Harry
Zerkałem na nią raz na jakiś czas upewniając się czy nadal śpi. A może miałem inny powód? Chyba nadal nie dotarło do mnie to, że ona do mnie przyjechała i teraz wracamy razem. Przecież jest z Zayn'em. Po jaką cholerę jechała aż taki kawał? I jeszcze Zayn. Nie wierzę, że tak po prostu ją puścił. Lottie na pewno musiała go przekonywać, a to daje mi jeszcze większą satysfakcje.
Mam wrażenie, że powinienem czuć się winny za tą wczorajszą akcję z pocałunkiem, ale... Tak nie jest. Właściwie to czuję się z tym znakomicie. Wspaniale było znów poczuć jej wargi na swoich ustach. Jej drobne dłonie w moich włosach...
Znów spojrzałem na Lottie i uśmiechnąłem się lekko. Gdyby nie fakt, że musimy wrócić do domu zatrzymałbym samochód i wpatrywałbym się w jej piękną twarz.
Blondynka jęknęła cicho i przetarła oczy ręką prostując się. Przeniosłem swój wzrok na drogę przed nami.
- Co ja tutaj robię? - zapytała cicho. Jej głos był zaspany i niski co wydawało mi się w tej chwili strasznie słodkie.
- Przeniosłem cię do samochodu. Nie chciałem cię budzić - odpowiedziałem jej i poprawiłem prawą ręką włosy, które opadały mi na czoło.
- Och. Dziękuję, ale mogłeś mnie obudzić - odparła i zaczęła bawić się swoimi palcami. Była tak strasznie zawstydzona tym co zrobiłem.
- Taa mogłem. Sprawdź swój telefon. Wibrował kilka razy - poleciłem jej i znów starałem się skoncentrować na drodze.
- Zayn dzwonił. Dziesięć razy - jęknęła i oparła głowę o szybę. - Chyba powinnam do niego zadzwonić - dodał po chwili ciszy.
- To dzwoń - powiedziałem jakby od niechcenia. Nie chciałem aby tego robiła. Chciałem jechać z nią tym pieprzonym samochodem wieki.
- Boję się - odpowiedziała i schowała telefon do kieszeni spodni. - Wiesz, że będę musiała mu powiedzieć o tym co się wczoraj stało?
- Wiem, ale tego nie zrobisz - doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że nikt nie dowie się o wczorajszym wieczorze.
- A niby dlaczego?
- Bo się boisz, że Zayn ci nie wybaczy i cię zostawi. A po za tym czym się przejmujesz? Przecież to JA cię pocałowałem i powiedziałem, że cię kocham - wzruszyłem ramionami, a Lottie oblała się rumieńcem i nic nie odpowiedziała.
Po kilku minutach jazdy w całkowitej ciszy dziewczyna otwarła schowek i zaczęła przeglądać rzeczy, które tam trzymałem.
- Na twoim miejscu bym uważał. Niektóre z tych rzeczy mogły wytworzyć swoją własną cywilizację - powiedziałem, a on zaśmiała się cicho i wyciągnęła mój telefon. - Lottie odłóż... - nie zdążyłem dokończyć ponieważ Lottie już odblokowała telefon i spojrzała na mnie zdziwiona.
- Harry kto to jest? - zapytała po woli i pokazała mi zdjęcie, które miałem ustawione jako tapetę. Westchnąłem i zjechałem na pobocze czując, że lepiej nie rozmawiać z nią podczas kierowania.
- To jest... Moja koleżanka - odpowiedziałem i przetarłem kark ręką. Dziewczyna wyglądała jakby chciała coś powiedzieć, ale nie była pewna czy dobrze zrobi.
- Koleżanka? A powiesz mi proszę od kiedy całujesz się z koleżankami do zdjęć, a potem ustawiasz je sobie na tapetę? - jej głos był tak bardzo przesiąknięty ironią i sarkazmem, że aż się skrzywiłem.
- Dobra to może ktoś więcej niż koleżanka. Przyjaciółka.
- Kurwa mać Harry! - krzyknęła i spojrzała na mnie wściekła. - Od kiedy robi się takie rzeczy TYLKO z przyjaciółką?!
- Dobra! To moja dziewczyna. Zadowolona? - po moich słowach zapadła głucha cisza. W mojej głowie kłębiły się myśli jaki to ja jestem głupi.
