Tydzień później.
Powrót, że szpitala nie był łatwy. Odczuwałam ból. I to bardzo silny ale nie fizyczny. Psychiczny. W szpitalu spędziłam dwa dni na obserwacji i właściwie nic mi się nie stało. Po tym wszystkim myślałam, że chociaż Perrie mi uwierzy iż to wszystko wina Louisa, ale gdy tylko poruszyłam ten temat, ona powiedziała, że byłam zdenerwowana i po prostu nie wiedziałam co mówię. Nie uwierzyła mi. Ale to nie wszystko. Razem z Zayn'em postanowili zapisać mnie na terapię,- która jak twierdzą ma mi pomóc odróżnić rzeczywistość od mojej wyobraźni. Oczywiście się nie zgodziłam, przecież nie jestem jakąś wariatką! Mniejsza z tym.
Dziś jest dzień, który może wiele zmienić w moim życiu. A mianowicie jakaś kuzynka Niall'a wychodzi za mąż i cały zespół jak i ja jesteśmy zaproszeni. Z osobami towarzyszącymi.
Taa. Na początku myślałam, że może odmówię, powiem, że źle się czuję ponieważ nie chciałam iść tam sama ale potem wydarzyło się coś co zmieniło całe moje nastawienie do dzisiejszego dnia.
Już od godziny siedzę w parku, jestem zmarznięta ale mimo wszystko nie chcę wracać do domu. Dlaczego? To bardzo proste. Louis. To dla tego nie chcę wracać. Doskonale wiem, że zaraz doprowadziłby do tego iż zostalibyśmy sami i zacząłby mi grozić i mówić jaka to jestem beznadziejna lub bezużyteczna. O! I pewnie jeszcze powiedziałby mi, że lepiej abym została w domu i nigdzie nie szła w sobotę bo samej to jednak wstyd. Ugh! Jak ja mam go dość. Mimo moich rozmów z Perrie, błagań czy płaczu ona nadal uważa, że Louis nic mi nie zrobił, i że chłopak jest wspaniałym przyjacielem.
- A co ty tutaj robisz?- Podniosłam głowę i napotkałam pełen troski wzrok Daniela. Mimo tego, że czułam się okropnie na mojej twarzy zagościł delikatny uśmiech.
- Mogłabym zapytać cię o to samo.- Odpowiedziałam cicho i jeszcze mocniej objęłam rękoma nogi, które miałam podciągnięte do klatki piersiowej.
- Zwiedzam. A ty czasem nie powinnaś leżeć w łóżku?- Wzruszyłam obojętnie ramionami i znów zaczęłam przyglądać się starym drzewom.- Lottie co jest?- Zapytał i przysunął się do mnie bliżej.
- Nic. Właściwie to... Nie znasz może kogoś kto miałby wolną sobotę i byłby chętny poudawać, że mnie lubi?- Spojrzałam na niego.
- No znam.- Powiedział i uśmiechnął się do mnie.- Jestem wolny w sobotę i niedzielę i nie muszę udawać, że cię lubię.
Tak. Dobrze zrozumieliście. Idę na te przeklęte wesele z Danielem. Cóż... Nawet się z tego powodu cieszę. Lubię go i... Wydaję mi się, że ona mnie też.
- Lottie! Za godzinę jedziemy!- Głos mojej kuzynki został stłumiony przez drzwi łazienki. Westchnęłam i spojrzałam w swoje odbicie. Piękny makijaż i fryzura wykonane przez koleżankę Perrie idealnie wyrażały moje wnętrze.
Nie za mocne kolory na powiekach i cieniutka kreska na powiece optymalnie powiększały moje oczy za co byłam bardzo wdzięczna. A fryzura? Moja twarz stała się jak dłuższa i właściwie nie poznawałam samej siebie.
Wyszłam z łazienki i wzięłam do ręki sukienkę, którą Perrie dla mnie wybrała. Była piękna. Ubrałam ją i przez chwilę powalczyłam z zamkiem, ale po chwili wygrałam i mogłam ubrać dodatki jak i buty. Na sam koniec założyłam marynarkę i stanęłam na przeciwko długiego lustra. Kurwa. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech i jakby pewność siebie wstąpiła na miejsce strachu czy niepewności.
Drzwi za mną otworzyły się i do pomieszczenia wszedł Louis. Przełknęłam nerwowo ślinę, a on uśmiechnął się do mnie wrednie.
- No, no Lottie.- Powiedział i zlustrował mnie wzrokiem. Odwróciłam się do niego przodem i odważnie uniosłam wysoko głowę.
