Otworzyłam oczy i zaczęłam wpatrywać się w biały sufit. Z jednej strony czułam się w tym miejscu szczęśliwa, ale z drugiej.... Z drugiej byli oni. Nie poznałam wszystkich ale mam dziwne wrażenie, że nie będą oni lepiej nastawieni do mojej osoby niż ich poprzednicy.
Przyjeżdżając tutaj myślałam, że będę mieszkać tylko z Perrie i Zayn'em, a nie z całym One Direction, które swoją drogą mnie nienawidzi. Chociaż nie. Nienawidzi to zbyt mocne określenie tego co oni do mnie czują. Po prostu mnie nie tolerują. Mówi się trudno i żyję się dalej. No ale mimo wszystko wolałabym aby mówili mi chociaż głupie 'cześć'.
Może powinnam powiedzieć o tym Perrie? Ogłupiałaś?! No tak. Ona i tak ma dużo pracy i na pewno ma też swoje problemy. Nie mogę jeszcze bardziej się jej narzucać. Już to robisz. Westchnęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej, a spod poduszki wyciągnęłam swój zeszyt. Chwyciłam z małej szafki długopis i otworzyłam trzymany przeze mnie przedmiot na wczorajszej piosence. Jeszcze wczoraj moja głowa była pełna pomysłów na następne wersy, a teraz? Teraz miałam jedną wielką pustkę. Nie wiedziałam co mam dopisać. Jedyne co siedziało w mojej głowie to myśl, że nikt mnie tutaj nie chce. Powinnam zniknąć równie szybko jak i się pojawiłam ale wiem, że wtedy oni odnieśliby zwycięstwo i poczuli satysfakcję, a ja byłabym tą przegraną. Nie lubisz przegrywać. Nikt tego nie lubi. A więc postanowione. Lottie zostaję i nie daję po sobie poznać, że cierpi. Na zewnątrz będę dziewczyną, która nie interesuję się opinią innych, a w środku będę małą dziewczynką, która będzie płakała przy każdym złym słowie wypowiedzianym w swoją stronę.
Ciche pukanie rozniosło się po moim pokoju, a ja lekko podskoczyłam ze strachu, który właściwie towarzyszył mi od samego otwarcia oczu. Szybko wsunęłam zeszyt pod poduszkę i poprawiłam kołdrę na swoich nogach.
Powiedziałam ciche 'proszę', drzwi lekko się uchyliły, a po chwili w moim pokoju znalazł się Zayn, który uśmiechnął się do mnie lekko.
- Cześć Lottie. Nie obudziłem cię?- Zapytał po czym podszedł do łóżka i usiadł na brzegu materaca nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Hej. Nie właściwie to obudziłam się już wcześniej.- Odpowiedziałam lekko speszona jego ciągłym patrzeniem na mnie.- Coś się stało, że tuta przeszedłeś?- Dodałam niezbyt miłym tonem, przez co lekko się skrzywiłam.
- Co? Nie, nie. Po prostu chciałem ci powiedzieć, że muszę na chwilę wyjść, a Perrie też już nie ma. Więc zostaniesz sama z Lou.- Wytłumaczył, a mnie ścisnęło w środku, gdy zrozumiałam, że będę sama w dużym domu z całkiem obcym dla mnie chłopakiem.
- Aha.- Tylko na tyle było mnie stać. No bo co miałam powiedzieć? ''A spoko, Louis będzie się świetnie mną opiekował?'' No proszę. Przecież nawet mój pan od historii by w to nie uwierzył.
- Lattie wszystko w porządku? Wiem, że Lou wczoraj nie pokazał się z najlepszej strony ale rozmawiałem z nim i obiecał mi, że będzie miły. Musisz go zrozumieć on był zmęczony i jeszcze pokłócił się ze swoją dziewczyną.- Wytłumaczył mi wczorajsze zachowanie swojego przyjaciela. Westchnęłam i odważnie spojrzałam w oczy Mulata.
- Zayn wszystko jest ok. Przecież nie wszyscy muszą mnie lubić. Jakoś to przeboleję. A po za tym każdy dzień przynosi nam nowe niespodzianki, może akurat dziś stanie się coś co wszystko zmieni.- Powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko chcąc pokazać mu, że jakoś się trzymam.