- Jedź - powiedziała cicho i schowała telefon z powrotem do schowka. - Ogłuchłeś? Powiedziałam jedź!
- Lottie, proszę cię...
- Nie Harry. To ja cię proszę. Wczoraj nakryłam cię jak gziłeś się z jakąś laską, potem mnie pocałowałeś, powiedziałeś, że kochasz, a teraz oznajmiasz mi, że masz dziewczynę. Co jeszcze? Całe przedszkole to twoje dzieci?
- No wiesz Lottie.. W sumie to... - chłopak zaczął się drapać po karku.
- Nawet nie kończ - odpowiedziała.
- Żartowałem.
- Ugh po prostu jedź!
Lottie
Gdy dojechaliśmy do mieszkania mojego i Zayn'a, musiałam pisać do mojego chłopaka aby Adam przyszedł nam z pomocą. Przez fanki czatujące pod blokiem Harry ledwo co mógł zaparkować, a o wejściu do budynku mogliśmy tylko pomarzyć.
Gdy jakimś cudem, cali przedostaliśmy się na klatkę schodową ruszyłam schodami w górę zostawiając za sobą w tyle Harry'ego jak i ochroniarza. Byłam niewyobrażalnie wściekła na Harry'ego nie tylko za ten pocałunek, ale za to, że zataił przede mną wieść o tym, że ma dziewczynę. I to już nawet nie chodzi o to, że mnie pocałował tylko o to, że zabawiał się z jakąś inną panienką z dala od domu.
Gdy nacisnęłam klamkę od drzwi te ustąpiły z cichym zgrzytem. Rozejrzałam się po korytarzu i skierowałam się w stronę salonu. Nie zdążyłam nawet dobrze wejść do pomieszczenia, a już zostałam zaatakowana przez Zayn'a. Chwycił mnie mocno w pasie i przytulił do siebie z całej siły. Uśmiechnęłam się lekko na ten gest i również mocno go uścisnęłam.
- Martwiłem się o ciebie. Dzwoniłem, a ty nie odbierałaś. Zaczynałem już świrować - powiedział nadal mnie przytulając.
- Przepraszam. Spałam, a potem jakoś... Wyleciało mi z głowy - wytłumaczyłam się zaczynając już swoje kłamstwo, które będzie się za mną ciągnęło nie wiadomo jak długo.
- Nic ci nie jest? - zapytał i odsunął się kawałek. - Znaczy no wiesz... On nic ci nie zrobił? - dodał ciszej i spojrzał mi w oczy.
- Wszystko w porządku - pocałowałam go w policzek i dopiero wtedy dostrzegłam, że nie jesteśmy sami. Harry jak i Adam zdążyli już do nas dołączyć, ale w salonie siedziała również reszta zespołu jak i... Perrie. Perrie, które trzymała na kolanach psa. Naszego psa.
- Cześć Lottie - Liam jako jedyny z wszystkich 'gości' postanowił się ze mną przywitać. Nie sądzę, że robił to jakoś chętnie. Raczej zrobił to ze względu na Zayn'a.
- Cześć - odpowiedziałam. - Wezmę psa i pójdę na górę. Nie będę wam przeszkadzała - podeszłam do Perrie, po czym zabrałam jej psiaka i uśmiechnęłam się lekko do mojego chłopaka.
- Czekaj Lottie - Zayn zatrzymał mnie i rozejrzał się po wszystkich zgromadzonych. - Chciałbym abyś poszła z nami na dzisiejszą kolację.
Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Sądząc po minach reszty mogę śmiało stwierdzić, że oni także nie wiedzieli nic o tym co Zayn planował zrobić.
- Skarbie nie sądzę... - zaczęłam, ale ktoś mi przerwał.
- Zayn wiesz, że nie możesz jej wziąć. Dzisiaj jesteśmy parą czy ci się to podoba czy nie - Perrie wstała z kanapy i spojrzała groźnie na Malika.
- Jeżeli chcę to mogę. To jest MOJA dziewczyna Perrie czy ci się to podoba czy nie. Ok, możemy pozować razem do zdjęć, trzymać się za ręce, ale chcę aby Lottie była ze mną na tej cholernej kolacji - nigdy wcześniej nie słyszałam aby Zayn zwracał się do kogoś z taką powagą i... Jakby dumą.
- I jak ty sobie to wyobrażasz? Powiesz, że mamy mały miłosny trójkącik? Przecież ona tam nie będzie pasowała!