- Czego chcesz?- Zapytałam wcale nie kryjąc swojej złości czy chociażby irytacji jego obecnością. Nauczyłam się, że nie mogę pokazywać swoich słabości ponieważ on czerpie z tego korzyści i jebaną satysfakcję.
- Och grzeczniej może co?- Zrobił kilka kroków w moją stronę co oczywiście równało się z moim cofnięciem się.- Co się dzieje mała Lottie? Czyżbyś się bała?- Zaśmiał się cicho, a mną wstrząsnął dreszcz.
- Małe to jest coś innego ale nie będę mówiła co.- Odpyskowałam i obserwowałam jak jego twarz zmienia się pod wpływem złości.
- Jeszcze niczego się nie nauczyłaś?- Szybko pokonał odległość nas dzielącą przez co nie zdążyłam się cofnąć. Poczułam mocny uścisk na nadgarstkach przez co lekko się skrzywiłam.- Mnie się nie denerwuje kochanie.- Wyszeptał i dotknął mojego policzka.
- Jesteś psychiczny. Powinieneś się leczyć.- Powiedziałam i spojrzałam w jego oczy, które były pełne emocji, których wolałabym u niego nie widzieć.
- Ale to nie ja będę miał spotkania z psychiatrą.- Uśmiechnął się lekko i puścił moje ręce.- Dziś poznasz moją dziewczynę. Radzę ci się zachowywać bo wypadki chodzą po ludziach.- Dodał i podszedł do drzwi.
- Grozisz mi?- Zapytałam drżącym głosem, którego nie mogłam opanować.
- Zinterpretuj to sobie jak chcesz.- Otworzył drzwi i wyszedł na korytarz.- A tak po za tym to ślicznie wyglądasz.- Mrugnął do mnie i zamknął za sobą drzwi zostawiając mnie samą z wszystkimi myślami jak i złością, która we mnie buzowała.
Nie wiem co zrobiłam. Nie wiem czym zasłużyłam sobie na takie traktowanie. Chciałabym aby przestał. Chciałabym aby był dla mnie miły albo unikał mnie tak robią to Niall i Liam. Chciałabym mieć spokój. Zawsze uważałam się za silną osobę. Za osobę, którą nie jest łatwo złamać, którą nie zdołuje się tak łatwo. A może tylko mi się tak wydawało? Może tak na prawdę jestem słabą dziewczynką, która zapragnęła dorosłego życia i niezależności?
Przestań! Skarciłam się zamknęłam oczy po czym policzyłam do dziesięciu. To mi pomaga, ale tylko w sytuacji gdy jestem zła, a nie wściekła. Wtedy muszę liczyć co najmniej do stu.
- Lottie! Chodź na dół!- Perrie brzmiała na złą dlatego nie czekając chwyciłam swoją kopertówkę i wyszłam z pokoju schodząc ostrożnie po schodach. Cóż... Powiem szczerze. Nie potrafię chodzić w szpilkach.
Weszłam do salonu i od razu zakryłam oczy ręką i odwróciłam się aby nie widzieć nagiego Harry'ego.
- Chcesz żeby dziewczyna wzrok straciła?- Zayn zaśmiał się i rzucił czymś w chłopaka. Gdy usłyszałam zamykanie zamka dopiero wtedy się odwróciłam, ale nadal miałam rękę na oczach
- No już, już. Przecież mam spodnie.- Powiedział oburzony Harry. Ściągnęłam rękę z oczu i spojrzałam rozbawiona na Stylesa
- Koszulę to też byś mógł ubrać.- Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Ty mi ubierz.- Wymruczał, a ja przewróciłam oczami. Wzięłam z fotela koszulę i rzuciłam w niego.- No weź Lottie...- Jęknął ale posłusznie ubrał na siebie podany przeze mnie materiał i zaczął zapinać guziki.
- Lottie, a ty idziesz sama? Bo wiesz mogę jeszcze odwołać swoją dziewczynę na dzisiaj i pójść z tobą.- Zayn poruszał śmiesznie brwiami, za co oderwał od Perrie.
- Żebym ja zaraz kogoś nie odwołała.- Powiedziała blondynka.- A tak właściwie to...- Dziewczynie przerwał dzwonek do drzwi.
- Ja pójdę.- Powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Położyłam dłoń na klamce i westchnęłam nim nacisnęłam klamkę otwierając tym samym drzwi.
Uśmiechnęłam się lekko widząc przed sobą Daniela, ubranego w czarny garnitur. Daniel... Cóż. Traktuję go jak dobrego znajomego, a może i nawet przyjaciela. Nie powiem jest przystojny ale... Nie sądzę aby z tego było coś więcej. Po za tym... Nie sądzę aby on był zainteresowany kimś takim jak ja.
