Budziłam się po woli przecierając oczy dłonią.
Gdy tylko otworzyłam oczy w mojej głowie coś 'eksplodowało' i fala bólu zalała moje ciało. Jęknęłam cicho i znów zamknęłam oczy mając nadzieję, że to przyniesie mi chwilową ulgę.
- Lottie? Nie śpisz?- Otworzyłam po woli oczy usłyszawszy cichy szept Zayn'a. Podparłam się na łokciach i spojrzałam na siedzącego w fotelu bruneta.
- Przed chwilą się obudziłam.- Odparłam i usiadłam na miękkim materacu rozmasowując dłońmi skronie.
- Boli cię głowa?- Pokiwałam głową w odpowiedzi.- Zaraz przyniosę ci jakieś tabletki, dobrze?
- Nie. Nie trzeba zaraz mi przejdzie.- Wymusiłam uśmiech i odgarnęłam z czoła włosy, które po chwili opadłby na moje oczy.- Czy ty całą noc spędziłeś na tym fotelu?
- Teoretycznie to tylko połowę.- Mrugnął do mnie.- Rozmawiałem z Perrie, prosiła abyśmy rano wrócili do domu.- Dodał spokojnie obserwując moją reakcję.
Westchnęłam i spuściłam głowę przełykając zdenerwowana ślinę.
- Ale to dzisiaj rano czy jutro rano?- Zapytałam cicho i spojrzałam na Zayn'a. Chłopak uśmiechnął się do mnie i rozparł z westchnieniem w fotelu.
- Nie chcesz tam wracać.- Bardziej stwierdził niż zapytał.
- To nie tak, że nie chce. Ja po prostu... Nie wiem czy mam siły na konfrontację z Louisem.- Wyznałam. Dopiero po kilku sekundach doszło do mnie to, że przecież on mi nie wierzy. Nie wierzy, że Louis jest wrednym dupkiem, który za cel wybrał sobie uprzykrzanie mi życia. Miodzio.
- Wiesz... Louis potrafi nie raz dopiec człowiekowi ale...
- Ale na pewno nie jest taki jak sądzę. Słyszałam to już nie raz Zayn, od ciebie jak i od Perrie. Nie musisz się powtarzać.- Przerwałam mu gwałtownie.
- Lottie to nie tak. Ja po prostu znam Louisa i nie mogę sobie wyobrazić żeby on był zdolny do nienawidzenia kogoś.- Spojrzałam w jego oczy i zdusiłam w sobie sarkastyczną odpowiedź.
- Jeżeli mamy jechać to jedźmy.- Odpowiedziałam i wstałam z łóżka wzdychając zmęczona całym swoim życiem.
***
Chciałam biec ale coś trzymało mnie w miejscu. Spojrzałam w dół, na swoje nogi i zauważyłam, że wspina się po nich jakaś czarna maź uniemożliwiająca mi poruszanie się. Chciałam krzyknąć ale zamiast tego z moich ust wydobył się cichy skowyt. Zachwiałam się przez co upadłam na ręce, które też zaczęła pokrywać ciemna maź. Starałam się wyciągnąć choć jedną rękę, ale nie przyniosło to żadnego skutku.
- Zawsze sądziłem, że ładnie ci w czerni.- Podniosłam głowę i ujrzałam, stojącego przede mną Louisa. Jak zwykle na jego twarzy gościł pewny uśmieszek.
- Co się dzieje? Co to jest?- Szeptałam i zaczęłam kaszleć czując smród mazi, która po woli pięła się coraz wyżej.
- Zginiesz. To się właśnie dzieje.- Louis ukucnął obok mnie i odgarnął z mojej twarzy blond kosmyk włosów.- Wreszcie znikniesz z naszego życia i wszystko wróci do normy.- Dodał i pocałował mnie w policzek gdzie po chwili pojawiła się czarna macka.
Louis wyprostował się rzucił mi ostatnie, pełne pogardy spojrzenie i odszedł w stronę białych drzwi.