- Chwila - Louis podniósł się z fotela i podszedł do mnie. - Lottie może pójść jako towarzyszka Harry'ego. Przecież się przyjaźnią, prawda?
- Taa... - zamruczałam. Co za debil. Spojrzałam niepewnie na Zayn'a. Chyba nie koniecznie mu się to spodobało. Już chciał się odezwać, kiedy wtrąciła się moja kuzynka.
- Świetnie - usiadła, założyła ręce pod biustem i odwróciła głowę w inną stronę.
- To ustalone. Zayn idzie z Pers, a Lottie z Harrym i wszyscy szczęśliwi - zakończył Louis. Zamorduję go zaraz! No obiecuje wam! Halo? Ja nie jestem z tego powodu szczęśliwa!
Posłałam słaby uśmiech mojemu chłopakowi i weszłam na górę, do mojego pokoju, rzucając ciche przekleństwa pod adresem Tomlinsona. Po wejściu zamknęłam za sobą drzwi i położyłam psa na ziemi. Zaczął szczekać i merdać ogonkiem.
- Nie dziękuj piesku - mruknęłam w jego stronę. Biedny... Musiał siedzieć na kolanach Pers. A co jak zachoruje? Lottie myśl pozytywnie. Zaśmiałam się pod nosem.
- To bardzo możliwe - znów po pomieszczeniu rozbrzmiał mój śmiech. Po chwili leżałam na podłodze trzymając się za brzuch. Byłam cała czerwona i było mi gorąco. Jestem pewna, że pozostali to usłyszeli. Ja po prostu nie mogłam się uspokoić. Przecież gadałam sama do siebie. Zaczynam świrować. Drzwi się otworzyły i ujrzałam osobę Zayn'a.
- Oglądasz z nami film? - zapytał. Chciałam zaprzeczyć, ale w mojej głowie zrodził się plan. Plan jak wkurzyć moją kuzynkę. Pokiwałam głową na tak i zeszłam na dół razem z moim chłopakiem.
Perrie odwróciła wzrok od mojej osoby, tak samo jak Harry. Wywróciłam oczami. Ja wiem, że jesteśmy pokłócone. Cholera, ja jej odbiłam chłopaka, ale chyba nie musi być taką suką! Zayn usiadł, a ja usiadłam mu na kolanach. Liam szperał przy odtwarzaczu i po chwili na ekranie pojawił się napis 'Dary Aniołów: Miasto Kości'.
Uwielbiam ten film. Wtuliłam się w Zayn'a i spojrzałam na Perrie. Patrzyła na nas kątem oka i widać było, że jest zła. Oto mi właśnie chodziło. Zaczęłam wodzić ręką po ramieniu bruneta. On odpowiedział na to dość ochoczo, bo czułam jego pocałunki na szyj. Zayn znalazł moje usta i delikatnie mnie pocałował. Perrie aż kipiała ze złości.
- Możecie to robić gdzie indziej? - zapytała surowo moja kuzynka.
- Nikt ci nie każe się patrzeć - odpowiedziałam na jej uwagę. No co? Powiedziałam prawdę. Reszta filmu minęła w miarę spokojnie. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi. Lecz z NIĄ nie na długo. Miała tu być za dwie godziny.
- Co to było? - zapytał Zayn przytulając mnie od tyłu.
- Co? - zapytałam z miną niewiniątka. Bardzo dobrze wiedziałam o co mu chodzi. Chciałam się z nim podroczyć.
- Podczas filmu.
- Nic takiego. - mruknęłam. Zaśmiał się.
- Nie wyglądało to na 'nic takiego' - słusznie zauważył. - Chciałaś zobaczyć jak Pers się wścieka.
Skrzywiłam się jak wypowiedział jej imię.
- Może - uśmiechnęłam się niewinnie.
- Oj Lottie, Lottie.. - zaśmiał się ponownie Zayn. - Szykuj się mała.