- Hej.- Powiedział, a ja odsunęłam się i wpuściłam go do środka z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Hej.- Odpowiedziałam i razem ruszyliśmy w stronę salonu. Nim jednak tam dotarliśmy stało się coś czego nie przewidziałam.
Daniel chwycił mnie za rękę i splótł nasze palce tworząc jedność. Tak jakby nasze dłonie to były dwa pasujące do siebie puzzle.
Spojrzałam zszokowana najpierw na nasze splecione ręce, a potem na niego i uśmiechnęłam się ciepło.
Gdy weszliśmy razem do salonu usłyszałam westchnienie mojej kuzynki i szepty Zayn'a. Wiedziałam, że nie spodoba im się to iż dzisiaj będzie towarzyszył mi Daniel dlatego nic nie mówiłam.
- Jak widzisz Zayn nie musisz odwoływać dziewczyny.- Powiedziałam siląc się na lekki ton chcąc rozładować napiętą atmosferę.
- Chyba mnie nie lubią.- Szepnął do mnie Daniel, a ja spojrzałam na niego i zamiast jakiegoś smutku czy czegokolwiek złego ujrzałam promienny uśmiech, który oświetlał jego twarz.
- Jesteś dziwny.- Skwitowałam i odwzajemniłam uśmiech.
***
Patrzyłam rozmarzonym wzrokiem na Perrie i Zayn'a tańczących do wolnego kawałku. Wyglądali tak słodko przytuleni do siebie z uśmiechami na ustach. Powiem krótko: Zazdroszczę im. Chciałabym się zakochać przeżyć taką prawdziwą miłość. Chciałabym móc dla kogo wstawać, walczyć. Cóż.... Jak na razie się na to nie zanosi i taka jest przykra prawda.
Po drugiej stronie sali natomiast tańczył Daniel z jakąś starszą panią, która mocno się do niego przytuliła. Chłopak spojrzał w moją stronę i przez chwilę poczułam się jakby nikogo oprócz naszej dwójki nie było w pomieszczeniu. Ale tylko przez chwilę. Daniel skrzywił się i starał się dać mi jakieś znaki, które oczywiście zrozumiałam się postanowiłam dać im trochę prywatności.
Wstałam z cichym westchnieniem i przeszłam bokiem sali wychodząc w zimną i ciemną noc, która otuliła mnie niczym koc i pochłaniała z każdym moim krokiem. Całe wesele odbywało się na obrzeżach Londynu w małej restauracji, za którą było jezioro i taki jakby ganek, do którego właśnie zmierzałam.
Po zejściu z górki zauważyłam iż w ganku świeci się świeczka, a przy stoliku siedzi jakaś postać, dokładniej chłopak. Przełknęłam ślinę i podeszłam bliżej po chwili rozpoznając siedzącą osobę.
- Eleanor cię szukała.- Powiedziałam i usiadłam na jednym z wolnych krzeseł. Poznałam dziś Eleanor- dziewczynę Louisa, oraz Danielle- dziewczynę Liama. Obydwie wydawały się miłe i na prawdę fajnie mi się z nimi rozmawiało.
- Tomlinson się nią zajmie.- Odpowiedział mi Harry cały czas wpatrując się w migoczący płomyk, który poruszał się przy każdym powiewie wiatru.
- Taaa nie watpię.- Odparłam krótko i również spojrzałam w płomyk. Po chwili poczułam na sobie wzrok Harry'ego więc spojrzałam na niego. Lekka poświata od świeczki rysowała na jego twarzy magiczne znaki, które odbijały się w jego hipnotyzujących, zielonych oczach.
- Lottie czy ty i Daniel to coś poważnego?- Zapytał brunet nie spuszczając ze mnie swojego badawczego wzroku.
- Daniel to mój przyjaciel nikt więcej.- Pokręciłam głową i spuściłam wzrok czując lekkie zażenowanie tą całą sytuacją.
- To dobrze.- Powiedział chłopak po czym wstał, podszedł do mnie i chwyciwszy mnie za rękę pomógł wstać.