- Jeżeli coś by się działo to mów od razu, dobrze?- Zapytał, a ja przytuliłam go do siebie nie mając pojęcia skąd wzięła się we mnie ta siła i ochota do stawienia czoła reszcie One Direction.
- Jeżeli coś będzie się działo to będziesz pierwszą osobę, która się o tym dowie.- Odpowiedziałam i odsunęłam się od niego. Na twarzy chłopaka zagościł szczery uśmiech.
- Lottie czy mogłabyś porozmawiać z Perrie? Ona obwinia się, że nie ma dla ciebie czasu.- Powiedział niepewnie chłopak.
- Co? Przecież to nie jej wina.- Westchnęłam i pokręciłam głową.- Oczywiście z nią porozmawiam gdy tylko ją zobaczę.- Dodałam zdeterminowana.
- Dziękuję, a teraz przepraszam ale muszę już uciekać. Będę coś około piętnastej. Trzymaj się mała.- Zayn przytulił mnie na pożegnanie i zostawił samą z myślami, które roztaczały się po całej mojej głowie.
Wreszcie postanowiłam wstać i zejść na dół byleby nie siedzieć zamknięta w czterech ścianach. Odkryłam się i zadrżałam gdy dość chłodne powietrze owiało moje gołe nogi. Spojrzałam na rozpiętą walizkę dochodząc do wniosku iż trzeba by było wreszcie rozpakować się do końca. Może później. Chwyciłam czarne rurki, które wczoraj zostawiłam na środku pokoju. Z walizki wyciągnęłam swoją ulubioną zieloną, luźną bluzę wciąganą przez głowę. Podeszłam do komody, z której wyciągnęłam czystą bieliznę.
Z naręczem ubrań udałam się do łazienki, w której wykonałam poranną toaletę, włosy związałam w wysokiego kucyka, a rzęsy podkreśliłam czarnym, wydłużającym tuszem. Nie potrzebowałam żadnych podkładów czy różnorodnych pudrów. Wystarczyło, że nawilżę wieczorem skórę kremem i miałam idealną, bez żadnych przebarwień czy wyprysków cerę za co dziękowałam Bogu.
Chwyciłam klamkę i przed naciśnięciem jej wciągnęłam głęboko powietrze. Otwarłam drzwi i rozejrzałam się po korytarzu bojąc się, że Louis znów chce coś mi udowodnić tak jak zrobił to wczorajszego wieczoru. Z pulsem powyżej dwustu zeszłam po cichu na dół i rozejrzałam się po pustym korytarzu. Cisza, która panowała w całym domu drażniła moje uszy, ale była dla mnie zbawienna, ponieważ to oznaczało iż Louis albo jeszcze śpi albo go nie ma. Czyli mam chwilę spokoju. Z racji tego, że ni byłam głodna udałam się do salonu i rozsiadłam na kanapie po czym włączyłam sobie telewizor i zaczęłam szukać czegoś co mogłabym obejrzeć.
Po około dziesięciu minutach usłyszałam czyjeś stanowcze kroki na schodach. No to się zacznie.
Po chwili do salonu wpadł wściekły Lou i rzucił na kanapę mój telefon. Spojrzałam na niego zdezorientowana po czym wstałam z miejsca chcąc choć trochę dorównać chłopakowi wzrostem. Stań na kanapę to może dorównasz.
- Czy mogłabyś z łaski swojej zabierać ze sobą telefon albo chociaż go wyciszać gdy wychodzisz z pokoju? Nie wszyscy wstają tak wcześnie jak ty.- Powiedział wściekły, a ja zmarszczyłam brwi nie całkiem rozumiejąc co się w tej chwili dzieje.
- Louis przepraszam cię, po prostu zapomniałam o nim.- Wytłumaczyłam się i wzięłam do ręki przedmiot, który został brutalnie potraktowany przez bruneta.