Jęknęłam niezadowolona. Nie chciałam iść na tą głupią kolację, ale myśl co Perrie mogłaby wymyślić. Ugh... Przeszukałam chyba całą szafę, ale nie znalazłam nic fajnego. Upadłam na kolana. Nagle w oczy rzuciła mi się granatowa sukienka z drobnymi cekinami, które dodawały jej uroku i niezwykłości. Była bez ramiączek. Miała miękki materiał. Była prosta i .. Idealna. Jestem wyznawczynią płaskich podeszw więc dołożyłam czarne baletki. To chyba jedyne eleganckie buty jakie mam. Reszta to różnorodne trampki, które uwielbiałam. Wkroczyłam do łazienki i wzięłam krótki, odświeżający prysznic. Tego mi tego trzeba. Umyłam zęby i rozczesałam dokładnie włosy co nie było łatwe po czym zostawiłam je rozpuszczone. W ręczniku wyszłam z pomieszczenia do pokoju. Założyłam czarną, koronkową bieliznę i cienkie rajstopy o ciemniejszym odcieniu niż moja skóra.. Na to wybraną sukienkę i buty. Przejrzałam się w lustrze. Wyglądam znośnie. Uśmiechnęłam się do odbicia. Usłyszałam pukanie i w drzwiach pojawił się Zayn. Gdy mnie zobaczył zaniemówił. Tak samo jak ja, gdy zobaczyłam jak on wygląda. Czarny ganitur świetnie komponował z białą koszulą, której guziki były wszystkie zapięte. Czarne spodnie i eleganckie buty. Włosy postawione na żel i boskie perfumy, które uwielbiałam.
- Lottie... Wyglądasz pięknie - powiedział podchodząc do mnie i przytulając się. - Znaczy zawsze byłaś piękna, ale tym razem... Wow - poprawił się.
- Tak samo jak ty - uśmiechnęłam się do niego. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Zaczyna się. Zeszliśmy na dół przed drzwiami Zayn zatrzymał się.
- Chcę jeszcze raz pocałować moją dziewczynę - powiedział i złączył nasze usta. Przez chwilę przez moje myśli przeleciał Harry, który wczorajszego wieczora całował mnie jakby od tego zależało jego życie. Oderwaliśmy się od siebie i otworzyliśmy drzwi. Naszym oczom ukazał się zielonooki. Otworzyłam oczy ze zdziwienia i złapałam mojego chłopaka za ramię.
- Zapomniałam torebki - rzekłam i szybkim krokiem udałam się na górę. Złapałam byle jaką czarną kopertówkę i wrzuciłam tam telefon. Znów zeszłam na dół. Chłopcy nadal stali na dole. Wyminęłam ich i zeszłam ze schodów po czym wsiadłam do samochodu zaparkowanego nie daleko domu. Po mnie wsiadł Zayn i Harry. Siedziałam między Perrie, a moim chłopakiem. Droga minęła szybko i bez sprzeczek.
Szybko wysiadłam, a inni zrobili tak samo. Moja kuzynka złapała MOJEGO chłopaka za rękę i szła przed mną. Bolało, wiem, że to udawane, ale boli. Weszliśmy do restauracji. Zayn powiedział coś do jakiegoś faceta i po chwili byliśmy w drodze do stolika. Zasiedliśmy i pojawił się kelner. Zamówiłam jakąś sałatkę i wodę.
- Kochanie, a ty co chcesz? - zapytała Perrie przesadnie słodkim głosie. Miałam naprawdę ochotę jej przywalić. Mogła sobie darować 'kochanie'. Skupiłam się na tym, że obok mnie siedzi Harry. Ten sam Harry, który mnie pocałował. Widziałam jak Perrie przytula się do ramienia mojego chłopaka i uśmiecha się wrednie. Kiedy kelner przyniósł dania zaczęłam mozolnie jeść. Harry rozmawiał o czymś z Perrie, a ja i Zayn siedzieliśmy cicho. Harry szeptał coś z moją kuzynką i usłyszałam ciche 'Lottie' i jej rechotanie. Powoli wstałam od stołu weszłam do toalety. Taka droga restauracja, a nie zrobili dwóch łazienek. Odetchnęłam głęboko. Ona robi to złośliwie. Nagle spadło na mnie poczucie winy.
- Muszę mu powiedzieć - szepnęłam. - Nie mogę powiedzieć Zayn'owi - cicho postanowiłam.
- Czego mi nie możesz powiedzieć? - zapytał znany głos. Obróciłam głowę w tamtą stronę. Zayn.
- Niczego - powiedziałam niepewnie.
- Nie umiesz kłamać Lottie - syknął chłopak.
- Ja-a.. cało-owa.. - jąkałam się.
- Co robiłaś? - zapytał ponownie Zayn. Wzięłam głęboki wdech.
- Całowałam się z Harr'ym - pisnęłam na jednym wdechu.