Spojrzałam na niego zdziwiona chcąc zapytać się o co mu chodzi, ale następny ruch chłopaka, znów mnie zdziwił. Ciepła dłoń Harry'ego znalazła się na moim policzku przysparzając mnie o lekki dreszcz. Zaczął zakreślać kciukiem kółka, aż dotarł do linii moich ust. Oczy chłopaka spoczęły na moich wargach. Mimowolnie zagryzłam dolną wargę, a Harry westchnął cicho i prawie niewidocznie pokręcił głową po czym zbliżył się do mnie oczekując jakiekolwiek reakcji z mojej strony. Przełknęłam ślinę i czekałam na następny ruch chłopaka z co raz szybciej bijącym sercem.
Po chwili poczułam lekki nacisk na moje wargi, a potem przyjemne ciepło rozpływające się po moim ciele. Czułam gorąco wspinające się na moje policzki i nawet mroźny wiatr nie mógł mi w tej chwili pomóc.
Moja jedna ręka powędrowała do włosów chłopaka, a druga na jego ramię. Gdy pogłębiłam pocałunek Harry jęknął w moje usta i przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie całując mnie zachłanniej.
Nad naszymi głowami rozległ się wielki huk, przez który odsunęliśmy się do siebie spłoszeni. Na niebie pojawiły się kolorowe fajerwerki, które rozjaśniły spokojną noc. Już północ.
Spojrzałam na Harry'ego cały czas czując jego pocałunki. Chłopak oblizał usta i odchrząknął, po czym przeczesał swoje włosy.
- Lottie...
- Nie.- Przerwałam mu szybko.- Nic nie mów. Nie tłumacz się. Nie niszcz mnie.- Powiedziałam nie kontrolując tego co mówię.
- Co raz więcej jest takich dni, kiedy o tobie myślę.- Ręka Harry'ego znów znalazła się na moim policzku dając mi tym samym niesamowitą rozkosz.
- Nie kłam.- Powiedziałam i mimo mojego wewnętrznego krzyku zabrałam rękę Harry'ego.- Ty o tym zapomnisz, a ja będę żyła wspomnieniami.
- Nie... Lottie jesteś wspaniała.
- Ty mnie nie znasz! Mogę się założyć, że osądzasz mnie tak samo jak Louis. Jestem dla ciebie tylko nic nie znaczącą zabawką, która w końcu ci się znudzi więc już wyrzucisz.- Traciłam ostrość widzenia przez napływające łzy.
- Lottie nie płacz. Krzycz na mnie, bij mnie ale nie płacz.- Powiedział po czym przytulił mnie do siebie. Pozwoliłam sobie na słabość. Łzy spłynęły po moim policzku po czym zniknęły w marynarce Harry'ego zabierając wszystko co w sobie dusiłam.
***
Było coś koło trzeciej nad ranem gdy poczułam jak wlane przez siebie procenty buzują w moim organizmie. Było mi strasznie wesoło i po prostu nie mogłam przestać przytulać się do Daniela, który śmiał się ze mnie.
- Jesteś wredny.- Powiedziałam i wstałam chwiejąc się lekko na nogach.- Idę się przewietrzyć.- Dodałam po czym ruszyłam do wyjścia. Po akcji Harry'ego postanowiłam utopić swoje smutki w alkoholu i najwidoczniej mi się to udało.
Pchnęłam mocno ciężkie drzwi i poczułam uderzenie chłodnego powietrza, które mi o dziwo nie przeszkadzało. Usiadłam na schodach obok jakiegoś chłopaka i spojrzałam na niego.
- No cześć Louis'ku.- Powiedziałam i zachichotałam jak te idiotki w filmach. Louis zmarszczył czoło, po chwili westchnął i pokręcił głową.
- Jesteś pijana.- Odpowiedział, a ja wzruszyłam ramionami tracąc równowagę. Na szczęście silne ręce Louisa pomogły mi się wyprostować.
- Zawsze pragnęłam znaleźć kogoś, kto będzie ze mną, bez względu na to, jak trudno jest być ze mną. Na zawsze.- Paplałam pierwsze co mi ślina na język przyniesie.
- I co znalazłaś?- Zapytał i nie wydawał się zły czy zirytowany.
Chyba pierwszy raz rozmawiamy sam na sam bez krzyków.
- Nie. Kurwa jakie to wszystko jest zjebane.- Westchnęłam i wyciągnęłam przed siebie nogi.
- No. Masz rację. Wszystko.- Chłopak uśmiechnął się do mnie lekko i zamknął oczy.
- Za co mnie tak bardzo nienawidzisz?- Zapytałam prosto z mostu. Teraz gdy jestem pijana mogę mówić wszystko ponieważ się nie boję.
- Na prawdę chcesz wiedzieć?- Pokiwałam twierdząco głową.- Właściwie to nie mam powodu. Po prostu człowiek potrzebuję kogoś do miłości i nienawiści.- Wzruszył ramionami jakby to nic nie znaczyło.
