiścią jak zazwyczaj.
Co ty robisz?! Wstałam z podłogi i nacisnęłam klamkę. Drzwi otwarły się, a ja stanęłam twarzą w twarz z chłopakiem, który chciał mojej śmierci.
- Gdyby nie ty on by mnie zgwałcił.- Dokończyłam całkiem spokojnie powstrzymując łzy, które swoją drogą były teraz zbędne.
- Ja... Ekhem. To Harry nalegał abyśmy cię poszukali. Mnie nic nie obchodziło jak dostaniesz się do domu.- Mimo tego, że próbował- na prawdę próbował przywrócić na twarz swoją obojętną minę nie wyszło mu. Wiedziałam, że kłamał. Niespodziewanie przytuliłam go i zamknęłam oczy ciesząc się tym, że mnie nie odepchnął. Chyba tym, że ci nie wpierdolił.
-Dziękuję Louis.- Powiedziałam i odsunęłam się od niego. Zażenowana całą tą sytuacją wyszłam z łazienki mijając go ze spuszczoną głową.
- Lottie!- Krzyknął za mną chłopak gdy byłam na schodach.- Jeśli ktoś się dowie o tym co się tutaj stało pożałujesz tego.- Dodał, a ja bez słowa weszłam na górę.
Mógł udawać, ale ja wiedziałam, że on nie jest zły. Cóż nadal się go bałam ale teraz miałam chociaż iskierkę nadziei, że może zmieni swoje nastawienie co do mnie.
Kierowałam się w stronę pokoju Harry'ego chcąc go przeprosić za swoje zachowanie gdy z pokoju Zayn'a i Perrie doszły mnie słowa blondynki. Mimo tego, że nie powinnam podsłuchiwać stanęłam jak najbliżej uchylonych drzwi.
- Może ona nie kłamała? Może on na prawdę ją tak traktuję?- Perrie była widocznie zmartwiona i raczej nie chodziło o to, co wydarzyło się w klubie.
- No ale to co myślisz, że on ją bije?- Głos Zayn'a był wprawdzie spokojny ale kryła się w nim nutka niedowierzania i bólu.
- Tego nie powiedziałam. Po prostu... Zaczynam się poważnie zastanawiać czy może nie za subiektywnie potraktowaliśmy tą całą sprawę.
- Perrie znam Louisa i nie wydaję mi się aby był zdolny do czegoś takiego.
- A ja znam Lottie i nie wydaję mi się, żeby ona była zdolna do kłamstwa. Nie na taką skalę.
Miałam ogromną chęć podsłuchania dalszej rozmowy ale wiedziałam, że nie mogę tego zrobić ponieważ mogłabym zostać przyłapana.
Zamiast do pokoju Harry'ego weszłam do siebie i usiadłam na łóżku. Nie wierzyłam. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Perrie zaczyna mi wierzyć? Przecież to mogło wszystko zmienić. Na lepsze albo na gorsze. Jeżeli Louis się o tym dowie... Wtedy na pewno nie będzie ze mną za ciekawie ale przecież w końcu prawda wyjdzie na jaw. Zawsze wychodzi.
- Lottie?- Nie usłyszałam jak Harry otwiera drzwi od pokoju dlatego podskoczyłam lekko wystraszona. A ja je w ogóle zamknęłam? Możliwe, że nie.
- Harry proszę cię wyjdź. Chcę zostać sama.- Powiedziałam cicho i spuściłam głowę na dół. Po mojej lewej stronie łóżko ugięło się od ciężaru chłopaka, a ja miałam wielką ochotę wstać i wyjść nie tyle co z pokoju, co z domu.
- Wiem, że to dla ciebie trudne ale musimy wreszcie porozmawiać.- Odparł pewny siebie.- Nie chcę wymagać od ciebie jakiś zwierzeń na temat twoich uczuć co do mnie. Chciałbym cię poprosić abyś poszła ze mną dziś do wesołego miasteczka. Będziesz miała szansę poznać prawdziwego mnie i dopiero po powrocie powiesz mi co do mnie czujesz.- Spojrzałam na niego niepewna czy aby jego pomysł był dobry. Jeżeli teraz mam wielki mętlik w głowie co będzie potem?
- Harry ja nie wiem czy...- Nie pozwolił mi do kończyć.
- Świetnie za pół godziny na dole. Ubierz się ciepło.- Rozentuzjazmowany Harry pocałował mnie w policzek i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą.
No dobra, może to nie jest taki zły pomysł. Udałam się do łazienki gdzie załatwiłam wszystkie potrzeby, zrobiłam nowy makijaż i wzięłam prysznic. Następnym przystankiem była garderoba moja i Perrie.. Po długich namysłach wybrałam brązowe spodnie, czarną bokserkę i ciepły beżowy sweter. Wyciągnęłam jeszcze buty i ubrałam się. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Kiedy byłam gotowa wzięłam komórkę oraz klucze i udałam się do pokoju Harrego. Jak na złość nie było go tam, sprawdziłam inne zakamarki domu i nie znalazłam go.