- Ty co?! - krzyknął chłopak, że aż podskoczyłam.
- Znaczy.. to n-nie ta-ak, że ja-a się z nim cało-owałam tylko o-on... - znów się jąkałam.
- To on Cię pocałował?! - znów krzyknął. Przymknęłam oczy. Teraz przypominał mi swoim zachowaniem Loui'sa. Louisa, którego się bałam.
- Tak, ale... Boże! Jakie to wszystko jest pogmatwane! - jęknęłam i ukucnęłam wplątując palce w rozpuszczone włosy. Walczyłam sama ze sobą aby nie płakać.
- Od razu go odepchnęłaś, prawda? - zapytał, a ja podniosłam głowę i poczułam się jeszcze gorzej niż przed kilkom sekundami.
- Nie - wyszeptałam cicho i po chwili usłyszałam trzask drzwi. Wstań! Dalej idź tam! Wiedziałam, że nie mogę w tej chwili pozwolić na to aby Zayn był sam na sam z Perrie. Nie w tym stanie.
Wyprostowałam się wzięłam kilka głębokich oddechów po czym jak gdyby nigdy nic wyszłam z łazienki. Akurat dojechali chłopcy, wraz z jak mniemam ich producentem, który był wraz ze swoją żoną. Przełknęłam zdenerwowana ślinę i usiadłam obok Harry'ego. Zayn zignorował moją obecność i zaczął rozmawiać z Liam'em, a za to brunet, któremu dziś towarzyszyłam przestawił mnie jako swoją bliską przyjaciółkę oraz kuzynkę Perrie.
Gdy każdy już się najadł nadszedł czas na bezsensowne rozmowy lub żarty, które były tak żałosne, że aż chciało mi się z tego powodu płakać. Wcale nie z tego powodu.
- Zayn, Perrie podobno jesteście taką wspaniałą parą, a nie widzieliśmy dziś waszego pocałunku - na słowa starszego mężczyzny moje serce przestało bić. Perrie spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła, a Zayn tylko wzruszył ramionami. Nie zrobisz tego. Z duszą na ramieniu patrzyłam jak mój chłopak przysuwa się do blondynki i całuję ją czule. Poczułam wzrok kilku osób na sobie i ciepłą dłoń Harry'ego na mojej ręce. Tego było już za wiele.
Wstałam z miejsca i starałam się nie rozpłakać.
- Przepraszam, ale przypomniałam sobie, że mam ważną sprawę do załatwienia. Na prawdę miło było państwa poznać. Dziękuję za wspaniały wieczór - powiedziałam i chwyciłam swoją kopertówkę ze stołu.
- Poczekaj. Odwiozę cię - Harry również wstał. Zignorowałam wściekłe spojrzenie Zayn'a i wyszłam z restauracji.
***
Wróciłam do domu równą godzinę temu, a Zayn'a nadal nie było. Zaczynałam się martwić, że może pojechał do Perrie gdy drzwi od mieszkania otwarły się i po chwili w salonie pojawił się brunet, a Adam uciekł na górę chcąc dać nam pewnie choć trochę prywatności. Przełączyłam kanał w telewizorze nie przejmując się Malikiem stojącym w wejściu.
- Możesz mi powiedzieć co miały oznaczać twoje słowa w łazience? - zapytał po chwili, a ja wyłączyłam telewizor i wstałam z kanapy.
- Nie. Nie mogę - odpowiedziałam i chciałam go wyminąć aczkolwiek ten chwycił mnie za nadgarstek i nie pozwolił tego zrobić.
- Tak chcesz załatwiać problemy w naszym związku? Poprzez ucieczkę? - powiedział i puścił mnie dając mi wybór. Miał rację. Nie mogłam uciekać.
- Dobrze. Słucham co masz mi do powiedzenia - odparłam i założyłam ręce na piersi.
- Ja? Co ja mam ci do powiedzenia? Przepraszam cię bardzo, ale to chyba ty powinnaś mi co powiedzieć, nie sądzisz? - Zayn ściągnął marynarkę, a potem krawat i rzucił to wszystko na kanapę.
- No właśnie nie. To co ja zrobiłam było pomyłką. Fakt nie odepchnęłam go od razu, ale po kilku sekundach tak. I wiesz dlaczego? Dlatego, że pomyślałam o tobie idioto - fuknęłam i podeszłam do okna. Oczarowało mnie już pierwszego dnia. Gdy tylko wyjrzałam przez nie wiedziałam, że to będzie coś ważnego w moim życiu. Głupie prawda? Od kiedy okno może być czymś ważny.