- Nie!- Wrzasnęłam nim czarna maź wśliznęła mi się do ust, nosa, uszu i oczu pochłaniając mnie całą.
Otworzyłam gwałtownie oczy i wyprostowałam się. Pas bezpieczeństwa przyciągnął mnie z powrotem do siedzenia wrzynając mi się w ramię.
- Lottie?- Lekko zdezorientowana spojrzałam na siedzącego obok mnie Zayn'a. Odetchnęłam z ulgą przypominając sobie, że znajduję się w samochodzie. Bezpieczna.
- Daleko jeszcze do domu?- Zapytałam i rozmasowałam bolące ramię. Mój wzrok spoczął na korku przed nami.
- Gdyby nie korek pewnie byśmy już tam byli.- Mulat westchnął i wygodniej rozparł się w siedzeniu.
- Coś się tam stało? Czy to po prostu następny urok wielkiego miasta?- Zayn mimo zmęczenia malującego się na jego twarzy uśmiechnął się lekko pod nosem.
- Wielkie miasta mają dużo uroków lepszych niż kilometrowe korki. Ale tak serio to podobno był tam jakiś wypadek.- Wytłumaczył mi i zaczął szukać w radiu stacji, która puszczałaby jakąś muzykę, a nie same wiadomości.
- Myślisz, że Perrie będzie na mnie zła?- Zapytałam po kilkuminutowej ciszy, która zapadła między nami.
- Na ciebie? Niby za co?- Wzruszyłam ramionami w odpowiedzi.
Wyjrzałam za szybę na śpieszących się ludzi. Każdy z nich gdzieś zmierzał, szedł gdzieś gdzie ktoś na niego czekał.
Może ta rozmawiająca kobieta przez telefon ma męża i dzieci, które czekają na nią w domu?
Może ten mężczyzna w garniturze niosący w ręce teczkę jest sam bo za bardzo oddał się pracy?
Może te starsze małżeństwo właśnie dziś zaśnie przy sobie po raz ostatni? Niby każdy z nas ma wyznaczoną dla siebie ścieżkę, a co by było gdybym chciała ją zmienić? Może chciałabym cofnąć się w czasie i nigdy nie przyjeżdżać do Londynu?
***
Wysiadłam z samochodu i ze spuszczoną głową skierowałam się w stronę wejścia. Byłam bardzo ciekawa czy Zayn poszedł do fanek stojących przed domem, ale nie byłam w stanie się obejrzeć. Nacisnęłam klamkę, a drzwi ustąpiły mi z cichym skrzypnięciem i już po chwili znalazłam się w ciepłym korytarzu.
- Perrie?- Zawołałam i ruszyłam w stronę salonu. Zajrzałam do środka i ujrzałam siedzącą tam blondynkę wraz z Harrym.
- Lottie! Tak bardzo się martwiłam.- Perrie wstała i chciała do mnie podejść ale gdy ja zrobiłam krok w tył ona zatrzymała się zdziwiona moim zachowaniem.
- Jestem zmęczona. Pójdę do siebie.- Powiedziałam cicho cały czas patrząc na Harry'ego. Wycofałam się po woli do korytarza, a potem zaczęłam wspinać się po schodach rozpinając po drodze bluzę Zayn'a, którą mi pożyczył gdy zobaczył jak się trzęsę.
Gdy miałam nacisnąć klamkę od mojego pokoju zostałam odwrócona szybkim ruchem, i przyciśnięta do ściany. Nim zdążyłam krzyknąć czyjeś usta spotkały się z moimi. Najpierw nachalny pocałunek, który miał zachęcić mnie do kontynuacji stawał się co raz bardziej namiętny i osobisty.
Tylko jedna osoba potrafiła tak całować.
Mimowolnie wplotłam swoje palce w loki Harry'ego i pociągnęłam za nie lekko, a usta bruneta przywarły jeszcze bardziej do moich.
- Przepraszam.- Wyszeptał gdy odsunął się ode mnie. Mój wzrok spoczął na jego lekko rozchylonych, czerwonych wargach. Tak bardzo pragnęłam znów poczuć ich smak, ale wiedziałam, że to jest złe i nie mogę dać ponieść się emocją.