- W dupie mam twoje przepraszam!- Krzyknął wściekły, a mnie coś ruszyło. Odblokowałam telefon i zobaczyłam, że kreski, które pokazują stan głośności są prawie białe, tylko jedna najmniejsza z nich była czarna co oznaczało iż na pewno chłopak nie mógł usłyszeć, że ktoś do mnie dzwonił.
- Nie lubię gdy ludzie grzebią w moich rzeczach.- Powiedziałam spokojnie i spojrzałam w szaro-niebieskie oczy chłopaka, które były wściekłe i utkwione we mnie.
- Nie zmieniaj tematu.- Warknął wściekły. Z całkiem niewiadomych powodów na mojej twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek, który jeszcze bardziej rozzłościł bruneta.
- Nie zmieniam. Po prostu nie byłbyś w stanie usłyszeć mojego telefonu przy głośności jaką mam ustawioną, co równa się z tym, że musiałeś być w moim pokoju.- Wytłumaczyłam mu. Mina chłopaka stała się teraz niedopisania. Był widocznie zaskoczony moim tokiem myślenia, ale też zażenowany, że go przyłapałam. Louis najwyraźniej nie wiedział co ma mi odpowiedź więc wybrał najlepsze wyjście z tej sytuacji czyli: kapitulację. Gdy był przy schodach spojrzał na mnie z wyższością.
- To jeszcze nie koniec.- Powiedział do mnie. Zmierzyłam go wzrokiem i jeszcze bardziej pogłębiłam uśmiech, co w tej chwili przychodziło mi z trudem.
- Tak wiem. To dopiero początek.- Odpowiedziałam pewna siebie co doprowadziło chłopaka do granic możliwości.
Wściekły wbiegł po schodach i trzasnął za sobą drzwiami. Usiadłam na kanapę i schowałam twarz w dłonie. Jak bardzo trzeba być ciętym na innego człowieka aby szukać pretekstu do kłótni? No bo serio ale czy teraz on będzie wchodził do mnie do pokoju i szukał czegoś do czego mógłby się przyczepić? No bez przesady... Ale chwila... Jeżeli on był w moim pokoju.... Nie... Poderwałam się z miejsca jak oparzona i wbiegłam na gorę przeskakując po dwa stopnie na raz. Otworzyłam z zamachem drzwi i podbiegłam do swojego łóżka. Podniosłam poduszkę i odetchnęłam z ulgą. Jest.
Odłożyłam poduszkę na jej miejsce i postanowiłam wyjść na dość długi spacer. Nie chciałam zostać w tym domu ani chwili dużej gdy nie było Zayn'a czy Perrie.
Stojąc przed drzwiami wyjściowymi zastanawiałam się czy aby nie powiadomić Tomlinsona o tym, że wychodzę ale doszłam do wniosku, że jego i tak to nie obchodzi więc nie mam po co się fatygować.
Założyłam na nos okulary i otworzyłam drzwi wywołując tym samym piski podekscytowanych fanek. Zignorowałam je dokładnie tak samo jak wczoraj, a one po pewnym czasie dały sobie spokój. Nie rozumiem ich... Szaleją za kimś kogo tak na prawdę nie znają i pewnie nigdy nie poznają. Za pewne wiele z nich myśli, że stanie się dla któregoś ze swoich idoli, kimś więcej niż tylko, którąś z kolei napaloną fanką. Niestety... Prawda nie raz bywa bolesna.
- Dzień dobry fanko, która mieszka z moim sąsiadami.- Podskoczyłam lekko na znany mi głos za moimi plecami. Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętą twarz bruneta, który wczorajszego popołudnia pomógł dotrzeć mi do domu.
- Emm. Dzień dobry.- Odpowiedziałam trochę zmieszana i uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Jesteś chyba pierwszą osobą w moim życiu, która okłamała mnie po dziesięciu minutach naszej znajomości.- Zaśmiał się wesoło, a ja poczułam jak po mojej szyi wspina się ciepło aby po chwili zagościć na policzkach tworząc na nich rumieńce.
- Przepraszam po prostu nie chciałam.... Sama nie wiem dlaczego to zrobiłam.- Powiedziałam i znów lekko się uśmiechnęłam.
- Wybaczę ci jeżeli udasz się ze mną do centrum handlowego.