Gdy byłam gotowa zapytać Louis gdzie podziewa się jego najlepszy przyjaciel ktoś zasłonił mi oczy ręką.
- Ślicznie ci w beżowym.- Wymruczał mi do ucha Harry.- Chyba możemy już jechać.- Dodał gdy odsłonił mi oczy. Lekko zarumieniona pokiwałam głową i uśmiechnęłam się nieśmiało. Co się ze mną dzieje?
***
Szłam dzielnie za Harrym udając iż wcale nie przeraża mnie fakt iż mam wejść do jakiejś zasranej karuzeli, która w każdej chwili może się zepsuć albo coś.
Ochroniarze, którzy nam towarzyszyli zostali przy kasie, a my poszliśmy w stronę tego ogromnego koła wsiadając do jednej z gondoli. Uśmiechnęłam się lekko do Harry'ego, który zaciągnął na nas metalową rurkę, która chyba miała uratować nas przed wypadnięciem.
Gdy koło ruszyło moje dłonie kurczowo zacisnęły się na rurze, a serce zaczęło bić z dwa razy szybciej.
- Wszystko w porządku?- Zapytał chłopak i z trudem powstrzymywał uśmiech, który chciał wkraść się mu na twarz.
- Tak, tak wszystko dobrze.- Przełknęłam zdenerwowana ślinę.- Tylko wiesz nie przepadam za wysokością.- Wytłumaczyłam i oblizałam usta przyciągając tym samym uwagę Harry'ego.
- Ale przecież masz pokój na piętrze.- Powiedział nie do końca pewny. Serio, Harry, serio?!
- Tak ale wiesz ja nie przepadam za wysokością na otwartej przestrzeni.
- Aaa. To dlaczego nic nie powiedziałaś? Nie poszlibyśmy tutaj.- Brunet objął mnie ramieniem, a nasza gondola lekko się zakołysała przyprawiając mnie tym samym o palpitację serca.
- Właśnie dlatego nic nie mówiłam. Widziałam jak się cieszy, że tutaj przyjdziesz więc nic nie mówiłam.- Wymruczałam i zamknęłam oczy czując powiew chłodnego wiatru na twarzy.
- Oj Lottie, Lottie powinnaś nauczyć się sprzeciwiać.- Podniosłam głowę i spojrzałam w jego rozjarzone zielone oczy.
- Ale ja umiem się sprzeciwiać jeśli tylko tego chcę.- Odpowiedziałam i odsunęłam się od niego z dwóch powodów. Pierwszy był taki iż znów byliśmy na ziemi za co strasznie byłam wdzięczna, a drugi był taki iż poczułam się urażona słowami Harry'ego. Dlaczego? Och to bardzo proste. Od mojego przyjazdu do Londynu prowadzę walkę z Louisem z powodu jego uprzedzeń co do mnie i co dziennie muszę się sprzeciwiać. Co dziennie muszę walczyć aby nie pokazać mu, że wygrywa.
- Lottie nie chciałem cię urazić.- Zignorowałam Harry'ego i czym prędzej wysiadłam z kolejki. Minęłam niezdecydowanych ochroniarzy, którzy nie wiedzieli czy mają iść za mną czy czekać na Harry'ego.
Mimo wszystko brnęłam do przodu nie przejmując się szeptami dziewczyn czy ich wytykaniem mnie palcami. Na pewno widziały mnie przytulającą się do Harry'ego i na pewno każda osoba z osobna stworzy swoją własną historię do tego zdarzenia.
- Charlotte!- Silne szarpnięcie za rękę zmusiło mnie do zatrzymania się. Napotkałam wściekłe, a za razem zbolałe spojrzenie Harry'ego.- Dlaczego ty mi to robisz?- Zapytał i zmarszczył brwi.
- Co robię? Powiedz mi co robię źle bo na prawdę nie wiem.- Wyszarpnęłam swoją rękę z jego uścisku i zmierzyłam go wściekłym spojrzeniem.
- Zamykasz się przede mną. Na prawdę przepraszam jeżeli uraziłem cię swoimi słowami. Nie miałem niczego złego na myśli.- Jego spojrzenie złagodniało, a na twarzy pojawił się cień uśmiechu.- No już uśmiechnij się. Nie lubię gdy jesteś smutna albo zła.- Mimo wszystkich swoich wewnętrznych protestów uśmiechnęłam się do niego.
- Harry możemy już wracać? Wszyscy robią nam zdjęcia.- Powiedziałam cicho dyskretnie rozglądając się na boki. Brunet natomiast wcale nie krył się z tym iż patrzy na wszystkich, którzy robili nam zdjęcia bądź nagrywali sobie filmik na pamiątkę.
- Tak może powinniśmy już wracać.- Harry splótł nasze palce razem i ruszyliśmy w stronę wyjścia.