- Już na to za późno.- Odpowiedziałam mu i odepchnęłam lekko od siebie po czym odwróciłam się tyłem i otworzyłam sobie drzwi od pokoju. Nim odgrodziłam się od niego spojrzałam w jego oczy, w których krył się strach i niepokój.- Spieprzyłeś to Harry. Spieprzyłeś to wszystko.- Dodałam i zamknęłam drzwi nim chłopak zdążył się odezwać.
Oparłam się plecami o drzwi i zjechałam po nich na podłogę. Obraz zaczął mi się rozmazywać, a po chwili po moich policzkach zaczęły płynąć słone łzy, które pokazywały to jaka jestem słaba i naiwna.
Nie rozumiem co takiego jest w tym chłopaku co tak mnie do niego ciągnie. Dlaczego nie mogę wyrzucić go ze swojej głowy? Dlaczego nie mogę pozbyć się uczucia pustki, gdy jestem z daleka od niego? Chciałabym go znienawidzić. Zapomnieć. Kochasz go. Kocham? Co to w ogóle znaczy?
Chodzi o te dziwne uczucie w brzuchu?
O uśmiech na twarzy na widok 'tej' osoby?
Miłość to tylko pojęcie względne. Nigdy nie kochałam kogoś innego oprócz rodziny.
Czy to jest takie same uczucie?
A może to coś silniejszego, intensywniejszego?
Albo po prostu to jakiś wymysł, i każdy się chwyta tej miłości, bo nie chce być sam. Ty też nie chcesz.
***
- Proszę.- Powiedziałam i odłożyłam książkę wcześniej zaznaczając stronę, na której skończyłam czytać. Drzwi otworzyły się, a do środka wszedł dumnym krokiem Louis.
- Dawno nie rozmawialiśmy, prawda Lottie?- Brunet usiadł na brzegu łóżka i zmierzył mnie wzrokiem. Na pewno nie prezentowałam się pięknie w rozciągniętej bluzie i szarych leginsach.
- Taa i te dawno było najpiękniejszym okresem mojego życia.- Odpowiedziałam mu nie kryjąc arogancji i niechęci do niego.
- Och dlaczego jesteś dla mnie taka nie miła? Ranisz moje uczucia.- Louis przyłożył sobie ręce to klatki piersiowej tam gdzie znajdowało się serce.
- Najpierw trzeba je mieć.
- Uważaj Lottie. Chyba zapomniałaś z kim rozmawiasz. Wiesz, że potrafię być nie miły chyba nie chcesz abym się taki stał, prawda?
- Nigdy nie zapominam jakim egoistą i socjopatą jesteś.- Odpowiedziałam i wzięłam do ręki książkę i znów zaczęłam czytać.
- Na prawdę jesteś aż taka głupia?- Książka wyleciała z moich rąk za sprawą uderzenia Louisa. Kiedyś bym pewnie krzyknęła przerażona, ale teraz tylko spojrzałam na niego obojętnie.
- Skończyłeś? Zajęta jestem.- Chciałam schylić się po lekturę, ale Louis przycisnął mnie do łóżka umiejscawiając moje obie ręce ponad moją głową.
- Jesteś taka... Naiwna. I głupia.- Brunet przechylił głowę w bok uważnie obserwując moją twarz.
-Naiwna? Bo co? Dałam się zwieść Harry'emu? Myślałam, że tutaj na prawdę zacznę żyć? Ja to wiem Louis.
- Nie spodziewałem się takiej odpowiedzi.- Chłopak zmrużył oczy.- Wiesz... Gdy pojechaliście z Harrym nad te wasze jeziorko bardzo byłem ciekaw co trzymasz w swoim pokoiku. I wiesz co? Najbardziej spodobał mi się twój zeszycik, który ukryłaś pod poduszką.- Zaczęłam się szarpać przez co Louis powiększył swój nacisk na moje nadgarstki.