- A więc zostało mi wybaczone.- Posłałam mu pewniejszy uśmiech.
**
Chodziłam po ogromnym centrum z chłopakiem, którego imienia nie poznałam aż do teraz. Zdradzi mi je kiedyś? To się zapytaj, ćwoku, a nie liczysz na zbawienie.
- No gdzie ona jest? Czy dziewczyny zawsze muszą się spóźniać?- Chłopak usiadł zirytowany niepunktualnością swojej siostry, którą miał stąd odebrać. Usiadłam obok niego na murku, który otaczał fontannę.
- Nie zawsze ale przeważnie tak. To nadaje nam uroku.- Odpowiedziałam mu i jeszcze bardziej powiększyłam uśmiech na swojej twarzy.
- Że niby czego wam dodaję?- Zapytał znów, ale wiedziałam, że tym razem chciał mi po prostu dokuczyć. Szturchnęłam go lekko w bok, a on uśmiechnął się do mnie szczerze.
- Lottie?- Przede mną wyrosła przyjaciółka mojej kuzynki, którą zdążyłam już poznać.
- Jade! Co ty tu robisz?- Zapytałam i wstałam aby przywitać się z moją znajomą. Przytuliłam się do niej, a ona pocałowała mnie w policzek co dość często robiła.
- Podpisywałyśmy z dziewczynami płyty, ale zachciało mi się kawy więc wyszłam ze sklepu.- Odpowiedziała mi i odsunęła się kawałek.- A cóż to za zacny młodzieniec?- Zapytała i wskazała głową na chłopaka.
- Właściwie to nie wiem.- Odpowiedziałam jej, a ona zaczęła się śmiać.
- Lottie moja siostra czeka na mnie przy wyjściu. Idziesz czy zostajesz?- Zapytał brunet po czym wstał i poprawił swoją czarną bluzkę.
- Zostaje. Miło było ale się skończyło.- Odpowiedziała za mnie Jade i pociągnęła za rękę w stronę jakiegoś sklepu. Jak się okazało to właśnie w nim dziewczyny podpisywały płyty.
- Gdzie reszta?- Zapytałam zdziwiona widokiem samotnej Perrie siedzącej, a raczej śpiącej na brązowym krześle. Usłyszawszy mój głos podniosła się do pionu.
- Lottie? Co ty tutaj robisz kochanie?- Zapytała i przetarła oczy ręką.
- Byłam się przejść i natrafiłam na Jade.- Wytłumaczyłam szybko pomijając część, w której spotkałam tajemniczego chłopaka.
- Aaa. No to fajnie. Wracasz ze mną? Jestem padnięta.- Powiedziała, a ja tylko pokiwałam głową. Pożegnałyśmy się z Jade i ruszyłyśmy w stronę wyjścia z centrum.
Zajęłam miejsce pasażera obok blondynki, która zasiadła za kierownicą. Spojrzałam przez szybę na niebo, które znów szarzało co zwiastowało deszcz.
- Perrie, Zayn powiedział mi, że obwiniasz siebie za to, że nie spędzasz ze mną czasu.- Powiedziałam ostrożnie i spojrzałam na dziewczynę, która w skupieniu wpatrywała się w drogę.
- No bo nie spędzam. W ogóle nie mam dla ciebie czasu. Przez dwa dni twojego pobytu tutaj spędziłyśmy razem z godzinę? Jak nie mniej.- Wytłumaczyła mi i westchnęła zrezygnowana.
- To nie twoja wina. Rozumiem, że masz swoje obowiązki i nie zawsze będziesz przy mnie.
- Ale powinnam zawsze być przy tobie.- Powiedziała głośniej, lekko drżącym głosem.
- Ale nie możesz i nic na to nie porazisz. Przylatując tutaj wiedziałam, że nie będzie tak jak podczas wakacji, gdy obydwie nie miałyśmy co robić.- Uśmiechnęłam się lekko w jej stronę.
- Wiem ale... Czuję się z tym źle. I jeszcze ta wczorajsza sytuacji z Lou. Zayn powiedział mi, że nie był dla ciebie zbyt miły.- Blondynka podjęła się tematu, którego chciałam za wszelką cenę uniknąć.