Trochę dziwnie się czułam gdy Harry trzymał mnie za rękę w sposób w jaki chłopak trzyma swoją ukochaną ale nie chciałam urazić go tym iż zabiorę rękę.
***
Patrzyłam jak Zayn wstaje i odprowadza policjantów do wyjścia. Właśnie złożyłam zeznania w sprawie wczorajszej próby gwałtu. Szczerze myślałam, że po wszystkim poczuję się lepiej ale tak na prawdę poczułam się jeszcze gorzej niż przedtem.
- Teraz już wszystko będzie dobrze.- Niall uśmiechnął się do mnie sztucznie i razem z Liam'em zniknęli z salonu. Na prawdę podziwiam ich talent do gry aktorskiej.
- Niall ma rację. Teraz złapią tego dupka i będzie tylko lepiej.- Perrie potarła moje plecy w geście otuchy co wcale mi nie pomogło.
- Taaa. Na pewno będzie lepiej.- Odparłam bez entuzjazmu i wymusiłam na twarzy uśmiech.- Wiesz ja chyba pójdę na górę, muszę jeszcze porozmawiać z Harrym.- Chciałam wstać ale blondynka chwyciła mnie za rękę.
- Wiesz Lottie... Jakoś nie miałyśmy czasu porozmawiać, a widzę, że między tobą, a Harrym coś jest i chciałabym się upewnić, że jeżeli będziecie razem to wiesz... Powiesz mi.- Westchnęłam i spojrzałam jej głęboko w oczy.
- Przyrzekam ci, że jeżeli znajdę sobie chłopaka to ty dowiesz się o tym pierwsza.- Powiedziałam i tym razem uśmiechnęłam się bez trudu.
- Ale ty i Harry to... To coś poważnego?- Perrie była widocznie zakłopotana, a ja w duchu dziękowałam iż nikogo oprócz nas tutaj nie ma.
- Sama chciałabym to wiedzieć. Lubię go, ale nie wiem czy bardziej niż...- Zacięłam się i spuściłam głową na dół.
- Bardziej niż Daniela.- Dokończyła za mnie. Ciche westchnienie wyrwało mi się z ust. Co miałam jej w tej chwili odpowiedzieć?- Lottie ja wiem, że...
- Czekaj.- Przerwałam jej.- Wiem, że go nie lubisz i nie mogę zrozumieć dlaczego. On nie zrobił mi nic złego. Wręcz przeciwnie pomógł mi i to bardzo.- Dodałam ale wiedziałam, że nie przekonałam kuzynki.
- Po prostu ktoś nam coś powiedział na jego temat i... Nie chcę abyś cierpiała z powodu jakiegoś tam chłopaka.
- To nie jest jakiś tam chłopak.- Powiedziałam zła i wstałam z kanapy.- Nie wiem co powiedziała wam to osoba ale nie sądziłam, że jesteś kimś kto uwierzyłby w jakieś plotki.- Dokończyłam i zła skierowałam się na górę.
Teraz byłam gotowa na rozmowę z Harrym i właściwie nie obchodziło mnie jak to się skończy. Zapukałam do drzwi i nie czekając na zgodę weszłam do środka.
Chłopak siedział na łóżku z telefonem w ręce. Gdy mnie ujrzał odłożył urządzenie obok siebie, a sam wstał z uśmiechem na ustach.
- Właśnie chciałam do ciebie iść. Wiesz mieliśmy...
- Tylko przyjaciele.- Przerwałam mu zdecydowana.- Przepraszam Harry ale wydaję mi się, że na razie możemy być tylko przyjaciółmi.
- Na razie?- Zapytał zdziwiony.
- Nie łap mnie za słówka Harry. Chciałeś wiedzieć jakie są moje uczucia do ciebie. Lubię cię i nic więcej. A teraz pozwól, że położę się już spać. - Zostawiłam go samego i z taką jakby ulgą udałam się do swojego pokoju.
Wrzasnęłam gdy wychodząc z łazienki w samej koszulce ujrzałam siedzącego na łóżku Louis.
- Co ty tutaj do cholery robisz?- Zapytałam i 'złapałam' się za serce. Brunet zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się na widok moich odkrytych nóg.
- A tak przyszedłem porozmawiać.- Wstał i zrobiła krok w moją stronę.- A właściwie chciałem powiedzieć ci coś ciekawego o twoim drogim przyjacielu Danielu...
-----------------------------------------------------------------------
Znowu tak długo kazałyśmy wam czekać na rozdział... Ech myślę, że kiedyś nas za to zlinczujecie. :D Mi się rozdział podoba choć wiele się w nim nie dzieje. Mam nadzieję, że wam też przypadnie do gustu. Chciałabym was jeszcze przy okazji zaprosić na mojego nowego(już nie nowego) bloga o istotach nadprzyrodzonych. BLOG To wszystko ode mnie. Bay!
Kamila♥
Magda :*