- Fajnie. Tylko, że mogłaś go od razu odepchnąć, a nie jak to powiedziałaś: po kilku sekundach - jego ton głosu robił się co raz wyższy.
- A ty? Ty to może jesteś święty?
- Ja się kurwa z nikim nie puszczałem gdy ciebie tutaj nie było! - krzyknął, a w moich oczach pojawiły się pierwsze łzy.
- Też się z nikim nie puszczałam jakbyś nie zauważył. Po prostu mnie pocałował!
- To dlaczego się nie odsunęłaś od niego?!
- Nie wiem! Może nie chciałam tego robić, może to był po prostu szok! - sąsiedzi nas znienawidzą. Wczoraj krzyki i dziś znów.
- To może powinnaś być z nim, a nie ze mną?!
- Dlaczego jedziesz tylko po mnie?! A ty?! Całowałeś się z Perrie! Na dodatek na moich oczach!
- Przerabialiśmy już to, prawda?! Wiesz, że nie miałem wyboru! Tłumaczyłem ci, że...
- Kurwa Zayn! Zawsze jest wybór! Mogłeś powiedzieć, że jesteś chory, albo wymyślić jakąkolwiek banalną wymówkę! - po wykrzyczeniu swoich słów z moich oczu wypłynęły słone kropelki zabierając ze sobą choć malutką część smutku i złości.
- Wiesz co wydaję mi się, że to nie ma sensu - powiedział Zayn po chwili ciszy. Spojrzałam na niego zszokowana.
- Co? Co nie ma sensu? - zapytałam cicho, choć gdzieś w głębi duszy znałam odpowiedź, która za chwilę padnie.
- To... To wszystko - machnął ręką w około pokazując właściwie na wszystko co nas otaczało. - Może zamieszkanie ze sobą od razu było złym pomysłem.
- Tak. Pewnie masz rację. Pewnie 'to wszystko' było złym pomysłem - zgodziłam się z nim siadając na kanapie. Nie powstrzymywałam łez. Jakaś część mnie chciała aby on je widział. Chciała aby zobaczył, że mnie skrzywdził i poczuł się z tego powodu okropnie.
Usłyszałam jeszcze ciche westchnienie Zayn'a, a potem wyszedł on z mieszkania dość głośno trzaskając drzwiami. Nie minęło dużo czasu, a do salonu zajrzał Adam.
- Idź za nim. Nie odstępuj mu na krok - poleciłam mu. Musiałam zostać teraz sama, a Zayn zdecydowanie potrzebował kogoś kto wybije mu głupie pomysły z głowy.
Czy my właśnie zerwaliśmy? Czy to już koniec naszej bajki? Czułam się beznadziejnie. To wszystko moja wina.
Harry nie miał do końca racji mówiąc, że nie powiem Zayn'owi o tym co się stało. Powiedziałam mu, ale Styles odgadł jedną rzecz. Bałam się, że Zayn mnie zostawi. Tylko, że... Powiedzenie najgorszej prawdy wydaję się lepsze niż kłamstwo, prawda? On i tak nie wie wszystkiego.
-------------------------------------------------------------------------Hej! Drama, drama i jeszcze raz drama. Tak, tak znów napisałam końcówkę i proszę jeżeli ktoś chciałby mnie zabić bądź skrzywdzić w jakikolwiek sposób, proszę róbcie to łagodnie. Dziękuję za wasze komentarze choć pewnie był one spowodowane szantażem, ale cóż pewnie nie wszystkie :P Jeszcze tydzień i ferie! Łuhu!
Sorry, ale nadal jest szantaż.
15 KOMENTARZY, NOWY ROZDZIAŁ.
Dacie radę wieżę w was :*
Kamila♥
Cześć Kociaki! Nowy rozdział... Zayn team wściekłe? Pamiętajcie! Na pogrzeb Kami zabieramy fiołki (muahahahhahah) . To jej ulubione kwiatki :) Lecz jest jeszcze nadzieja :) Osobiście zaczynam nienawidzić Perrie. Wredna zołza. Wiem, że w realnym życiu pewnie jest spoko i w ogóle, ale tu to wredna małpa ;c Dziś bez Pauli :c Strasznaaa szkoda :c Do następnego kotki ♥
Irish Cat♥