- Po prostu był zmęczony. Ale dzisiaj było lepiej.- Taaa, o wiele lepiej.
- Na pewno? Bo wiesz jeżeli coś by się działo to masz mi powiedzieć, ok?
- Zayn powiedział mi dokładnie to samo.- Odpowiedziałam i razem zaśmiałyśmy się. Widziałam po jej zachowaniu, że nadal źle czuję się z faktem iż nie ma dla mnie za dużo czasu. Jasne, było mi z tego powodu przykro ale przecież musiałam się liczyć z tym, że ona nie zawsze będzie na moje zawołanie. Przecież Perrie ma pracę co wiążę się z wieloma obowiązkami i nic na to nie poradzimy.
**
Weszłam do swojego pokoju i zamknęłam po cichu drzwi. Chciałam włączyć muzykę ale w samą porę przypomniałam sobie iż moja kuzynka postanowiła się zdrzemnąć, a ja nie chciałabym aby się obudziła. Właściwie szansa, że coś usłyszy była minimalna ale nie chciałam ryzykować.
Moją uwagę przykuła otwarta walizka i niepościelone łóżko. Postanowiłam wreszcie rozpakować się do końca, ale najpierw strzepałam swoje łóżko karcąc się za to, że nie zrobiłam tego rano.
Wszystkie rzeczy jakie wyciągnęłam z walizki nie licząc oczywiście butów upchnęłam w dwóch szufladach komody stojącej na przeciwko mojego łóżka. Buty, które ze sobą zabrałam postanowiłam ustawić w garderobie, którą miałam dzielić z Perrie.
Uklęknęłam na kolanach i zaczęłam układać prosto buty aby zachować jakiś porządek gdy usłyszałam za sobą:
- Nie ma co widoki ładne.- Wystraszona chciałam podnieść się do góry lecz półka znajdująca się nad moją głową uniemożliwiła mi to.
Jęknęłam i dotknęłam dłonią miejsca, które właśnie miało bliskie spotkanie z drewnem. Wstałam z jękiem i zaczęłam rozmasowywać tylną część głowy.
- Wystraszyłeś mnie.- Powiedziałam do chłopaka śmiejącego się ze mnie. Zlustrowałam go od góry do dołu i doszłam do wniosku, że to musi być kolejny członek zespołu.
- Przepraszam nie chciałem.- Powiedział gdy opanował się. Podszedł do mnie i wyciągnął w moją stronę rękę.- Jestem Harry.- Dodał.
- Lottie.- Powiedziałam nieśmiało i lekko uścisnęłam rękę chłopaka czekając aż zacznie wypytywać się mnie po co tutaj przyjechałam i jakie niecne plany mam co do ich osób.
- Louis mówił, że jesteś ładna ale nie, że aż tak.- Oczy chłopaka po dokładnych oględzinach mojego ciała zatrzymały się na twarzy.
- Dziękuję.- Odpowiedziałam z kamiennym wyrazem twarzy. Harry uśmiechnął się do mnie uroczo ukazując dołeczki w policzkach.
- Zayn kazał przekazać, że za dziesięć minut będzie kolacja.- Poinformował mnie chłopak i zniknął z garderoby zostawiając mnie samą.
Wróciłam do swojego pokoju i westchnęłam wiedząc iż czeka mnie starcie z Tomlinsonem. Dam radę. Muszę dać radę. Przecież jestem Charlotte Smith.
On wydaję się inny...
Lepszy od nich...
Będzie dobrze, musi być...
Prawda?
-------------------------------------------------------------Cześć. Dziś piszę do was Kamila czyli osoba, która ma pomagać w pisaniu tego fantastycznego boga. Przepraszam, że tak długo musiałyście czekać na odzew z mojej strony ale miałam badania, a potem byłam chora i nie potrafiłam napisać niczego z sensem.
Mam nadzieję, że spodoba wam się to co napisałam i zostawicie komentarze pod rozdziałem :D
Oczywiście przepraszam za błędy jeżeli takowe się pojawiły. :P
Cześć!