- Wiesz zapewne nic nie będę potem pamiętała więc: Jesteś chujem Tomlinson. Idę bo mnie kolejka ominie.- Poklepałam go po ramieniu i wstałam po czym wróciłam chwiejnym krokiem na salę.
----------------------------------------------------------------------------
hej. Dzisiaj piszę tylko ja ponieważ z Magdą nie mam kontaktu od kilku dni i nie wiem co się dzieje. Rozdział napisałam sama ponieważ nie chciałam abyście dłużej czekali. Za wszelkie błędy przepraszam ale nie mam siły na sprawdzanie. Przepraszam również za tak długą przerwę ale miałam sporo problemów osobistych i musiałam sobie po prostu z tym poradzić. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam. Oczywiście liczę na wasze komentarze.
Kamila ♥
Swietny ten rozdzial.Kocham ten blog i czekam na kolejny rozdzial.
OdpowiedzUsuńCzłonkowie Bractwa Czarnego Sztyletu to młodzi przystojni mężczyźni, sympatyczni, dowcipni, pełni wdzięku. Uwielbiają rap, szybkie samochody i wieczory spędzane w klubach. Mieszkają w przebudowanej na twierdzę posiadłości w Caldwell, w stanie Nowy Jork. Szefem bractwa jest Harry - nieustraszony wojownik i namiętny kochanek. To właśnie historia miłosna Harry'ego - jedynego wampira czystej krwi na Ziemi - i młodej dziennikarki Meg jest głównym wątkiem fabuły. Meg jest córką jego starego druha, ale nic nie wie o swoim wampirzym pochodzeniu. Zostaje jednak wciągnięta w wir walki i Harry musi postawić na szali wszystko, by ratować ukochaną...
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszamy na bloga: http://true-blood-story.blogspot.com/
Natalia Styles & Loreen
P.S sory za Spam :/
świetny rozdział jak ja kocham tę relację miedzy Lou a Lottie serio a Harry jaki słodziak i do tego dobrze dobrana pisoenka!! cudo!!!! czekam na kolejny który mam nadzieje pojawi się szybko ;) xoxo
OdpowiedzUsuńCałowała się z Harrym ? :O
OdpowiedzUsuńUUUHhhhuuuhuuu :D
Daniel to spoko koleś, najlepszy z całego tego opowiadania.
Szkoda, że po pijaku powiedziała prawdę Lou, czemu nie ma tyle odwagi na trzeźwo ?:O
Fajnie sie czytało xd
czekam na nn.
Zapraszam do mnie:
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/
Dobra, to co powiedziała do Louisa mnie kompletnie rozjebało.
OdpowiedzUsuńAż spadłam z krzesła ze śmiechu.
Boże, jak ja kocham ich relacje!
Rozdział świetny, nawet nie wiem kiedy skończyłam go czytać!
Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału!
W między czasie może wpadniecie?? middle-of-my-heart.blogspot.com
Hahahah mega :jesteś chujem tomlison <3
OdpowiedzUsuńhahah xD ''jesteś chujem Tomlinson'' <3 to mnie rozjebało... xD ich relacje mnie rozjebują. .xD rozdział jak zawsze świetny... nie wiem jak można aż tak dobrze pisać.. O.o już nie mogę się doczekać następnego.. :* <3
OdpowiedzUsuńBOŻE!! Harry i Lottie... to było słodkie. A do tego rozmowa Lou i Lottie. Masakra. Mam na dzieję, że za niedługo dodacie kolejny :)
OdpowiedzUsuńBOŻE!! Harry i Lottie... to było słodkie. A do tego rozmowa Lou i Lottie. Masakra. Mam na dzieję, że za niedługo dodacie kolejny :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :) wpadłam na twojego bloga przez przypadek i jestem pod wrażeniem :) pozytywnym oczywiście. :) świetny blog.
OdpowiedzUsuńA rozdział genialny. A Harry co? Zakochał się w Lottie? Uuu xD a Louisowi sie należało, że go tak nazwała. Szkoda mi jej :P
Obecnie jestem na komórce, ale jak tylko wejde na komputer to od razu dodam bloga do obserwowanych. Jest świetny. :)
Pozdrawiam serdecznie ;*
SPAM
better-than-revenge-1d.blogspot.com
stay-with-me-set-me-free.blogspot.com
Zapraszam do siebie i przepraszam za spam ;*
Normalnie się rozpłakałam ale ta akcja z Louis'em od razu mi humor poprawiła :D .
OdpowiedzUsuń