- Ty chuju.- Powiedziałam nie myśląc nad konsekwencjami. To co się potem stało... Byłam raczej przygotowana na jakiś krzyk, lub uderzenie mnie w twarz, ale Louis zaczął się śmiać. Tak prawdziwie.
- Och już kiedyś mnie tak nazwałaś.- Louis najwyraźniej zauważył moje zdziwienie.- Na weselu. Spiłaś się tak bardzo, że zrobiłaś się dość wylewna.- Wytłumaczył mi i zszedł ze mnie.- Perrie coś od ciebie chciała.- Dodał i jak gdyby nigdy nic wyszedł z pokoju.
Zeszłam na dół i od razu skierowałam się do salonu zastając tam Zayn'a, Perrie, Harry'ego i Louisa.
- Perrie? O co chodzi?- Zapytałam gdy zobaczyłam ich zdenerwowane miny. Harry spuścił głowę na dół, a Louis szepnął coś do niego.
- A więc Harry teraz powiesz nam co się wydarzyło nad jeziorem?- Perrie wstała z kanapy wyraźnie zaniepokojona i zdenerwowana. Wciągnęłam głęboko powietrze i spojrzałam przerażona na Zayn'a.
- Nie chce tego słuchać.- Powiedziałam, ale mimo wszystko nie ruszyłam się z miejsca. Nie mogłam.
- A więc...- Zaczął Harry i podniósł lekko głowę ale nie zaszczycił mnie swoim spojrzeniem.- Rozmawiałem z Lottie i powiedziałem jej, że... No, że coś do niej czuję. Byłem pewny, że ona też coś do mnie czuję ale... Ona zaczęła się śmiać i...- Harry spojrzał na mnie z wyraźnym smutkiem na twarzy.- Powiedziała mi, że jestem żałosny, i że kocha kogoś innego.
- Co ty pieprzysz?!- Krzyknęłam zdenerwowana. Nie spodziewałam się tego. Nie po nim. Już prędzej pomyślałabym, że Liam lub Niall mogą coś takiego zrobić.
- Powiedziała ci kogo kocha?- Louis przytulał Harry'ego niby w pocieszającym geście ale doskonale wiedziała, że oni po prostu grają. Udają przed Perrie i Zayn'em, tylko jeszcze nie wiedziałam czemu to robią.
- Tak. Powiedziała, że... Że kocha Zayn'a.- Moje oczy zrobiły się dwa razy większe, a oddech uwiązł w gardle.
- Ona co zrobiła?- Perrie stanęła obok Harry'ego i Louisa patrząc na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
- Powiedziała, że kocha Zayn'a, a on ją.
- Nie prawda!- Krzyknęłam, a Harry znów spuścił głowę.- No powiedz im! Powiedz co zrobiłeś razem z Louisem! No dalej! Na co czekasz?!- Łzy wypełniły moje oczy, po to by po kilku sekundach spłynąć po moich policzkach nie pierwszy dziś raz.
- Skoro to nie jest prawdą to możecie oczywiście zaprzeczyć, prawda?- Louis wstał z fotela i stanął z założonymi na piersi rękoma.
- Oczywiście, że możemy. Nie kocham Zayn'a. A przynajmniej nie w takim sensie jak myślicie.- Zaprzeczyłam od razu i spojrzałam na siedzącego cicho Zayn'a.- No dalej. Powiedz im.- Ponagliłam go.
- Lottie, ja...
- No powiedz!- Krzyknęłam.
- Nie mogę.- Wyszeptał i schował twarz w dłoniach. Mój wzrok od razu spoczął na stojącej Perrie.
----------------------------------------------------------
Hej. Przepraszam, że nie dodałam w piątek ale nie miałam kiedy go skończyć. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba mimo tego, że jest krótki :D Zaskoczone? Bo ja bardzo :P To co? Liczymy na wasze komentarze iiiiii. I nie wiem kiedy pojawi się następny więc ten, czekajcie :* Pa!
Kamila ♥
Magda :*